13-go w piątek

Cały tydzień słoneczny, piątek 13-go przywitał nas chmurami i deszczem. Czy to przypadek? W naszej galerii przegląd polskich przesądów.

Liczba 13

Niechęć do tej liczby pochodzi jeszcze z czasów starożytnej Babilonii. Posługiwano się tam systemem liczbowym opartym na tuzinie, czyli dwunastce. To dwunastka była synonimem harmonii, porządku świata: w końcu mamy 12 miesięcy i 12 godzin. A dodanie do tego jedynki sprawiało, ze cały ład pryskał. 12 uważano za liczbę świętą, 13 za znak chaosu i niedoskonałości. W niektórych kulturach trzynastka jest uważana za najszczęśliwszą liczbę pod słońcem. Tak uważają Chińczycy i Indianie z Ameryki Południowej. Do dzisiaj liczba 13 wzbudza w nas niepokój i staramy się jej unikać.

Czarny kot

Wiara, że czarny kot przebiegający drogę przynosi pecha, najbardziej rozpowszechniona jest w Indiach i części Europy Wschodniej i Środkowej, szczególnie w Rumunii. W innych częściach Europy i Japonii spotkanie czarnego kota jest dobrym znakiem. Szkocja jest chyba najbardziej przyjazna czarnym kotom - taki zwierzak na progu oznacza pomyślność i szczęście. Niegdyś kot, który przebiegł komuś drogę, uważany był za wysłannika szatana. Aby ustrzec się przed złem należało natychmiast zmienić trasę wędrówki lub splunąć przez lewe ramię.

Kominiarz

Przesądy mówią, że widząc kominiarza należy jak najszybciej złapać się za guzik, wtedy taki kominiarz może przynieść szczęście. Zwyczaj ten pochodzi z dawnych czasów. Przed wiekami do osady ciągnęli różni rzemieślnicy, w tym kominiarze. Każda gospodyni chciała, żeby to jej dom, był odwiedzony przez kominiarza jako pierwszy. Jego ubranie było wówczas jeszcze czyste, nieosmolone sadzą. Gospodynie ciągnęły kominiarza za guzik do swojego domostwa. Ta, do której zawitał jako pierwszy, uchodziła za szczęściarę.

Czteronalista koniczyna

Uważana jest za przynoszący szczęście przedmiot, często szukają jej dzieci, a jej znalezienie to według przesądu dobry znak. Według tradycji każdy listek koniczyny coś symbolizuje. Pierwszy oznacza nadzieję, drugi wiarę, trzeci miłość, a czwarty szczęście.

Zbite lustro

Nasi przodkowie wierzyli, że w lustrzanym odbiciu zamieszkuje ludzka dusza. Gdy się stłukło, dusza nie mogła powrócić do ciała. Przejrzenie w odłamku lustra groziło nagłą śmiercią lub chorobą, dlatego sprzątano je z zamkniętymi oczami. Jednak prawdziwa przyczyna narodzin zabobonu była zupełnie inna: lustra były tak drogie, że utratę cennego przedmiotu traktowano jak nieszczęście samo w sobie.

Odpukać w niemalowane

Przed wiekami pukano w drewno, aby zagłuszyć własne słowa, gdy opowiadano o swoim powodzeniu, szczęściu. Obawiano się, że złośliwe demony siedzące, jak sadzono, w ścianach i drewnianych sprzętach usłyszą, co mówimy, pozazdroszczą nam szczęścia i pokrzyżują losy. Z tego tez powodu nie życzono powodzenia, tylko mówiono: połam nogi, skręć kark. Bo wypowiedziane słowa za sprawa demonów spełniały się na odwrót. Dziś nie wierzymy, ale i tak pukamy.

Przechodzenie pod drabiną

Przesąd, że przejście pod drabiną przynosi nieszczęście, prawdopodobnie ma źródło w zwyczaju stawiania bardzo wysokich szubienic. Zawieszenie sznura a potem zdjęcie nieboszczyka wymagało użycia drabiny. Przejście pod zbliżało do śmierci, chyba że robiło się to ze skrzyżowanymi palcami

Kasia Sobczyk "13-go wszystko zdarzyć się może"

Więcej o: