Do tej pory wspominamy na naszym piętrze w redakcji dzień, w którym koleżanka przyniosła dorsza. Właściwie to chyba wszyscy go pamiętają - także na innych piętrach. Chociaż wspomnienie mógł lekko zatrzeć łosoś gotowany na parze tej samej koleżanki, którego przyniosła ostatnio. Z czym wstyd wyskoczyć na stołówce? Nasze typy.
Na zdjęciu wspominany już łosoś gotowany na parze okraszony sosem teriyaki. Pachniał bardzo intensywnie, nawet, kiedy koleżanka wróciła z obiadu. Mikrofalówka, w której był podgrzewany ciągle pozostaje "skażona" rybnym zapachem.
Ze względu na walory zapachowe odradzamy przynoszenia ryb do pracy. Konsumowanie składających się z nich obiadów przy biurku powinno być karane obcięciem premii lub zabraniem jednego dnia urlopowego.
Na zdjęciu wariacja na temat dania nazywanego "Koronką flandryjską". Ta wersja zakłada ugotowanie kalafiora, jeszcze gorącego posmarowanie majonezem, a następnie posypanie siekanym jajkiem ugotowanym na twardo i szynką.
Czyli mamy dwa w jednym - jajo na twardo i kalafior. Dodajmy, że przekąska jest niezwykle smakowita - je się ją na zimno, pożywna (acz przez majonez nieco bardziej kaloryczna).
Minusy? Kalafior po otwarciu pojemniczka intensywnie pachnie. Plusy? W przeciwieństwie woni dorsza, do zapachu kalafiora można się jednak przyzwyczaić.
Czasami nawet nie wiadomo, co to za ryba, bo puszka nie ma na przykład etykiety. Mężczyźni tak mają, że lubią od czasu do czasu zjeść np. makrelę z puszki właśnie. Albo wędzonego pstrąga, wędzoną makrelę, szprotki.
Z chlebem, bez chleba - zależy od możliwości i głodu. I znowu mamy do czynienia z intensywnym zapachem, ale także trochę obciachową sytuacją - bo ryba z puszki to jednak szczyt kulinarnego niewyszukania.
To niezwykle apetyczne danie to kluski z pesto z tuńczykiem. Śmierdzi niemiłosiernie (więc nie polecamy otwierania pojemnika w biurze, tym bardziej odgrzewania dania, gdy mikrofalówka stoi w tym samym pokoju).
Wygląda mało estetycznie, ale... Ale świetnie smakuje, przygotowanie zajmuje chwilę i to dobra propozycja, gdy trzeba zacisnąć pasa przed wypłatą.
Twórca potrawy zapewnia, że jest wzrokowcem - lubi jeść oczami, jednak: - Gdy masz mało czasu, a w portfelu hula wiatr, warto przymknąć oko. Albo w ogóle je zamknąć.
Pesto można zrobić samemu. Jak? Tak:
Smakowo ta kanapka jest bezbłędna. Składa się na nią chleb razowy na maślance oraz śledź z cebulą w oleju. Pyszny, wyrazisty, intensywny smak. Niestety osoba ją jedząca jeszcze przez pewien czas roztacza wokół siebie zapach cebuli, która podobnie jak woń czosnku do neutralnych nie należy. Ale kanapka mistrz - polecamy!
Łosoś w innej formie także może dać się odczuć współbraciom w korporacyjnej niedoli. Sałata na zdjęciu składa się z łososia wędzonego, sera goudy, cytryny i sałaty lodowej. Zapach ryby da się jednak nieco zneutralizować - wystarczy sałatę trzymać w lodówce i zjeść chłodną.
W otoczeniu ludzi kontestujących świat ciężko pojawić się z miseczką z zawartością, która z daleka krzyczy: "modne jedzenie", "nasiona chia", "zielony koktajl". W tym przypadku pudding z nasion chia i mleka kokosowego z mango lub kiwi należy spożyć w ukryciu lub przy biurku, ale nie afiszując się zanadto.
Co poradzić, ten pudding jest naprawdę pyszny i banalny w zrobieniu. Przepis mamy stąd:
Na drugim biegunie są miejsca, w których wszyscy mają obsesję na punkcie zdrowego jedzenia, diety i sportu. Wstyd wyciągnąć parówki i kanapkę z kiszonym ogórkiem i ketchupem. W takim otoczeniu sam zapach zupki z torebki może wywołać palpitacje serca u uprawiających po pracy triathlon kolegów i koleżanek.
Jak widać na zdjęciu to drugie śniadanie jest bardzo skromne. Co ma do powiedzenia jego konsumentka?
- Myślę, że niejedni mogą spojrzeć na tę kanapkę dość krytycznym okiem. Nie dość, że kanapka na grubo pokrojonym pszennym pieczywie, to bez żadnych kiełków, sałat, warzyw. Domyślam się, że nie jest to opcja dla miłośników tzw. zdrowego żywienia.
W środku jest obfita warstwa masła i plaster wędliny - to wszystko. Osobiście uważam, że nie po to wynaleziono tysiące lat temu młyn, abyśmy teraz konsumowali łupiny ziaren. Nie lubię pełnoziarnistego pieczywa, bo zawsze źle się po nim czuję.
Skromność mojej kanapki wynika z tego, że rano nigdy nie mam czasu na robienie kolorowych, urozmaiconych śniadań. Poza tym, im mniej składników, tym kanapka przyjaźniejsza dla otoczenia, bo prawie bezzapachowa. I jeszcze jedno, taka "uboga" kanapka z szynką na pszennym chlebie kojarzy mi się z moim szkolnym śniadaniem. Jej smak, zapach i widok przywodzi wspomnienia granatowego tornistra i beztroskich lat dzieciństwa, kiedy potrafiliśmy się cieszyć małymi rzeczami.
A może tak zrobić coś bardziej wyszukanego?
Czasami trochę wstyd, że nie ma co do garnka włożyć. Bo koniec miesiąca i 10 zł na koncie. Wtedy gotujemy dania z tego, co znajdziemy w kuchni i lodówce. W tym konkretnym przypadku był to makaron świderki, pieczarki i sos pomidorowy. Może niewyględnie i kompozycyjnie nieskomplikowanie, ale za to tanio.
Czasem nie potrzeba wcale końca miesiąca, żeby wejść w etap "wyjadania kuchennych szafek" - wystarczy urlop.
Ta kombinacja pokrojonych w słupki warzyw wydaje się schludna i zdrowa, ale właścicielka zaznacza, że jednak wstyd nią kogoś poczęstować. "Mam tu przegląd tygodnia, nie dorzuciłam w zasadzie tylko obgryzionych kolb kukurydzy (żart, choć były na nich resztki jedzenia).
Kalarepa jest mocno przywiędła i smakuje jak papryka (spędziły razem dużo czasu w lodówce i papryka wygrała), reszta (w tym marchewka) - ogórkiem małosolnym. Całość spoczywa w gustownym worku na mrożonki.
Dostałam kiedyś na urodziny ten modny pojemnik bento, ale nigdy go nie użyłam, wpędza mnie tylko w wyrzuty sumienia. Dodam jeszcze, że zwykle nie jadam na obiad samych surowych warzyw - do końca dnia bolał mnie brzuch".
Ta przekąska może nie wygląda apetycznie, ale z całą pewnością jest zdrowa i co może nieco dziwić, jej twórczyni twierdzi, że jest również smaczna.
Na zdjęciu dumnie się prezentuje kasza jęczmienna z orzechami, pestkami, suszonymi owocami i młodym jęczmieniem. Zwłaszcza młody jęczmień i kasza jęczmienna warta wpisuje się w nurt slow food.
Problem w tym, że różnokolorowa papka w przezroczystym pojemniku zawsze wzbudza niezdrowe zainteresowanie przechodzących obok kolegów z pracy.
Wszelkie gulasze i potrawki nie prezentują się zbyt elegancko. Pomieszanie z poplątaniem, w dodatku na potrzeby transportu uwięzione w pudełeczku. A w transporcie, o czym najlepiej wiedzą kurierzy, zdarzają się przewrotki i upadki. Gulasz po takim traktowaniu wygląda jeszcze brzydziej.
Jedzenie trzeba jednak wyjąć, podgrzać i zjeść. Takie życie.
Największy wstyd odczuwamy, wklejając tę propozycję: