Prawnik: W przypadku nieuzasadnionego zwolnienia to pracownik jest panem sytuacji

Co robić, kiedy przeczuwamy, że chcą się nas pozbyć? Czy da się wypowiedzenie negocjować? Pracownicy boją się zwolnień i nie znają swoich praw, dlatego poprosiliśmy specjalistę, prawnika Bartłomieja Raczkowskiego, o rozwianie wszelkich wątpliwości.
Umowa o pracę czy umowa cywilnoprawna? Umowa o pracę czy umowa cywilnoprawna? Fot. iStock

W kontekście zwolnień powinniśmy chyba mówić tylko o umowach o pracę, bo zakończyć umowę o dzieło, czy umowę zlecenie to nie problem?

Adwokat Bartłomiej Raczkowski, partner w kancelarii Raczkowski Paruch: Prawdziwe dzieło i prawdziwe zlecenie nie są skomplikowane do rozwiązania. To są umowy cywilno-prawne, które rządzą się zupełnie elastycznymi regułami.

Ale... Wiemy przecież, że tych umów się nadużywa. Często pracodawcy popełniają jeden błąd. W sytuacji, w której osoba ma wykonywać pracę w kompletnym podporządkowaniu pracowniczym, dla zaoszczędzenia paru groszy na ZUS-ie czy podatkach, dają umowy cywilno-prawne. I wtedy tworzy się pozór, bo pozornie pracownika zwolnić jest łatwo. Jeżeli jednak trafi się na osobę, która będzie chciała walczyć o swoje prawa, to wówczas robią się schody.

Wyobraźmy sobie, że pracownik dostaje wypowiedzenie dzieła albo zlecenia i mówi: Ale zaraz, zaraz. Jaka umowa cywilno-prawna? Przecież ja byłem związany czasem pracy - od 9:00 do 17:00, nie mogłem wyjść bez pozwolenia, urlop płatny miałem. Ja uważam, że byłem pracownikiem, a to nie była umowa cywilno-prawna.

Pracownik idzie więc do sądu i nie może przegrać. Wykazuje przed sędzią, że był podporządkowany, że miał szefa, że był wciągnięty w organizację firmy. Jeżeli wykaże, że jego umowa była w istocie ukrytą umową pracowniczą, to wówczas wygrywa sprawę, ma przywrócenie do pracy albo odszkodowanie w wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia. A pracodawca ma straszliwy problem. Skoro wychodzi na jaw, że pracownik nie był "cywilistą", tylko pracownikiem, to źle były odprowadzane składki na ZUS i podatki. A to może być przestępstwo kryminalne, za które odpowiedzialny jest ktoś w firmie pracodawcy. Teoretycznie pracownik też, bo to on się rozliczył na koniec roku jak z umowy cywilno-prawnej, ale w praktyce, nigdy w życiu jeszcze żaden pracownik konsekwencji nie poniósł, bo każdy mówi: Ja byłem zmuszony, ja nie miałem wyjścia. 

Czy zwolnić pracownika zatrudnionego na umowę o pracę na czas nieokreślony jest łatwo czy może trudno?

- Jeżeli działamy uczciwie i kierujemy się prawdą, to łatwo. Na czym to polega? Jeżeli pracownik naprawdę źle pracuje, to łatwo go zwolnić. Pod warunkiem, że szef wykona swoją pracę: zanotuje, odnotuje i udokumentuje potknięcia pracownika. W chwili rozstawania się z pracownikiem zrobi to uczciwie, z podniesioną przyłbicą. Wypunktuje, co pracownik zrobił źle. A nie będzie szukał tematów zastępczych.

Najczęstszy błąd przy zwolnieniach jest taki, że przychodzi kierownik do kadr i mówi: Ja z tym Kowalskim już nie mogę, trzeba go wywalić. Kadrowa mówi: Dobrze, zaraz napiszemy wypowiedzenie, ale jakie są przyczyny? Kierownik wzdycha: O Jezu, jakie przyczyny? Napiszcie likwidacja stanowiska. Podają w wypowiedzeniu tę przyczynę, wręczają wypowiedzenie, a potem Kowalski idzie do sądu i wygrywa sprawę, bo to jest kłamstwo - nie było żadnej likwidacji stanowiska.

Gdyby kadry zatrzymały kierownika i powiedziały, że nie mogą napisać nieprawdy, bo to jest nieuczciwe, niezgodne z prawem i, w przypadku pozwu, przegrana sprawa. Musimy napisać prawdę, a ty musisz podać nam prawdziwe powody, odrobić zadanie domowe: przejrzeć wiadomości e-mail z ostatniego roku, zobaczyć, kiedy Kowalski nie wywiązał się terminowo z zadań, spóźnił się na ważne spotkanie, zawalił projekt. Znajdź parę takich powodów, choćby nie bardzo ciężkich, to wystarczy do zwolnienia. Wtedy sprawa nie jest skomplikowana.

Nagrody, premie, oceny - wszystko działa na korzyść pracownika Nagrody, premie, oceny - wszystko działa na korzyść pracownika Fot. iStock

Jakie powody wypowiedzenia może podać pracodawca w przypadku pracownika, który jest wzorowy, dostaje świetne oceny roczne, pochwały na piśmie, premie?

- To działa na korzyść pracownika i wypowiedzenie z powodów merytorycznych jest z góry podejrzane i o wiele trudniejsze dla pracodawcy do obrony. Taki pracownik może się czuć komfortowo, ale zdarzają się sytuacje, w którym nagle pojawiają się potknięcia i wtedy wzorowa historia go nie obroni.

Jeżeli jest autentyczna potrzeba rozstania się z pracownikiem, któremu nie można zarzucić żadnych naruszeń, to można powołać się na kryzys w firmie, potrzeby cięć budżetowych: że projekt odwołany, że musimy ograniczyć zatrudnienie np. w grupie zawodowej dziennikarzy sportowych - ale tylko jeżeli to rzeczywiście ma miejsce. To są dobre, legalne powody do zwolnienia jeżeli są prawdziwe. Inaczej się wypowiedzenie uzasadnia - trzeba wyjaśnić, czyli napisać w wypowiedzeniu - przyczynę ekonomiczną. Np.: Był pan zatrudniony przy wydawaniu "Poranne echa dnia", zarząd zdecydował o ograniczeniu liczby stron z ośmiu do czterech, powoduje to konieczność ograniczenia zatrudnienia w grupie dziennikarzy sportowych, do których pan należy z trzech do jednego. Pan zostaje zwolniony, ponieważ miał pan gorsze oceny pracy, ma pan krótszy staż. Podawanie samych kosztów pracownika - że był droższy jest dyskusyjne, ale w połączeniu np. z innym powodem - przypadkiem nagany, krótkim stażem, to się obroni.

Zwolnienie ekonomiczne - co do zasady - jest o wiele trudniejsze dla pracodawców do uzasadnienia, a dla pracownika o wiele łatwiejsze do zakwestionowania. W zwolnieniu merytorycznym, daję konkretny, uzasadniony, udokumentowany powód. W zwolnieniu z powodów ekonomicznych musimy opisać parametry restrukturyzacji.

Jeśli "Poranne echa dnia" po kilku miesiącach przywrócą dawną objętość, to pracodawca będzie miał kłopot. Trzeba zdefiniować bardzo dokładnie, do jakiej grupy zawodowej pracownik należy. Pracownik może podważyć przynależność do grupy dziennikarzy sportowych, uznając, że może pisać także o polityce, a w dziale politycznym wszyscy mają od niego krótszy staż. Jako pracodawca muszę przekonać sąd, że to są odrębne grupy zawodowe i miałem rację, przypisując pracownika do niej właśnie, bo on nie ma kompetencji do pisania o polityce. Pracodawcy muszą ostrożnie i mądrze definiować grupę zawodową. Jeżeli jestem w sporze z pracownikiem, a to może trwać dwa-trzy lata, a ja zatrudnię dziennikarza sportowego, to zwolniony pracownik od razu wali w bęben: Jaka likwidacja stanowiska, jak zatrudnili nowego! Zwalnianie z powodów ekonomicznych jest bardzo trudne.

Czy w momentach, w których czasowa umowa jest przedłużana pracownik jest łatwiejszy do zwolnienia? Czy są to chwile, w których pracownik jest w stanie zagrożenia?

-  Umowy się nie przedłuża, ale zawiera się nową. Ona się kończy i teoretycznie się rozstajemy. Jeśli ktoś jest na trzymiesięcznej umowie na okres próbny, mija ten czas, nikt nic nie powiedział, to znaczy, że się rozstajecie. Pracodawca nie narusza żadnego przepisu, bo pracownika nie trzeba o niczym informować. Jeśli jednak po okresie próbnym pani przychodzi do pracy i pracodawca panią do pracy dopuszcza, a umowy żadnej nie ma, co więcej mijają kolejne miesiące, to znaczy, że strony w sposób dorozumiany zawarły nową umowę o pracę. Jaką? Nie wiadomo. Jeśli z okoliczności nie wynika, na jaki okres, to znaczy, że umowę stałą na czas nieokreślony.

Pracodawca ma możliwość zatrudniania na czas określony nie dłużej niż przez 36 miesięcy. Jest to dzielone tak: umowa próbna na trzy miesiące, jedna lub więcej umów terminowych na nie więcej niż 33 miesiące.

Od wypowiedzenia lepsze jest porozumienie stron Od wypowiedzenia lepsze jest porozumienie stron Fot. iStock

Z punktu widzenia pracownika, który rodzaj wypowiedzenia jest dla niego najlepszy?

- Najlepsze jest porozumienie stron. Wyjaśnijmy, jak można rozwiązać umowę. Za porozumieniem stron, czyli oboje chcemy się rozstać - pani nie chce dla mnie pracować, a ja nie chcę z panią pracować. Wypowiedzenie przez pracodawcę - mam prawdziwe powody, nie muszą być, jak już mówiłem, ciężkiego kalibru. Daję wypowiedzenie z okresem wypowiedzenia, który wynosi od dwóch tygodni do trzech miesięcy - powyżej trzech lat stażu pracy to są trzy miesiące. Trzeci rodzaj to jest dyscyplinarka - ze strony pracownika musi być popełnione "ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych". Wtedy jest rozwiązanie umowy ze skutkiem natychmiastowym.

Pracownik może wypowiedzieć umowę pracodawcy w każdym momencie, bez podania przyczyn z zachowaniem okresu wypowiedzenia. Pracownik też może rozwiązać umowę dyscyplinarnie, jeśli uważa, że pracodawca popełnił "ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracodawcy": nie wypłacił wynagrodzenia na czas, mobbinguje, nie wypłaca nadgodzin. Pracownik ma wtedy prawo roszczenia o wynagrodzenie za okres wypowiedzenia, w praktyce najczęściej trzymiesięczne. Jeśli pracodawca się nie zgadza, to może żądać takiej samej kwoty odszkodowania za potwarz. Sprawa trafia do sądu i to on decyduje.

A zwolnienia grupowe?

- W ramach zwolnień grupowych także dajemy albo wypowiedzenie, albo porozumienie stron. To jest tylko specjalny tryb, który ma dwie funkcje - ułatwić pracodawcom zwalnianie pracowników, jeżeli są powody ekonomiczne. W jaki sposób? Pracodawca ma ułatwione zwalnianie, ale musi zapłacić odprawy - przy stażu powyżej ośmiu lat trzykrotne wynagrodzenie, ale nie więcej niż ustalony ustawowo pułap. Maksymalnie jest to na dzień dzisiejszy 30 tysięcy złotych.

Odprawa, czyli wszystko, co dostaniemy górką poza okresem wypowiedzenia, przysługuje nam wówczas, kiedy przyczyna jest ekonomiczna. Jeśli pracowałem między dwa a osiem lat dostaję za dwa miesiące, poniżej dwóch lat odprawa wynosi miesiąc.

Co jeśli mamy pensję rozbitą na dwie umowy? Wtedy do trzymiesięcznego wypowiedzenia liczy się tylko kwota z umowy o pracę?

- Jak schodzimy na sytuacje, które są na granicy prawa, to ja nie mam prawnej odpowiedzi. Jeśli to rozbicie jest uczciwe, to wówczas każdą umowę traktujemy osobno, według reguł nią rządzących. Jeśli rozbicie jest nieuczciwe, bo chodziło o to, żeby coś ukryć, wówczas pracodawca ponosi ryzyko. W sytuacji, w której grozi mi konflikt z pracownikiem, czy ja będę twierdził, że to są dwie osobne umowy? Powinienem, bo to jest konsekwentne z tym, co robiłem, jak płaciłem ZUS i podatki. Muszę więc podjąć ryzyko i zachowywać się wedle wcześniej wybranych reguł. Jeśli pracownik uważa, że rozbicie było nielegalne, może iść do sądu.

Kiedy jest uczciwie rozbita umowa, a kiedy nieuczciwie?

- Uczciwe rozbicie ma miejsce wtedy, kiedy pracownik robi dwie kompletnie różne rzeczy. Np. mam sekretarkę zatrudnioną na umowę o pracę, ale dowiedziałem się, że świetnie mówi po angielsku, a ja potrzebuję tłumaczeń. Daję jej zlecenia na tłumaczenia, ona robi je w domu.

Jeżeli sekretarka dostaje drugą umowę na "pomoc administracyjną", ja udaję, że to coś innego, a ona de facto jest sekretarką, to jest nieuczciwe rozbicie.

Są momenty w życiu, w których jesteśmy chronieni przed zwolnieniem?

- Najbardziej powszechna ochrona jest chorobowa. Jest ona tak straszliwie nadużywana, że aż mi brakuje przymiotnika. W czasie choroby pracownikowi nie można dać wypowiedzenia. Zdarza się, że pracownicy spodziewający się, że czeka ich nieprzyjemna wizyta w kadrach noszą w kieszeni ubezpieczenie - zwolnienie lekarskie, które wyciągają dopiero, kiedy zostają wezwani do kadr.

Teoretycznie zwolnienie lekarskie chroni przez okres zasiłkowy, czyli przez sześć miesięcy. Jest wiele sztuczek, które pozwalają się schować pracownikowi na zwolnieniu na całe lata, bo sześć miesięcy jest na jedną chorobę. Wystarczy jeden dzień przerwy na przyjście do pracy, wzięcie urlopu na żądanie, na którym także jesteśmy chronieni, i zdobycie zwolnienia na kolejne pół roku, na drugą chorobę. Te wielomiesięczne zwolnienia nie rozwiązują problemu, one tylko odraczają zwolnienie. Jeśli przyczyny merytoryczne były zasadne, to jak pracownik wróci ze zwolnienia, to kiedyś wypowiedzenie dostanie.

Drugi moment to czas konsultacji zwolnienia ze związkami zawodowymi. Pracodawca nie wie, kto jest w związku, a kto nie. Musi się zapytać o to związek zawodowy. Korzyścią przynależności do związku będzie ostrzeżenie przed zamiarem wypowiedzenia.

Co możemy zrobić, kiedy związkowcy dowiedzą się o zwolnieniu i nam o tym powiedzą?

- Jak do związku nie należymy, to przyjmujemy informację do wiadomości. Jeśli na tę wiadomość do związku wstąpimy, związek ma pięć dni na konsultacje z pracodawcą zwolnienia. Konsultacje nie są wiążące, to jedynie opinia. W praktyce daje to pracownikowi czas na pójście na zwolnienie. Są rozmowy na temat tego, żeby konsultacje były następcze - najpierw wręczamy wypowiedzenie, a potem je konsultujemy. Jak się z argumentami związku pracodawca zgodzi, to zawsze może wypowiedzenie cofnąć.

Pracownik jest chroniony na urlopie niezależnie od trybu jego udzielania, czyli także tym na żądanie, maksymalnie są to ciurkiem cztery dni. Złożenie wniosku o urlop wypoczynkowy w tym wypadku nie chroni przed zwolnieniem, dopiero jego udzielenie przez pracodawcę.

Kolejny okres ochronny to okres ciąży i urlop macierzyński oraz ojcowski. W praktyce kobieta jest chroniona przez dwa lata. Dodatkowo pracownica, wracając z urlopu macierzyńskiego, może poprosić o skrócenie czasu pracy, co daje jej ochronę jeszcze przez rok. Taką samą ochroną objęty jest ojciec, występując o skrócenie czasu na opiekę nad dzieckiem po powrocie matki z macierzyńskiego. Toczą się dyskusje, kiedy to jest nadużycie, a kiedy nie jest. Na urlopie wychowawczym nie ma ochrony przed wypowiedzeniem z powodów ekonomicznych.

Ale można nie odnowić umowy kobiecie w ciąży, która była na umowie na czas określony?

- Jeżeli umowa się kończy, to się kończy. To nie jest wypowiedzenie. Ale jest wyjątek: kobieta ma umowę o pracę na rok, zaszła w ciążę, a umowa kończy się w momencie, w którym ciąża jest starsza niż trzy miesiące. Automatycznie umowa przedłuża się do dnia porodu, taką ochronę daje prawo.

Umowa na czas nieokreślony chroni przed zwolnieniem w ciąży, na macierzyńskim i wychowawczym, ale nie chroni przed dyscyplinarką.

Jest jeszcze okres ochronny przed emeryturą.

- Tak, czteroletni okres przedemerytalny. Wejście pracownika w okres ochronny zaczyna się cztery lata przed datą dzienną jego wejścia w wiek emerytalny, pod warunkiem, że z tą datą nabywa prawa emerytalne. Jaki ma to skutek? Pracownicy są masowo zwalniani przed wejściem w ten okres. Pracodawcy mają wręcz listy z rozpisanymi informacjami, kto kiedy kończy 56 czy 61 lat. Gdyby nie było tej ochrony, to pewnie pracownicy spokojnie by sobie dopracowali do wieku emerytalnego. Pracownicy w tym wieku powinni się spodziewać, że pracodawca może mieć refleksję, czy chce z nim wejść w okres czteroletniej, niemożliwej do rozwiązania współpracy.

Słaby powód merytoryczny zwolnienia? Zła wiadomość dla pracodawcy Słaby powód merytoryczny zwolnienia? Zła wiadomość dla pracodawcy Fot. iStock

Co możemy zrobić kiedy na 100 procent wiemy, że nas jutro zwolnią? A mamy świadomość, że harowaliśmy jak wół, tylko się szef zmienił i robi czystki, a nas nie polubił.

- Znam przypadki pracowników, którzy uciekali z kadr, wyskakiwali przez okno  - na szczęście z parteru, żeby tylko uniknąć zobaczenia wypowiedzenia. 

Jeśli chcę postąpić zgodnie z prawem, to przyjmę wypowiedzenie i się od niego odwołam do sądu i wygram. Jeśli chcę postąpić sprzecznie z prawem, to pójdę do lekarza i wyłudzę zwolnienie lekarskie.

Pracownik może złożyć pozew sam, wystarczy, że prawidłowo określi sąd i napisze: Dostałem wypowiedzenie, chcę się odwołać, nie zgadzam się z nim. Podpis. Jak to już trafi do sądu, to sąd zajmie się dopytywaniem, powie, co pracownik ma dosłać, i sprawa się potoczy. Na sali sądowej, jak powód jest rozgarnięty, to sobie poradzi. Jeżeli sprawa jest ewidentna, to nawet jeśli pracodawca będzie miał najlepszego na świecie adwokata, to pracownik musi wygrać.

Wypowiedzeniu może towarzyszyć zablokowanie komputera, zabranie karty wejściowej. Jak w takiej sytuacji zgromadzić dowody naszego poświęcenia, przykłady złego traktowania przez pracodawcę?

- Zamiast włamywać się do systemu pracodawcy i kraść jego poufne informacje, wystarczy zażądać, żeby sąd zabezpieczył np. korespondencję z szefem z ostatniego roku. Jest przepis mówiący o tym, że odmowę przedstawienia dowodu sąd ocenia zgodnie z okolicznościami sprawy. Czyli, jak pani odmawia przekazania dowodu, to sąd ma prawo uznać, że właśnie w nim jest to, co mówi pracownik.

Sprawy trwają zazwyczaj dwa-trzy lata. Pracownik ma do wyboru dwa roszczenia: o przywrócenie do pracy albo o odszkodowanie wynoszące wysokość trzymiesięcznej pensji. Jeśli wygrywa w pierwszym przypadku, to zostaje do pracy przywrócony i dostaje symboliczne wynagrodzenie za okres pozostawania bez pracy - kwota odszkodowania wynosi do dwóch pensji. Chyba, że został zwolniony z naruszeniem jakiejś ochrony, to dostaje za cały czas. Znamy takie przypadki. Kobieta zarabia 50 tysięcy miesięcznie, zachodzi w ciążę, pracodawca chce się jej pozbyć, bo boi się, że pracownica wróci dopiero za kilka lat. Zwalnia dyscyplinarnie, bo wypowiedzenia dać nie może ze względu na ochronę. Kobieta idzie do sądu, rozprawa ciągnie się cztery lata. Wygrywa w sądzie, ma zasądzoną pensję za cały czas sprawy, czyli ponad 2 miliony zł. I jest przywrócona na stanowisko. Pracodawcy, którzy przegrywają tylko odszkodowanie, czyli trzykrotność pensji, uważają, że sprawę wygrali.

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy wzorowym pracownikiem, z ponad ośmioletnim stażem i zostajemy wezwani do kadr, gdzie wręcza nam się wypowiedzenie. Ludzie wtedy dębieją. A jak powinni zareagować, na co zwrócić uwagę, jak reagować?

- Podpisanie czy niepodpisanie wypowiedzenia przez pracownika nie ma znaczenia dla jego ważności. Liczy się fakt wręczenia i świadek, który wręczenie widział.

Czy żeby była równowaga sił możemy zabrać ze sobą własnego świadka?

- Nie ma regulacji prawnych dotyczących tej kwestii, jednak pracodawca powinien się dobrze zastanowić, jeżeli będzie chciał odmówić. Jeżeli odmawia, to znaczy, że ma coś do ukrycia.

Ja jako pracownik, wziąłbym dziesięć głębokich oddechów i bardzo precyzyjnie przeczytał wypowiedzenie. Jeśli widzę, że przyczyny zwolnienia są prawdziwe, to poprosiłbym, żeby wypowiedzenie zostało zamienione na porozumienie stron. Dla pracodawcy to lepiej, bo się nie odwołam do sądu. Ja nie będę miał w świadectwie pracy zwolnienia, mogę na spotkaniach o pracę mówić, że odszedłem sam, bo było beznadziejnie. To jest dobre dla przyszłej "zatrudnialności".

Pracodawca może się na taką propozycję nie zgodzić, jeśli chce zrobić pokazówkę, wysłać wiadomość do pozostałych pracowników, że nie będzie podobnych zachowań tolerował. W 90 procentach przypadków pracodawca chce mieć jednak sprawę z głowy.

Jeśli pracodawca mówi, że nie ma osoby, która mogłaby teraz się zająć przygotowaniem nowego dokumentu, powinniśmy powiedzieć: Zachowajcie to wypowiedzenie, ja przyjdę jutro, zmienimy je na porozumienie.

Kiedy dostajemy wypowiedzenie i widzimy, że w uzasadnieniu są baśnie z "Tysiąca i jednej nocy", no to wtedy jesteśmy panami sytuacji. Zakładamy nogę na nogę i pytamy: Chcecie mieć sprawę sądową, trafić do gazet? Ja nie muszę tutaj pracować, jeśli nie chcecie, ale w zamian mam oczekiwania. Wyrzućcie to wypowiedzenie do kosza i przygotujcie porozumienie stron z rocznym wynagrodzeniem, wtedy je podpiszę.

Jeśli pracownik chce się skonsultować z żoną, prawnikiem, to chociaż to nie jest prawnie uregulowane, ja na miejscu pracodawcy bym tego nie utrudniał. Celem pracodawcy jest załatwienie sprawy i święty spokój. Wszystko, co prowadzi do podpisania porozumienia jest z korzyścią. Problem zaczyna się, gdy pracownik chce wyjść z sali, w której jest mu proponowane porozumienie stron i pojechać się konsultować. To znaczy, że on już bez zwolnienia lekarskiego nie wróci. Dlatego wtedy pracodawca wyciąga kartkę z wypowiedzeniem.

Zdarza się, że pracodawca grozi wypowiedzeniem, pracownik jest przerażony wizją wyrzucenia z pracy i wtedy pracodawca podsuwa mu rozwiązanie stron. Pracownik idzie do prawnika, który pyta: Przestraszyłeś się? Przestraszyłem. To znaczy, że podpisałeś pod wpływem groźby, możesz się z tego wycofać. Za trzy tygodnie przychodzi pismo do kadr: Uchylam się od skutków mojego oświadczenia woli, ponieważ zostało złożone pod wpływem groźby. Zgłaszam gotowość do pracy, stawiam się jutro o 9:00. Wtedy pracownik ma rację, jeżeli wypowiedzenie było nielegalne. Bo pracodawca ma prawo informować o zamiarze wypowiedzenia, jeżeli ono jest uzasadnione. Jeżeli przyczyny były naciągnięte, nieprawdziwe, to wtedy straszenie jest nielegalne. I sprawa o wypowiedzenie może wylądować w sądzie, a pracodawca musi udowodnić, że powody były prawdziwe.

O czym warto pamiętać w toku umowy towarzyszącej wypowiedzeniu i jak najlepiej zabezpieczyć się w razie zwolnienia?

- Pracownicy w takich sytuacjach często przypominają sobie różne rzeczy. I nawet jeśli dostają wypowiedzenie z powodów merytorycznych, mówią: No dobrze, wy mi zarzucacie to, ale ja wiem, że byłem dyskryminowany, bo kolega na tym samym stanowisku zarabiał 1000 zł więcej, szef mnie mobbinguje, ciągle wyrabiam nadgodziny.

Radziłbym, żeby zgłaszać takie przypadki na bieżąco. Pisać skargi, prosić o wyjaśnienie spraw, zgłaszać przypadki mobbingu. Dlaczego? Bo wszystko się przedawnia i jest ważne trzy lata wstecz. Nagłe olśnienia po latach sprawiają, że w sądzie tracimy na wiarygodności. W interesie wszystkich jest niezamiatanie pod dywan. Kiedy coś jest nie tak, musimy to zgłaszać. Robić notatki. Bo jak napiszemy ogólnie w pozwie, że źle nas traktowano, to sędzia będzie dopytywał: kto, kiedy, jak? 

Radziłbym także, żeby na etapie podpisywania umowy pracowniczej negocjować punkty, które są dla nas ważne, np. od razu umieścić zapis o trzymiesięcznym okresie wypowiedzenia i trzymiesięcznej odprawie. Jeżeli pracodawcy zależy na pracowniku, to dlaczego miałby się na takie zapisy nie zgodzić?

Milenialsi wyznaczają granice? To dobrze Milenialsi wyznaczają granice? To dobrze Fot. iStock

Młode pokolenie pracowników podobno jasno stawia granice, śmiało odmawiając wykonywania obowiązków, których nie mieli zapisanych w umowie. To jest dobrze widziane przez pracodawców?

- Przez mądrych tak, przez głupich nie. To jest zachowanie, które przypomina, żebyśmy zachowywali się zgodnie z prawem, co jest dobre dla wszystkich, a najbardziej dla pracodawcy. Tak ma właśnie być. Kiedy pracownik odmawia wykonania obowiązków, wręczam mu na piśmie ich nowy zakres. Polecenie pracy w nadgodzinach jest wiążące. Tego nawet milenialsi nie mogą odmówić. Tylko muszą to być nadgodziny płatne. Podobnie z pracą w niedzielę, która jest legalna. Polecenie pracy w tym dniu jest obowiązkowe do wykonania. Tylko oddaje się za niedzielę i sobotę dni wolne, a jeśli nie oddałem, to podwójnie za nie płacę. 

O czym powinni pamiętać pracodawcy?

- Że pracownik w sytuacji konfliktowej nie będzie sojusznikiem i, że wycofa się z dwuznacznej sytuacji, której sam był współtwórcą lub inicjatorem. Nie będzie miał żadnych skrupułów. I że zwolnienie chorobowe jest świętością i nie wolno pracownika angażować do żadnej pracy, bo on jest zgodnie z prawem i orzeczeniem lekarskim do pracy niezdolny. Z tym są ogromne problemy.

Warto dochodzić swoich praw? Pan wie najlepiej, jak działa ta machina.

- Jeśli rzeczywiście były prawa naruszone, to warto. Jeżeli chcemy pozwać ze złości albo chcemy spróbować coś ugrać, to nie warto. Bo poniesiemy koszty, stracimy czas. W przypadku nieuzasadnionego zwolnienia to pracownik jest panem sytuacji.


Fot. Archiwum kancelarii

Bartłomiej Raczkowski, adwokat, założyciel, obecnie Partner Zarządzający, kancelarii Raczkowski Paruch, największej i uznawanej za najlepszą w Polsce kancelarii prawa HR. Specjalista z zakresu prawa pracy, od ponad 20 lat doradza największym międzynarodowym i polskim firmom. Od wielu lat indywidualnie wymieniany jako lider w zakresie prawa pracy przez wszystkie renomowane publikacje polskie i międzynarodowe jak Chambers&Partners, Legal500, Rzeczpospolita.