Warszawa, 18 sierpnia 2012 roku - trzy dziewczyny, dwie w związkach, jedna singielka. Cel: przekonać się, czy i jak panowie podrywają.
Jedna z nas przemierza wraz z grupą koleżanek (wieczór panieński) jedną z bardziej imprezowych ulic w stolicy - Mazowiecką. - To dla mnie szok, bo ostatni raz nie na zamkniętej imprezie byłam chyba cztery lata temu - tłumaczy redakcyjna koleżanka. - Nie wiedziałam nawet, że tutaj jest tyle klubów! Rzeczywiście cała ulica stoi - na jednym pasie z taksówek wysiadają ludzie, drugi blokują limuzyny, z których wysypują się panowie z wieczorów kawalerskich.
W pierwszym klubie od razu zwracamy uwagę mężczyzn - jest nas 10, wszystkie w małych czarnych, oprócz przyszłej panny młodej - w małej białej. Panowie obcinają nas wzrokiem od stóp do głów. - Drugi szok przeżyłam, kiedy stojący przy barze pan w różowym polo patrząc mi się głęboko - najpierw w dekolt, a potem w oczy, skinął na mnie dłonią - co najmniej jak Cezar przyzywający służącą. Takim "zapraszającym" gestem będą potraktowane jeszcze trzy z nas. - Widać koleś ma takiego stajla, śmiejemy się wszystkie i unikamy jego wzroku jak ognia.
- Jak się bawisz? - takie pytanie, na przemian z - Dlaczego nie tańczysz? - to najczęściej stosowana gadka na podryw. Dlaczego podobne teksty na nas nie działają? - Bo czuję, że w dokładnie ten sam sposób faceci zagadują kolejne dziewczyny od x lat - mówi jedna z dziewczyn. - Zero oryginalności i totalny banał - tłumaczy druga.
No dobrze - staramy się postawić na miejscu kolesia - to jakie teksty do was trafiają? - Takie, które świadczą o tym, że są skierowane do mnie, świadczące o tym, że koleś przyglądał mi się od dłuższego czasu i dające nadzieję, że być może jest zainteresowany czymś więcej niż tylko seksem. - Ja lubię, kiedy koleś dawkuje napięcie - tłumaczy inna. - O tak, napięcie i spontaniczne reakcje są najlepsze - dodaje druga. O co chodzi dokładnie? Z wypowiedzi kobiet wynika, że najpierw liczy się kontakt wzrokowy - coś musi zaiskrzyć. Potem mężczyzna powinien skracać dystans - przejść obok, podejść do baru w tym samym czasie co one. - I pamiętać o uśmiechu i skoncentrowanym spojrzeniu.
- Może to kwestia miejsca i klubów zastanawiamy się? Może tam, gdzie jest bardziej "hipstersko" podryw będzie subtelniejszy i bardziej udany? Druga z nas trzech bawiła się więc w modnych miejscach na warszawskim Powiślu. - Co mnie zszokowało to pewność siebie niektórych mężczyzn - jakby fakt, że są przystojni, zadbani i wystylizowani sprawiał, że nie muszą się już wcale starać. - Niezły masz tyłek! - to najgorszy tekst, jaki w życiu usłyszała pewna znajoma podczas tańców.
Czy to oznacza, że nie należy kobiet komplementować? - Można, ale nie mało subtelnie - tłumaczy jedna z dziewczyn stojących przed klubem na papierosie. - Ani w sprawach, które nie są prawdą - dodaje jej koleżanka. Co to znaczy, że nie są prawdą? - No jak mi ktoś mówi, że mam niesamowite oczy, to tego nie kupię, bo wiem, że akurat oczy to mam raczej przeciętne - śmieje się.
Kto zdaniem dziewczyn dobrze podrywa? - Barmani - odpowiadają jednym głosem. - Może dlatego, że mają ogromne doświadczenie, są w epicentrum wydarzeń i nasz los poniekąd od nas zależy. Sprawdzamy obserwując z dystansu. Jest błysk w oku, uśmiech i pokaz umiejętności. - Może to wynika z tego, że czujemy się potraktowane po szarmancku - oto mężczyzna spełnia nasza (drinkową) prośbę i specjalnie dla nas komponuje napój? - A może barmani mają większy luz, dystans i refleks? - sugeruje dziewczyna stojąca przy barze.
Singielka wraca do domu sama, ale dała swój numer telefonu jednemu chłopakowi. Czy się spotkają? - tego nie wie, ale ujęła ją jego nieustępliwość i uśmiech. No i długo nie mogła się zorientować, czy podrywa ją, czy jej koleżankę. - Jak już wymęczył ode mnie numer, to powiedział, że osiągnął cel i może z czystym sumieniem wracać do domu.
Na Mazowieckiej każda z nas przeżyła jeszcze bycie dotykaną - panowie przechodząc łapali nas w talii, żeby delikatnie przestawić...
Po drodze do stacji metra minęłyśmy budowę jego drugiej linii kiedy nad głowami przeleciały nam wielkie zęby koparki. Zatrzymałyśmy się przed okratowanym prześwitem, a tam w koparce siedział młody budowlaniec. Na nasz widok zatrzymał maszynę, wychylił się z niej i machając krzyknął: Ciao Belle! A my wszystkie zaczęłyśmy piszczeć z radości!
Jak to robią zawodowcy?