W ostatnie wakacje cała moja rodzina przechodziła po kolei sensacje gastryczne wywołane przez jakiegoś paskudnego wirusa. Po kolei w odstępie jednodniowym wszyscy biegaliśmy do ubikacji. To właśnie, kiedy przyszła moja kolej na chorowanie (przy okazji także zbliżała się menstruacja) mąż zasugerował, że być może mylę skurcze żołądka ze skurczami macicy. Bardzo mnie tym rozbawił i jednocześnie uświadomił mi, że kobiety mają niezwykły kontakt ze swoim ciałem. Garść przykładów.
Kłuje nas wtedy z jednego lub drugiego boku na wysokości kolca biodrowego (jakieś 6 cm w stronę pępka). Czasami jest to ból tak mocny i męczący, że musimy brać tabletkę przeciwbólową.
Tutaj objawy są indywidualne, a fizyczność dość jasno komunikuje, że już niebawem, za chwilę pojawi się miesiączka. Bolą nas piersi, mamy obolały brzuch, zatrzymuje się woda w organizmie. W pewnym momencie, jakieś trzy minuty przed, wiemy, że mamy dokładnie tyle czasu, żeby pędem polecieć do toalety ze środkami higienicznymi.
Niektóre z nas budzą się na kilka sekund przed tym, zanim zaczną im przemiękać środki higieniczne. Dosłownie. Mają wtedy czas, żeby je wymienić. Jak to się dzieje? Niewiadomo. Po prostu jakaś część naszego ciała ostrzega nas przed nieprzyjemną niespodzianką.
Część kobiet, zanim w ogóle zrobi test ciążowy wie, że jest w ciąży. Po prostu coś się takiego dzieje w ciele, że zaczyna się ono inaczej zachowywać. Jakby wypełniało się, coś się w nim działo. Brzmi jak magia? Może, ale, jak boli żołądek też doskonale wiemy. Każdy z tych rodzajów bólu i odczuć jest kompletnie inny. I zasadniczo trudny do pomylenia.