Dobrze wiemy, że miłość w związku jest niezbędna. Latami poszukujemy tej drugiej połówki, przy której poczujemy to "coś". Tymczasem dawniej nie było to tak oczywiste. Zdarzało się, że ludzie pobierali się z rozsądku. A miłość? Często przychodziła z czasem.
Tak właśnie było u moich dziadków. Babcia wyrwała się z biednego domu na wsi. Była ładną, miłą, uśmiechniętą dziewczyną. Do tego bardzo pracowitą. Dziadek nie pił, nie palił. Był po prostu dobrym człowiekiem. Zaradnym i odpowiedzialnym. Pobrali się po trzech miesiącach znajomości: bez miłości ani nawet zbytniego przywiązania. Przy odrobinie szczęścia i ogromnych pokładów wytrwałości oraz mądrości stworzyli fantastyczny związek. Jak to zrobili?
Nawet gdy nie zgadzali się ze sobą, nigdy publicznie nie podważali swojego zdania. Oboje wiedzieli, że w każdej sytuacji dostaną od siebie wsparcie. Razem byli nie do pokonania: czy to chodziło o wymuszenie na wnukach sprzątania, czy o podjęcie ważnej decyzji związanej z pracą zawodową. I tylko czasem za zamkniętymi drzwiami pokoju było słychać dosadne babcine: "Waldemar... Już chyba dość."
Babcia i dziadek bez względu na okoliczności byli jedną drużyną. Bezgranicznie ufali sobie nawzajem. I chociaż nie zawsze się ze sobą zgadzali, nigdy nie roztrząsali sporów w obecności innych osób.
Dlaczego związek wystarczająco dobry jest lepszy niż związek idealny? O tym przeczytasz w książce "Kochaj wystarczająco dobrze" >>
Dziadkowie widzieli się w różnych sytuacjach: w makijażu i bez. W eleganckim garniturze i znoszonych kalesonach. Nie krępowało ich to, wręcz regularnie robili sobie nawzajem żartobliwe przytyki dotyczące swoich ciał.
Ich związek nie bał się znoszonych kapci. Dziadek i babcia wiedzieli, że to brak szacunku i zaufania niszczy miłość, a nie nieład na głowie czy niepomalowane paznokcie.
Dziadek nawet w najtrudniejszych momentach życiowych musiał być ogolony. Mógł chodzić w poplamionym podkoszulku i dziurawych skarpetkach, ale gładka skóra na twarzy była absolutną koniecznością. Wychodząc do sklepu, miał zawsze wypastowane buty i wykrochmaloną koszulę. Babcia z kolei bardzo dbała o włosy i o to, aby na co dzień wyglądać po prostu schludnie. Na tzw. wielkie wyjścia szykowała oczywiście specjalny zestaw ubrań: skromne, ale eleganckie buty oraz sukienkę.
Babcia i dziadek dali swoim wnukom doskonały przykład, że w dobrym związku ważna jest równowaga. W tym przypadku idealnie umieli utrzymać balans między skupianiem uwagi na własnym wyglądzie a pokazywaniu, jak bardzo im na sobie zależało.
Gdy babcia podupadła na zdrowiu, dziadek dzień i noc przy niej czuwał. Był gotowy na spełnianie wszystkich jej zachcianek.
Na co dzień był od robienia porządków i drobnych remontów. Chciał, żeby żyło im się wspólnie jak najlepiej.
Podobnie było w drugą stronę. Dziadek zawsze miał uprasowaną koszulę i ugotowany obiad. W sytuacjach stresujących nie odstępowali siebie na krok. Ich troska o siebie nawzajem stanowiła mur dla złych zdarzeń, których niejednokrotnie doświadczali. Razem byli po prostu silniejsi.
Dziadek był niepoprawnym pedantem. Wszystko musiało być w domu pod linijkę. Nawet kable, gdy były za długie - skracał. Poświęcał kilka godzin tygodniowo na smarowanie i czyszczenie swojego roweru. Babcia z kolei uwielbiała czerwone dodatki. Doszło do tego, że w kuchni dosłownie wszystko - prócz ścian - było czerwone! Swoistych dziwactw było zapewne więcej. Dziadkowie nigdy ich szczególnie nie krytykowali. Po prostu akceptowali siebie takimi, jakimi byli.
Jakkolwiek cukierkowo to brzmi, dziadkowie byli po prostu najlepszymi przyjaciółmi. Lubili ze sobą spędzać czas, chociaż również nierzadko się kłócili. Jednak nawet wtedy ważyli swoje słowa i z każdej sprzeczki próbowali wyciągnąć jakąś nauczkę. Wynikało to z ogromnego szacunku do siebie nawzajem.
Babcia i dziadek przez wszystkie razem spędzone lata wyjeżdżali wspólnie na wakacje, robili zakupy, chodzili na spacery. Może nie trzymali się za ręce, ale byli prawie nierozłączni. Nie dlatego że babcia trzymała dziadka "na krótkiej smyczy" (ani dziadek babcię). Oni po prostu się bardzo lubili!
A jeśli chcecie się z nami podzielić ciepłą historią o Waszej przyjaźni, czekamy na listy: kobieta@agora.pl