Tyle mamy z mamy. Niezwykłe portrety znanych i mniej znanych mam i córek. "Mieć córkę za przyjaciółkę to największa radość"

Tyle mamy z mamy, ile nas sprawdzono? No to sprawdzamy! Do wyjątkowej sesji zaprosiłyśmy matki i córki. I zapytałyśmy je o podobieństwa, różnice oraz wskazówki, jak zbudować i podtrzymać dobrą relację. Bo więzi matek i córek wyjątkowo trudno zerwać, ale też pracuje się nad nimi całe życie.
Paulina Holtz i Joanna Żółkowska Paulina Holtz i Joanna Żółkowska Fot. Konrad Ćwik

Paulina Holtz i Joanna Żółkowska

Joanna Żółkowska, aktorka, mama Pauliny:

Chciałabym być tak jednoznaczna, jak córka, która jak kocha, to kocha, a jak rzuca, to rzuca. Jest dość radykalna, ale dzięki temu nie traci czasu na miotanie się. U mnie dopiero ostatnia kropla przelewa czarę.

Mamy świetną relację, bo obie mamy silne poczucie własnej wartości. Nasza więź jest więc naturalnie dobra, nikt nikogo nie obwinia, nie ma niczego za złe. Ponieważ u podstaw nasza relacja jest zdrowa, bez problemu zgadzamy się na kompromisy, kłócimy się, sprzeczamy, ale lubimy niezmiennie.

Córką jestem nieustannie zachwycona. Uważam, że jest piękna, mądra i wspaniała. Jesteśmy ze sobą blisko. Z czasem zmieniam się ja i zmienia się Paulina, nasza relacja też ewoluuje. Obie mamy mało czasu i właśnie z tego powodu mamy za mało wspólnych chwil.

Paulina Holtz i Joanna Żółkowska
Fot. Konrad Ćwik

Paulina Holtz, aktorka, córka Joanny:

Z wiekiem przejmuję poczucie humoru Joanny na temat swój i otoczenia oraz dystans i poczucie, że jeśli mamy moc sprawczą, to należy jej użyć, a jeśli jej nie mamy, to nie ma się co przejmować.

Różnice między nami wyostrzają się z czasem. Staram się trzymać pozytywnego myślenia, a Joasia z wiekiem zaczyna być bardziej pesymistyczna. Jak dzwonię do niej rano, zachwycona pięknym słońcem, to ona mi radzi, żebym wzięła parasol, bo może padać. I to dotyczy każdej sfery życia.

Dobrą relację z Joasią mamy dlatego, że się lubimy. Z Joasią dobrze się czuję, nie mam żadnych przykrych zaszłości. Zawsze mnie wspierała, stała za mną, akceptowała moje decyzje, nawet jeśli się z nimi nie zgadzała. Jest takim pewnikiem, z którego obecności nawet nie muszę sobie zdawać sprawy. 

Weronika Majewska i Maria Dąbrowska Weronika Majewska i Maria Dąbrowska Fot. Konrad Ćwik

Weronika Majewska i Maria Dąbrowska

Maria Dąbrowska, 62, mama Weroniki, wspólnie z córką współtworzy fundację Zmiana, zajmującą się równym dostępem do kultury:

Z Weroniką łączy nas przekonanie, że zawsze zdążymy, że nie ma gdzie i po co śpieszyć. Siebie w córce dostrzegam, kiedy patrzy, a ja wiem, że nic nie widzi, bo jest w swojej głowie.

Córki niespecjalnie brakuje mi na co dzień, bo razem pracujemy i spędzamy wspólnie sporo czasu. Problemem może być to, że niewiele wiemy już o swojej prywatności.

Jej dorastanie nie było dla mnie trudne, może dlatego że było oczywistością? Zmieniała się tak cudownie! Dzisiaj Weronika jest dla mnie nadal darem i fascynacją.

Weronika i Maria
Fot. Konrad Ćwik

Weronika Majewska, 27 lat, córka Marii, wspólnie z mamą współtworzy fundację Zmiana, zajmującą się równym dostępem do kultury:

Do mamy jestem podobna w stylu bycia. Obydwie nie znosimy systemu, w którym żyjemy. Chciałabym mieć taką wiedzę, jak mama. Pocieszam się, że mam jeszcze dużo czasu w życiu na czytanie. Może mi się uda. No i mama ma ostatnio cały czas zajeb*stą stylówę. Podziwiam ją również za zdefiniowanie swojego sukcesu.

Znamy się z mamą bardzo dobrze, ale cały czas się zmieniamy. Mamy dobrą relację, bo stale się siebie uczymy i mamy do siebie cierpliwość. Moja mama musiała się nauczyć, że jeśli dzisiaj zadaje mi pytanie, to czasami odpowiedzi może się spodziewać za kilka miesięcy, a niekiedy lat. Ja nauczyłam się nadążania za bardzo krętymi ścieżkami jej sposobu myślenia.

A czy musiałyśmy odpuścić i pójść na kompromis? Myślę, że robimy to codziennie. Dla mnie mama jest po prostu mamą i osobą, na której mi zależy. Jest moją rodziną.

Betty Q i Joanna Ciszewska, fot. Konrad Ćwik Betty Q i Joanna Ciszewska, fot. Konrad Ćwik fot. Konrad Ćwik

Joanna Ciszewska i Betty Q

Joanna Ciszewska, 54, stylistka fryzur, mama Betty Q:

W każdej z moich córek widzę inną część siebie. Betty już jako bardzo młoda osoba wiedziała, czego oczekuje od życia, ja w jej wieku nie byłam taka mądra. Podziwiam w niej pasję, z jaką dąży do swoich celów. Chciałabym tak odważnie i mądrze, jak ona, przełamywać stereotypy. 

Mamy dobrą relację dzięki temu, że jak sądzę, dałam mojej córce prawo do własnych wyborów i do popełniania błędów. Akceptuję ją i wspieram. Kiedy Betty dorastała, zrozumiałam, że bycie mamą kobiety jest tak samo dobre, a nawet lepsze, od bycia mamą dziewczynki. To nie tylko wspólne zakupy, babskie sprawy. To coś więcej. Czuję, że to taka magia, przekazywanie mocy kobiecości.

Joanna Ciszewska i Betty Q, fot. Konrad Ćwik
fot. Konrad Ćwik

Betty Q, 32, artystka burleski, córka Joanny:

Mama pokazała mi, że dbanie o siebie - w takim próżnym wymiarze - jest bardzo ważne w swojej nieważności. Bo jak się ktoś ma z tobą dobrze czuć, skoro ty się sama ze sobą nie czujesz dobrze? Wychowałam się u mamy w salonie fryzjerskim - stąd wyniosłam, że czas spędzony w dziewczyńskim gronie jest bardzo ważny. Przez to potrzebuję bycia z kobietami przy robieniu błahych rzeczy.

Jesteśmy z mamą bardzo blisko, nie czuję, żebyśmy się kiedykolwiek oddzieliły. Jak się długo nie widzimy i wreszcie się spotykamy i rozmawiamy, to nawet siku idziemy razem, żeby nie przerywać gadania. Mama lubi się mną opiekować, a ja lubię z tej opieki korzystać.

Nasza relacja to taka sielanka. To jest zaskakujące, ale tak jest. Mama jest dla mnie mamą. Nie jest przyjaciółką, jest po prostu mamą.

Ewa Markowska i Ola Długołęcka Ewa Markowska i Ola Długołęcka Fot. Konrad Ćwik

Ewa Markowska i Ola Długołęcka

Ewa Markowska, 62, jest na emeryturze, mama Oli:

Mam nadzieję, że przekazałam córce prawość i szacunek dla innych. Starałam się córkę zawsze traktować jako osobny, niezależny byt, bez narzucania jej własnych sądów i opinii. Z kolei moja córka bardzo lubi narzucać swoje zdanie i niezbyt podoba się jej odmowa - lubi wtedy sięgnąć po szantaż emocjonalny.

Wydaje mi się, że mamy dobre relacje, choć moim zdaniem były lepsze przed jej ślubem. Bo teraz bardziej jesteśmy osobno, niż razem. Brakuje mi dawnej bliskości. Kiedyś z przykrością się dowiedziałam, że nie jesteśmy przyjaciółkami, tylko matką i córką.

Ola i Ewa
Fot. Konrad Ćwik

Ola Długołęcka, 39, redaktorka, córka Ewy:

Po mojej mamie jestem twarda, nie rozczulam się nad sobą, nie pochylam nad problemami, zaciskam zęby i idę dalej. Jestem także po mamie dość prostolinijna i prawdomówna - nie kłamię i nie intryguję, bo to strasznie utrudnia życie, a ja nie lubię komplikacji.

W naszej relacji to ja jestem tą złą, która wyznacza granice. Moja mama jest dla mnie mamą, nie mówię jej wszystkiego. Mamie to przeszkadza, bo chciałaby być i na moim panieńskim, i w czasie porodów wnucząt. Ciężko jej pogodzić się z tym, że ja mam teraz swoją rodzinę i to jej poświęcam większość uwagi.

Mama jest takim księżycem na mojej orbicie, którego trajektorię sobie obserwuję. Czasami jest daleko, innym razem blisko. I to jest OK.

Małgorzata i Weronika, Małgorzata i Magdalena Gójskie Małgorzata i Weronika, Małgorzata i Magdalena Gójskie Fot. Konrad Ćwik

Małgorzata, Weronika i Magdalena Gójskie

Małgorzata Gójska, 44 lata, kiedyś prowadziła pracownię krawiecką, teraz opiekuje się młodszą córką Magdaleną (ma 8 lat, chodzi do przedszkola z grupą integracyjną), ma też 18-letnią córkę Weronikę (uczy się w technikum fotograficznym):

Przy narodzinach niepełnosprawnego dziecka brakuje radości, wydaje się, że to koniec i nic w życiu nie będzie już cieszyć. Ale życie toczy się dalej, wprawdzie innym torem i we własnym tempie. Przychodzi jednak "ten czas" i wtedy radość jest największa z każdego osiągnięcia dziecka.

Weronika, Małgorzata i Magdalena
Fot. Konrad Ćwik

Z czasem nauczyłam się smakować życie na nowo. Kiedy najgorsze przeminie, życie znowu zaczyna nabierać kolorów. W byciu mamą niepełnosprawnego dziecka nie można zapominać o innych rolach, o przyjemnościach. Nasze życie nie może być podporządkowane tylko terapiom, wizytom lekarskim, szpitalom. Owszem, to nieodłączny element, ale nie mogą być jak niekończący się maraton. Dzięki córkom widzę, jak wygląda bezwarunkowa miłość, wrażliwość. Że piękno jest ukryte, że warto mieć dystans do nieistotnych spraw.

Kazimiera Kiełbasiewicz, Paulina Król, Celestyna Król Kazimiera Kiełbasiewicz, Paulina Król, Celestyna Król Fot. Konrad Ćwik

Kazimiera Kiełbasiewicz, Paulina Król, Celestyna Król

Kazimiera Kiełbasiewicz, 87 lat, emerytowana księgowa, mama Pauliny:

Córka jest do mnie podobna w stałości uczuć, wytrwałości w miłości. Jest 44 lata z jednym partnerem, ja po śmierci męża w 1982 roku z nikim nie umiałam się związać. Uczucie przetrwało te wszystkie lata.

Nigdy nie miałyśmy złej relacji. Nie pamiętam, abyśmy się kiedykolwiek pokłóciły, o coś starły. Pewnie dlatego, że obydwie szanowałyśmy własne zdania. Przez lata te relacje ulegały zmianom, ale zawsze była serdeczność i troska. Jest dla mnie powodem do radości, ale też dumy. Wszędzie o niej opowiadam, jakim jest dobrym człowiekiem, powtarzam, że takich ludzi, jak moja córka, rzadko się spotyka. I jest mi miło na sercu, kiedy znajomi, rodzina też mówią o niej tylko z podziwem.

Kazimiera, Paulina i Celestyna
Fot. Konrad Ćwik

Paulina Król, 63 lata, redaktor naczelna magazynu "Mój Pies i Kot" i portali Psy.pl i Koty.pl, córka Kazimiery i mama Celestyny:

Mama nauczyła mnie dobroci. Kieruję się w życiu maksymą, że jak ktoś do mnie z kamieniem, to ja do niego z chlebem. Mama nauczyła mnie szanowania ludzi, przede wszystkim starszych, wybaczania i szukania kompromisów w trudnych sytuacjach.

Z córką mam dobre, a nawet wyjątkowe relacje. Nie kłócimy się. Podchodzę do jej wyborów ze zrozumieniem. A różne życiowe mądrości przekazuję jej dyplomatycznie, między wierszami. Inaczej się nie da, bo jest wyjątkowo przekorna i uparta. Ona, podobnie jak ja, została wychowana w szacunku do rodziców.

Teraz, i właściwie od zawsze, córka jest moją najlepszą przyjaciółką, taką przez duże "P". Najważniejsze, że mimo iż ma swoje życie, lubi wyjechać z nami na wakacje albo robi mi prezent na urodziny: bilety na koncert Stinga w Amsterdamie, z zamiarem, że wybieramy się tam we dwie i Amsterdam jest nasz.

Celestyna Król, 38 lat, fotografka, córka Pauliny:

Moja mama ma ogrom wyrozumiałości wobec ludzi, zawsze wszystkim wszystko wybacza. Jest oazą spokoju, ma też ogromne pokłady dyplomacji i wyczucia. Nauczyłam się od niej szacunku do ludzi, przede wszystkim starszych, grzeczności i kultury, pokory i skromności.

Czuję się dorosłą kobietą, ale jestem z mamą bardzo, bardzo związana. Jest to relacja zdrowa - każda z nas potrafi funkcjonować osobno i tworzyć własne życie. Mama jest najwspanialszą, najukochańszą osobą, taką, na której mogę zawsze polegać i wiem, że w każdej sytuacji mnie wesprze, pogada. Jest moja przyjaciółką na dobre i na złe. Autorytetem w wielu dziedzinach.

Marysia i Katarzyna Wrońskie Marysia i Katarzyna Wrońskie Fot. Konrad Ćwik

Marysia Bursche i Katarzyna Wrońska

Katarzyna Wrońska, 54 lata, pracuje w urzędzie, mama Marysi:

Marysia jest osobą, jaką chciałabym być, gdybym miała drugą szansę. Ja, mając małe dzieci, po prostu żyłam. A Marysia myśli o przyszłości - ma roczną córeczkę i pracuje, rozkręca swoją działalność. Codziennie uczę się od niej odwagi.

Jako rodzice powinniśmy kochać dzieci najmocniej, jak potrafmy, ale porzucić złudzenia, że możemy je ukształtować jako ludzi. Wierzę, że nasza więź z Marysią, nigdy się nie urwie.

Maria i Katarzyna
Fot. Konrad Ćwik

Marysia Bursche, 32 lata, uczy angielskiego przedszkolaki, prowadzi bloga, szkoli nauczycieli, córka Katarzyny:

Mamy bliską, przyjacielską relację. Nie należę do łatwych osób, ale nigdy nie było mi z mamą trudno. Dorosłą kobietą poczułam się, gdy sama zostałam mamą. Dziś też lepiej mamę rozumiem.

Na pewno ambicję i podejście do ludzi przejęłam od niej. Poza tym różnimy się niemal we wszystkim i według mnie to dobrze. Czasem tylko przyłapuję się na tym, że robię coś, jak ona i wtedy myślę: "A jednak!".

Jadwiga Bernaś-Błaszczyk i Ifi Ude Jadwiga Bernaś-Błaszczyk i Ifi Ude Fot. Konrad Ćwik

Jadwiga Bernaś-Błaszczyk i Ifi Ude

Jadwiga Bernaś-Błaszczyk, 60, lekarka, mama Ifi:

W naszej rodzinie mężczyźni okazywali słabość, więc kobiety są silne. Zawsze z uporem realizowałam swoje wybory. A Ifi jest poziom wyżej - ona nie widzi żadnych barier.

Każda z nas jest już samodzielna i dorosła, więc staramy się nie ingerować w swoje decyzje, nawet gdy ich nie rozumiemy. Raz po kłótni przyrzekłyśmy sobie, że nikt nigdy nie zerwie naszej więzi. Myślę, że dziś brakuje na świecie przyjaźni. Więc mieć córkę za przyjaciółkę, to największa radość dla kobiety.

Ifi i Jadwiga
Fot. Konrad Ćwik

Ifi Ude, 32, wokalistka i producentka muzyczna, córka Jadwigi:

Im jestem starsza, tym bardziej widzę podobieństwo do mamy. Np. mama tańczy jak nigeryjska kobieta. W dzieciństwie się z tego z siostrą naigrywałyśmy, a dziś mamy te kocie ruchy!

Z mamą zawsze byłyśmy blisko, bo wychowywała nas sama z babcią. Stworzyłyśmy małą, ale mocną rodzinę. Wiele osób z mojej podstawówki w naszym domu znajdowało schronienie.

Ja lubię z Tobą, mamusiu, rozpalać ognisko i pielić w ogródku. I chodzić na spacery do lasu.

Mama: Ja tak samo. Mamy ogród, który wydarłyśmy z lasu. Jak córki przyjeżdżają i coś w nim robią, to wiem, że przyjechały do siebie.

Córka: Ostatnio ci skalniak trochę oczyściłam.

Mama: Widziałam, kochanie, widziałam.

Vicky i Sylwia Witowskie, Danuta Koszałko i Sylwia Witowska Vicky i Sylwia Witowskie, Danuta Koszałko i Sylwia Witowska Fot. Konrad Ćwik

Danuta Koszałko, Sylwia i Vicky Witowskie

Danuta Koszałko 65 lat, artystka, mama Sylwii:

Myślę, że człowieka nie można zniewolić. Nasze drogi z innymi ludźmi w końcu się rozchodzą, a wtedy należy się rozstać z poczuciem wdzięczności za wszystko, kim ten ktoś dla nas był. Rodzina jest najtrudniejszą, a zarazem najpiękniejszą lekcją. Te relacje są najbardziej bolesne, ale też pełne chwil, kiedy doznajemy radości istnienia.

W życiu stajemy przed wydarzeniami, które są jak rebusy - po prostu trzeba je rozwiązać. A z mojego doświadczenia wynika, że posiadamy w sobie do tego ogromną moc.

Na świecie brakuje bezwarunkowej miłości. Codziennie uczę się od moich dzieci (córki i wnuczki) życia. Od mojej mamy codziennie uczyłam się umierania. Według mnie współczesna babcia powinna zawierać w sobie jedno słowo: miłość.

Danuta, Sylwia i Vicky
Fot. Konrad Ćwik

Sylwia Witowska, 42 lata, producentka filmowa, córka Danuty i mama Vicky:

Mama zawsze mówiła mi, żebym puszczała wolno tych, których kocham - jak kochają, będą przy mnie. Żebym zadawała się z ładniejszymi i mądrzejszymi od siebie - nauczę się pokory i będę się rozwijała. Żebym starała się dostrzegać lepszą stronę świata i karmiła w sobie dobro, to nigdy nikogo nie skrzywdzę i będę szczęśliwsza.

Uważam, ze rodzimy dzieci po to, by dać im ich własne życie. Byłam przygotowana na dorosłość i niezależność swoich dzieci od chwili, gdy się urodziły.

Nie wiem, co odpuściły mi mama i córka. Ja staram się odpuścić wszelkie oczekiwania i dawać chwili trwać.

Vicky Witowska, 21 lat, szykuje się do studiów na kierunku "Fashion Journalism", córka Sylwii:

Z mamą staramy się nie wtrącać w swoje życie, ani nie przywoływać złych wspomnień, tylko żyć teraźniejszością i cieszyć się ze swojego towarzystwa. Kiedy długo się nie widzimy i po miesiącach spotykamy, staramy się jak najlepiej wykorzystać wspólny czas.

Co do babci, jest najsilniejszą kobietą, jaką znam i ma ogromne serce. Obydwie - i mama i babcia - są zawsze, kiedy ich potrzebuję. Nieważne, czy akurat jesteśmy obok siebie, czy na dwóch końcach świata.

Dobrawa i Barbara Borkała Dobrawa i Barbara Borkała Fot. Konrad Ćwik

Barbara i Dobrawa Borkała

Barbara Borkała, architektka wnętrz, zajmuje się designem i reżyserią, mama Dobrawy:

Byłam samotną matką i nie było nam łatwo. Przez stereotypy i patriarchalizm. Dlatego chciałam przekazać Dobrawie wolność, brak lęku, niezależność od mężczyzn. Można kogoś kochać i pozostać niezależnym, tylko to wymaga dojrzałości. Ja przy Dobrawie dorastałam i stawałam się matką.

Miałyśmy wiele kryzysów. Co pomaga? Obecność. To, że się jest i nie ocenia, nie wartościuje, bo różne rzeczy się wydarzają w życiu. Wypłakać się, napić się razem wina i być. Tyle.

Barbara i Dobrawa
Fot. Konrad Ćwik

Córka: Dobrawa Borkała, 28, artystka, pracuje z oddechem, tworzy m.in. oddechowy alfabet, córka Barbary:

Zdarza mi się mówić o mnie i o mamie: "Jak obie byłyśmy małe". Mama jest osobą, z którą dorastałam. Z nią póki co najwięcej przeżyłam i doświadczyłam. Ona zdecydowała, że ja w ogóle istnieję, więc jest dla mnie też przewodnikiem. Po prostu sobie towarzyszymy od mojego zawsze, tak to widzę.

Czy dostrzegam w sobie mamę? Czasem tak. Bycie lustrem innej osoby wprowadza w delikatny dyskomfort, bo widzimy głównie to, co jest jeszcze do przerobienia lub zmienienia.

Anna i Ania Korcz Anna i Ania Korcz Fot. Konrad Ćwik

Anna i Ania Korcz

Mama: Anna Korcz, 50, aktorka, mama Ani:

Pochodzę z rozbitej rodziny, nie miałam fajnego dzieciństwa. Więc tym bardziej zależało mi na tym, żeby moje dzieci były szczęśliwe. Mam nadzieję, że wiedzą, że są dla mnie najważniejsze w życiu. Kiedyś dziewczynki powiedziały: "Boże, mamo, myśmy się nigdy z tobą nigdzie nie spóźniły". Ich sprawy zawsze są na pierwszym miejscu.

Ani dałam pełną wolność, odcięłam pępowinę i uznałam, że jest dorosła. Obie córki wiedzą, że nie wtrącam się do ich spraw. Ale też wiele lat temu powiedziałam, że gdyby ktoś podniósł na nie rękę, to wkroczę bez ich zgody i sprawę załatwię. Jestem matką lwicą.

Nie we wszystkim się zgadzamy. Ale jesteśmy różnymi pokoleniami i gdybyśmy zgadzały się we wszystkim, to by nie było zdrowe.

Ania i Anna Korcz
Fot. Konrad Ćwik

Córka: Ania Korcz, 28, mgr zarządzania potencjałem społecznym, córka Anny:

Mamy z mamą tak samo na imię. Rodzinna opowieść mówi, że tata był tak zakochany w mamie, że nie wyobrażał sobie innego imienia dla córki.

Nasza relacja to relacja mama-córka. Nie rozmawiamy godzinami przy kawie, ale najważniejsze rzeczy są powiedziane, wyjaśnione. Nie dzwonię do niej z pierdołami, ale jest pierwsza do omówienia ważnych spraw. Żyjemy swoim życiem. Mama dała mi dużo wolności i akceptacji dla moich wyborów.

DZIĘKUJEMY CAŁEMU ZESPOŁOWI ZA REALIZACJĘ SESJI:

Zdjęcia: Konrad Ćwik/Buku Team

Montaż/Retouch: Paweł Sulisz

Produkcja: Dellfina Dellert

Make up i stylizacja fryzur: Joanna Łukijańczuk/makeupandmore
Asystentka: Ada Majewska

Rozmawiały: Paulina Dudek, Ola Długołęcka

Więcej o: