Figi Forever Young Briefs marki Caprice Natural Fashion, 119 zł. Fot. Mat. prasowe
Ula: - Mam, noszę, lubię je! Mam majtki, które mają z tyłu wstawkę z koronki w kształcie serca, mam także majtki z koronkową falbanką. Bardzo je lubię, bo wprowadzają element frywolności i humoru do mojej garderoby. No i taka bielizna jest wygodna.
Iwona: - Nie noszę żadnych fikuśnych majtek. Dlaczego? To tylko majtki. Wszelkie dziwne wstawki, rozcięcia, to trochę przerost formy nad treścią.
Dorota: - Nie noszę takich. Raczej nigdy nie nosiłam To nie mój styl, źle bym się w nich czuła.
Magda: - Mam, nie noszę... Uwielbiam finezyjne majtki z cieniutkich materiałów, zawsze się przy nich zatrzymuję w sklepach. Czasami kupuję - mam np. takie z przezroczystym tyłem i jeszcze kilka innych par. No ale na kupowaniu się kończy, większość leży w szufladzie nienoszona. Czemu? Co rano stwierdzam, że jednak będzie mi niewygodnie.
Jakub: - Uważam, że ładna bielizna to podstawa. Sam staram się nosić ładne majtki dla samego siebie. Jestem na tak. Zawsze to fajne urozmaicenie łóżkowej sytuacji.
Wojciech: - Jak najbardziej mi się podobają - wprowadzają lekkość i sprawiają wrażenie, że kobieta jest ubrana, ale także trochę rozebrana.
Szymon: - Bielizna jak z katalogu Victoria's Secret, ale trochę bardziej śmieszna. Podejrzewam, że niezbyt wygodna. Zakładam, iż normalnie panie nie wybrałyby takiej bielizny w sklepie.
Trochę przekombinowane, nie mój klimat.
Arek: - Fajne, jakbym je zobaczył na partnerce wiedziałbym, że jestem częścią jej planu na wieczór. Oczywiście takie rzeczy nie na co dzień, żeby nie spowszedniały, co za dużo, to nie zdrowo.
Ula: - Takie majtki noszę tylko do spania i kiedy mam okres. Czuję, że już mi nie wypada, że to bardziej gimnazjalistki i licealistki chodzą w takiej bieliźnie.
Iwona: - Trochę infantylne, ale wygodne. Na co dzień - czemu nie?
Dorota: - Kiedyś nosiłam jak byłam młoda i piękna. Z wiekiem bardziej odpowiadają mi pełne majtki z bawełny.
Magda: - Kiedyś lubiłam, dzisiaj unikam, choć na niektóre miałabym ochotę.
Jakub: - Słodki miś w tych okolicach, to chyba przesada, ale ustalmy - każdy lubi czasami wbić się w coś luźniejszego, bez zbędnego nadęcia. Randka - nie, codzienność - nie ma problemu.
Wojciech: - Nie moja bajka. Takie majtki są dobre dla dziewczynek.
Szymon: - Bardzo lubię takie gatki. Kojarzą mi się z domem i luźną atmosferą w małżeństwie. Niekoniecznie muszą być upstrzone napisami, ale ogólnie wyglądają fajnie.
Według mnie idealne dla każdej kobiety.
Arek: - Jeśli są to ładne, delikatne majtki, to uważam, że stanowią świetną równowagę dla tych bardziej fikuśnych.
Ula: - Mam taką jedną parę. Noszę takie majtki na specjalne okazje, kiedy sytuacja wymaga, żeby spłaszczyć brzuch. Zakładam je do jednej czarnej obcisłej sukienki i dwóch spódnic.
Iwona: - Nie potrzebuję, ale nie wątpię, że pod obcisłą sukienką sprawdza się doskonale, jeśli mamy kilka kilogramów za dużo. Pod warunkiem, że nie planujemy przed nikim później tej sukienki zdejmować...
Dorota: - Na razie nie potrzebowałam jeszcze niczego korygować.
Magda: Mam - takie majtki i jedną sukienkę, w której bez nich ani rusz. A ilekroć je zakładam, myślę o "Bridget Jones".
Jakub: Kiedyś tego typu majtki, określane były "babcinymi". Teraz marki bieliźniane łączą praktyczność i funkcjonalność z wyglądem. Może nie należą do najseksowniejszych na świecie, ale...
Wojciech: Trochę słabo to wygląda. Raczej nie na rozbieraną randkę.
Szymon: - Ta opcja raczej pod ubranie. Takie zabudowane pantalony kojarzą mi się z Włochami z czasów Mussoliniego. Na pewno pasują na każdą panią i świetnie wyglądają pod kopertowymi spódnicami.
Arek: - Nie podobają mi się za bardzo z oczywistych względów - taka bielizna kojarzy się ze starszą panią lub z otyłością. Ale rozumiem, że czasem trzeba, a noszenie jej służy wyższym celom.
Ula: - Nie mam takich w swojej szufladzie. To majtki, które są bardzo wymagające - nosząc je, trzeba mieć idealnie wydepilowaną linię bikini, krągłe pośladki, zero cellulitu.
Iwona: - Na tzw. specjalne okazje - tak. Na co dzień - nie. Te wszystkie koroneczki, paseczki są po prostu niewygodne.
Dorota: - Piękne, ale nie dla mnie. Odkąd zostałam mamą, tego rodzaju majtek się pozbyłam z szuflady.
Magda: - Mam, ale ta sama sytuacja, co z fikuśnymi. Tylko noszę jeszcze rzadziej. No i nienajlepiej to wygląda na dużych pupach.
Jakub: - Im mniej, tym lepiej.
Wojciech: - Bardzo lubię kobiety w takiej bieliźnie. Ten model majtek jest bardzo zmysłowy.
Szymon: - Z takimi mam problem. Niby mówi się o nich seksowne, a dla mnie podobnie jak stringi wydają się być średnio higieniczne. I podobnie jak w stringach najlepiej wyglądają na "figurowych" dziewczynach. Nie mój typ.
Arek: - To jest taki łącznik pomiędzy fikuśnymi majtkami, a zwykłymi stringami. Ja wolę albo w jedną, albo w drugą stronę. Jakoś kojarzy mi się ten typ bielizny z pseudo-księżniczkami, które zadzierają nosa.
Ula: - Nie mam, nigdy nie miałam. Noszę pończochy samonośne. Nie lubię ucisku w talii - to chyba wystarczające argumenty przeciwko pasowi. Ale przyznaję, pasy są piękne i bardzo seksowne.
Iwona: - Nie noszę pończoch (kwestie praktyczne), zatem w moim przypadku taki pas wyglądałby po prostu komicznie.
Dorota: - Nigdy nie nosiłam pończoch, więc takiego pasa też nie.
Magda: - Nie mam, ale chciałabym mieć. Myślę, że to jedna z seksowniejszych rzeczy, jakie można założyć na romantyczną kolację. W wersji ultra hot - z pończochami i bez majtek.
Jakub: - Od czasów filmu "50 twarzy Greya" mam wrażenie, że nikogo już to nie kręci... Nie no żartuję. To jest evergreen.
Wojciech: Nie podoba mi się. To w ogóle jest wygodne?!
Szymon: - Bardzo fajny, tylko po co? Szczególnie bez pończoch wygląda średnio. Wiszące fiubździuki do przypinania i takie coś na brzuchu. Zdecydowanie nie dla każdej pani. Jak dla mnie zbyt mocne konotacje z westernami.
Arek: - Bardzo mi się podoba, o ile są przy tym pończochy.
Ula: - Jakieś tam stringi mam - mąż mi kupił. Noszę je latem do lekkich obcisłych spódnic. Tylko i wyłącznie. Ogólnie stringi mnie męczą, denerwują, wrzynają się między pośladki.
Iwona: - Nie. Próbowałam się do nich przekonać (szczególnie w sezonie letnim, gdy zakładam jasne spodnie z cienkiego materiału), jednak nie udało się. Są niewygodne i już.
Dorota: - Nosiłam, lubiłam, po dwóch porodach przestałam.
Magda: - Nie mam, nigdy nie miałam. Od zawsze wydają mi się strasznie obleśne.
Jakub: - Niegdyś majtki tabu, dzisiaj nikogo nie szokują, a wręcz zajęły pozycję zwykłej bielizny.
Wojciech: - To, jak kobieta wygląda w takiej bieliźnie, zależy od tego, co ma do pokazania. Niektóre dziewczyny wyglądają w nich niezbyt atrakcyjnie.
Szymon: - Zdecydowanie nie mój klimat. Niby odsłaniają pupę, ale ta wygląda w tym średnio (chyba, że dziewczyna waży 40 kilo i spędza pół życia na siłowni). Druga sprawa, to jak w tym może być wygodnie? Pasek w rowku? Masakra!
Arek: - Tak, lubię gdy dziewczyna nosi stringi na co dzień, ale powinny być też wyjątki.
Ula: - Nie mam żadnego body, gorset owszem. Zrobiłam go u gorseciarki, jest przepiękny i trudny do zakładania i zdejmowania. Obskoczyłam w nim dwa bale i jeden bal przebierańców. Jest piękny! Seksownych body nie noszę. One są bezlitosne dla ciała, a ja nie czuję się aż tak szczupła, umięśniona i smukła, żeby w nich paradować.
Iwona: - Cenię sobie wygodę i praktyczność oraz wychodzę z założenia, że piękne i zadbane ciało nie wymaga szczególnie wyszukanej bielizny. Dlatego body i gorsety pozostawiam innym.
Dorota: - Średnio wygodna jak dla mnie bielizna. Miałam kilka epizodów z noszeniem body i gorsetów, ale nie zostałam ich zwolenniczką.
Magda: - Tu na pewno nie chodzi o wygodę, ale czy wszystko musi być wygodne? Niektóre są piękne, bywają też zaskakująco wygodne. Ja mam dwa, noszę od wielkiego dzwonu, by poprawić sobie nastrój.
Jakub: - Wodzi na pokuszenie!
Wojciech: - Nie przepadam za takimi rozwiązaniami. Zdecydowanie wolę bieliznę dwuczęściową - tak samo jak w przypadku kostiumów kąpielowych.
Szymon: - No nie wiem. Jakieś to takie wstydkowe jest. Taki gorset kojarzy mi się z czasami młodości Kim Basinger i Melanie Griffith. Kiedy kobiety były takimi seksownymi kocicami. Jednak trochę tandetne. Dodatkowo jak się ma trochę więcej ciałka to wychodzi wszystko bokami i mamy szynkę babuni zamiast seksownego kabanosa.
Arek: - Bardzo lubię! Wyjdę na zboczeńca przez ten artykuł!
Ula: - Nie mam, bo aż tak bardzo nie potrzebuję, ale uważam, że to genialny patent i polecam bieliznę korygującą na duże okazje. Tym bardziej, że ta bielizna jest naprawdę ładna.
Iwona: - Bielizna w której wygląda się gorzej, niż bez? Podziękuję. Ponadto nie wyobrażam sobie ściągać z siebie wszystkich ciuchów, idąc za potrzebą do toalety...
Dorota: - Nigdy nie miałam potrzeby "wbijania się" w taki gorset modelujący. Stawiam na wygodę, a to mi wygląda na jakąś "zbroję".
Magda: - Mam, bardzo się przydaje. Kupiłam na ślub przyjaciółki pod sukienką z prześwitującymi wstawkami. Nie zawsze chodzi o wyszczuplanie, też o udawanie, że się nie ma bielizny, ale bez świecenia sutkami. Wiem, że to trochę pokrętne, ale działa. Jedyny minus - latem można się ugotować.
Jakub: - Jeżeli to pierwsza randka, to dla mnie taka bielizna jest kupowaniem kota w worku. Jeżeli na siłę się wyszczuplamy, później może być niemiłe zaskoczenie. Droga Pani, daj się pokochać taką, jaką jesteś naprawdę.
Wojciech: - Podobnie, jak w przypadku majtek modelujących - odstrasza kolor! Bielizna prędzej do ukrywania niż pokazywania.
Szymon: - A ten trend bardzo fajny. Szczególnie właśnie kolory cieliste. Bielizna nie krzyczy "jestem sexy". Do tego modeluje drobne niedoskonałości.
Arek: - Jak z modelującymi majtkami - nie przepadam, tym bardziej w kolorze cielistym. No chyba, że ma to jakiś wyższy cel - np. kobieta ma wyglądać zjawiskowo, najlepiej w życiu - to taka bielizna może być mocnym podkreśleniem talii/figury.
Ula: - Koronkowe biustonosze? Tak! Z miękkiej, elastycznej koronki w żywych kolorach jak najbardziej. Mam, noszę i sobie chwalę. Za udziwnieniami nie przepadam, ale to już zależy o jakich elementach fikuśnych mowa.
Iwona: - Ładnie to wygląda i okazyjnie zakładam. Jeśli są tak uszyte, że fiszbiny i koronki nie uwierają, to również nie mam nic przeciwko, by nosić taki biustonosz również na co dzień.
Dorota: - Nie lubię biustonoszy bez push-upów - źle się w nich czuję.
Magda: - Uwielbiam płaskie staniki bez poduch i fiszbin, a koronkowe to już szczególnie. Mam też model z takimi sado-maso paskami, jak na zdjęciu, i jest to mój ukochany, najwygodniejszy stanik. Nie mówiąc już o tym, że za każdym razem robi wrażenie.
Jakub: - Koronka zaaaaawsze działa. A te paseczki są ciekawą propozycją.
Wojciech: Jestem wielkim fanem takich rozwiązań!
Szymon: - Wyglądają fajnie, choć słyszałem, że te z fiszbinami dosyć niewygodne. Duży plus, że pasują do każdej kobiety. Wzbudzają pozytywne emocje.
Arek: - Trochę tak, jak z koronkowymi majteczkami. Wolę standardowy, gładki, ładny i delikatny biustonosz. Albo wcześniej wspomniane body.
Ula: - Miałam dwa push-upy, jeden nawet z jakimś płynem we wkładce. To nie dla mnie. Zbyt sztuczne, czuję, że mnie te piersi duszą, niewygodnie mi. Nie noszę.
Iwona: - Push-upy nie wchodzą w grę - mam spory biust i moją potrzebą jest ujarzmianie go, a nie eksponowanie.
Dorota: - Noszę, lubię, często kupuję - lubię mój biust w tym rodzaju staników.
Magda: - Nie cierpię. Same piersi wyglądają może i dobrze, ale gdy założę na to ubranie, czuję się grubo (koszula się rozłazi) i jak nie ja. Poza tym jest mi za gorąco.
Jakub: - Nie oszukujmy natury. To na dłuższą metę się nie sprawdza. Jeżeli jest ciebie wart, to pokocha mimo wszystko.
Wojciech: - Pięknie piersi się w takim modelu układają! Trochę takie "ugniecione", ale efekt końcowy? Wow!
Szymon: - Megaoszukaństwo. Dajemy się na to nabierać na potęgę. Ale lubię być tak nabierany. Wprawdzie niektóre dziewczyny wyglądają jakby miały kolana pod brodą, ale zdecydowanie jestem za takimi biustonoszami. O ile będą noszone na zmianę z takimi zwykłymi, bawełnianymi, które bardzo lubię. Ale w ogólnej ocenie fajnie, że ktoś to wymyślił.
Arek: - Nie lubię oszustw. Czasami jest to jednak przydatne, ponieważ wiadomo, że prezentacja jest ważna.