Kobieta sama w restauracji? "Niby wszyscy wyzwoleni, ale myślą o takiej: nie ma faceta, nie ma koleżanek?" [Z FORUM]

Samotne wypady do kawiarni, restauracji, kina, teatru. Czy solowe wypady kobiet wzbudzają jeszcze jakieś emocje? Okazuje się, że tak. Jesteśmy oceniane, że wystawiamy się na podryw, jesteśmy samotne, nie mamy znajomych...

W parku najgorzej - pełno chętnych do amorów

Na forum eDziecka pojawił się post, który - nie będziemy ukrywać - zaskakuje. Okazuje się bowiem, że kobieta bez towarzystwa w knajpie może być negatywnie oceniana przez inne - zgrupowane - panie. W 2018 roku w europejskiej Polsce - dodajmy.

Użytkowniczka Jola-kotka zadała forumowiczom pytanie:

Chodzicie same coś zjeść, napić się wina, na kawę? Czy zawsze z kimś?

I opisała konkretną sytuację, której była świadkiem:

Dzisiaj byłam na kolacji z mężem i przy stoliku obok siedziały trzy panie, które dość głośno krytykowały siedzącą samotnie laskę, która jadła i piła wino. Padły opinie, że pani specjalnie przyszła wystawiając się na podryw, bo inaczej przyszłaby przynajmniej z koleżanką. Gdyby to mówiły jakieś siedemdziesięciolatki to jeszcze OK, ale to były laski w moim wieku - około 40-tki. Panie zwariowały, czy jednak niespecjalnie dobrze jest samotnie udać się w takie miejsce? Mój mąż powiedział, że to jakieś zdesperowane singielki i dlatego takie są ich reakcje.

"Chodzę, bo lubię"

Cauliflowerpl - użytkowniczka z naszego forum - na pytanie, czy chodzi sama do restauracji odpowiada:

- Wczoraj byłam sama. Nie lubię gadać podczas jedzenia, nie lubię czekać, aż ktoś zje, samotny obiad w restauracji to jest to. Nawet do baru na piwo sama czasem chodzę.

Dla innej użytkowniczki - Chicarica - zachowanie trzech kobiet z sytuacji opisanej przez Jolę-kotkę to:

Prowincja. Kobieta sama, to niekoniecznie podryw. Mam ochotę, to idę na kawę czy zjeść, z kimś albo sama, nikomu nic do tego.

Podobnie uważa Leni6, szybko diagnozując lożę szyderczyń z postu Joli-kotki:

- Zwariowały. Chodzę do restauracji, jak mam ochotę albo jak nie chce mi się gotować w domu. Do kawiarni też czasami pójdę. Do kina też sama chodzę.

Podobnie Zasiedziała:

- Chodzę sama i do restauracji i do kawiarni. W życiu bym nie wpadła na pomysł, żeby chodzić na podryw do... restauracji. Jakby to miałoby wyglądać? Z podrywem kojarzą mi się bardziej puby i kluby niż restauracje. Nie wiem tylko, czemu na podryw miałyby chodzić pojedyncze osoby. Widywałam swego czasu podrywaczy w stadach.

"Nie chodzę, bo wolę w towarzystwie"

Użytkownik No_easy_way_out jest w tym gronie mężczyzną, więc temat go poniekąd nie dotyczy. Ciekawe są jednak jego obserwacje dotyczące kobiet w miejscach publicznych bez towarzystwa:

Wieczorami to na palcach jednej ręki można policzyć kobiety solo, ale rano (kawa, śniadanie), popołudniu (piwo, kawa, obiad lekki, obiad mniej lekki) - widzę je częściej.

Z obserwacji forumowicza wynika, że jeśli zdarzy mu się dostrzec jakąś panią solo, to:

- Rzadki to widok (chyba że z dzieckiem/dziećmi - tak częściej);

- Nigdy nie pomyślałem, że celowo wystawia się na podryw;

- Jeśli już pani siedzi sama, w ponad 50 procentach przypadków na kogoś czeka i ktoś wkrótce przychodzi;

- Spośród tych, które nie czekają na nikogo, 90 procent spędza czas z telefonem (czekając na podanie śniadania albo pijąc kawę).

Miss_fahrenheit przyznaje, że do restauracji woli chodzić z kimś. Nie chodzi jednak o to, że solo czuje się niezręcznie, tylko - jak zapewnia -  przyjemniej jest jej jeść w towarzystwie.

- Nigdy w życiu nie byłam sama w restauracji, kawiarni, pubie bo... nie czułam takiej potrzeby - pisze Ewcia1980. - Generalnie uważam że są to miejsca do których się chodzi aby z drugą osobą spędzić miło czas i zjeść coś dobrego. Randka z mężem, spotkanie ze znajomymi - tak. Ale pójść samemu, żeby gapić się na innych lub w ekran telefonu... No ja nie widzę w tym sensu ani przyjemności.

Danaide przyznaje, że niemal wszędzie chodzi sama w ciągu dnia. Ale ma problem z wychodzeniem wieczornym. - O ile mam jakieś uzasadnienie: teatr, kino, koncert czy restauracja - obleci. Ale ponieważ latami siedziałam wieczorami w domu z dzieckiem, to wychodzenie wieczorem jakoś zrobiło się dla mnie dziwne. A samej tym bardziej trudno, bo niby wszyscy wyzwoleni, a tak naprawdę kobieta sama wieczorem dziwi - bo nie dość, że nie ma faceta, to nawet nie ma koleżanek? Odstrzał sanitarny!

"Lepiej samej, niż w kiepskim towarzystwie"

Samotne bywanie można oswoić i nie przejmować się tym, co myślą osoby, na których opinii nam nie zależy. Jak pisze Princess_yo_yo: Trend, żeby wyjść samemu do restauracji, kina i spędzić dobry jakościowo czas samemu ze sobą nabiera siły - najwyraźniej jesteśmy coraz bardziej zmęczeni, ciągłym nawałem interakcji, czy to twarzą w twarz, czy to internetowej.

To jednak musi być naturalna potrzeba. Osoby z natury towarzyskie, więdnące, kiedy nie mają osoby obok siebie, będą solo cierpieć. To trzeba być, jak Leanne_paul_piper, która pisze:

Bardzo lubię jeść sama, zwłaszcza rano, bo chcę spokojnie zacząć dzień przy kawie, zaplanować go, nie spieszyć się, poprzyglądać się otoczeniu, a druga osoba mi w tym przeszkadza.

Dlatego zawsze tak ceniłam sobie samodzielne wakacje, gdy nie muszę wchodzić w interakcje z drugą połówką.

Albo jak Maadzik3, która lubi być w dobrym towarzystwie, ale zdecydowanie woli być sama, niż w kiepskim. Dlatego róbcie, jak czujecie i przestańcie się oglądać na konwenanse i krytykę. Jak powiedziała ostatnio w rozmowie dla "Elementu żeńskiego" księgarka, Karolina Krakowska:

Osobom, które nie przepadają same za sobą, dużo łatwiej przychodzi krytykowanie innych.

A wy, drogie czytelniczki? Jak czujecie się same w kinie, restauracji, parku? Czekamy na wasze komentarze i listy (kobieta@agora.pl)

Więcej o: