Koniec "ping-pong" show? Minister wypowiada wojnę seksturystyce w Tajlandii. Tak dziś wygląda dzielnica czerwonych latarni [ZDJĘCIA]

Tysiące osób przyjeżdża co roku do Tajlandii, nie tylko dla lazurowej wody i rozległych plaż, ale także ze względu na powszechne w tym kraju przymykanie przez rząd oczu na problem prostytucji. Każdej nocy dzielnice czerwonych latarni wypełnione są dziewczynami w kusych spódniczkach i ladyboyami. Niebawem może się to zmienić.
Dzielnica czerwonych latarni w Tajlandii Dzielnica czerwonych latarni w Tajlandii CC BY-NC 2.0 Flickr.com/Lee Viloria

Koniec "ping-pong" show? Minister wypowiada wojnę seksturystyce w Tajlandii. Tak dziś wygląda dzielnica czerwonych latarni [ZDJĘCIA]

Tysiące osób przyjeżdża co roku do Tajlandii, nie tylko dla lazurowej wody i rozległych plaż, ale ze względu na powszechne w tym kraju przymykanie przez rząd oczu na problem prostytucji. Każdej nocy dzielnice czerwonych latarni wypełnione są dziewczynami w kusych spódniczkach i ladyboyami. Niebawem może się to zmienić.

Prostytucja jest w Tajlandii oficjalnie nielegalna. Ale każdy, kto był w tym kraju, wie, że to w dużej mierze prawna fikcja. Według raportu UNAIDS w 2014 roku ok. 123 tys. osób na terenie kraju świadczyło usługi seksualne.

Niechlubną stolicą światowej seksturystyki jest tajladzka Pattaya, miasto położone 120 km od Bangkoku. Za odpowiednią sumę pieniędzy można "kupić" niemal każdą fantazję. Dziewczyny i ladyboye po zmroku są dosłownie na każdym kroku.

Od lat 60-tych na to zjawisko rząd przymykał oko. Do czasu. Obecnie ministrem turystyki jest kobieta. Kobkarn Wattanavrangkul zdecydowała, że czas na zmiany: turystów chce przyciągać nie dostępnością młodych kobiet, a pięknem kraju, jego bogactwem kulturowym, wyśmienitą kuchnią i luksusowymi resortami.

Dzielnica czerwonych latarni

Pattaya zasłynęła w latach 60., gdy z dostępnych tu "rozrywek" zaczęli korzystać amerykańscy żołnierze służący w Wietnamie. Na zdjęciu - taniec erotyczny w jednym z tutejszych barów.

Dzielnica czerwonych latarni

 

Dziewczyny świadczące usługi seksualne. Po zmroku są ich setki, szczególnie na głównej ulicy Pattai - Walking Street.

Dzielnica czerwonych latarni

Na liście "atrakcji" oferowanych na ulicach i barach Pattai jest taniec na rurze lub zamówienie tancerki do stolika, ale miejscowi naganiacze oferują też lokalne "specjalności". Jedna z najbardziej znanych, pingpong show - to strzelanie piłeczką pingpongową wyrzucaną siłą mięśni z narządów rozrodczych kobiet...

Dzielnica czerwonych latarni

Popularność Pattai wśród zagranicznych turystów bierze się przede wszystkim stąd, że ceny są tu wyjątkowo niskie. Jednak wkrótce może się to zmienić.

Dzielnica czerwonych latarni

Ladyboy na jednej z ulic Pattai.

Kobkarn Wattanavrangkul Kobkarn Wattanavrangkul CC BY 2.0 Flickr.com/worldtravelandtourismcouncil

Kobkarn Wattanavrangkul - minister turystyki Tajlandii

Minister turystyki, Kobkarn Wattanavrangkul, obiecała zająć się sprawą prostytucji w Tajlandii i zmniejszać liczbę przybytków, do których ciągną tysiące Tajów i turystów z całego świata.

- Turyści przyjeżdżają tutaj przede wszystkim dla naszej kultury i przyrody. I tylko po to powinni przyjeżdżać w przyszłości - twierdzi minister.

Sceptycy jednak uważają, że krajowi tak pogrążonemu w łapówkarstwie, szczególnie jeśli chodzi o przymykanie przez policjantów i oficjeli oczu na seksturystykę, trudno będzie zmienić obecną rzeczywistość. A wielu Tajów, pracujących w barach i na ulicach takich jak te w Pattai, narzeka, że interwencje policji wystraszą wielu turystów i sprawią, że wiele rodzin zostanie pozbawionych dochodu.