Pamiętacie jeszcze czasy, kiedy duże wagi ze wskazówkami i odważnikami wymagały wprawy w idealnym wyważeniu oczekiwanej ilości towaru? Kolejnym reliktem przeszłości były brązowe, papierowe torebki, w które pakowane były np. kiszone ogórki i jajka. Ekspedientki ołówkiem zapisywały na szarym papierze kwoty, w pamięci dokonując skomplikowanych obliczeń. Na zdjęciu stoisko z owocami i warzywami w sklepie spożywczo-przemysłowym Warszawskiej Spółdzielni Spożywców "Społem". Fotografia datowana jest na przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
Jeszcze do niedawna dużym powodzeniem cieszyły się sklepy z materiałami. W czasach gdy kobiety szyły własnoręcznie obrusy, serwetki, a krawcowym zlecały tworzenie ubrań, kupno odpowiedniego materiału było pierwszym krokiem w złożonym procesie twórczym. W sklepach włókienniczych bele materiałów leżały na półkach, długi blat miał z boku zamontowany centymetr, a sprzedawczynie od przerzucania tkanin mięśnie i siłę jak strongman.
"Towar podaje sprzedawca" - takie groźnie brzmiące kartki straszyły konsumentów w większości sklepów w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. "Towar macany należy do macanta" chciałoby się dodać. Na zdjęciu stoisko odzieży wierzchniej z warszawskiego sklepu Beata. Kolekcja na fotografii miała trafić do nastolatek - tak przynajmniej można wywnioskować z wiszącej między wieszakami kartki z obrazkową sugestią.
W sklepie rybnym niekwestionowaną królową półek była jej wysokość konserwa. Szprotki, sardynki, śledzie, makrela na nawet... karp. Idealny na kanapki i jako zagrycha pod kielicha. Sklepy rybne to już także pieśń przeszłości. Teraz w dużych sklepach są stanowiska rybne, a na nich kruszony lód, krewetki, homary, żabnice... najbardziej znane warszawskie sklepy rybne (przy Mokotowskiej i Pl. Zbawiciela) zmieniły się nie do poznania, przeistaczając w butik i modną bistro-kawiarnię.
W sklepach z RTV i AGD nie ma już miejsca na stare, kineskopowe telewizory. Wielkie pudła znikają także bezpowrotnie z naszych domów. Po co komu odbiornik radiowy, skoro mamy stacje radiowe w mp3 i internecie. I tylko za dawnymi nazwami sprzętów grających kręci się łza w oku. Telewizory Lazuryt, Neptun, Ametyst i radia: Halka, Trubadur, Lira i Okaryna miały w brzmieniu swoich nazw urok i czar.
Krakowski sklep z wyrobami z porcelany i szkła Jakuba Grossa w Krakowie kusił klientów piękną ekspozycją towarów. Na zaaranżowanych stołach można było na własne oczy przekonać się, jak pięknie będzie wyglądał stół, podczas niedzielnego, rodzinnego obiadu. Zdjęcie pochodzi z grudnia 1935 roku.
W niektórych salonach jubilerskich można się jeszcze spotkać z oddzielnie wydzielonymi okienkami kasowymi. Kiedyś taki patent był na porządku dziennym. Ekspedientki przez kalkę wypisywały ręcznie paragon, z którym wędrowało się do kasy, by później ze stempelkiem potwierdzającym uiszczenie opłaty wracało się odebrać towar. Widoczny na zdjęciu sklep włókienniczy w Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej (MDM) w Warszawie sfotografowany został pod koniec lat pięćdziesiątych.
Jaki kunszt i pomysłowość potrzebne były do stworzenia widocznej na zdjęciu ekspozycji w poznańskim sklepie z tekstyliami! Tego typu prace często przypadały w udziale studentom Akademii Sztuk Pięknych. W tym konkretnym przypadku witrynę ozdobili w 1932 roku uczestnicy kursu dekoracji okien wystawowych.
Zobacz więcej w zbiorach NAC.
Partnerem Projektu jest Narodowe Archiwum Cyfrowe www.nac.gov.pl.