W drodze do pracy: Dawne sposoby na tłok w tramwajach

W połowie ubiegłego wieku mało kogo było stać na własny samochód. Ludzie zmuszeni byli podróżować komunikacją miejską, przez co w godzinach porannego szczytu, droga do pracy wcale nie była łatwa i przyjemna. Jak sobie radzono z tłokiem w tramwajach?

Na rozgrzewkę

Chyba nic bardziej nie wyprowadza nas z równowagi jak sytuacja, kiedy kierowca  tramwaju widząc nas dobiegających lub już stojących przy zamkniętych drzwiach po prostu odjeżdża. Dopada nas uczucie złości przy jednoczesnej bezsilności.

Jak widać na załączonym obrazku, kiedyś drzwi pojazdów komunikacji miejskiej nie były otwierane przez kierowcę, a rozsuwali je pasażerowie. I dlatego mężczyzna, który nie zdążył dobiec na przystanek, wskoczył do jadącego już tramwaju. Przy drobnej pomocy pozostałych podróżujących pan w trenczu zdążył dojechać do pracy.

Rok wydarzenia: 1956.

Zobacz więcej w zbiorach NAC

Lubisz nasze artykuły? zostań fanem i kliknij tutaj.

Partnerem Projektu jest Narodowe Archiwum Cyfrowe www.nac.gov.pl.

Na tak zwane "winogrono"

Cóż z tego, że w tramwaju nie było już wolego siedzącego, ba! nawet i stojącego. Przecież do pracy dojechać jakoś trzeba, a  jak wiemy nie każdy szef respektuje wytłumaczenia, że były korki lub nie dało się wsiąść do zatłoczonego pojazdu komunikacji miejskiej. Dawniej było tak samo. Stąd też w latach 50. mężczyźni mieli swój sposób. Mianowicie przyczepiali się tramwaju od zewnątrz na tak zwane "winogrono". Panowie stali na schodkach lub innych wystających, poziomych i dość stabilnych rurach i trzymali się ram okiennych. Może trochę niewygodnie, ale do pracy przybywało się na czas!

Rok wydarzenia: lata 60. XX wieku.

Zobacz więcej w zbiorach NAC

Lubisz nasze artykuły? zostań fanem i kliknij tutaj.

Partnerem Projektu jest Narodowe Archiwum Cyfrowe www.nac.gov.pl.

Na piechotę by się szło....

Kobiety w odróżnieniu od mężczyzn nie mogły sobie pozwolić na takie przygody jak jazda tramwajem na tzw. "winogrono". No bo jak by to wyglądało? Elegancka kobieta w spódnicy i na obcasach uwieszona kogoś w tramwaju od zewnętrznej strony? Nie było nawet takiej mowy. Panie w takich sytuacjach, kosztem spóźnienia wybierały spacer. Był to czas na typowo babskie pogaduchy!

Rok wydarzenia: 1962.

Zobacz więcej w zbiorach NAC

Lubisz nasze artykuły? zostań fanem i kliknij tutaj.

Partnerem Projektu jest Narodowe Archiwum Cyfrowe www.nac.gov.pl.

To my poczekamy...

Co jednak zrobić, gdy tramwaj zatłoczony, a pogoda w żadnym wypadku nie sprzyjała pieszym spacerom? No nic, w takim wypadku pozostało nic innego, jak czekać na kolejny, mniej zatłoczony tramwaj. Zawsze można było mieć nadzieję na wyrozumiałość szefa lub przynieść do pracy własnoręcznie upieczoną szarlotkę lub sernik. Ot, takie małe, słodkie przekupstwo.

Rok wydarzenia: 1931.

Zobacz więcej w zbiorach NAC

Lubisz nasze artykuły? zostań fanem i kliknij tutaj.

Partnerem Projektu jest Narodowe Archiwum Cyfrowe www.nac.gov.pl.

Rowerem też można!

Dla niecierpliwych, alternatywą był zawsze rower. Nie stoi się w korku i nie trzeba tłoczyć się w tramwaju czy autobusie. Zawsze można było zboczyć z wytyczonej trasy i zajechać do sklepu po drugie śniadanie oraz przy okazji porozmawiać z miłą i uroczą, przypadkowo spotkaną panią.

Rok wydarzenia: lata 70. XX wieku.

Zobacz więcej w zbiorach NAC

Lubisz nasze artykuły? zostań fanem i kliknij tutaj.

Partnerem Projektu jest Narodowe Archiwum Cyfrowe www.nac.gov.pl.

Więcej o: