Australijki: skąd czerpią siłę?

Są piękne, sławne i w każdej z nich płynie australijska krew. Śpiewają, grają w filmach, a paparazzi najchętniej nie odstępowaliby ich na krok. I choć los nie szczędził im przykrych niespodzianek, to na przekór wszystkiemu i wszystkim robią swoje. I wciąż są górą.

N jak Nicole

Pierwsza urodziła się Nicole. Był 20 czerwca 1967 roku i w Honolulu na Hawajach musiało być naprawdę gorąco. Ale nie dlatego państwo Kidman szybko przeprowadzili się do Waszyngtonu - Anthony Kidman, biochemik i tata Nicole, dostał tam posadę przy badaniach nad rakiem. Nicole w Waszyngtonie uczyła się chodzić, ale pierwsze kroki na scenie stawiała w

Sydney. Miała zaledwie cztery latka, gdy mama, pielęgniarka i feministka, zapisała ją na lekcje baletu, cztery lata później - na pantomimę. Nicole szybko zorientowała się, że różni się nieco od innych dzieci: podczas gdy jej szkolne koleżanki i koledzy biegali po australijskich plażach i surfowali na deskach, jej mlecznobiała cera i rudoblond włosy znacznie lepiej czuły się w teatralnym półmroku. Rodzice zachęcali ją do grania, ale nie traktowali pasji córki zbyt poważnie - ojciec śmiał się, że ze swoim wzrostem na scenie będzie przewyższać o głowę każdego partnera, a w głębi duszy marzył o tym, że Nicole zajmie się pisaniem. Ale było już za późno - Nicole połknęła bakcyla grania. Po roli owieczki w jasełkach przyszły poważniejsze - 14-letnia Nicole (od czterech lat uczennica szkoły o profilu teatralnym) dostała główną rolę w wyświetlanym do dzisiaj filmie "Bush Christmas", a po jednym z przedstawień w Philip Street Theater - list z gratulacjami od Jane Campion. Po debiucie filmowym posypały się kolejne propozycje, zwłaszcza telewizyjne: za główną rolę w serialu "Vietnam" Nicole dostała nagrodę Australijskiego Instytutu Filmowego (1986) i stała się rozpoznawalna w całym kraju. Trzy lata później była już w Stanach.

K jak Kylie

28 maja 1968. W Melbourne na świat przychodzi najstarsze z trójki dzieci państwa Minogue. Rodzice nie przez przypadek dają dziewczynce na imię Kylie - w języku Aborygenów oznacza ono "bumerang". Kylie ma 11 lat, gdy rozpoczyna karierę jako aktorka. Razem z młodszą siostrą występuje w programie dla dziecięcych talentów, gra w serialach i filmach dla młodzieży. W wieku 16 lat rzuca szkołę i na rok wciela się w rolę Charlene w serialu "Neighbours" ("Sąsiedzi"), który otworzy jej drogę do kariery (kulminacyjny epizod, w którym Charlene bierze ślub, ogląda 20 milionów Brytyjczyków), ale też na długie lata przyklei trudną do odklejenia etykietkę "dziewczyny z sąsiedztwa". W lipcu 1987 roku Kylie, wypatrzona przez agenta podczas koncertu charytatywnego, nagrywa swój pierwszy singiel "Locomotion". Piosenka przez 7 tygodni utrzymuje się na pierwszym miejscu australijskiej listy przebojów. Ze swoją pierwszą wytwórnią - Mushroom Records, Kylie jedzie do Wielkiej Brytanii pracować ze Stock, Aitken & Waterman. Gdy producenci piszą "I should be so lucky", Kylie, o której przyjeździe nikt nie pamiętał, czeka przed studiem. Piosenka staje się wielkim hitem, pierwsza płyta zatytułowana po prostu "Kylie" sprzedaje się w liczbie 7 milionów egzemplarzy.

N jak Natalie

W "Sąsiadach" swoją karierę zaczynała też Natalie Imbruglia. Córka Włocha i Australijki przyszła na świat 4 lutego 1975 roku, a już w wieku 2 lat zaczęła pobierać lekcje szkockiego tańca góralskiego, baletu i stepowania, wykazując przy okazji talent wokalny. Pierwsza wytwórnia płytowa zapukała do drzwi Natalie, gdy ta skończyła 14 lat - agenci chcieli zrobić z niej australijską Debbie Gibson. Odmówiła rezolutnie, zdając sobie sprawę z tego, że taka decyzja będzie mieć długotrwałe konsekwencje. Dwa lata później rzuciła szkołę i trafiła do obsady "Neighbours", ale już po dwóch latach zapragnęła śpiewać. Z obawy, że australijska publiczność nie potraktuje jej poważnie, rzuciła wszystko i wyjechała śpiewać do Londynu.

Sława młodziutkiej gwiazdy otwierała Natalie drzwi nocnych klubów, ale niekoniecznie studiów nagraniowych. Tabloidy roiły się od zdjęć gwiazdki, aż wreszcie zadzwonił tata Natalie, sugerując delikatnie, że może pora pomyśleć o poważniejszym zajęciu. Zawstydzona wzięła sobie radę do serca - efektem pracy było nagrane z przyjaciółmi demo zawierające m.in. utwór "Torn". Łowcy talentów nie potrzebowali więcej - zaproponowali Natalie kontrakt z wytwórnią RCA. Pierwszy krążek "Left of the Middle" sprzedał się w nakładzie 6,5 miliona egzemplarzy, a sam singiel "Torn" - 10 milionów, stając się numerem 1 po obydwu stronach Atlantyku. Nagła, gigantyczna sława sprawiła, że Natalie zniknęła z życia publicznego na cztery lata. I choć wielu ją za to krytykowało, pokazała po raz kolejny, że jest rozsądna - zamiast rzucić się w wir życia towarzyskiego, wycofała się, by nie pogubić się w nowej sytuacji i na spokojnie oswoić z popularnością.

A jak agent

Nie dowiemy się już dzisiaj, jak potoczyłyby się losy Nicole Kidman, gdyby jej australijski agent nie postanowił za wszelką cenę zaspokoić swoich ambicji. Załatwił jej pierwszoplanową rolę u boku Sama Neilla w amerykańskim thrillerze "Martwa cisza". Dalej wszystko potoczyło się jak w filmie. Na jeden z prywatnych pokazów przyszedł Tom Cruise, który po rolach w takich kultowych produkcjach jak "Top Gun", "Rain Man" i "Urodzony 4 lipca" był gwiazdą numer 1. Gdy film się skończył, Cruise przez kilka minut nie wstawał z fotela, wreszcie rzucił swojemu scenarzyście: "Chcę, żeby ta dziewczyna przyszła na przesłuchanie do naszego nowego filmu". Tak się stało - i choć speszona świdrującym wzrokiem aktora 21-letnia Nicole czytała tekst zbyt szybko, rolę lekarki przystojnego kierowcy rajdowego w "Szybkim jak błyskawica" miała już w kieszeni. Nawiązali romans. Cruise wprawdzie miał żonę, ale zanim jeszcze padł ostatni klaps filmu, oficjalnie byli już w separacji. Nicole i Cruise pobrali się w wigilię Bożego Narodzenia 1990 roku. Nicole miała 22 lata i w Hollywood nie znała nikogo. Oficjalnie podkreślała, że bycie żoną Toma to jej najważniejsza życiowa rola, ale równocześnie robiła wszystko, by nie być wyłącznie "żoną znanego męża". Role dobierała uważnie, choć nie zawsze były one najambitniejsze, ale przełom nie następował. Wreszcie w 1995 r. zagrała w "Za wszelką cenę" Gusa van Santa. Zdobyła pierwszy Złoty Glob. Potem była rola w "Portrecie damy" Jane Campion, którą przypłaciła wyczerpaniem fizycznym (ciasny gorset zwęził jej talię do zaledwie 48 cm) i załamaniem psychicznym, odkrywając przy tej okazji swoją filozofię: gdy grasz, nie cofaj się przed niczym. Choroba minęła po dwóch tygodniach, sława pozostała.

Tymczasem Kylie Minogue pod skrzydłami Stock, Aitken & Waterman wydawała kolejne płyty - lekkie, łatwe i przyjemne. Próbowała też swych sił w filmach, nie zrażając się druzgoczącymi komentarzami ("Daily Mirror" napisało, że "w filmie ma tyle charyzmy, co zimna owsianka"). Oprócz sukcesu kasowego Kylie zaliczyła jeszcze jeden - publiczność oglądająca ją na ekranach TV wreszcie przestała dostrzegać wyłącznie Charlene z serialu "Sąsiedzi". Kylie stała się dla swych odbiorców tym, kim zawsze była w głębi serca - gwiazdą pop. Eksperymentowała też ze swoim wizerunkiem, coraz bardziej przeistaczając się w ikonę seksu. Wciąż byli tacy, którzy twierdzili, że jedynie jej uroda sprawia, że muzyka staje się znośna, ale podwaliny pod "nową Kylie" zostały położone. Trzeci album zawierał singiel "Better The Devil You Know". Nick Cave określił go jako "jeden z najbardziej przykrych i gwałtownych w historii muzyki pop" i zapragnął z nią pracować. Wspólnie nagrana ballada "Where The Wild Roses Grow" przyniosła obojgu liczne nagrody, a kontrowersyjny teledysk na lata zapadł w pamięć publiczności. Współpraca z Stock, Aitken & Waterman zakończyła się pierwszym krążkiem "Greatest Hits". Kylie, przekonana o tym, że pozostając pod opieką wytwórni, tak naprawdę o niczym nie może decydować, zerwała współpracę i poszła swoją drogą. Nie wyszła na tym źle.

R jak rodzina

W 1999 roku Nicole i Tom ponownie spotykają się przed kamerą. W skandalizującym filmie Stanley Kubricka "Oczy szeroko zamknięte" grają małżeństwo, które eksperymentuje z seksem. Krytycy przyjmują film chłodno, a w małżeństwie aktorów - uznawanym za jedno z najlepszych w Hollywood - coś zaczyna się psuć. Para rozstaje się krótko po 11. rocznicy ślubu. Po ostatniej rozprawie rozwodowej Nicole wychodzi do dziennikarzy i nonszalancko rzuca, że "teraz wreszcie może nosić buty na wysokich obcasach", ale w rzeczywistości jest rozbita: nie tylko straciła męża, ale też po raz drugi w życiu poroniła (para bezskutecznie starała się o dziecko, decydując się ostatecznie na adopcję chłopca i dziewczynki). Siostra bierze ją do siebie, rodzice dyżurują przy telefonie. Powtarzają, że "praca pomoże zapomnieć". I faktycznie pomaga. Osobiste dramaty zbiegają się z wielkim sukcesem - premierą musicalu "Moulin Rouge". Na czerwonym dywanie Nicole znowu błyszczy, krytycy obsypują ją pochwałami, widownia jest zachwycona. Nicole zdobywa drugi w karierze Złoty Glob i pierwszą nominację do Oscara. Staje się megagwiazdą. Jeszcze nie wie, że za rok dostanie Oscara za brawurowe odegranie roli Virginii Wolf w dramacie "Godziny". Za dwa lata zagra w "Dogville" Larsa von Triera - kolejnym przełomowym filmie w swej karierze. Śpiewa z Ewanem McGregorem i Robbie'm Williamsem. Na pytania, czy napisze swoją biografię, konsekwentnie odpowiada, że nie. Chroni prywatność swoją i swoich bliskich. Gra z czołówką największych filmowych gwiazd, ale teraz sama jest nazwiskiem numer jeden w produkcjach, które wybiera. Zarabia pieniądze, o jakich zwykli śmiertelnicy mogą tylko pomarzyć. Od 2006 roku jest żoną Keitha Urbana, z którym ma córeczkę Sudany Rose. Wyprowadziła się z Los Angeles i kupiła z Keithem farmę w stolicy country Nashville. Mówi, że jest szczęśliwa i spełniona. W kolejnym filmie ma wcielić się w rolę żony Ernesta Hemingway'a.

Druga płyta Natalie ukazuje się pod tytułem "White Lillies Island". Tak nazywa się wyspa na Tamizie, na której mieszka piosenkarka - wyspa, na której stoi zaledwie pięć domów. Krążek nie powtarza sukcesu "Left of the Middle", więc Natalie, nie tracąc czasu, siada do pracy nad kolejnym materiałem. Większość piosenek pisze sama, ale w wytwórni słyszy, że płyta jest zbyt rockowa i nie nadaje się do radia. Co robi Natalie? Zamiast zmienić aranżacje, zmienia wytwórnię i znowu odnosi sukces. Wychodzi za mąż za długoletniego przyjaciela, ale to związek na odległość. Udaje się przez pięć lat, ale rozstanie jest nieuniknione. Natalie nie ukrywa tego, że nie zawsze jest różowo - w jednym z wywiadów wspomina o powracającej depresji. Ale nie poddaje się. Śpiewa z Tomem Jonesem i pracuje nad kolejną płytą. U boku Rowana Atkinsona gra w filmie "Johnny English". Film zarabia 160 milionów dolarów, ale tylko gra Natalie zbiera pochlebne recenzje. Jest wegetarianką i obrończynią praw zwierząt. Pracuje nad piątym krążkiem. W wywiadach mówi, że zaakceptowała to, kim jest.

Do 2005 roku Kylie Minogue wydaje 9 albumów. Wyrusza w swoją największą trasę koncertową zatytułowaną "Showgirl", ale musi ją przerwać - lekarze diagnozują raka piersi. Media rzucają się na tę wiadomość jak sępy, a ona zamiast ukryć się na wiele miesięcy w domu, opowiada o swojej chorobie. Nie dopuszcza myśli, że może nie wyzdrowieć. Ścina włosy na krótko i wygląda ślicznie. Przechodzi operację i chemioterapię, nosi kolorowe chustki. Lekarze mówią o "efekcie Kylie", o tym, że młode dziewczyny patrzą na nią i chcą się badać. Po raz kolejny wygrywa, jest zdrowa. Zmienia nazwę tournée na "Showgirl - Powrót". Układy choreograficzne są nieco mniej wymagające, ale nie na długo. Prasa muzyczna na poły ironicznie, na poły z ulgą cieszy się, że dramatyczne wydarzenie w życiu wokalistki nie sprawiło, że jej muzyka stała się głębsza. Wciąż jest ukochaną księżniczką popu, symbolem seksu w złotych spodenkach. "W życiu bywa różnie, jednak warto walczyć o to, by znowu znaleźć się na scenie i zaśpiewać swoją piosenkę" - mówi w jednym z wywiadów. W lipcu ma się ukazać kolejny krążek Kylie - "Aphrodite". Zapowiadający go singiel już jest głośno komentowany - Kylie stoi w nim na piramidzie z ludzkich ciał. Powtarza, że to idealny materiał na zakończenie przygody z show-businessem, że chce wrócić do szkoły. Ile w tym przekory? Nie wiadomo. Ale Kylie pewnie jeszcze nie raz zaskoczy - swoich krytyków i fanów.

Więcej o: