Trzy z milionów kobiet, które kochają piłkę nożną, oglądają mecze, znają się na futbolu, śledzą tabele, transfery i rozgrywki poza murawą. Marzena, Marlena i Aleksandra przeczą stereotypom, że gdy trwa mundial kobiety się nudzą. W rozmowie z nami przyznają, że ciągłe pytania o spalony nudzą je niemiłosiernie i w 2018 roku są po prostu nie na miejscu.
Czy kogoś jeszcze dziwi, że kobieta może się interesować piłką?
Marzena Szkolak, szefowa redakcji lifestylowych w Gazeta.pl: Na szczęście wśród moich bliskich i przyjaciół nikogo nie dziwi, że interesuję się piłką, ale są do tego przyzwyczajeni od dawna. Zdarza się, że nowo poznane osoby zadają mi 'pytania sprawdzające' albo testują, czy moje zainteresowanie piłką nie jest jakąś formą kokieterii - mam nadzieję, że szybko przekonują się, że tak nie jest. Dziwię się, że wciąż pojawiają się takie 'akcje' jak ta Radia Zet, że w 2018 roku ktokolwiek jeszcze uważa, że odsyłanie kobiet w czasie mundialu "na serial do mamusi" ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Niestety podejrzewam, że wciąż istnieje grupa odbiorców, dla których taki 'suchar' jest wciąż śmieszny.
Czy czujesz się w rozmowach o futbolu pełnoprawnym partnerem?
- Tak. Jeśli chodzi np. o futbol włoski to nawet specjalistką. Czasem w rozmowach z nowo poznanymi osobami czuję, że muszę jakoś 'udowodnić' swoją wiedzę, zanim zaczną traktować to, co mówię na równi z komentarzem rzuconym przez kolegę. Ale sama tak długo oglądam piłkę i na tyle stała się częścią moich zainteresowań i codzienności, że po prostu nie zwracam uwagi na to, że ktoś mi nie dowierza.
Jako dziewczyna dorastająca w Polsce nie grałam w piłkę na lekcjach wychowania fizycznego ani z kolegami po lekcjach, nie mam doświadczenia grania w piłkę - to 'przewaga', którą ma nade mną większość kolegów.
Z drugiej strony 99,9 procent Polaków nie zjechało z Wielkiej Krokwi, a twierdzą, że wiedzą wszystko o trajektorii lotów skoków narciarskich. Do rozmowy o strategii zespołów np. z poziomu Ligi Mistrzów, doświadczenie z podwórka chyba i tak na niewiele się przydaje.
Nikt już na szczęście nie pyta mnie o to, czy wiem, co to jest spalony albo czy 'fajna ta nowa fryzura Cristiano Ronaldo, hehehe'. Fajne jest to, że teraz, gdy oglądamy razem mecze i są jacyś nieznajomi 'dziwiący się' moim zainteresowaniom, albo startujący z tego typu żartami, to już nie muszę się 'wykazywać' - moi znajomi sami mówią 'Zapytaj Marzeny, ona będzie wiedzieć', albo 'Nie zaczynaj z nią tego tematu, bo ona wie lepiej'.
Jakie komentarze w kontekście piłka nożna/kobieta denerwują cię najbardziej?
- Kiedyś denerwowało mnie, że za każdym razem, gdy poznaję kogoś i pojawia się temat piłki to słyszę lawinę: 'Naprawdę?', 'Co na to twój chłopak? Ale ma zajebi*cie'. Swoja drogą moi partnerzy akurat piłką nożna byli średnio zainteresowani. Teraz po prostu nie zwracam już na to uwagi, bo nie czuję, że muszę coś komuś udowadniać.
Za co lubisz piłkę nożną?
Mogłabym o tym mówić godzinami, ale w skrócie - za emocje. Uwielbiam 'strukturę emocji' w piłce - że czasem całe 90 minut czeka się na jeden jedyny moment, który może zmienić wszystko, cały przebieg nie tylko meczu, ale i rozgrywek (o to spieram się ze znajomymi, którzy uwielbiają koszykówkę). Że to wspaniała mieszanka nie tylko warunków i siły fizycznej, przygotowania treningowego, ale też strategii, umiejętności 'widzenia boiska', estetyki. Dlatego jednym z moich mistrzów piłki jest 'il professore' Andrea Pirlo, który udowadniał, że nawet w czasach coraz piękniej wyrzeźbionych ciał, wizja to jest potęga. Od mundialu '94 kibicowałam Włochom. Rzuty karne z Brazylią to do tej pory jedna z większych traum mojego dzieciństwa, zresztą jestem dzieckiem lat dziewięćdziesiątych, a to złota era calcio [piłka nożna - po włosku, przyp. red.]. Dla równowagi, od dawna śledzę też bardziej agresywną ligę angielską. I marzę, żeby takie mecze na żywo oglądać w polskiej ekstraklasie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Feministka o przegranej: "Mężczyźni w ciąży i z małymi dziećmi powinni iść na chorobowe i wychowawcze"
Czy umiemy sobie radzić z porażką? "Pod ambasadą Kolumbii powinna stać demonstracja wdzięczności"
Jak ludzie reagują na to, że jesteś dyrektorem Sport.pl? Jakie komentarze słyszysz?
Marlena Jezierska, dyrektor zarządzająca obszaru Sport na Gazeta.pl: Czasy na całe szczęście już się trochę zmieniły i nie jestem pod aż takim ostrzałem jak była chociażby minister sportu Joanna Mucha, którą komentowano za urodę, wysokość obcasów.
Zdarzają się pytania, jak radzę sobie w typowo męskim środowisku. Z nutką niedowierzania.
Tymczasem faceci, z którymi pracuję: dziennikarze, sportowcy, marketingowcy są otwarci, nie zdarzyło mi się, by ktoś kwestionował moje umiejętności ze względu na płeć. Tym bardziej, że gdy przechodzimy na tematy zawodowe okazuje się, że daję radę, znam wyniki i po prostu widać, że to moja pasja. Mam na koncie kilka ciekawych projektów zawodowych w branży sportowej, więc właściwie pytań nie ma.
Czy kogoś jeszcze dziwi, że kobieta może się interesować sportem?
- Sport towarzyszy mi od dziecka, geny po rodzicach też mam sportowe, więc ci, którzy mnie lepiej znają zdziwieni nie są.
Czy czujesz się w rozmowach o futbolu pełnoprawnym partnerem?
- Zdecydowanie lepiej czuję się, gdy opowiadam o tenisie czy o nartach, bo to sporty, które uprawiam i są mi bardzo bliskie. Ale futbol też oglądam, większość meczów Ligi Mistrzów, ligę angielską, niektóre mecze Legii i oczywiście polską reprezentację. Z piłkarzami reprezentacji Polski i ich partnerkami współpracuję. Bardzo ich cenię, bo to zdolni, pracowici i ambitni ludzie, którzy obalają stereotypy na temat Polski i Polaków w świecie a rodakom dają dobry przykład, że #Polakpotrafi. Takich ludzi nam trzeba. Poza tym jednak rozmowy o piłce raczej jednoczą, a nie dzielą, szczególnie w takich momentach jak mundial.
Kibicuję Legii, bo to rodzinna tradycja. Brat i tata nie omijają żadnego meczu, a bratu zdarza się jeździć też na mecze wyjazdowe. W domu Legii kibicuje też mój mąż, ale największe emocje wywołuje u nas liga angielska. W Anglii futbol to religia, dużo się dzieje, stadiony są pełne, a otoczka marketingowa najlepsza na świecie. No i uwielbiam polskich komentatorów ligi angielskiej. Premier League dobrze się ogląda, komentatorów dobrze słucha, bo mają charyzmę i wiedzę, ale też sporo dystansu, a o to też w piłce chodzi.
Jakie komentarze w kontekście piłka nożna - kobieta denerwują cię najbardziej?
- Ten nieszczęsny spalony i jego definicja. Pytanie kobiet o to: 'co to jest spalony' jest już nudne. Poza tym irytują mnie komentarze na temat partnerek piłkarzy i hejt na nie. Wszystkich 'WAGs' nie znam, ale te, które znam to fajne i ambitne dziewczyny. Dajmy im spokój i popatrzmy na ich działania życzliwie. Nie wytykajmy pensji mężów.
ZOBACZ, JAK NASI KADROWICZE WYGLĄDALIBY W CZASACH 'ORŁÓW GÓRSKIEGO'
fot. mat. prasowe PZPN/ pzpn.pl, grafika Marta Kondrusik
Aleksandra Podgórska, redaktorka Podróże.gazeta.pl: Akurat tak się ułożyło, że na studiach, ale zupełnie przypadkiem, zakumplowałam się z kilkoma dziewczynami, które sport lubią tak samo jak ja. A o piłce nożnej chyba mają nawet większe pojęcie. Nie kryłyśmy się z naszymi sympatiami, więc grono osób, w którym się obracałyśmy, w tym również mężczyźni, wiedzieli, że o sporcie można z nami porozmawiać jak równy z równym. W domu też nigdy nie było z tym problemu, bo miłość do sportu zaszczepili mi rodzice, a mama to chyba nawet bardziej.
Regulaminy mundialowe dla pań pokazują, że nadal wielu mężczyzn zaskakuje to, że kobieta może interesować się sportem, a piłką nożną zwłaszcza. O ile zainteresowanie wśród kobiet np. takimi sportami jak siatkówka czy tenis raczej nie dziwi, piłka wciąż wydaje się sportem zarezerwowanym tylko dla mężczyzn. Naprawdę nie umiem wytłumaczyć, z czego to wynika. Że niby zasady są trudniejsze? Nie sądzę, piłka nożna to dość prosty sport, czasem bardziej liczy się spostrzegawczość (np. przy mitycznym spalonym) niż obeznanie z zasadami.
Oczywiście jeśli ktoś, w ramach udowodnienia znajomości piłki nożnej, kazałby mi przywołać wynik meczu sprzed 10 lat, nie zrobiłabym tego. Ale znam ludzi, którzy mają taką pamięć. Chociaż w sumie ja wciąż pamiętam wyniki meczów z MŚ w siatkówce w 2006 roku. Ale to może dlatego, że siatkówka zawsze była dla mnie jednak odrobinę ważniejsza.
Co mnie najbardziej denerwuje? Standardowe gadanie o spalonym. To chyba irytuje najbardziej, bo już się przejadło. Czasami też spotykam się z opiniami, że kobiety oglądają piłkę nożną lub ogólnie sport, żeby popatrzeć na przystojniaków. Serio, ktoś miałby tracić 90 minut z życia, żeby popatrzeć na maciupkie punkciki na boisku, kiedy w sieci jest cała masa zdjęć?
Futbol lubię za nieprzewidywalność. Chyba jak każdy sport. Tegoroczny mundial dopiero się zaczął, a już padło kilka zaskakujących wyników. Jeszcze dwa lata temu nikt by nie podejrzewał, że Islandia będzie miała cokolwiek do powiedzenia w piłce nożnej, a teraz ludzie ich uwielbiają i oczekują od nich dobrych wyników. Może nie od razu zwycięstwa w całym turnieju, ale na pewno wymagania są większe.
Jeśli chodzi o ligę, to staram się oglądać hiszpańską, angielską i niemiecką. Kibicuję Barcelonie, chociaż uważam, że hiszpańska liga jest dość nudna. Najciekawsza jest moim zdaniem angielska. A dlaczego FC Barcelona? Przez chłopaka jeszcze z czasów gimnazjum, który zaraził mnie tą sympatią.
Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta