"Po zawiesistych sosach, niedosmażonych mielonych boli mnie brzuch". Koszmarne obiady u teściów - da się odmówić i nie urazić?

- Teściowa gotuje tłusto - w pomidorówce łyżka staje, tłuste zawiesiste sosy, niedosmażone kotlety mielone - ja tak nie mogę jeść, po takich wizytach boli mnie żołądek, źle się czuję - napisała na forum eDziecko.pl użytkowniczka, która nie wie, jak wytłumaczyć rodzinie, że nie odpowiada jej ciężkostrawna kuchnia.
Koszmarne obiady u teściów. Jak z nimi porozmawiać? Koszmarne obiady u teściów. Jak z nimi porozmawiać? fot. flikr.com, Varchar N (CC BY-SA 2.0)

"Dzieci zaczynają marudzić, że u babci im nic nie smakuje"

Sara.korska założyła na forum edziecko.pl wątek dotyczący rodzinnych obiadów. Zmieniła sposób odżywiania i ma problem z jedzeniem tłustych, mięsnych dań. Teściowie i rodzice nie rozumieją tego. Przytaczamy jej wypowiedź w całości:

Problem mam, może z du***, ale jednak. Otóż jakiś czas temu zmieniliśmy z małżonkiem sposób odżywiania. Jemy zdrowiej, więcej warzyw i ryb, mniej mięsa smażonego, więcej pieczonego i duszonego, kasze (póki co nie idę w stronę pysznego jagielnika, ale już kulki z daktyli - czemu nie?).
Problem pojawia się podczas obiadów u rodziców/teściów, które co jakiś czas się zdarzają. Teściowa gotuje tłusto - w pomidorówce łyżka staje, ziemniaki nie dość, że ubite z masłem, to jeszcze masełko położone na wierzch, tłuste zawiesiste sosy, niedosmażone kotlety mielone (bo u nich tak się zawsze jadło, takie "żywe" kotlety) - ja tak nie mogę, po takich wizytach boli mnie żołądek, źle się czuję.
Moja mama też gotuje tradycyjnie, chociaż nieco lżej niż teściowa (kasza, mięso duszone, ale już sos ze śmietaną i mąką).
Na próby zwrócenia uwagi - że te ziemniaki to może już bez masła - pada odpowiedź, że to nie będzie dobre, raz wam nie zaszkodzi. No właśnie jednak szkodzi. Dzieci też zaczynają marudzić, że u babci im nie smakuje (chociaż np. te mielone jak są podsmażone to są smaczne).
Co robić? Czasem naprawdę mnie od tego jedzenia odrzuca
- Teściowa gotuje tłusto - też macie ten problem? - Teściowa gotuje tłusto - też macie ten problem? fot. flikr.com, Pawel Loj (CC BY 2.0)

Prawie wszyscy znają problem

Wątek obiadów u teściów i rodziców poruszył forumowiczów. Okazało się, że wielu z nich miało podobne problemy. Morgen_stern opowiedziała o kuchni swojej byłej teściowej:

- Miałam podobny problem z byłą teściową. Kochana kobieta i lubiłam ją, ale gotowała strasznie i nawet tego nie lubiła. Na śniadanie wielkanocne były i mielone, i schabowe... na śniadanie! Sałatka jarzynowa pływała w majonezie - lubię majonez, ale bez przesady... Do tego dużo surowej cebuli, po której żołądek mnie bolał. Jarzynowa to była zresztą jedyna sałatka, która się pojawiała, poza pomidorami w śmietanie do mielonego. Wszystko tłuste, przesmażone i polane tłuszczem z patelni. Jeśli na obiedzie pojawiali się siostrzeńcy mojego eks, to miałam dodatkowo atrakcje w wykonaniu widowiskowego jedzenia z otwartymi ustami i głośnym wciąganiu gilów w trakcie. Ratowałam się prośbami o jedyną potrawę, która mi smakowała albo wymyślaniem, że jestem najedzona albo nie mam apetytu.

Podobne przejścia wspomina Papryczka.chili, która z sytuacją sobie poradziła - połowicznie:

- Niedosmażonego kotleta nie zjem. I ogólnie tłustego jedzenia nie znoszę. Wiem, co czujesz, u mnie taka sama sytuacja była jakiś czas temu. Mamę nauczyłam, że wcześniej wspólnie ustalamy, co będzie na obiad. I teraz jest to przeważnie pieczone chude mięso. Surówek dużo. Ziemniaki są, ale ja np sobie nie nakładam - opowiada.

- Ale to połowiczny sukces: u teściów jest dużo i tłusto. Chora jestem już dwa dni przed takim obiadem. Ale udało mi się przynajmniej namówić teściową, żeby nie nakładała na talerze, tylko dała półmiski na stół i każdy sam kładzie, co chce - zwierza się użytkowniczka. I podsuwa rozwiązanie: - Pogadaj ze swoją mamą, a mąż niech rozmawia ze swoją. Może dojdziecie do jakiegoś kompromisu.

Tłuste, smażone dania z dodatkiem zawiesistych sosów okazują się jeszcze większym problem, kiedy ktoś nie je mięsa. Forumowiczka Szironna jest na diecie roślinnej:

- Jestem weganką, swoje przeszłam. Nauczyło mnie to jednego - nie zwracam uwagi na fochy. Ewentualne komentarze puszczam mimo uszu. Szanuję sposób żywienia innych i oczekuję, że inni uszanują mój. Nie narzucam swojego stylu żywienia, nie wymagam, żeby gotowano specjalnie dla mnie. Moi rodzice zaakceptowali to niemal od razu (na początku mama bardzo się bała o moje zdrowie, zostałam wege na początku liceum), inni ludzie różnie. Generalnie wiele zależy od poziomu empatii i egocentryzmu danej osoby.

