Jak zobaczyć sprawy w lepszym świetle? 5 naukowo potwierdzonych sposobów na poprawienie sobie nastroju

Czy kiedyś ludzie stresowali się mniej? Nie wiadomo. Ale wiemy na pewno, że współcześnie stresujemy się bardzo, a to sprawia, że świat widzimy często w czarnych barwach. By poczuć się bardzo źle, wcale nie trzeba przeżyć życiowej tragedii - wystarczy ciągły hałas, korki, niewyspanie albo szef, który stale się czepia. Oto 5 metod walczenia ze złym nastrojem i skutkami stresu, które zdaniem naukowców naprawdę działają.

Uśmiechnij się

Trudno o bardziej wyraźny dowód dobrego samopoczucia niż szczery śmiech. Ale badacze z Uniwersytetu Kansas pod kierownictwem prof. Tary Kraft doszli do niesamowitych wniosków: uśmiech czy śmiech wcale nie musi być szczery ani spontaniczny, by działał. Mówiąc inaczej - każdy rodzaj śmiechu, nawet wymuszony czy tzw. fałszywy śmiech, w realny sposób zwalcza negatywne skutki stresu. Nie trzeba się przy tym uśmiechać do kogoś - można do siebie (i badania pokazują, że ludzie robią to bardzo często, gdy instynktownie czują, że tak poprawią sobie nastrój).

Ludzkie ciało odróżnia śmiech stymulowany od prawdziwego, ale... jest mu to w zasadzie obojętne. Warto jednak pamiętać, że najlepiej działa tzw. uśmiech Duchenne'a (od nazwiska francuskiego neurologa). Uśmiech ten angażuje mięśnie wokół oczu, które unoszą policzki do góry. Aż do 2013 roku naukowcy uważali, że takiego szczerego uśmiechu nie da się podrobić, bo świadczy o prawdziwych emocjach (dziś wiadomo, że aż 2/3 ludzi są w stanie go podrobić). Mimo wszystko, to właśnie śmiech angażujący mięśnie oczu, a nie uśmiechanie się samymi ustami, najszybciej "leczy" nas po przebyciu przykrych doświadczeń.

Jeśli więc często słyszysz, że masz "śmiejące się oczy", to pamiętaj, że najlepsze narzędzie poprawienia sobie nastrój ZAWSZE masz przy sobie.

Popatrz na zielone

W latach 90-tych japońscy naukowcy przeprowadzili badania, z których wynika, że nawet krótkotrwałe przebywanie wśród drzew powoduje spadek hormonu stresu, co więcej - poprawia nastrój, pamięć i koncentrację. Nie tylko zdrowa osoba, która wybierze się na przechadzkę do lasu czy parku, może z tego wynieść same korzyści - dziś wiadomo (w odniesieniu do amerykańskich badań z 2012 roku), że przebywanie w otoczeniu natury wyraźnie poprawia nastrój także ludziom z ciężkimi zaburzeniami depresyjnymi. Badania dr Eevy Karjalainen wykazały, że okres rekonwalescencji po silnie stresujących i wykańczających sytuacjach przebiega szybciej na terenie zadrzewionym, inne badania mówią, że ludzie mieszkający w zielonych dzielnicach rzadziej trafiają do szpitala.

Nauka nie od wczoraj zna leczniczą moc drzew, która ma nawet swoją nazwę: sylwoterapia. Dosłownie jest to pobudzanie organizmu człowieka do samoleczenia poprzez przebywanie wśród drzew i krzewów. Ta uzdrawiająca moc drzew bierze się z uwalnianych z nich olejków eterycznych, które zawierają hamujące rozwój bakterii i grzybów fitoncydy. Każde drzewo wydziela inne olejki, a te działają korzystnie na różne dolegliwości. Ludziom narażonym na stresy poleca się zwłaszcza towarzystwo buków, brzóz i czarnego bzu. Jodła od wieków znana jest z tego, że łagodzi silne emocje, a kasztanowiec - przywraca dobre samopoczucie i wiarę w siebie. Nie ma też co się śmiać z przytulania się do drzew - tu znów badania pokazują, że fizyczny kontakt z drzewem potrafi przyspieszyć leczenie dotykanego miejsca.

Drzewoterapia jest uznawana za metodę niekonwencjonalną, ale na świecie zdobywa coraz większą popularność, a wyniki różnych badań nad mocą drzew każą przynajmniej się nad sprawą zastanowić. Na pewno nie trzeba mocno wierzyć w alternatywną medycynę, by codziennie wygospodarować przynajmniej 20 minut na spacer wśród zieleni - co bez wątpienia przyniesie ulgę nawet po bardzo ciężkim dniu. Jeśli tak się nie da, pomoże już samo patrzenie na zielone - zdaniem wielu kognitywistów mózg człowieka jest zielony, bo pierwszy człowiek żył właśnie w takim otoczeniu i tego podświadomie szukamy, to przynosi nam ulgę. Zatem dla współczesnego człowieka dużym wsparciem może być nawet stojąca na biurku w pracy paprotka.

Nie siedź w zimnie ani upale

Przede wszystkim - nie siedź w domu. Ludzie wierzą, że najlepszym lekiem na chandrę jest kanapa przed telewizorem z butelką piwa lub tabliczką czekolady, gdy tymczasem to nieprawda. Możemy sobie wmawiać, że o siebie w ten sposób zadbamy, ale mózg i ciało wcale nie "poczują" się lepiej. 20 minut na świeżym powietrzu - tyle zdaniem Shawna Achora, amerykańskiego badacza zajmującego się pozytywną psychologią i szczęściem, mówcy TED-a, wystarczy, by przegonić czarne myśli, a także podnieść swoje możliwości poznawcze (czyli np. pamięć i koncentrację). Nie trzeba robić nic specjalnego - wystarczy wyjść i się przejść, choćby bez celu (a najlepiej do lasu ? patrz powyższy punkt).

Jeśli w tym momencie przychodzi Ci do głowy, że naprawdę pomógłby ci tylko długi urlop na Karaibach, to też się mylisz - American Meteorological Society w 2011 roku opublikowało badania, z których jasno wynika, że najbardziej szczęśliwi czujemy się w temperaturze ok. 13°C*. Inni badacze udowodnili, że właśnie taka umiarkowana temperatura to najlepsze warunki dla ludzkiej produktywności - wyższe temperatury powodują, że dzieci osiągają gorsze wyniki w szkole i wzrasta poziom agresji. Brzmi zadziwiająco? Nieco, ale może lepiej zaufać nauce i zacząć się cieszyć z klimatu w Polsce? (*wilgotność i wiatr nie mają większego znaczenia).

Odwróć uwagę od przykrych spraw

Gdy chcemy, by dziecko przestało płakać nad rozbitym kolankiem, mówimy czasem: "o, zobacz, ptaszek". Zdaniem dr Darlene Mininni, ekspertki od narzędzi psychicznych poprawiających nastrój (którymi wszyscy stale dysponujemy), ta nieco naiwna metoda może okazać się również bardzo skuteczna w przypadku dorosłych. Jeśli nie chcesz myśleć o czymś przykrym lub stresującym? po prostu skup się na czymś innym. Może to być wyjście do kina z przyjaciółką na ciekawy film albo poczytanie książki.

Ale najlepiej działa snucie planów odnośnie rzeczy, które lubimy robić. Jeśli więc dopadają Cię czarne myśli, zostaw je i pomyśl o czymś, na co czekasz: może być to zbliżający się koncert, urodziny przyjaciela albo podróż. Co ciekawe, jedne z najnowszych badań mówią, że najwięcej szczęścia dają nie same wakacje, ale ich planowanie - radość oczekiwania na urlop może się utrzymywać nawet do 8 tygodni (po urlopie człowiek szybko wraca do stanu wyjściowego). Więc planować odpoczynek i odkrywanie świata warto zawsze, nawet gdyby podróż miała nie dojść do skutku.

Przytul i daj się przytulić

Nieważne - do męża, dziewczyny, przyjaciela czy kota - udowodniono naukowo, że już 20-sekundowe przytulanie podnosi poziom oksytocyny i serotoniny, przez co nastrój poprawia się błyskawicznie. Przytulanie obniża poziom stresu i chroni przed infekcjami (poprawia odporność), a chorych leczy. Chodzi o to, że przytulając się do bliskich osób otrzymujemy i zarazem oferujemy im społeczne wsparcie, które okazuje się kluczowe do zwalczania stresu, lęków, depresji i innych chorób, w tym zwykłego przeziębienia.

Największe badania w tym zakresie przeprowadził Sheldon Cohen, profesor psychologii na Carnegie Mellon University Dietrich College of Humanities and Social Sciences wraz ze swoim zespołem , ale dowodów potwierdzających cudowną moc przytulania jest dużo więcej. Przytulanie pozwala budować zaufanie i poczucie bezpieczeństwa, przez co łatwiej jest się komunikować z innymi ludźmi. Zamiast więc w kłótni wytaczać przeciwko sobie kolejne działa i ryzykować rozpad związku - po prostu się przytulcie. Może się okazać, że cała złość minie, jak ręką odjął.