Rewolucja seksualna do powtórki

Kobiety ponownie wchodzą na ścieżkę rewolucji - nie chcą służyć, tylko dzielić się swoją seksualnością. Co zrobić, żeby mieć satysfakcję z seksu? Szczegóły w rozmowie z seks coachem, Martą Niedźwiecką* z Pussy Project.

Czy seks jest dziedziną życia, której musimy się uczyć, czy wystarczy zdać się instynkt?

Marta Niedźwiecka: I tak, i tak. To jest jak z chodzeniem. Chodzić potrafimy wszyscy, ale żeby zdobyć medal na olimpiadzie, przebiec dystans maratonu, czy chodzić z wdziękiem modelki - potrzebujemy trochę uważności i pracy. Wszyscy rodzimy się istotami seksualnymi, do tego stopnia, że najnowsze badania neurologów amerykańskich dowodzą, iż że już dzieci w łonie matki masturbują się. To potwierdzenie, że wszyscy ludzie rodzą się seksualni, zdolni do odczuwania przyjemności. Jednak na skutek przeróżnych procesów - socjalizacyjnych, treningu czystości, który odbywa się ze szczególnym pogwałceniem praw dziewczynek, zwykłej edukacji, obecności w domach różnych tabu, znakomicie wypiera się sferę seksualną ze świadomości dzieci, a potem nastolatków. Oni się budzą do swojej seksualności, bo to jest naturalny biologiczny proces, i czują narastającą frustrację i bezradność. Coś, co do tej pory nie istniało w ich świecie, było pomijane milczeniem przez rodziców, nagle przebija się na powierzchnię. Co mają robić? Czerpią wiedzę z Internetu, od rówieśników równie zagubionych w temacie, z kolorowych pism dla kobiet i mężczyzn, które zachęcają do zostania mistrzynią w łóżku i zaliczenia 100 kobiet w kwartał. Pozostają jednak seksualnymi analfabetami. Szczególnie dotyczy to dziewcząt, które wzrastają nie widząc nawet swoich narządów płciowych, nigdy się nie dotykając, nie masturbując. A jeśli się masturbują, to z obowiązkowym poczuciem winy.

Czyli nieprzygotowane rzucamy się na głęboką wodę?

Tak, wchodzimy w świat zaawansowanej techniki, ledwie raczkując.

Co masz na myśli, mówiąc o nieszanowaniu praw dziewczynek podczas treningu czystości?

W ramach treningu czystości, jaki prowadzony jest w większości domów, dokonuje się tabuizacja sfery seksualnej. Chłopczyk, żeby się wysiusiać, musi wziąć swojego siusiaka do ręki, wie, jak on się nazywa, wie, jak wgląda. Jest uczony co ma robić, odpowiada na płynące z ciała bodźce i jest naturalnie "zaprzyjaźniony" ze swoimi narządami płciowymi. Dziewczynka z kolei, bardzo często, chociaż coraz rzadziej, bo coraz więcej kobiet świadomie zaczyna chować swoje córki, słyszy, że ma TO umyć. TO nie istnieje. Nie pada słowo cipka, dziewczynka nie ogląda swoich narządów płciowych, żeby się wysiusiać. Nie jest to tego zachęcana, bo jest to uznawane za pobudzanie seksualne dziecka. Nie mówię, że każdej sześciolatce trzeba wręczać lusterko, żeby oglądała swoją waginę, ale co inne traktować narządy płciowe naturalnie, a co innego spychać je w strefę nieistnienia. Trening czystości to nauka obchodzenia się ze swoim ciałem i z higieną, zasadami bezpieczeństwa. W ramach źle prowadzonego treningu dochodzi do wyparcia informacji, że np. dziewczynka ma cipkę. Bardzo często, w efekcie braku odpowiedniego podejścia, dziewczynka dochodzi do pierwszej miesiączki z kompletną nieświadomością i w zakresie swojej seksualności czy nawet fizjologii. Dalszy rozwój seksualny i emocjonalny warunkowany jest stopniem komfortu, jaki ma nastolatka ze swoim ciałem Jeżeli tej relacji nie ma, to cała wiedza, jaką będzie przyjmowała ze świata - pierwsze odczucie podniecenia, pierwsze doświadczenia seksualne - będą niezintegrowane. Ona będzie wiedziała, że seks to jest coś, co teoretycznie ma jej dać przyjemność, ale nie będzie miała w swoim ciele niczego, co będzie gotowe na te doznania.

Czy można powiedzieć, że kobiety przygotowywane są do tego, by ich życie seksualne służyło zadowoleniu mężczyzny?

Bądź prokreacji.

Czy mężczyźni są w jakiś sposób uczeni, jak zadowolić kobietę? Pisma dla panów dotykają tej tematyki?

Z tego co widzę, i dowiaduję się z rozmów, jakie mężczyźni prowadzą między sobą, to zrozumienie potrzeb kobiety i dotarcie do jej istoty jest domeną niewielu panów. Oczywiście, pracuję głównie z kobietami, jednak widzę, że otwieranie się i nauka powinna obejmować obydwie strony związku. Kiedyś myślałam, że to kobiety są bardziej powściągliwe w temacie seksu i mniej skłonne do eksperymentów. Teraz uważam, że chociaż mężczyźni są bardziej gotowi do kompulsywnych zachowań seksualnych, o tyle chęć rozwoju seksualności w związku najczęściej wychodzi od kobiety. Jeżeli para żyje ze sobą powyżej dwóch lat, to szanse na to, że relacja seksualna się polepszy, zależą w dużej mierze od kobiety. To one najczęściej inicjują, szukają odpowiedzi. Czerpią wiedzę z licznych publikacji i zaczynają weryfikować - czy ich życie seksualne spełnia ich oczekiwania. Najczęściej nie spełnia, a wtedy panie zaczynają poszukiwać. Nie sprawdziły się moje obawy, że kobiety będą się obawiały gadżetów, sięgania po coś nowego.

Czego kobiety oczekują od mężczyzn w łóżku? Jaka jest ich wizja kochanka idealnego?

Nie odważyłabym się na uogólnienie. To zależy od związku i wieku kobiety. Na pewno oczekują uważności - troski, akceptacji i wyczulenia na swoje potrzeby. Starałabym się nie oceniać związków w Polsce, bo nie poznałam wszystkich małżeństw, ale to, z czym kobiety przychodzą do mnie, to są najczęściej deficyty na bardzo podstawowym emocjonalnie poziomie. Kobiety czują, że się o nie dba, że "nie nosi się ich na rękach". Mężczyźni nie poświęcają wystarczająco dużo czasu sztuce miłości - chociażby dbając o dobre samopoczucie kobiety, czy atmosferę przed seksem. A często potem oczekują spektakularnych efektów. Na jakość seksu wieczorem pracujemy cały dzień. Do tego dochodzi jeszcze nieustanne budowanie napięcia między partnerami - randki, wyjścia do kina. Niewielu osobom chce się w ten sposób dbać o związek, a po kilku latach zgłaszają duże zastrzeżenia do jakości swojego życia intymnego.

A kwestie techniczne mają znaczenie?

Bardzo duże. Rozmiar nie, technika tak. To jest także odpowiedź na pytanie, czy powinniśmy się uczyć. Nikt nie rodzi się z wiedzą o tym, jak właściwie postępować ze swoim ciałem i z ciałem partnera. Ta wiedza na nas nie spływa. Wymaga poznania siebie, także przez masturbację, i ciągłej komunikacji z partnerem. Odkrycie tego, co nam sprawia przyjemność, wymaga czasu i poszukiwań. Niejednokrotnie w wieloletnim związku lekka zmiana wektora dominacji - kobieta wychodzi z roli podległej i zaczyna inspirować akty seksualne - bardzo podnosi temperaturę i poprawia gnuśniejącą seksualność. cale to poszukiwanie wiedzy powinnyśmy jednak zacząć od naszego ciała.

Dlaczego życie seksualne kobiet często nie jest udane?

Moim zdaniem wynika to z pewnego okrucieństwa względem kobiet. Panuje przekonanie, że z tych niewinnych, nieświadomych istnienia sfery seksualnej istot, nagle w magiczny sposób zmienimy się w świadome swojej kobiecości dojrzałe osoby i będziemy dawać przyjemność i ją brać. Nikt nie dba o edukację, a presja społeczna i partnerów jest taka, że kobiety mają być gotowe - chętne, zainteresowane i świadome tego, co robią. One tymczasem nawet nie miały szansy na naukę.

Czy dziewczyny, które przechodzą inicjację seksualną ze starszym partnerem mają lepiej, czy gorzej niż nastolatki, które pierwszy raz przeżywają z równolatkiem?

Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Można pomyśleć, że idą na skróty. Z drugiej strony seks z równolatkiem także nie musi być pozytywnym przeżyciem. Bardzo często młodzi chłopcy, popsuci wiedzą czerpaną z sieci i filmów pornograficznych, wchodzą w relacje z rówieśniczkami, udając superfacetów. Chłopcy są młodzi ciałem, ale mentalnie przeskoczyli pewien etap, demonstrując swoją fikcyjną "dojrzałość". Konfuzja jest obustronna - dziewczyny się czują gorsze, bo mają wrażenie, że ich brak doświadczenia źle wypada na tym tle, a chłopcy brną w udawanie dorosłego z wielkim doświadczeniem. Groza i groteska!

I czym się to kończy?

Po pierwsze zanikiem bliskości. Jak obie strony udają, to bliskość się gubi. Przestaje chodzić o bycie razem, a związek jest wieczną licytacją, kto jest fajniejszy. Poza tym, co to za związek, w którym wizja mężczyzny jest taka, że nie ma on słabości, tylko dwugodzinną erekcję.

Jesteś przeciwna pornografii?

Nie jestem zwolenniczką cenzurowania pornografii, ale właściwej edukacji seksualnej. Pornografia jest dla dojrzałych ludzi, którzy wiedzą, do czego ona służy. Nie jest dla nastolatków, którzy nigdy w życiu nikogo nie dotknęli i ich jedyna wiedza o ciele drugiego człowieka będzie wynikała z tego, co zobaczą w filmie. Efektem tego jest moim zdaniem niski poziom akceptacji własnego ciała - wśród nastolatek i dojrzałych kobiet, na zachodzie fala np. labioplastyk, operacji upiększających strefy intymne, które mają na celu doprowadzić narządy płciowe kobiet do ideału. Jest to chory pomysł.

Czego kobiety najbardziej boją się w seksie? Co je najbardziej przeraża, gdy idą pierwszy raz do łóżka z nowym partnerem?

Kobieta, która wchodzi w dojrzałą relację z mężczyzną nie boi się praktycznie niczego, ponieważ jest jaka jest - zna swoje mocne i słabe strony. To czy jest chudsza, czy grubsza, nie ma znaczenia, ponieważ ocena partnera nie jest w stanie jej zagrozić. Z lękiem wchodzą te kobiety, dla których seksualność jest substytutem uczuć. Największym lękiem jest odrzucenie, to, że po wspólnej nocy zostanie zostawiona. Kobiety bardzo często próbują się doskonalić w sztuce miłości po to, żeby nie dochodziło do porzucenia. Prawa rynku są niestety takie, że mężczyźni, z którymi sypiają te kobiety, nie są nastawieni na długotrwałą relację. Nie mówię, że każdy seks ma wynikać z wielkiej miłości i kończyć się ślubem - to nie jest mój komunikat. Uważam, że kobiety, tak jak mężczyźni, zaczęły wchodzić w krótkie relacje seksualne po to, żeby poczuć się dowartościowane emocjonalnie: zauważone, kochane, docenione. W takim przypadku odrzucenie jest największym ciosem.

Dlaczego uważasz, ze to jest niebezpieczne?

Ponieważ kobiety, które żyją według rytmu weekendowych imprez i seksu z przypadkowymi partnerami bardzo często bardzo źle znoszą prawdę o tym. One nauczyły się myśleć o sobie jako o kobietach wyzwolonych.

Mówisz o takiej wyuzdanej seksualności na pokaz, którą widać np. podczas niektórych wieczorów panieńskich w klubach, gdzie wszystko ma penisa w podtekście?

Ja bym tego nie nazwała wyuzdaniem. Do określenia "wyuzdanie" potrzebna jest mi jakaś podstawowa świadomość. A to są moim zdaniem zagubione dziewczyny używające seksualności, która jest potężną bronią, nie mając o jej mocy pojęcia. Nie wiedzą także, że jest to broń obosieczna. Ten model kobiecości jest szczególnie niebezpieczny w Polsce, ponieważ trafia na lukę w edukacji.

Co masz na myśli?

Osoby świadome, wyedukowane, wiedzące czego chcą, nie kupują ślepo wiedzy serwowanej w niektórych gazetach. Potrafią ją trzeźwo ocenić i odrzucić. Materiał o 10 sposobach na stosunek wszechczasów nie jest dla nich niebezpieczny, bo one tego po prostu nie wezmą na poważnie.

Czy można nadrobić braki w edukacji?

Ciężko zrobić krok w tył i najlepiej by było dbać o edukację seksualną młodzieży - i w domach i w szkole. Gdyby rodzice mogli weryfikować informacje, jakie chłoną ich dzieci, gdyby byli dobrymi wzorcami bliskości i komunikacji w związku. Świetnie by było, gdybyśmy wzrastali w otoczeniu, które ma aprobującą i naturalną postawę wobec seksu. Ale wiadomo, że w Polsce bardzo różnie z tym bywa. Na szczęście mamy szanse nadrobić nasze deficyty, trzeba tylko trochę pracy i dobrej woli. Liczba warsztatów i inicjatyw, które się pojawiają w Polsce, dowodzi jak duża jest potrzeba społeczna, żeby wyjść naprzeciw kobietom i ich deficytom. To jest zasób, z którego można korzystać szukając odpowiedzi na pytania dotyczące swojej seksualności.

Czy nie uważasz, że kobiety, które zbyt gorliwie próbują zgłębić siebie, przy użyciu np. wibratora, mogą wpaść w pułapkę samowystarczalności? Bo nie będą miały odwagi powiedzieć partnerowi co je podnieca i skończy się na prowadzeniu podwójnego życia - orgazmu z wibratorem i udawanej satysfakcji z partnerem?

Masz rację i nie masz racji. Sprawa jest dużo bardziej skomplikowana. Jeśli wibrator kupuje sobie młoda dziewczyna, która zaczyna trening, to stymulator może być dla niej nieocenionym narzędziem, nie tylko przyjemności, ale także wiedzy. Jeśli pozna swoje ciało i jego reakcje, to jest szansa, że będzie w stanie wprowadzić wibrator lub zdobytą w ten sposób wiedzę w relacje z mężczyznami.

Pewnie często się zdarza, że kobiety niezadowolone ze swojego życia seksualnego kupują wibrator, ale nic z technik osiągania orgazmu, jakich się uczą, nie przedostaje się do związku. Jeśli para ma słabą komunikację i kobieta nie chce jej poprawić, przekazując informacje, które mogą polepszyć seks, to nie bierz mnie za cynika, ale nie wróżę tej parze przyszłości. Nie wierzę, że kobieta mając do wyboru dobrego partnera i dobry wibrator, wybierze wibrator. Są dwie techniki stosowania wibratorów - pierwsza zakłada świadomość i rozwój, druga zachowania kompulsywne. Jeśli kupujemy sobie wibrator, tylko żeby usuwać napięcie, to przynosi takie same szkody, jak wszystkie inne kompulsywne zachowania - nadużywanie alkoholu, zakupy, hazard. Kupienie wibratora nie gwarantuje, że dokona się przełom świadomościowy.

A jak dokonać tego przełomu?

To zależy od osoby. Może to być joga, zajęcia z tańca, sport, sztuka, warsztaty z rozwoju osobowości. Chodzi o podejmowane świadomie czynności, które służą budowaniu naszej świadomości, gromadzeniu informacji o naszych emocjach i impulsach płynących z ciała. O tym, kim jesteśmy, jakie są nasze potrzeby, granice. W przypadku kobiet świetnie sprawdzają się warsztaty w kobiecym gronie, nawiązujące do plemiennego wsparcia kobiet. Im lepiej się kobiety czują same ze sobą, tym skuteczniej odnajdą się w swojej seksualności. Komplet narzędzi, które mogą nam pomóc w odkryciu siebie mamy w naszym wnętrzu.

Czy orgazm mężczyzny może być niesatysfakcjonujący?

Oj tak. Oczywiście, że spełnienie jest w tym przypadku widoczne, a samo jej osiągnięcie bardziej mechaniczne, ale to nie znaczy, że jakość orgazmu była satysfakcjonująca. Mężczyzna może, pomimo siedmiu orgazmów w tygodniu, dalej nie czuć się dobrym partnerem, kochanym w związku, może być niepewnym emocji, które wzbudza. Mężczyźni nie działają jak maszyny. Potrzebują wrażeń, emocji. Co więcej mogą także o tym nie mówić, kryjąc uczucia.

Co byś radziła kobietom? Egoizm?

Seks jest naturalną potrzebą nas wszystkich. Ci, którzy twierdzą, że nie potrzebują seksu mają głęboko skrywane poważne powody. Radzę kobietom, żeby nie ufały nikomu - mnie także, w kwestii tego, co jest dla nich najlepsze. Tylko Ty wiesz, jak i co chcesz osiągnąć w seksie. Zaufaj sobie, zajmij się sobą,. Jakakolwiek presja jest zewnętrzna. Jest presją. Wszystko, co potrzebne kobieta nosi w sobie... Nic na siłę, cały ten seks jest właśnie dla Ciebie. Nie myśl o przypodobaniu się komukolwiek, spełnianiu oczekiwań. Możesz się dzielić seksualnością, ale nie służyć nią.

* Marta Niedźwiecka - life sex coach, edukatorka seksualna. Matka, żona i kochanka. Współtworzy Pussy Project - inicjatywę służącą edukacji i rozwojowi seksualności kobiet. Prowadzi warsztaty, sprzedaje wibratory i uczy, że udane życie seksualne jest w zasięgu każdego.

Więcej o: