Historia Natalii Janoszek brzmi jak bajka. To niezwykłe, że dwudziestoparolatka z miasta w Beskidach ni stąd, ni zowąd, film po filmie, zagrała główne role w wielkim magicznym Bollywood. A jednak, jej historia jest prawdziwa. Jak się żyje i pracuje w Indiach? Kulisy życia i pracy w Indiach pokazuje Natalia Janoszek - gwiazda tamtejszej kinematografii - w książce, której fragmenty cytujemy.
Kiedy w Europie wymawiamy słowo "Bollywood", często mamy przed oczami całe indyjskie kino. W rzeczywistości jednak Bollywood to nie jedyna wytwórnia filmowa w Indiach. Jest ich naprawdę sporo: każdy indyjski dystrykt ma własny rynek specjalizujący się w produkcjach filmowych w rodzimym języku danego obszaru.
Jednak bez wątpienia Bollywood z siedzibą w Bombaju to największe centrum filmowe, w którym rocznie produkuje się najwięcej komercyjnych filmów i który stał się ośrodkiem przyciągającym największe filmowe gwiazdy. Co ciekawe, język większości bollywoodzkich produkcji to mieszanka hindi z angielskim, więc nawet ktoś, kto mówi wyłącznie po angielsku, jest w stanie obejrzeć taki film w oryginale, w miarę rozumiejąc, o co w nim chodzi. Stosuje się w tym celu różne zabiegi językowe.
W jednym z moich filmów grana przeze mnie postać cudzoziemki mówi wyłącznie po angielsku, mimo że pozostali posługują się językiem hindi. Taka gra aktorska jest trudna, bo mimo wszystko muszę wiedzieć, o czym jest dana scena i co mówią inni aktorzy, ale też udawać, że nie rozumiem ich języka.
Wizyta w indyjskim kinie może być bardzo zaskakująca. Rzeczą, która wywarła na mnie spore wrażenie, jest chóralne odśpiewywanie narodowego hymnu przed każdą projekcją. Przekonałam się o tym, kiedy pierwszy raz wybrałam się do kina. Usiadłam wygodnie w oczekiwaniu na seans, a tu nagle wszyscy wstali i zabrali się za śpiewanie hymnu odtwarzanego na ekranie w wykonaniu jednego ze znanych aktorów.
Co więcej, podczas seansu nie wolno wychodzić z sali, bo do załatwienia wszystkich "spraw" służy przerwa mniej więcej w połowie filmu. Nie oznacza to oczywiście wcale, że w trakcie projekcji nikt nie chodzi po sali.
Chodzą mianowicie kelnerzy, przynosząc widzom zamówienia z restauracji. Najpierw więc otrzymuje się od kelnera menu i po złożeniu zamówienia można sobie w trakcie filmu skonsumować obiad, korzystając ze stojących między fotelami stołów albo też siedząc na szerokim fotelu, który w razie potrzeby można rozłożyć niczym łóżko. Można też w każdej chwili skorzystać z koca czy poduszki, by oglądanie filmu było jak najwygodniejsze. Wiem, że jest sporo tanich kin, w których nie serwuje się takich wygód, ale tak mi się spodobała ta "domowa" atmosfera z kocem i poduszką, że nie chciałam już chodzić do innych kin.
JAKIE LUKSUSY CZEKAJĄ NA AKTORÓW W BOLLYWOOD? CZYTAJ DALEJ>>>
Fot. Materiały prasowe
Więcej na temat życia i pracy w Bollywood przeczytasz w książce Natalii Janoszek "Za kulisami Bollywood" wydawnictwa Helion.
Każdy, kto w Bollywood gra jedną z głównych ról, otrzymuje do dyspozycji rodzaj dużego kampera (nazywanego na planie filmowym vanity), w którym mieści się wszystko to, co może być potrzebne aktorowi: garderoba, miejsce do makijażu, kuchnia, łazienka i oczywiście sypialnia.
Zazwyczaj przy planie zdjęciowym parkuje od ośmiu do dziesięciu takich vanities służących nie tylko głównym aktorom, ale też czasem aktorom epizodycznym, pod warunkiem że są odpowiednio sławni. Angażowanie wielkich gwiazd do małych epizodów jest zresztą częstym procederem, bo umożliwia później wykorzystanie tego faktu w reklamie filmu. Nie jest to już zwykły film, ale film z udziałem? (tu pada wielkie nazwisko aktora, którego udało się zaangażować). W takim przypadku jemu również należy się vanity, co wszyscy traktują jako coś absolutnie normalnego, nawet jeśli aktor pojawia się na planie zdjęciowym jedynie na krótką chwilę.
Kadr z filmu "Flame". Fot. Materiały prasowe wydawnictwa
Dla mnie vanity pełnił przy okazji funkcję filmowej stołówki, bo często musiałam rezygnować z posiłków przyrządzanych dla wszystkich, żeby uniknąć problemów z żołądkiem gwarantowanych przez indyjską kuchnię. Raz nawet chciałam zaryzykować i przyłączyć się do posiłku z pozostałymi członkami ekipy filmowej, ale szybko mnie przegonili, bojąc się, by nagłe zatrucie pokarmowe nie pokrzyżowało filmowych planów.
Na planie zdjęciowym każdy ważniejszy aktor, poza własnym autobusem, ma także do dyspozycji swojego spot-boya.
Jest on na każde zawołanie aktora, pilnuje jego prywatnych rzeczy, trzyma telefony, skrypt, podaje wodę i dba o komfort aktora na planie. Niektórzy aktorzy mają swoich prywatnych spot-boyów, których osobiście zatrudniają, np. dla Shah Rukh Khana przez 25 lat pracowała ta sama osoba. Wielu aktorów zatrudnia swoich przyjaciół lub rodzinę w tym celu, a inni dostają spot-boya z przydziału.
Ja też mam swojego spot-boya, do którego na początku trudno było mi się przyzwyczaić. Lubię sama nosić swoją wodę, skrypt i być niezależna. Kiedy ktoś za bardzo dookoła mnie skacze, czuję się przytłoczona. Jednak przyznaję, że taka pomoc na planie jest przydatna i coraz bardziej lubię swojego spot-boya.
Mało kto wie, że każdy z bollywoodzkich filmów musi być zatwierdzony do dystrybucji przez specjalnych cenzorów. Cenzor to osoba posiadająca odpowiedni certyfikat, która decyduje, czy dana scena w filmie nadaje się do pokazania szerokiej publiczności. A cenzura dotyczy nie tylko spraw obyczajowych czy seksu, ale też na przykład tego, czy w danym filmie Indie pokazuje się w odpowiednio dobrym świetle.
Sam seks i tak nie ma w bollywoodzkim filmie racji bytu, bo bardzo dba się o to, by nie było w nim żadnej nagości. Dużo większy problem stanowią wszelkie sceny, które mogłyby pokazać kraj i jego mieszkańców w niewłaściwym świetle.
Najlepszym przykładem jest mój film "Flame", który zawierał kilka niewygodnych i wstydliwych faktów - nadal kultywowaną i powszechną w pewnych regionach Indii wiarę w wiedźmy i fanatyczne poddanie się całej wioski guru czy też to, że można bezkarnie zabić kobietę posądzoną o cudzołóstwo. Film otrzymał jak dotąd dziewięć wyróżnień i nagród na całym świecie, ale na dystrybucję czekał ponad rok - aż tyle czasu zajęło dopasowywanie filmu do żądań cenzora w taki sposób, by zezwolono na jego rozpowszechnianie.
Kolejnymi tematami tabu są wszelkie aluzje do aktualnej polityki czy też stawianie w złym świetle indyjskich urzędników. To wszystko powoduje, że żaden cenzor nie podpisze filmu swoim nazwiskiem i nie zezwoli na to, by film zawierający budzące sprzeciw sceny trafił do kin.
Na przekór temu zdarza się, że seks sprzedaje się i w filmach, i w reklamach, i to czasem w bardzo wulgarnej postaci, szczególnie w warstwie słownej: kiedy piękna pani z pokaźnym biustem i dużym dekoltem reklamuje środek do czyszczenia piłek tekstem: We clean your balls.
Czasem to odkrycie bywa bardzo bolesne - szczególnie dla aktorek i modelek marzących o karierze w Bollywood - otóż nie wszystkie typy kobiecej urody są cenione przez Hindusów. W europejskiej kulturze przyzwyczailiśmy się, że prym wiodą blondynki. Na przykład wystarczy pojechać do Turcji, a tam już sam fakt posiadania jasnych włosów powoduje, że mężczyźni oglądają się za kobietą na ulicy. Podobnego efektu my, Europejczycy, spodziewamy się w Indiach. Niestety, czeka nas niespodzianka.
Europejskie wzorce piękna tutaj nie obowiązują. W Indiach od zarania dziejów za kanon piękna uznaje się kobiety z długimi ciemnymi prostymi włosami i naturalnie ciemną oprawą oczu. Owszem, czasem w bollywoodzkiej produkcji można spotkać aktorkę z fryzurą blond, ale ten typ urody zarezerwowany jest raczej dla ról epizodycznych: tancerek, pojawiających się na chwilę na ekranie turystek czy dziewczyn z klubów go-go, i nigdy nie stanowi ideału piękna, do którego wzdychałyby z zachwytem rzesze fanów.
W związku z tym w Indiach panuje przeświadczenie, że blondynki to często dziewczyny do towarzystwa czy też kobiety lekkich obyczajów. Według moich filmowych znajomych, których próbowałam o to wypytywać, stało się tak głównie za sprawą ukraińskich i rosyjskich dziewczyn przyjeżdżających do Indii w poszukiwaniu "klientów". Tak już niestety zostało, że obecnie kobieca blond fryzura nie budzi najlepszych skojarzeń.
Powoduje to, że blondynki w Bollywood nie są brane pod uwagę przy castingach do jakiejkolwiek znaczącej roli. I o ile dla Hindusów jasna karnacja skóry jest czymś pożądanym i oznaką największej urody, o tyle już kolor włosów musi być ciemny. Zaskakujące jest jednak to, że w przestrzeni medialno-publicznej taki wzorzec piękna jest powszechny, natomiast w zamkniętych ekskluzywnych klubach "tanecznych" przeznaczonych wyłącznie dla mężczyzn przy tak zwanej rurze królują właśnie blondynki, za których seksualne usługi bywalcy tych miejsc podobno są w stanie słono płacić.
MACHINA PROMOCYJNA, CZYLI JAK SIĘ PROMUJE W INDIACH FILMY? CZYTAJ DALEJ>>>
Cała otoczka promocyjna filmu sprawia wrażenie, jakby była poza kontrolą, szczególnie kiedy dostaje się do ręki gazetę i czyta wywiad, którego się nie udzieliło. Dla mnie za pierwszym razem był to szok, ale okazało się, że właśnie tak działa bollywoodzki rynek filmowy.
W Bollywood najlepiej jeśli aktor potrafi także tańczyć i śpiewać oraz... płakać na zawołanie. Fot. Materiały prasowe wydawnictwa
Osoby odpowiedzialne za promocję filmu, działy PR i specjalistyczne agencje same generują tego typu treści w mediach, i to często bez wiedzy i zgody artysty. Zawsze przy takiej okazji czytam niby-własne słowa, modląc się, abym nie znalazła wśród nich jakiejś bzdury czy czegoś, co mogłoby wywołać obyczajowy skandal. Jak na razie udaje mi się uniknąć takich niespodzianek.
W przeciwieństwie do Europy czy Stanów Zjednoczonych to, gdzie mieszka dana bollywoodzka gwiazda, nie jest żadną tajemnicą. Każdy kierowca lub taksówkarz w Bombaju na życzenie zawiezie nas bezpośrednio pod dom danej gwiazdy, gdzie możemy dołączyć do zawsze tam koczującej sporej grupki fanów czekających na autograf lub pojawienie się gwiazdy w oknie bądź na tarasie domu.
Wszyscy wiedzą, gdzie mieszkają: Salman Khan, Aishwarya Rai czy Shah Rukh Khan. Co najważniejsze, nie osiedlają się oni w jakichś odizolowanych posiadłościach, tylko w domach stojących tuż przy ulicy, i to zazwyczaj w centrum miasta. Shah Rukh Khan zajmuje jeden ze zwykłych wieżowców i mieszka w nim z całą swoją rodziną. Chociaż dla niejednego milionera wieżowiec może wydać się niczym, gdy mowa o takiej gwieździe jak Shah Rukh Khan, warto pamiętać, że Bombaj jest jednym z najdroższych miast na świecie pod względem cen za nieruchomości i mała kawalerka kosztuje tutaj tyle co spory dom w Polsce.
Miejsce zamieszkania bollywoodzkiej gwiazdy łatwo rozpoznać - albo po sporej grupce fotografujących to miejsce turystów, albo po fanach, albo też po ochroniarzach pilnujących wejścia. Pojawienie się gwiazdy przy swoim domu zawsze wywołuje spore poruszenie. Fani i paparazzi wyłaniają się jak spod ziemi i od razu wiadomo, że gdzieś w środku tego tłumu kroczy gwiazda otoczona wianuszkiem ochroniarzy.
Fot. Materiały prasowe
Więcej na temat życia i pracy w Bollywood przeczytasz w książce Natalii Janoszek "Za kulisami Bollywood" wydawnictwa Helion.