- W święta jest mi ciężko z kilku powodów - wylicza Martyna, sama od dwóch lat. - Po pierwsze nie chodzę wtedy do pracy, więc nie mam wypełnionego dnia. Po drugie przyjaciele są zajęci swoimi rodzinami, nie mają więc czasu dla mnie. Po trzecie rodzina pyta, kiedy wreszcie kogoś poznam. Liczę jednak na to, że los jest bardzo przewrotny. Rzeczywiście. Miłość życia możesz spotkać w najbardziej nieoczekiwanych okolicznościach. Oczywiście otwartość i bywanie w różnych miejscach zwiększa szanse na poznanie tego jedynego, ale kto wie może ukochanego spotkasz czekając z wysoką gorączką, w dresie i smętnej kitce przed wejściem do gabinetu lekarskiego w przychodni dzień przed Wigilią? To, że dzisiaj czujesz się smutna i niekochana, nie zmienia faktu, że już jutro możesz szaleć ze szczęścia, bo na twojej drodze stanie ktoś wyjątkowy.
Osoby, które mają nadmiar szczęścia - np. w postaci nieustającego zalewu miłości, często nie doceniają tego co mają. Są dziewczyny, które odkąd skończyły 6. klasę podstawówki zawsze były w parze. Jeśli nie należysz do tej grupy, będziesz potrafiła docenić ukochanego i stan bycia w parze. Miłość będzie cię bardziej cieszyła, będziesz poważniej do niej podchodziła. Tak jak z jedzeniem - dłuższy post sprawia, że potrawy bardziej nam smakują. - Moje przyjaciółki mają chłopaków, ale ciągle wzdychają, że są nimi zmęczone, marzą o chwili samotności, a życie w parze to ciągła walka - mówi Martyna. - Ja bym na ich miejscu wcale nie narzekała - jako singielka muszę sama radzić sobie także ze świątecznym tachaniem choinki, pakowaniem prezentów i patroszeniem karpia
Przy wszystkich minusach bycia bez pary, niewątpliwą zaletą jest czas, którego singielki mają więcej niż osoby w parach lub muszące dzielić go jeszcze z rodziną. Ten czas - zakładając, że zaraz kogoś poznasz, jest na wagę złota. Możesz go poświęcić na rozwijanie swoich umiejętności - chodzenie na kursy językowe, studia podyplomowe. To idealny moment na skupienie się na karierze. Kiedy spotkasz miłość życia nie będziesz chciała siedzieć w pracy do dwudziestej - on ci zresztą na to nie pozwoli. Chwile, kiedy nie masz stęsknionego narzeczonego na karku, przeznacz na dociśnięcie śruby - wyniki (awans) zaskoczą wszystkich. - To niezły argument - kiedy w święta nie chodzę do pracy, mogę po prostu leżeć i czytać książki, oglądać filmy, uczyć się języków - mówi Martyna. - Te rzeczy można jednak, i do tego fajniej, robić w parze
Czekanie - zwłaszcza na miłość - to bardzo dołujące zajęcie. Nie ma co udawać, że jest miło i fajnie, chociaż pisma wokół gloryfikują ten stan. Ciężko iść przez życie w pojedynkę, opierając się w trudnych sytuacjach na ramionach przyjaciółek i rodziny. Nie daj się jednak zapędzić smutkowi w ciemny róg. Tam na pewno nie spotkasz nikogo. Wychodź, bywaj, baw się, bądź otwarta na nowych ludzi i sytuacje. Pamiętaj jednak o cenieniu się - nie musisz rzucać się w ramiona pierwszego lepszego gościa, tylko po to, żeby z kimś być. Desperacja to zły doradca, zwłaszcza, że gdzieś tam, czeka na ciebie twój ideał. - To chyba akurat mój największy problem - mówi Martyna. - Rodzina uważa, że jestem wybredna, a ja po prostu nie zgadzam się na kompromisy, nawet kosztem tego, że nie będę miała komu wpaść w ramiona o północy 31 grudnia.
Zauważyłaś, że w kręgu znajomych parę związków się właśnie rozsypało? Byli ze sobą ładne kilka lat i nagle zerwali. Pary, które zakochały się w sobie jako dwudziestolatkowie przechodzą poważne kryzysy, z których mało który kończy się jego zażegnaniem. Każda z nas oddałaby chyba wiele za to, by być szczęśliwą w miłości do końca życia. Ty wystartujesz z pewnym opóźnieniem, a może trafisz na osobę z odzysku, która będzie wiedziała z doświadczenia, jakich błędów unikać. Procentowo masz więc większe szanse na happy end. Może to pokrętna teoria, ale całkiem prawdopodobna.