Wtóruje jej Małgorzatka37, która mięsa nie je już ponad 15 lat:

- Rodzice zaakceptowali to szybko. Nigdy nie miałam problemu z odwiedzinami u znajomych. Jedynie teściowa jest zmorą. Nie rozumie, że nie jem mięsa. Jej argumenty "raz na jakiś czas nie zaszkodzi", "przecież wyłowiłam ci mięsko z zupy" przyprawiają mnie o ciarki. Toczymy zimną wojnę. Ona nakłada mi na talerz wszystko, ja nawet nie rozgrzebuję widelcem.

Nie przyjście na obiad grozi fochem Nie przyjście na obiad grozi fochem fot. flikr.com, Andrzej MadPole Szymański (CC BY-NC-ND 2.0)

Można nie chodzić na obiady

Co w takich sytuacjach robić? Forumowicze pospieszyli z pomocą.

Leyre radzi sprawę postawić jasno: - Nie chodźcie na obiady, skoro wam szkodzą. Nie wypada zwracać uwagi, rozumiem to, ale jeśli nie tolerujesz takiego jedzenia, nawet okazjonalnie, to nie jedz.

Sara.korska, która założyła wątek ciężkostrawnej kuchni u rodziców i teściów, zwraca jednak uwagę na to, że domyśla się, skąd brak zrozumienia ze strony matki męża:

Kiedyś mi nie przeszkadzało, bo sama gotowałam tak samo, od mniej więcej trzech lat to się zmieniło. Teściowie o tym wiedzą, ale uważają to za dziwactwo (naprawdę nie jesteśmy żywieniowymi freakami, nie jest to rewolucja, że jemy same warzywa, tofu i kasze). Ale nie możemy nie pojawić się na obiedzie. Nieprzyjście na obiad grozi fochem.

Kiedy ktoś się obraża i nie przyjmuje naszych argumentów, mamy niestety związane ręce. Podkreśla to Doc-shiraz: - No niestety nie da się wszystkich na świecie zadowolić. Albo będziecie jeść boczusie i nie będzie wam smakować, albo zniesiecie focha. Z punktu widzenia zdrowia, lepiej przeżyć focha niż niezdrowe jedzenie. Ja u teściów nie jadam, bo teściowa toksycznie gotuje, na fochy i miny specjalnie nie zwracam uwagi, generalnie: da się.

Wielu użytkowników doradza... małe kłamstwo Wielu użytkowników doradza... małe kłamstwo fot. flikr.com, barbara w (CC BY 2.0)

Można "być na diecie"

Wielu użytkowników doradza... małe kłamstwo. Zwłaszcza kiedy racjonalne argumenty nie docierają.

Agnieszka_kak radzi: - Powiedzcie, że jesteście na diecie zaleconej przez lekarza z powodu alergii/podwyższonego ciśnienia/problemów żołądkowych/czegokolwiek. Z takimi argumentami trudno dyskutować.

Warto spróbować, ale niestety zalecenie lekarskie nie każdemu przemówi do rozsądku. Takim problemem podzieliła się między innymi Margaret. Kilkuletnia córka forumowiczki ma celiakię i z przyczyn zdrowotnych nie je produktów z glutenem. Teściowa ma jednak własne zdanie na temat diety wnuczki:

- Boję się zostawiać moją pięciolatkę z teściami, bo nigdy nie wiem, co dadzą jej do jedzenia. Mała ma celiakię, nie je glutenu. Nie narzekam, radzimy sobie z chorobą. Ale szlag mnie trafia, kiedy córa wraca od dziadków z bólem brzucha, wysypką czy wymiotami. Kiedy pytam, co jadła i słyszę, że babcia zrobiła jej pierogi albo makaron, cała się gotuję. Nie pomagają prośby, awantury. Teściowa wie lepiej, co może jeść moje dziecko. W jej młodości nie było takich - jak jej nazywa - wyimaginowanych chorób, wszyscy jedli wszystko i byli zdrowi. Teraz jest na mnie obrażona, bo nie zostawiam z nią dziecka sam na sam.

Smażone mięso, zawiesiste sosy - też macie problem z taką kuchnią? Smażone mięso, zawiesiste sosy - też macie problem z taką kuchnią? fot. flikr.com, waferboard (CC BY 2.0)

Można nie spotykać się na obiadach

Forumowicze doradzają jeszcze jedno rozwiązanie - może w ogóle zrezygnować ze wspólnych obiadów. Oczywiście należy podać powód, przygotować się na szereg nie do końca rozsądnych argumentów, ale trzeba być stanowczym i przestać spotykać się w porze obiadowej.

Lauren6 doradza spotkania poza domem teściów: - Zapraszajcie na obiad do siebie, umawiajcie się z dziadkami na mieście itd. Dziadkowie robią te rodzinne obiady pewnie po to, by widywać wnuki. Zapewnijcie im okazje do widywania się bez obiadów: niech np. odbierają czasami dzieci z przedszkola/szkoły i razem spędzają czas.

A jak gotują wasi teściowie i rodzice? Też dominuję ciężkostrawna kuchnia, po której nie czujecie się najlepiej? Byliście w podobnej sytuacji? A może spotykacie się z szacunkiem dla waszych diet i oczekiwań kulinarnych? Podzielcie się z nami doświadczeniami. Piszcie na adres kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy i docenimy drobnym upominkiem.

Więcej o: