'Ja to bym tak chciała, żebyś takie kolorowe ubrania nosiła, w kwiaty, wzorki, a nie tylko tę czerń', 'Tak ślicznie wyglądasz w upiętych włosach, szkoda, że rzadko się tak czeszesz'. Ile razy słyszałyście podobne słowa? Tym razem zamiast słuchać, zastosujemy się do rad mam.
Który okres w życiu córki był dla pani najtrudniejszy - ogólnie i pod kątem ekspresji modowej?
- Gdy Natalia miała jakieś pięć lat krzyczała na całą ulicę: nie pójdę do przedszkola, bo nie umiem narysować marchewki. Nie chciała iść, dopóki się nie nauczyła. Później było: nie chcę się w to ubrać, a jeszcze później: ja chcę to mieć. I nie mogło to być za chwilę, musiało być na już. Cieszę się, że ten moment (czy też wielki MOMENT) minął, nie było łatwo.
Jakich ubrań z jej szafy pani nie lubi wyjątkowo?
- Córka często wybiera koszule, takie, które może nosić do ukochanych dżinsów - ma ich mnóstwo, a i tak ciągle chodzi w tych ulubionych. Koszule można wymienić na inne bluzki, nie muszą to być T-shirty, jest wiele rzeczy pośrodku.
Co się pani w wyglądzie i garderobie córki podoba wyjątkowo, i co by pani chętnie z jej szafy sama włożyła?
- Natalia nie szaleje bardzo z ubraniami, sądzę, że większość z rzeczy z jej szafy mogłabym włożyć - jeśli by tylko na mnie pasowały. Mogłabym wybrać klasyczną małą czarną, w mojej szafie takiej brakuje, mam mnóstwo sukienek, ale każda ma 'coś', Natalia ma ich kilka, ale wszystkie klasyczne, które naprawdę pasują i do tenisówek, i do szpilek (w których moja córka chodzi od wielkiego dzwonu).
Natalia 'przed' we własnych ubraniach i biżuterii. Na zdjęciu 'po': bluzka Mohito, wisiorek Yes z kolekcji Loop. Fot. Agata Jakubowska/Agencja Gazeta
Dlaczego taki makijaż, fryzurę i ubranie pani wybrała? Jaki efekt chciała pani osiągnąć?
- Nie lubię mocnego makijażu, cieszę się, że moja córka maluje się delikatnie. Chciałam, aby makijaż podkreślał jej urodę: oprawę oczu, policzki, usta. Sądzę, że wyszło delikatnie i dziewczęco.
Jeśli chodzi o fryzurę - nie lubię rozpuszczonych włosów, szczególnie takich w artystycznym nieładzie (a to codzienna fryzura mojej córki). Najpierw miał być delikatny kok, ale w trakcie upinania okazało się, że i takie częściowe upięcie jest fajne. Ważne, że buzia jest odsłonięta.
Udało się także podkreślić fale na włosach Natalii - jej włosy są bardzo podatne na różne zabiegi, falują, mogą być proste. Moje wręcz przeciwnie, są sztywne jak druty i nic nie da się z nimi zrobić. Fajnie więc, że udało się i te włosy jakoś pokazać.
W szafie Natalii mało jest kolorów, a jeśli chodzi o wzory - dominują paski. Czasem, w przypływie chwili, kupuje sobie coś kolorowego, ale albo w tym w ogóle nie chodzi, albo zakłada na działkę, do lasu. Ta bluzka jest wiosenna, we wzory, w dodatku ma dekolt z falbaną, który dodatkowo sprawia, że coś się dzieje. Może gdyby była czarna, Natalia sama by się na nią zdecydowała, jednak sądzę, że i ta falbana to mogłoby być dla niej zbyt dużo. Miało być radośnie, kolorowo - tak, jak ją kiedyś ubierałam (gdy jeszcze mogłam).
Z czego się pani cieszy, że córka już wyrosła?
- Na pewno nie jest już tak uparta, o czym już wcześniej wspominałam. Kiedyś wszystko było stawiane na ostrzu noża - albo tak, albo w ogóle. Cieszę się, że moja córka nauczyła się cierpliwości. Jeśli chodzi o fazy w modzie - u Natalii nie było dużego szaleństwa. Jedyna dziwna rzecz, którą pamiętam to wkładanie ciemnego stanika do białej bluzki - sądzę, że dziś by się tak nie ubrała.
Rzecz z której wyrosła? Z przerabiania ubrań. Kiedyś w młodzieżowych czasopismach były różne instrukcje, jak zrobić ze spodni - spódnicę, jak przefarbować koszulkę itp. Córka chętnie zaczynała, gorzej było z kończeniem. A jak już kończyła, to efekty nie wyglądały tak, jak w gazecie. Oczywiście 'przerabiała' dobre ubrania, więc za chwilę były jęki, że 'nie ma co na siebie włożyć'.
Wszystkie mamy i córki malowała Agnieszka Hildebrand. Mamy dostały w prezencie sprzęt do stylizacji włosów marki Bellissima oraz zestawy szampon i odżywka do włosów oraz serum do rzęs marki Biotebal.
Jakie uwagi i komplementy słyszysz z ust mamy najczęściej?
- U nas mało jest słów, więcej gestów i czynów. Jeśli komplementy, to raczej nie takie dotyczące wyglądu, a charakteru, zachowania. Wydaje mi się, że nie umiem reagować na komplementy, więc może ich też nie zauważam? A uwagi... Teraz dotyczą raczej wychowywania dzieci.
Podoba ci się wizja, którą przygotowała dla ciebie mama?
- Ogólnie nie było tak źle. Sama wolę mieć albo całkiem rozpuszczone włosy, albo całkiem związane, w bluzkach w kwiaty też nie chodzę, ale na ulicę mogłabym tak wyjść (gdybym musiała). Rzeczy, które wybieram, są raczej zachowawcze, może czasem i na taką falbanę powinnam się zdecydować? Chociaż te motyle to chyba jednak za duże szaleństwo.
Którą radę mamy wzięłaś sobie wyjątkowo do serca?
- Ciężko wskazać jedną. Są rzeczy, które słyszą chyba wszyscy: bądź sobą, rodzina jest najważniejsza, lepsza najgorsza prawda, niż najlepsze kłamstwo... Im jestem starsza, tym częściej widzę, jak dużo mojej mamy jest we mnie. A cechy, które mnie w niej denerwowały są tymi, które w sobie lubię najbardziej.
Który okres w życiu córki był dla ciebie najtrudniejszy? Także pod kątem ekspresji modowej?
- Życiowo najciężej było do czasu, kiedy moja córka nie zaczęła normalnie zasypiać i przesypiać całych nocy - czyli do drugiego roku życia. Później nie sprawiała absolutnie żadnych problemów wychowawczych.
Jeśli zaś chodzi o wygląd, to Ola w szóstej klasie szkoły podstawowej, po pobycie w szpitalu, jako zadośćuczynienie epizodu w placówce medycznej, wynegocjowała u swojego taty, że będzie mogła sobie zrobić na włosach trwałą. Jestem pewna, że tata nie wiedział, na co się zgadza. Decyzji ze mną nie skonsultowano, więc nie miałam możliwości interwencji. Efekt był słaby, ale i tata, i córka byli zadowoleni. Nieco później Ola zaczęła nosić ciężkie buty-trapery z dodatkowo zaczepionymi przy sznurówkach kłódkami. Do tego superobcisłe dżinsy, za duże bluzy i bandanę na włosach. To był czas, kiedy cała rodzina musiała słuchać Guns N' Roses i Nirvany.
Co byś natychmiast zmieniła w wyglądzie córki?
- Ola ma w sumie dość mało ubrań - na tle męża i dzieci jej stan posiadania wypada naprawdę blado. Dodatkowo ma fazy, że coś nosi bardzo intensywnie - często 'zanasza' więc ubrania na śmierć. Ona lubi, jak ubrania nie wyglądają na nowe, co czasami sprawia, że przy mężu ubranemu jak spod igiełki, wygląda jak uboga krewna. Ma w szafie dużo naturalnych materiałów, stąd po całym dniu noszenia ubrania wyglądają na zmiętolone. Trochę mnie to razi.
Co Ci się w wyglądzie i garderobie córki podoba wyjątkowo? Co byś chętnie sama włożyła?
- Biżuteria! Ma piękne pierścionki i naszyjniki. Tutaj nie oszczędza, bo ma plan przekazania swoich precjozów córce.
Na zdjęciu 'przed' Ola ma ubrania i biżuterię z własnej szafy. Na zdjęciu 'po' jest w sukience Uterque. Kolczyki i pierścionki są marki Yes z kolekcji Wiktoriańskiej. Fot. Agata Jakubowska/Agencja Gazeta
Dlaczego taki makijaż, fryzurę i ubranie wybrałaś? Jaki efekt chciałaś osiągnąć?
- Wyszłam od sukienki. Spodobała mi się głęboka czerń i falbany. Jak już Ola ją przymierzyła, to od razu stwierdziłam, że musi być wysoki kok, grube kreski i ciemne usta - efekt trochę jak u Amy Winehouse, choć nie tak przerysowany.
Z czego się cieszysz, że córka już wyrosła?
- Nie cieszę się, że wyrosła. Kiedyś miałyśmy silniejszą więź. Bardzo żałuję, że już tak nie jest.
Wizja Ewy powstała w trakcie sesji. Jedynym pewnikiem była sukienka - czarna z falbanami przy rękawach i spódnicy.
Jakie uwagi i komplementy słyszysz z ust mamy najczęściej?
- Mama mówi mi, że ładnie wyglądam, kiedy jej zdaniem ładnie wyglądam. Zwraca uwagę na rzeczy, które sobie kupuję. Chwali, jak coś dobrze zrobię, twierdzi, że jestem mamą lepszą niż ona. Krytyka dotyczy tego, że jestem dla niej niemiła, że ją krytykuję, że w odczuciu mamy nie trzymam jej strony.
Czasami sama proszę mamę o zdanie. I kiedy to robię, to nie po to, żeby ktoś mnie komplementował, tylko rzeczowo wyraził zdanie.
Podoba ci się wizja, którą przygotowała dla ciebie mama?
- Jest cudowna! Czułam się jakbym była Marią Callas przed występem. Sukienka piękna, chociaż - czego nie widać na zdjęciu - trochę jak na mój gust za kusa. Makijaż przepiękny, kok też wspaniały. Ja bym włożyła inną biżuterię, cięższą w formie, w mocne wzory. Ogólnie wyszłam z sesji zachwycona.
Którą radę mamy wzięłaś sobie wyjątkowo do serca?
- Mama nauczyła mnie, żeby być niezależną i silną. Żeby brać życie 'na klatę', nie narzekać, nie pochylać się nad przeciwnościami losu, tylko iść dalej. Dzięki mamie nie tchórzę przed problemami, tylko się z nimi konfrontuję. Myślę, że dzięki mamie jestem dosyć prostolinijna w kontaktach - nie kombinuję, nie udaję nikogo, nie mataczę, nie manipuluję.
Który okres w życiu córki był dla ciebie najtrudniejszy - ogólnie i pod kątem ekspresji modowej?
- Żaden. Nigdy nie miałam z Martą problemów. Nie miałam także uwag, jeśli chodzi o ekspresję modową Marty.
Co byś natychmiast zmieniła w wyglądzie córki, dlaczego?
- Gdybym mogła, to dodałabym ewentualnie kilka rozjaśniających pasemek we włosach.
Jakich ubrań z jej szafy nie lubisz wyjątkowo? Dlaczego?
- Nie ma takich ubrań ani dodatków. Lubię wszystkie.
Co się Tobie w wyglądzie i garderobie córki podoba wyjątkowo, i co byś chętnie z jej szafy sama włożyła?
- Chętnie przejęłabym niektóre buty, ale niestety rozmiar nie ten.
Na zdjęciu 'przed' Marta w sukience i biżuterii z własnej szafy. Na zdjęciu 'po': sukienka Reserved, kolczyki i wisiorek Yes z kolekcji Loop. Fot. Agata Jakubowska/Agencja Gazeta
Dlaczego taki makijaż, fryzurę i ubranie wybrałaś? Jaki efekt chciałaś osiągnąć?
- Ponieważ Marta nie chodzi w takich sukienkach na co dzień - chciałam zobaczyć, jak będzie w niej wyglądała. Fryzury lubię bardzo swobodne i dlatego taką wybrałam, makijaż miał rozświetlić twarz, żeby wyglądała na mniej zmęczoną - od ponad roku jest mamą.
Czy jesteś zadowolona z efektu?
- Teraz widzę, że mogłam bardziej zaszaleć z ubraniem, ale ogólnie stwierdzam, że bardzo ładnie moje dziecko wygląda.
Z czego się cieszysz, że córka już wyrosła?
- Bardzo mnie cieszy, że już nie pali papierosów!
Marta ma piękne włosy, które na dodatek bardzo szybko rosną. Jej mama chciała, żeby stylistka stworzyła efekt 'artystycznego nieładu' na głowie.
Jakie uwagi i komplementy słyszysz z ust mamy najczęściej?
- Mama jest bardzo krytyczna wobec wszystkich i samej siebie, w związku z tym jest raczej oszczędna w komplementach, ale dość często mówi mi, że ładnie wyglądam.
Natomiast najczęściej wciska mi błyszczyk do ust (bo podobno mam ładne), którego nie lubię używać. Od kiedy sama jestem matką, często mówi mi, że świetnie sprawdzam się w tej roli.
Podoba ci się stylizacja, którą przygotowała dla ciebie mama?
- Bardzo podoba mi się fryzura, chętnie nosiłabym taką na co dzień. Choć dla mnie tak długa i pracochłonna stylizacja włosów na pewno byłaby nie do zrealizowania przed każdym wyjściem.
Jeśli chodzi o makijaż, to mój codzienny zazwyczaj zajmuje mi jedynie pięć minut. Tu trwało to zdecydowanie dłużej i efekt, jak dla mnie, był bardziej wieczorowy. Na pewno nie malowałabym tak mocno oczu, ale cała reszta wyszła ładnie, szczególnie 'złoto' na kościach policzkowych.
Sukienka super, tylko jeśli miałabym ją nosić latem, to musiałaby być w stu procentach z naturalnych tkanin.
Którą radę mamy wzięłaś sobie wyjątkowo do serca?
- Wiele rad mojej mamy wcieliłam w życie, natomiast jeśli chodzi o ciało, wygląd i estetykę, to mama zaszczepiła we mnie poczucie, że muszę mieć zawsze zadbane dłonie i stopy. Bardzo rzadko zdarza mi się wyjść z domu kompletnie nieogarniętą: bez makijażu, potargana. Mama nigdy tak nie robi.
Który okres w życiu córki był dla pani najtrudniejszy - także kątem ekspresji modowej?
- Najtrudniejsze były czasy II i III klasy gimnazjum, czyli 'epoka' czarnych glanów i wielu przyjaźni, które absorbowały czas i uwagę - ostatecznie niewiele z nich przetrwało. Również w czasach liceum za dużo było czarnych, smutnych rzeczy.
Jakich ubrań z szafy Pauliny nie lubi pani wyjątkowo?
- Wyjątkowo, to chyba arafatki - jasnobrązowy kolor to nie jest dobre rozwiązanie dla córki, spodni z opuszczonym krokiem, chociaż nie wiem, czy je jeszcze ma, oraz tych najbardziej postrzępionych. Ten styl sportowo-niedbały nie pasuje do jej delikatnej budowy, rysów i osobowości.
Co się pani w wyglądzie i garderobie córki podoba wyjątkowo, i co by pani chętnie z jej szafy sama włożyła?
- Jest wiele takich rzeczy: dwa wełniane, ciemnoszare płaszcze (obydwa jej kupiłam, jeden jeszcze w czasach liceum), i ten najnowszy z Zary, kilka sukienek (ale chyba bym ich nie włożyła, są za krótkie i za obcisłe), fajnie wygląda w kurtkach-bomberkach.
Paulina na zdjęciu 'przed' w swoich ubraniach i biżuterii Spark Silver Jewerly. Na zdjęciu 'po' w ubraniach z szafy mamy, biżuteria: kolczyki Yes z kolekcji Gloss i bransoletka Beats. Fot. Agata Jakubowska/Agencja Gazeta
Dlaczego taki makijaż, fryzurę i ubranie pani wybrała? Jaki efekt chciała pani osiągnąć?
- Chciałam, żeby córka wyglądała elegancko, biurowo i zupełnie inaczej niż się na co dzień nosi. Uważam, że taki styl do niej pasuje.
Z czego się pani cieszy, że córka już wyrosła?
- Z glanów najbardziej, ale również z 'łapania wielu srok za ogon', czyli angażowania się w wiele, nie do końca przemyślanych, spraw. Cieszę się z osiągniętej dojrzałości w podejmowaniu decyzji, coraz większego opanowania i rozwagi. I z tego, że sobie tak świetnie radzi.
Pani Anna nadzorowała każdy etap przygotowań do sesji. Ubrań do stylizacji nie musiała szukać daleko, wystarczyło, że zajrzała do własnej, przepastnej szafy.
Jakie uwagi i komplementy słyszysz z ust mamy najczęściej?
- Moja mama jest łasuchem. A ja lubię gotować i piec ciasta. Zawsze jest zachwycona i chwali moje wypieki! Często też słyszę miłe słowa dotyczące ubrań, które noszę. Słyszę je znacznie częściej, niż gdy byłam nastolatką.
Podoba ci się wizja, którą przygotowała dla ciebie mama?
- Podoba mi się i mi się nie podoba. Grzeczna, elegancka stylizacja zupełnie nie leży w mojej naturze. Chodzę w trampkach, w dżinsach, z włosami niedbale podpiętymi do góry. Nie mogłabym nosić się tak na co dzień. Ale efekt na żywo, na zdjęciach bardzo mi się podobał. Wyglądałam ładnie. Z biegiem lat widzę, że staję się coraz bardziej podobna do mamy, przejmuję od niej różne cechy, zachowania. Więc może kiedyś przyjdzie czas także na podobny styl?
Którą radę mamy wzięłaś sobie wyjątkowo do serca?
- Ciężko wskazać mi tylko jedną radę. Od dzieciństwa mama darzyła mnie bardzo dużym zaufaniem. Zawsze powtarzała: Rób tak, żeby było dobrze dla ciebie. Ja cię poprę, ja to zaakceptuję. To bardzo mnie mobilizowało i przez to nigdy nie chciałam zawieść jej zaufania, zawieść pokładanych nadziei. Tę akceptację i poparcie, którym mnie obdarzała, kiedy byłam dzieckiem, nastolatką, bardzo doceniam po latach.
Który okres w życiu córki był dla pani najtrudniejszy - ogólnie i pod kątem ekspresji modowej?
- Najgorszym okresem był oczywiście okres dojrzewania i ogólnego buntu. Córka od zawsze lubiła się wyróżniać i nie chciała chodzić w ubraniach takich jak reszta koleżanek w szkole... ogólnodostępnych. Musiałam sama przerabiać jej sukienki, szyć nowe ubrania i wtedy dopiero była usatysfakcjonowana.
Jakich ubrań z jej szafy nie lubi pani wyjątkowo?
- Tak modnych teraz podartych, dziurawych i poszarpanych dżinsów. Są fajne, ale na weekend ze znajomymi, a córka najchętniej nosiłaby je non-stop. Nie na wszystkie okazje pasują, a Kamila niestety się z nimi nie rozstaje.
Co się pani w wyglądzie i garderobie córki podoba wyjątkowo, i co by pani chętnie z jej szafy sama włożyła?
- Zazdroszczę córce gęstych włosów, może pozwolić sobie na każdą fryzurę. Ja niestety mam cienkie, słabe włosy i muszę się sporo natrudzić, żeby jakoś wyglądały. Z szafy natomiast chętnie przygarnęłabym kilka wizytowych sukienek. Kamila sporo ich kupuje, na każdą okazję inną, a w sumie bardzo rzadko je wkłada. Marnują się w jej szafie.
Na zdjęciu 'przed' i 'po' Kamila we własnych ubraniach i biżuterii Spark Silver Jewerly. Fot. Agata Jakubowska/Agencja Gazeta
Dlaczego taki makijaż, fryzurę, ubranie pani wybrała? Jaki efekt chciała pani osiągnąć?
- Wybrałam dla córki styl na hollywoodzką gwiazdę, ponieważ bardzo rzadko ją w takim wydaniu widuję. Ma dwójkę małych dzieci i najczęściej chodzi we włosach spiętych w kitkę, do tego dżinsy, luźny T-shirt.
Woli wygodę i praktyczność, a marzyła mi się w burzy rozpuszczonych loków, ciemnym przydymionym makijażu. Do tego wybrałam dla niej kobiecą bluzkę w zdecydowanym kolorze, podkreślającą kolor jej oczu.
Z czego się pani cieszy, że córka już wyrosła?
- Najbardziej się cieszę, że Kamila tak bardzo nie eksperymentuje już z wyglądem - zwłaszcza włosów. Jak była nastolatką miała już chyba wszystkie kolory na głowie z różowymi pasemkami włącznie.
Uwielbiała ciągle coś zmieniać - cieniowała, zapuszczała, prostowała, kręciła... i zawsze miała dylemat: grzywkę zapuścić czy obcinać. Teraz na szczęście jest wierna długim, prostym, od kilku lat niefarbowanym włosom i mam nadzieję, że tak już zostanie.
Pani Annie zależało na tym, żeby Kamila wyglądała promiennie i kolorowo. Wybór biżuterii został początkowo oprotestowany przez córkę, ostatecznie skończyło się na kompromisie.
Jakie uwagi i komplementy słyszysz z ust mamy najczęściej?
- Mama często prawi mi komplementy, zwłaszcza takie ogólne: Pięknie dziś, córcia, wyglądasz; Ładnie ci w tym kolorze bluzki; Ta sukienka pasuje do twojej figury.
Bardzo się wtedy cieszę, bo komplementy z ust mamy są na pewno szczere, wiarygodne i płyną prosto z serca.
Podoba ci się wizja, którą przygotowała dla ciebie mama?
- Wizja w całości bardzo mi się podobała. Lubię eksperymentować z wyglądem, ale nie zawsze mam na to czas. Zwłaszcza poranne układanie włosów przy dwójce dzieci jest czasochłonne, dlatego najczęściej chodzę w kucyku lub prostych, rozpuszczonych włosach i zarzucam na siebie to, co akurat leży pod ręką. Na większe okazje lubię się mocniej pomalować, ale na co dzień do przedszkola czy na zakupy jestem raczej oszczędna w kwestii makijażu.
Którą radę mamy wzięłaś sobie wyjątkowo do serca?
- Żeby dbać o zdrowie, bo ono jest w życiu najważniejsze, a reszta na pewno się jakoś ułoży. Mama nie rozumie wszechobecnej pogoni za pieniędzmi, ponieważ sama doświadczyła ciężkiej choroby, jaką jest białaczka szpiku, i wie, że pieniądze niestety szczęścia w życiu nie dają. Nikt zdrowia za nie nie kupi. Pokazała mi, że trzeba myśleć pozytywnie, czerpać z życia całymi garściami i niczym się nie przejmować.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Makijaż wszystkich mam i córek: Agnieszka Hildebrand
Fryzury wszystkich mam i córek: stylistka marki Bellissima