Andrzej Gryżewski*: - To mit. Uzależnienie od seksu to ciężka choroba, której dominującym elementem jest utrata kontroli. Seksoholiczki są skupione na erotycznych bodźcach, każdy nawet najmniej istotny gest odczytują jako zaproszenie. Cały czas szukają kontaktu, uwodzą, sprawdzają swoją atrakcyjność. Wyobraźmy sobie kobietę, która jedzie do pracy na ósmą, wychodzi z domu o siódmej, a przyjeżdża do pracy o dwunastej. Dlaczego? Bo jedzie tramwajem i wydaje jej się, że jakiś pasażer na nią patrzy, więc wchodzi w tę grę. Wysiada za tym facetem na wcześniejszym przystanku, podbiega, zagaduje, prowokuje. Za wszelką cenę dąży do kontaktu, chociażby flirtu, może to trwać godzinami. Dochodzi do seksu albo i nie, ale ona spóźnia się do pracy.
Seksoholiczki są także notorycznie niewyspane. Zwykle pracują długo w nocy, a seksu potrzebują, by się ożywić. Włączają sobie pornograficzny film, wchodzą na erotyczny portal, masturbują się i wracają do pracy. Po dwóch godzinach, np. o trzeciej w nocy, robią sobie powtórkę. Używają seksu jak kawy, napojów energetycznych lub dopalaczy. Miałem pacjentkę malarkę, która od dwóch lat nie namalowała żadnego obrazu, bo ciągle była skupiona na wyłapywaniu seksualnych bodźców z otoczenia. Nasłuchiwała męskich kroków na klatce schodowej i snuła wizje: "O, to pewnie atrakcyjny mężczyzna". Podbiegała do okna, by popatrzeć, czy faktycznie jest przystojny.
- Na pięciu seksoholików przypada jedna seksoholiczka. Z reguły jest to jeden procent dorosłej populacji, czyli może to być ok. 100 tys. kobiet w Polsce - tyle, ile mieszkańców ma np. Legnica. Ta liczba powoli się zwiększa z powodu rozwoju nowych technologii, internetu, cyberseksu, łatwego dostępu do pornografii i seksu na portalach społecznościowych.
- Część wtedy, kiedy po raz kolejny wylatuje z pracy albo dostaje naganę. Inne, kiedy ponownie wybierają sobie mężczyznę z półświatka poniżającego je, lub na odwrót - kiedy to one tłamszą swoich partnerów, używając wobec nich przemocy fizycznej. Czasami zdarza się, że to partner przyprowadza kobietę: "Wie pan co? Jechałem akurat samochodem i widziałem, że ona się całowała z kimś w bramie. Przez tydzień, miesiąc nic nie mówiłem, obserwowałem ją i rzeczywiście widzę, że wymienia z kimś SMS-y. I wydaje mi się, że jest coś nie tak, bo nasz związek jest dobry. Dlaczego ona ma kogoś na boku?". Okazuje się, że te pocałunki widziane przez niego w bramie to wierzchołek góry lodowej, bo ona przez ten czas zdążyła mieć już kilkunastu partnerów poznanych w piekarni, w aptece, na poczcie....
- Nie lubią, ale korzystają. Najciekawsza w tym wszystkim jest męska hipokryzja - sami nie odmówią seksoholiczce, ale nazywają ją "szmatą", gdy flirtuje z kolegą. Każdy chce mieć ją na wyłączność. Zachowanie seksoholiczek nie może być jednak rozpatrywane w kategorii moralności. To nie jest słabość czy wada charakteru. To jest po prostu choroba. Często seksoholiczki nie są w stanie doświadczać uczuć wyższych. Mówią, że właśnie dowiedziały się o śmierci kogoś bliskiego, przyjaciela, ale nie widać, żeby w jakikolwiek sposób to je dotknęło. Otacza je taka nieprzenikniona tarcza.
*Andrzej Gryżewski - psycholog, seksuolog i edukator seksualny. Specjalizuje się w pracy z osobami uzależnionymi od seksu
Kup wydanie na iPAD I iPHONE
Kup wydanie na e-czytnik