Anthony Bourdain popełnił samobójstwo, ale ludzie i tak znaleźli "winnego". W obronie Asi Argento staje aktorka Rose McGowan

Na prośbę Asi Argento, aktorki i ukochanej Anthony'ego Bourdaina, Rose McGowan - także aktorka i aktywistka - napisała list otwarty. Nawołuje w nim o to, żeby nie obwiniać Argento za samobójstwo kucharza, nie palić jej na stosie razem ze zmarłym jak to robiono w dawnych czasach.

Pod ostrzałem

Anthony Bourdain, słynny kucharz, autor programów kulinarnych i pisarz popełnił 8 czerwca samobójstwo. Mężczyzna był w miejscowości Strasburg we Francji, gdzie kręcił kolejne odcinki swojego programu "Parts Unknown". Jego ciało znalazł w piątek rano bliski przyjaciel Boudraina - Eric Ripert, właściciel nowojorskiej restauracji Le Bernardin. Szef kuchni osierocił 11-letnią córkę. Jego śmierć wstrząsnęła także jego partnerką, włoską aktorką Asią Argento.

Ktoś musi być winny

I to właśnie Argento stała się celem ataków osób, które na siłę szukają winnego powodów samobójstwa Bourdaina. Aktorka opublikowała na Twitterze osobisty post, w którym napisała, że Anthony był jej miłością, skałą i obrońcą. Prosiła w nim także o uszanowanie jej bólu i prawa do prywatności.

Jej prośba nie została jednak uszanowana. Podobnie, jak w przypadku męża projektantki mody Kate Spade, która także popełniła w czerwcu 2018 roku samobójstwo, ją także dopadła fala nienawiści i zarzuty, że to żyjących bliskich samobójców należy winić za śmierć partnerów.

Jak tarcza

W obronie aktorki - na jej wyraźną prośbę - wystąpiła aktorka i aktywistka ruchu #MeToo Rose McGowan w opublikowanym 11 czerwca liście. Zdaniem Rose Asia Argento - jak wieki temu żony poległych w bitwie mężczyzn - jest symbolicznie palona żywcem na stosie. "Samobójstwo to okropny wybór, ale jest efektem osobistych decyzji" - pisze aktorka. Rose podkreśla, że wewnętrzna wojna Anthony'ego była jego własną walką, że on sam zdecydował o złożeniu broni, a Asia została na polu walki i obrywa za niego kulami innych.

Bourdain nigdy nie ukrywał, że miał swoje demony: problemy z alkoholem i narkotykami, cierpiał na depresję. Kiedy na początku 2017 roku poznał Argento, miał o niej powiedzieć jednemu ze znajomych, że nigdy nie spotkał nikogo, kto by chciał umrzeć bardziej niż on. Bo rzeczywiście, Asia Argento przeszła w swoim życiu wiele. Była jedną z kobiet zgwałconych i molestowanych przez producenta filmowego Harvey'a Weinsteina, o czym zresztą miała odwagę publicznie opowiedzieć. Aktorka zdecydowała jednak, że chce żyć dla swoich dzieci, że ma siłę, żeby poprosić o pomoc i walczyć o każdy dzień.

Twardy facet

Jak pisze w liście McGowan, Bourdain należał do pokolenia osób żyjących zgodnie z zasadą, że "twardzi mężczyźni nie proszą o pomoc". I chociaż ostatecznie Bourdain zwrócił się o wparcie do lekarza, to - jak wspomina McGowan - do jego zaleceń się nie zastosował.

Popatrzcie głębiej, poczytajcie, nauczcie się czegoś o chorobach psychicznych, samobójstwach i depresji, zanim osądzicie. A i tak w pełni nigdy nie zrozumiecie powodów stojących za niektórymi decyzjami - pisze McGowan. I dodaje, że samobójstwo to okropny wybór, ale jest efektem osobistych decyzji i nie w porządku jest obwinianie Argento o śmierć Bourdaina. Nawet obwinianie Anthony'ego o to, że się zabił nie jest fair wobec niego.