Pod artykułem opisującym eksperyment, w którym kolega zamienił się w pracy z koleżanką adresami mailowymi zostawiliście wiele komentarzy. Przytaczamy wasze historie - przykłady nierównego traktowania ze względu na płeć - podczas wykonywania tej samej co mężczyźni pracy.
Pigeon111: Jestem lekarzem. Kobietą. Codziennie słyszę od pacjentów teksty w stylu "słoneczko", "kochanie". Od starych, obleśnych dziadów, którzy do moich kolegów po fachu, często młodszych i z mniejszym doświadczeniem, zwracają się z pełnym szacunku: "panie doktorze". Kiedy grzecznie zwracam uwagę, że nie jesteśmy na tej stopie znajomości, by do siebie tak się zwracać, słyszę "no to nie wiem, jak mam mówić?, przecież nie wiem, czy to pielęgniarka, czy co?".
Jest to obleśne i poniżające zachowanie.
Często na odchodne pada tylko: "dziękuję panie doktorze", chociaż dany zabieg wykonujemy wspólnie z kolegą.
Prawie codziennie zdarza się, że pacjent wchodzi do gabinetu, widzi mnie i pyta "a gdzie jest lekarz?".
Dlatego ja wierzę w to, jak może być traktowana kobieta na swoim stanowisku pracy (...). Ten eksperyment porusza bardzo istotną kwestię, o której większość z was nie ma pojęcia.
Pisak 2012: Remontuję dom wakacyjny 100 km od Warszawy. Za każdym razem, kiedy stawia się fachowiec po raz pierwszy, padają słowa:
Mm0427: Tak jest - od jakiegoś czasu chodzę na rozmowy w sprawie swoich zleceń z moim partnerem i choć to ja umiem robić strony internetowe, a on ma o tym mgliste pojęcie, to udajemy, że sprawy są pod jego kontrolą.
A propos stron - nieraz słyszałam pytanie: ale projektujesz TYLKO DESIGN?
A później wszyscy narzekają, że kobiety są zrzędliwe ;-). Ciekawe, jak mili byliby panowie?
Mahok: Jestem psychologiem i znam wiele kobiet w głębokiej depresji spowodowanej takim traktowaniem. Najbardziej cierpią, gdy są poniżane przez swoich szefów i współpracowników, dla których "ta dupodajka" jest znienawidzona najczęściej za to, że nie chodzi z nimi na piwo, tylko cały czas mamrocze o obowiązkach.
Ciągłe ignorowanie przez szefów jest powszechne, tak jak nagminne jest obarczanie dodatkowymi obowiązkami. Pracowałem w pięciu europejskich krajach i wszędzie można było mnożyć takie przykłady w nieskończoność.
Regina-phalange: W poprzedniej pracy, kiedy sekretarka wybierała się na urlop, to kadry szukały chętnych do zastępowania jej. Wchodziła kadrowa do pokoju, trzy kobiety i dwóch mężczyzn, pytanie kierowane tylko do kobiet, no bo przecież mężczyzna nie będzie w sekretariacie siedział.
O pomysłach typu zwalnianie kobiet i tylko kobiet z pracy wcześniej przed świętami (w domyśle: "Baba do garów") czy też przychodzi szef, nie ma sekretarki, jest główna księgowa, kadrowy, technik, informatyk - szef prosi główną księgową, osobę najwyższą stanowiskiem zaraz po szefie, żeby zrobiła kawę.
Inna rzecz, że wiele kobiet nie widzi w takich zachowaniach nic złego, a nawet uważa je za dowód na jakieś swoje przywileje, typu "rączki całuję".
Ru-ta: Nie tylko zmiana płci w podpisie maila czyni cuda. W moim przypadku zadziałał podpis oznaczający wysokie stanowisko.
Kiedyś nie miałam w stopce maila stanowiska, bo wydawało mi się pretensjonalnie nazywać się "dyrektorem zarządzającym" w kilkuosobowej (no OK, teraz już ponad 20-osobowej) firmie. Jednak wielokrotnie się spotykałam z tym, że niektórzy klienci traktowali mnie jak debilkę, małolatę, osobę niekompetentną. Dodanie w stopce "dyrektor" natychmiast zmieniało ich podejście, nagle moje sugestie były uznawane za rekomendacje, nagle ktoś się ze mną zgadzał i był bardzo uprzejmy.