To jest Daniel. Daniel ma 165 w airmaxach, waży prawie 80 kg. "Daniel kiedyś przeglądał fitnessowe gazety z podrasowanymi fotoszopem zdjęciami, zaniżając przy tym poczucie własnej wartości. Daniel stanął na podium zawodów kulturystycznych i wie, że poziom tkanki tłuszczowej nie zawsze idzie w parze z samopoczuciem. Dziś Daniel akceptuje swoje ciało, a gazetami podciera sobie d*pę. Bądź jak... że co? Bądź ku*wa sobą!" - pisze Daniel. Polub swoje ciało i poznaj Daniela.
Przyznajemy, jeszcze do połowy stycznia nie wiedziałyśmy, kim jest Daniel Qczaj (prawdziwe nazwisko Kuczaj). Fakt, mało się interesujemy fitnessem, motywacją i dietami. Owszem, obserwujemy na Instagramie i Facebooku "Chodaka" i "Lewą", ale ich posty nie trafiają niestety na podatny grunt. Nie żebyśmy nie ćwiczyły i nie starały się zdrowo odżywiać, po prostu aż tak bardzo nas to nie pochłania. A może po prostu narracja Ewy Chodakowskiej i Anny Lewandowskiej do nas nie trafia?
Jednak Qczaj skradł nasze serca. Zajęło mu to niecały kwadrans. Same zdjęcia na Instagramie prężących się muskułów nie wystarczyły. Was pewnie także nie przekonają. Ale może ten filmik (wszystkie oglądajcie z dźwiękiem) - tak jak w nas - wzbudzi chęć obejrzenia kolejnych? A w skrócie? Qczaj kpi z mody na trenerów, nie wciska motywujących gadek, żartuje z siebie, mówi gwarą i jest w tym wszystkim zabawny i rozbrajający.
Qczaj to nie trener. To trener performer. Inni niż wszyscy. Po pierwsze, szanujemy go za dystans do samego siebie. Daniel - jak już wspomniałyśmy - ma "165 cm w airmaxach"
W jego postach nie brakuje podśmiewania się z samego siebie.
Daniel wstawia także zdjęcia ze sklepowych porażek pisząc: To uczucie, gdy prosisz o rozmiar spodni długość 30... A pani przynosi ci 34 mówiąc, że mogą być ciut za długie. (...) Idę na trening, nic nie kupuję.
"Dziś drugie podejście do zakupów... Dla odmiany zaklinowałem się w koszuli i nie mogłem się uwolnić".
Daniel nie kreuje perfekcyjnego świata. O swoim pierwszym treningu nagranym w Zakopanem, spod którego pochodzi, pisze: Zapraszam na trening. Będzie tak, ino wesoło. I dodaje: Miało być inaczej, miał być piękny początek: "śklone domy", Zakopane, piękny widok na góry! Tak sobie zaplanowałem! No i jak to w życiu: Smród ze zlewu, widok na "krzoki", grzejnik i potok ze śmieciami.
Odświeżający jest w przypadku tego trenera całkowity brak "napinki", fitnessowej nomenklatury, motywacyjnej gadki i ciągle spiętych pośladków. No i gwara. Oczywiście wiemy, że to rola, kreacja, popis aktorskich możliwości Kuczaja. Ale wszystko, co mówi jest tak szczere, energetyczne i autentyczne, że kupujemy go w całości.
Qczaj ma niesamowitą energię, góralskiego ducha. Często wplata w swoje komendy fitnessowe wątki religijne. Na swojej stronie pisze zresztą, że kiedy był małym chłopcem, chciał być księdzem. "Nie bedziesz się o nic mortwić, piniondze mieć bedziesz, plebanie i całom parafie pod sobom. Mocne argumenty mojej góralskiej babci prawie mnie przekonały. Po pewnym czasie uznałem, że wolę być aktorem. Na to babcia też znalazła sposób, przekonując: Ojciec Święty tyz chciał być aktorem, i został papieżem".
W filmiku z treningiem przedświątecznym, topless i w czapce św. Mikołaja przekonuje: Jak cię jus będzie scypać, to se pomyśl o Matce Boskiej. Takie niedole musiała przejść do Betlejem. I łaziła i nikt jej nie chciał wpuścić. A ty tu se fitenssy robis".
Góralska pobożność nie przeszkadza mu w rzucaniu "panienkami". Obok powszechnie używanego - zwłaszcza na Instastories - przekleństwa na literę "k", w wypowiedziach Daniela pojawia się jeszcze jedno - na tę samą literę.
Daniel mówi do nas naszym wewnętrznym głosem. Tak, jak same się na siebie złościmy, wyrzucając sobie od grubych bab. Ale robi to z czułością, zrozumieniem i szacunkiem. Za taką motywację trudno się obrazić, zwłaszcza kiedy motywuje matki. Albo, kiedy słowami: Kochane boby, czeba se piczki badać - nawołuje do regularnych wizyt u ginekologa.
Qczaj wie, że siłownia to dla nas miejsce przerażające - zwłaszcza za pierwszym razem. Oswaja ją, przełamuje opór. Jak w tym filmie:
Jego teksty, choć dość brutalne, zazwyczaj trafiają w punkt:
Namawia: "Nie ma czasu, dupa rośnie", "Maszeruj. Nieważne, jaka jest pogoda, ważne co masz w dupie. Bo w dupie możesz mieć wszystko".
Widać, że Daniel, chociaż wysportowany i z kondycją, też człowiek i się męczy. Czego zresztą wcale nie ukrywa, za co dostaje od nas kolejnego plusa.
Oglądając filmiki i posty Daniela można także uwierzyć, że zdrowe gotowanie nie jest takie trudne i czasochłonne. Tłumaczy to zresztą w bardzo typowy dla siebie, prosty sposób:
Na Instastories pokazuje, jak zrobić koktajl, ugotować zdrowe danie:
Jego zdaniem każdy może podołać wyzwaniu: Stosuj dietę na miarę swoich możliwości. Jak mas biedocku dzieci, to se zrób taki koktajl, zamiast w Burger Kingu coś wdupcyć.
Czuć, że Daniel lubi kobiety, nazywa je swoimi babami. W dniu Czarnego protestu napisał:
Kuczaj wychowywał się w otoczeniu kobiet: mamy, sióstr, babć. Kobiety szanuje, wspiera, ma potrzebę opiekowania się nimi. O swoich klientach nie mówi zresztą inaczej niż "moje dziewczyny".
Najważniejszą kobietą - jak wynika z postów - jest w życiu Daniela mama. Mieszka na stałe w Chicago, motywuje syna, a on ją kocha bezgranicznie. Wpierała go, kiedy chciał być aktorem (występował w Teatrze Buffo w "Romeo i Julii"), kiedy był fryzjerem i wreszcie, kiedy został trenerem. Trzynaście lat temu Kuczaj dał mamie ultimatum - albo zostawi ojca, albo nigdy więcej nie zobaczy syna. W postach można przeczytać kilka gorzkich słów pod kątem ojców: Życzę wszystkim ojcom, by pamiętali, że bycie tatą nie kończy się w momencie produkcji. O swoim dzieciństwie nie opowiada w filmikach, poważne tematy porusza w innej, dłuższej rozmowie.
Cała najbliższa rodzina Kuczaja mieszka w Stanach Zjednoczonych, do których on często lata. I chwali sobie tamtejszą kulturę - śmieje się nawet, że w Ameryce wszystko wydaje się większe.
Kiedy trzeba, Qczaj przemawia także do "chłopów" obserwujących go kobiet:
I nie zapominajmy o tym, że Daniel nagrał także utwór disco polo: "Dziewczyna z cardio" oraz pastisz hitu "Przez twe oczy zielone".
I zajął drugie miejsce w debiutach dla kulturystów organizacji IFBB. Wieszczymy mu sławę po obydwu stronach oceanu. W zalewie Instargramerów i Instafitnessek wyróżnia się nie tylko wzrostem, ale masą (!) innych zalet. I pamiętajcie: Rozmawiajcie, ćwiczcie i kochajcie się! Sport to uśmiech, uśmiech to zdrowie, a zdrowie szczęście!