Kochamy swoje drugie połówki, szanujemy je, przyjaźnimy się z nimi. Ale są sytuacje, w których ich zachowania zawstydzają nas, przyprawiając o rumieńce na policzkach, falę gorąca na plecach i kołatanie serca. Oto niektóre z nich.
Fot. cactusbeetroot/CC BY-NC 2.0/Flickr.com
Nieładnie je
Moja dziewczyna jest wspaniała. Piękna, urocza, zabawna, sympatyczna. Ale nie za bardzo potrafi zachować się przy stole. Od strony ojca moja rodzina to typ starej inteligencji, takiej, co to dzieciom od małego młotkowała, żeby trzymać przy stole łokcie blisko ciała, składać sztućce, trzymać serwetkę na kolanach.
A moja dziewczyna: trzyma łokieć przed talerzem, jak je zupę, to ma głowę prawie w talerzu... Moja rodzina patrzy na to z przerażeniem - robiąc wymowne miny. Ja się za nią wstydzę, ale z drugiej strony - jak mam jej powiedzieć, że brzydko je? Dziwne, że tak inteligentna osoba nie zorientowała się jeszcze, że jej zachowanie odbiega od normy.
Lubię ciszę, lubię jazz, lubię muzykę klasyczną. Kończyłam szkołę muzyczną i mam znajomych o podobnych upodobaniach. Nie lubię popu, rocka, disco, techno i muzyki elektronicznej. Mój narzeczony odwrotnie - słucha straszliwych rąbanek. Uwielbia siekaninę w samochodzie i podczas biegania. Mówi, że moja muzyka go usypia i jest dobra dla nieboszczyków.
W aucie ma ustawione młodzieżowe stacje radiowe, a na wakacjach nie rozstaje się z takim dużym głośnikiem, do którego można podłączyć telefon i puszczać muzykę. Wstyd mi przed znajomymi za jego muzyczne gusta. Wstyd mi przed samą sobą, że mi wstyd. No ale nic nie poradzę, że jego upodobania są straszne...
Mojego chłopaka poznałam, kiedy oboje mieszkaliśmy i pracowaliśmy w Londynie. Jakby nie patrzeć - ogromnej metropolii, miejscu kosmopolitycznym i otwartym kulturowo. Po powrocie przyszedł czas na poznanie rodzin. Wiedziałam, że mój partner bardzo kocha swoich rodziców i cieszyłam się na poznanie ich i przedstawienie moim.
Konfrontacja okazała się porażką. Jego rodzice to konserwy wygadujące farmazony. Na dodatek, są nie tylko prości (w czym nie ma niczego złego), ale i chamscy.
Za każdym razem, kiedy przedstawiają swoje poglądy, aż się kulę cała w środku. Tym bardziej, że widziałam w oczach mojej mamy i taty rosnącą pogardę. I wstydzę się za nich do dzisiaj, tym bardziej, że mój chłopak nie widzi problemu.
Mądry, inteligentny, uroczy, ale "tych ciot i pedałów" to nienawidzi. I to nie są żarty. Mój mąż naprawdę tak się wyraża o osobach o innej orientacji seksualnej. Wstyd mi, kiedy wsiądzie na swojego konika i zacznie wszystkim zaglądać do łóżka.
Wstydzę się, że brakuje mu tolerancji i akceptacji. Wstyd mi, bo mało mądre rzeczy mówi. Wstyd, bo kiedyś trafi na osobę, którą jego wypowiedzi dotkną do żywego. Wstyd, wstyd, wstyd.
Moja dziewczyna jest młodsza ode mnie o 12 lat. To dużo, wiem. I dużo jeszcze przed nią nauki i doświadczeń. W niektórych kwestiach jest niedouczona, w innych jej wiedza jest zasłyszana. Moi znajomi to inteligentne i złośliwe bestie. Nie przepuszczą jej żadnej wpadki językowej, a popełnia ich wiele, bo na siłę stara się być mądrzejsza niż jest. Używa słów w złym kontekście. Nie chcę jej poprawiać i edukować, więc pozostaje mi czerwienienie się i piorunowanie spojrzeniami rozweselonych przyjaciół. A czego to już nie słyszeli: "perypetia miasta", "flustracje" - żeby wymienić dwa przykłady. Tak, wiem, że to snoby, ale moje poczucie wstydu tego nie przyswaja.
Wstydzę się za moją żonę, bo na tle innych kobiet wygląda na zaniedbaną. Nie przeszkadza jej to, że ma poodpryskiwany lakier na paznokciach u stóp. Zdarza jej się chodzić z przetłuszczonymi włosami, ma brzydką cerę. Latem z kostiumu wystają jej włosy łonowe, na palcach u stóp ma nieogolone kępki włosów.
Ona tego nie dostrzega, jej to nie przeszkadza. A ja widzę, jak wypada na tle innych kobiet i jest mi wstyd. I to nie chodzi o to, że moja żona nie ma pieniędzy, żeby wydawać na pielęgnację. Ona po prostu z czasem przestała na to zwracać uwagę. Ja niestety nie.
Moja narzeczona i alkohol to mieszanka wybuchowa. Po kilku drinkach w jej drobne ciało wstępuje demon. Zaczyna kląć jak szewc, zaczepia inne kobiety, natychmiast jest gotowa do konfrontacji, staje się agresywna i nieprzewidywalna.
Dodatkowo wcięta jest wulgarna i zaczyna kleić się do obcych mężczyzn. Jak można sobie wyobrazić, nie mogę jej wtedy nic powiedzieć, bo to ja staję się adresatem jej wulgarnych odzywek. Wstydzę się więc jej i za nią, i staram się odcinać od źródła zła. Myślę, że gdyby zaczęła nadużywać alkoholu, to bym się z nią szybko rozstał.
Mojej żonie wydaje się, że jest lepsza od reszty świata. A zwłaszcza tej reszty, która gorzej niż ona wygląda, ma mniej pieniędzy i szczęścia w życiu. Wstydzę się tego, jak traktuje ekspedientki w supermarketach, sprzątaczki w swojej pracy, dostawców i kurierów.
Jest dla nich niemiła i szorstka - ciągle w pretensjach.
Najbardziej jednak wstydzę się tego, jaki ma stosunek do pani, która pomaga nam w domu i niani, która zajmuje się naszą córką. Wstyd mi, że jest taką nieszanująca innych zołzą. Kiedyś taka nie była, ale niestety awans w pracy nie wszystkim służy.