Zawsze wzrostem odbiegałam od rówieśników. Mam 152 cm i dla większości osób nie jestem Iwoną, a Iwonką, a dzieci, z którymi dawniej pracowałam, nazywały mnie "małą panią". Na zdjęciu widzicie mnie z kolegami z pracy - z takiej perspektywy właśnie zazwyczaj obserwuję świat. Moje życie nie różni się drastycznie od życia innych. Jednak są rzeczy, z którymi niscy muszą się po prostu zmierzyć. Co to takiego?
Tak, to może być duży plus. Ubrania dla nastolatków często są tańsze, a jakościowo nie odbiegają od "dorosłych" wersji. Ale trzeba zdać sobie sprawę, że np. 12-latki mają zwykle wąskie biodra, szczupłe uda i nikły biust. Super, jeśli ma się wybór. Jednak rzeczywistość czasem okazuje się inna, gdyż zdarza się, że ani dorosłe, ani dziecięce nie są dla mnie dostępne. Może w takiej sytuacji jedyną opcją jest przejść na dietę?
Amatorsko biegam na długie dystanse i trenuję wspinaczkę. I chociaż nie odstaję umiejętnościami od większości kolegów, to od znajomych spoza sportowego światka słyszę teksty: jak ty sobie radzisz, będąc tak małą? Musisz bardzo szybko przebierać nogami! Pewnie jest ci trudno?
Oczywiście, że jest mi czasem trudno. Na tym właśnie polega sport. Wiem, że te pytania często rodzą się z ciekawości. Nie ma w tym nic złego. Gorzej, jeśli w tle czai się kpina. Otóż zarówno w sporcie amatorskim, jak i w życiu zawodowym, bez względu na wzrost, można realizować te same cele. Z tą różnicą jednak, że osiąga się je inną drogą. Czasem mam bardziej, a czasem mniej pod górkę. Jak każdy. Tyle tylko, że potykam się w innych momentach niż pozostali.
Naprawdę? Bo nie mam w planach nikomu grzmotnąć? Bo muszę być turem z siłowni i mieć 190 cm wzrostu, żeby uwierzono, jak bardzo coś mi nie pasuje?
To, niestety, spory problem, że wiele osób nie traktuje niskich poważnie. Kobieta o niewielkich rozmiarach może być urocza, zabawna, czasem śmieszna, ładna lub brzydka. Ale, by traktowano ją jak należy, musi się bardziej napracować niż inni. Nic więc dziwnego, że spośród znajomych mi niskich osób większość z nich to nerwusy lub prawdziwi twardziele. Oni po prostu muszą kilka razy mocniej udowadniać, że ich zdanie ma wartość.
Wiem, że niektóre niskie osoby złoszczą się, gdy są brane za dzieci. Osobiście mnie to bawi, o ile takie zachowania nie wiążą się ze złośliwością i chęcią wyśmiania. Mając niewiele ponad 1,5 metra, z blond kucykiem i w sportowych ubraniach, stojąc tyłem, rzeczywiście mogę wyglądać jak z szóstej klasy podstawówki. Prędzej czy później jednak i tak spojrzenie tej drugiej osoby pada na moją twarz.
Słysząc ten tekst regularnie od lat, mam poczucie, że ludzie próbują mnie z jakiegoś powodu stale pocieszać. To tak, jak się mówi: "kochanego ciałka nigdy za wiele".
Nie wiem. Moim zdaniem małe może być piękne, a może być i brzydkie. Kwestia gustu. Abstrahując, naprawdę nie trzeba mnie przekonywać, że mój wzrost predysponuje mnie do większej atrakcyjności lub (w drugą stronę) może być dla mnie powodem do kompleksów.
W zatłoczonych miejscach - szczególnie w komunikacji miejskiej, na koncertach i innych spędach - widzę jedynie pachy, plecy, biusty, torsy. Po prostu ginę w morzu ludzi.
Pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Jedyne, co można zrobić, to nauczyć się cierpliwie akcentować swoją obecność, jeśli tylko jest taka potrzeba.
Na pewno pod tym względem było mi łatwiej od kobiety, która ma 190 cm wzrostu, ale nie wiem, czy wygrywam w "walce" z tymi, które mieszczą się w "przeciętnej krajowej". Mam nadzieję, że mój mąż wybrał mnie jednak nie z powodu mojego wzrostu, a z racji na moją osobowość.
Stale słyszę też: "mężczyzna może przy tobie poczuć się duży i silny" lub "może cię nosić na rękach". Nie chcę, żeby mężczyzna czuł się przy mnie duży i silny tylko dlatego, że jestem niska i drobna. Chcę, by tak się czuł niezależnie ode mnie: bo nad tym pracuje, bo o siebie dba.
A czy mężczyźni tak chętnie noszą mnie na rękach? Nie przypominam sobie, by to kiedykolwiek zdarzało mi się regularnie i właściwie nie wiem, po co mieliby to robić. Przecież całkiem dobrze radzę sobie, chodząc o własnych siłach. Póki co.
Do zabawnych sytuacji dochodzi często w sklepach. Sprzedawcy pełni dobrych chęci wskazują mi dany produkt na półce, jednak na tym interakcja się kończy. W rezultacie stoję bezradnie przed regałem z ulubionym produktem i za nic w świecie nie jestem w stanie się do niego dostać.
Ludzie na co dzień nie zdają sobie sprawy, że większość miejsc publicznych jest trudno dostępnych dla osób, które choć trochę odbiegają wzrostem od ogólnie przyjętej normy. Nie sięgam do luster w publicznej toalecie, a przy ladzie w barze wyglądam jak dziewczynka wyciągająca rękę po pieniądze. W kinie muszę siadać na kurtkach, bo ZAWSZE ktoś wysoki siada właśnie przede mną, a w samochodzie muszę się mocno "rozpłaszczyć", by wcisnąć do końca sprzęgło. Samo życie.
Chcesz wiedzieć, jak sobie radzą NAPRAWDĘ niscy ludzie? Oglądaj w telewizji METRO serial pt. "Superludzie". Znajdziesz w nim również niesamowite historie o geniuszach i siłaczach. Premiera serii 4 stycznia 2017 r.
METRO to nowy, ogólnodostępny kanał telewizyjny dostępny dzięki cyfrowej telewizji naziemnej MUX-8 i w sieciach kablowych. Więcej na www.metro.tv.