- Christian Grey waniliowym kochankiem? Nie kupuję tego! To jakby gość z porsche przesiadł się do malucha i twierdził, że dalej kręci go szybka jazda [ROZMOWA]

W styczniu ukazała się ostatnia część trylogii ?Pięćdziesiąt Twarzy Greya? - powieści opisującej związek Anastazji Steele i Christiana Greya. Z tej okazji bierzemy pod lupę ich relację i omawiamy ją z edukatorką seksualną Martą Niedźwiecką.

W lutowym "Twoim Stylu" ukazał się wywiad Zuzanny O'Brien z autorką powieści "50 Twarzy Greya" Eriką Mitchell (E.L. James). Rozmowa, która - moim zdaniem - jest udaną obroną pisarki przed zarzutami, które są jej stawiane (że grafomania, że porno dla mamusiek, itd.). Mitchell jasno komunikuje, że nigdy nie udawała że jest wielką pisarką, dodając, że pisanie "Pięćdziesięciu Twarzy Greya" zaczynała od radosnej grafomanii w cyberprzestrzeni , która skończyła się na ponad 30 milionach sprzedanych książek.

Ja z lekturą powieści wstrzymywałam się do czasu publikacji ostatniego tomu - lubię serie, które są "formami zamkniętymi" - nie dla mnie seriale w toku, ani powieści w odcinkach.

I chociaż podobnie jak główna bohaterka, czytając kolejne rozdziały nieustannie przewracałam oczami, nie nad aspektami literackimi będę się pochylać.

Pytanie, które zadałam sobie po zakończeniu trzeciej serii, brzmiało: - Serio?! Naprawdę?! Można tak radykalnie - miłością i czułością - zmienić mężczyznę przeciągając go z "szarej strefy" (BDSM) na "stronę wanilii" (klasyczny," pozbawiony zabawek seks")?

Najbardziej nurtujące mnie pytania zadałam Marcie Niedźwieckiej, edukatorce seksualnej z Pussy Project.

Ola Długołęcka: Ona - dziewica, on bardzo świadomy swoich potrzeb seksualnych nieco starszy od niej mężczyzna. Jak oceniasz układ, w który weszła dziewczyna?

Marta Niedźwiecka: Nie lubię kliszy pod tytułem "on stary, na pewno ją wykorzystuje", bo i literatura ("Lolita" Vladimira Nabokova) i życie dowodzi, że z tym wykorzystywaniem bywa różnie.

Czasem młodość potrafi być dużo bardziej wyrachowana od pragnącej uczucia i namiętności, dojrzałości. Ale w przypadku Anastazji Steele i Christiana Greya nadużycie aż razi w oczy. Relacja oparta na władzy i podległości, żeby nie była wykorzystywaniem i nadużyciem musi zakładać zgodę partnerów. Obydwojga. Świadomą. Co oznacza, że Grey wykorzystuje

Anastazję jak typową gąskę, bo ona w żadnym momencie świadomie nie rozumie sytuacji. Pieniądze i władza tylko mu w tym pomagają, a jej zaślepienie i zupełna niewiedza o tym, w co się pakuje, powoduje, że nie można o tym mówić jako o dojrzałej relacji. Jakby zostali tylko z tym, nie pojawiły by się zasady ubierania, postępowania, swoiste praktyki seksualne, to by można założyć, że jakoś się razem rozwiną. Założyć jakiś pozytywny scenariusz. Ale "Pięćdziesiąt Twarzy Greya", będąc po prostu harlequinem w skórze i z pejczem, rozwija się sztampowo i z typową dla gatunku dramaturgią.

Jest coraz bardziej melodramatycznie. Co oznacza, że Anastazja jest wystawiona na coraz to bardziej egzotyczne pomysły Greya. I nie ma czasu, ani miejsca na jej świadome dorastanie do seksualności. Jej seksualność utworzy to, co kręci jej starszego i bardzo władczego partnera. Nie brzmi jak bajka, raczej jak przypowiastka umoralniająca pt. "Strzeżcie się dziewczęta".

Czy to realne, żeby - tak jak w przypadku pary książkowych bohaterów - kobieta przeciągnęła mężczyznę o tak sprecyzowanych upodobaniach na stronę "waniliowego seksu"?

Czy jej się tak naprawdę udaje zamienić Greya w waniliowego kochanka? Nie jestem pewna. Nie wierzę też w to, ani jako czytelniczka, ani jako specjalistka. Bodźce seksualne mają to do siebie, że lubią być nasilane. Nie kupuję opowiastki, że facet, który podniecał się submisywnością swojej partnerki, korzystał z gadżetów i całego tego BDSM-owego sztafażu, nagle zacznie doznawać podniecenia od samego patrzenia na damskie kostki. To tak, jakby ktoś mi próbował wmówić, że przesiadł się z porsche do malucha i nadal mocno go kręci szybka jazda.

Czy tak właśnie wygląda BDSM w realiach, czy to jest fikcja literacka?

To jest szkodliwy obraz BDSM. Prawdziwy BDSM jest realizowany przez osoby dorosłe, świadome i po konkretnym ustaleniu zarówno zasad, jak i możliwości przerwania gry.

Oczywiście są frakcje radykalne, ale typowi uczestnicy sceny fetish czy BDSM to nie są bogacze polujący na niewinne gąseczki. Ci drudzy to po prostu seksualni drapieżnicy,

Jest nim Grey, jest nim wielu innym mężczyzn, choć także kobiet. Jak się chce takich sytuacji unikać, trzeba się uzbroić w czujność albo się stanie drugim daniem - długo i powoli trawionym. Typowy BDSM ma bardzo niewiele wspólnego z fabułą o nadużyciu i ubezwłasnowolnieniu.

Anastazja ciągle zastanawia się, czy Christian nie jest na nią przypadkiem zły, a jeśli nie daj Boże jest, to jak ją ukarze. Czy to zdrowy układ? Ona się obraża i strzela fochy, on ją karze - fizycznie.

To jest opis manipulacji i nadużycia w związku. BDSM polega na rytuałach, kostiumie, grze władzy, w której poddany wcale nie jest słabszy niż władca. To karnawał seksualnych ekspresji. Nie zawsze poważny. A używanie serio siły wobec kobiety, która w swojej bezsilności wywołuje w mężczyźnie poczucie złości czy frustracji, to mamy materiał na terapię małżeńską.

 

Fot. Elnornor/Flicr.com

Czy w przypadku takich układów seksualnych jest jakaś zasada wprowadzania osoby mniej zorientowanej w BDSM w jej praktyki? Czy w przypadku Anastazji nie poszło to wszystko za szybko?

Anastazja jest niedoświadczoną, nieznającą swojego ciała, ani potrzeb dziewoją. Wszystko poszło za szybko i nie tak, jak powinno. Nie próbowałabym na siłę budować zasad bardziej skomplikowanych, niż te, którymi fetysz i BDSM się rządzą - świadomie, z dorosłymi, nie szkodząc sobie i innym, konsekutywnie. Wystarczy się tego trzymać, a świat seksu naprawdę mocno się uporządkuje.

Nie masz wrażenia, że w pierwszych dwóch tomach seks dominuje tę relację i brakuje w niej pogłębiania tzw. "sfery duchowej"?

Nie tęsknię za sferą duchową w powieści pornograficznej. Jak dla mnie generalnie nie musi być za dużo o emocjach i wyższym poziomie psychicznym, o ile umawiamy się, że chodzi o seks i książkę ma się czytać jedną ręką. Mnie w Greyu męczy nieznośna maniera a la XIX romansidło - dużo tam nadmuchanych emocji, niby refleksji, a mało sensu.

Albo ma być pornos i po prostu jedziemy albo próbujemy budować prawdziwą literaturę, ale robimy wcześniej reality check , czy mamy talent Millera albo przynajmniej Dumasa.

Jak, bazując na książkowych opisach, oceniasz łączącą parę relację? Czy to "zdrowy układ". Bo ja mam wrażenie, że Anastazja jest niewolona na każdym kroku - jej wolność osobista również cierpi w tym układzie.

Oceniać nie lubię. W czytaniu męczy mnie w Anastazji jej jednowymiarowa naiwność i niezdolność uczenia się i wyciągania wniosków z doświadczeń. I te infantylne przekleństwa. I te błędy w zakresie korzystania z gadżetów erotycznych. Sama autorka mówi, że była w seks shopie raz. To widać. Jak ktoś pisze o seksie, to fajnie jakby spytał, co do czego służy. A nie wmawiał czytelnikowi, że kulki gejszy służą do wyrafinowanych stymulacji erotycznych - tylko dlatego, że nazwa się tak malowniczo kojarzy.

Gdybyś miała określić Christiana i Anastazję, jak "zdiagnozowałabyś" ten układ?

Jako coach bym powiedziała - idźcie do psychologa, ale oddzielnie. Christianie, sprawdź co ci rekompensuje władza, kasa i dominacja, dlaczego bliskość jest dla ciebie taka przerażająca. Anastazjo, sprawdź dlaczego tak ci wygodnie w roli ofiary i co ten cały układ z Greyem ci załatwia w życiu.

Gdybyś mogła im doradzić - co zaleciłabyś każdemu z nich - w sferze seksualnej?

Rozejdźcie się, dajcie sobie czas i dorośnijcie do zabaw, po które teraz sięgacie jak dziecko po butelkę z benzyną. Jak się ogarniecie i okrzepniecie, to może wrócicie do siebie i będziecie się mogli naprawdę cieszyć dojrzałym, wyrafinowanym seksem.

 

Fot. Kolaż kobieta.gazeta.pl

Fot. Kolaż kobieta.gazeta.pl

Lubisz nasze artykuły? Zostań fanem i kliknij tutaj.

Więcej o: