Nieprzyjemne SMSy, wyzwiska na czatach, przykre komentarze na forach. Za naszych czasów tak nie było!

Amerykańska młodzież, zwłaszcza ta zamieszkująca wielkie metropolie, jak Nowy Jork i Los Angeles, żyje w sieci. I choć czasem bywa to dla niektórych wyjątkowo trudne i okrutne, większość nastolatków innego życia sobie nie wyobraża.

Może jestem pierwsza naiwna i coraz bardziej zgorzkniała, ale naprawdę w czasach mojego dorastania było jakoś spokojniej. Owszem raz zdarzyło się, że napadła na mnie grupa dziewczyn z innej szkoły, ale skończyło się na wyzwiskach i kopniaku w łydkę. Dziewczyna (zresztą moja imienniczka), która im przewodziła pracuje teraz w moim osiedlowym kiosku. Czasem, gdy ją mijam wyobrażam sobie, że wyjaśniam z nią pewne kwestie z przeszłości. Ale na razie ograniczam się do posyłania jej pełnych nienawiści spojrzeń. I przyznaję bez skruchy, że jest to całkiem satysfakcjonujące.

Nic z doświadczeń moich lub znanych mi osób nie da się porównać z wyszukanymi i technologicznie zaawansowanymi metodami umęczania współczesnych nastolatków.

Zepsute stany

Dzieci i młodzież między 8. a 18. rokiem życia spędzają, korzystając z różnych urządzeń, ponad 11 godzin w sieci. W pierwszej kolejności po obudzeniu sprawdzają swoje konta na portalach społecznościowych. W sieci są pewniejsi siebie, odważniejsi i pozwalają sobie na więcej. Co robią?

O próbę opisania zwyczajów amerykańskich nastolatków pokusiła się Nancy Jo Sales w artykule "Friends Without Benefits" w miesięczniku "Vanity Fair". Mamy więc sekswiadomości (sexting - przesyłanie telefonem własnych zdjęć o erotycznym lub pornograficznym charakterze), zabawy z aplikacją snapchat , dzięki której dzielą się roznegliżowanymi zdjęciami, sesje na Skype'ie, w czasie których robią striptizy lub masturbują się. Co bardziej przedsiębiorczy potrafią na seksie w sieci zarabiać - mają konta, które pozwalają im na pobieranie płatności za sesje wirtualnego seksu.

Młodzi Amerykanie z wielkich aglomeracji (co jest oczywiście uogólnieniem, wytkniętym w komentarzach pod tekstem w "Vanity Fair") nie chodzą na randki, tylko ze sobą "kręcą". Kręcenie może oznaczać wszystko - od spotykania, po uprawianie seksu. Jak tłumaczy w materiale 19-letnia dziewczyna z Nowego Jorku, seks oralny jest traktowanie w gruncie rzeczy na równi z pocałunkiem. A kiedy już dochodzi do prawdziwego seksu, to ma być tak, jak w filmach pornograficznych - na każdy możliwy sposób podczas jednego zbliżenia.

Jak Kendall

Im bardziej się jest prowokacyjnym, tym bardziej lubianym. Dziewczyny chcą być jak Kardashianki, tym bardziej, że widzą, jak bardzo ich sposób zachowania się opłaca. 16-letnia Kendall Jenner (przyrodnia siostra Kim Kardashian) zawiesiła na swoim profilu zdjęcie w bikini i od razu dostała 10 tysięcy "lajków". Żeby zostać zauważonym należy się wyróżniać - tak naprawdę prześcigając w przekraczaniu granic.

 

.. Fot. Pink's Galaxy

Zdjęcia, filmiki, memy - takie treści najczęściej trafiają na profile nastolaków. Fot. Pink's Gallaxy/Flickr.com

Zarówno chłopcy, jak i dziewczyny przodują w robieniu sobie autoportretów - tzw. selfies . Dziewczyny starają się wyglądać bardzo seksownie - wypinają biusty i pupy, robią kacze dzióbki. Chłopcy najczęściej pozują ze skrętami i alkoholem zgrywając wielkich kozaków.

Powszechny dostęp do porno

Według Nancy Jo Sales jednym z poważniejszych problemów dotyczących dzieci i nastolatków jest powszechny dostęp do treści porno. Z przytoczonych przez nią danych, pochodzących z badania CyberPsychology & Behavior sprzed pięciu lat, wynika, że 93 procent chłopców i 62 procent dziewczynek ma do czynienia z treściami przeznaczonymi dla dorosłych zanim ukończą 18. rok życia.

Coraz częściej zdarza się, że same dzieci są dostawcami zdjęć o charakterze pornograficznym. Z raportu "Dzieci się liczą" Fundacji Dzieci Niczyje wynika, że one same utrwalają za pośrednictwem kamer internetowych czy aparatów lub kamer cyfrowych swoje akty, często pod wpływem manipulacji i gratyfikacji ze strony osób dorosłych.

Nasze podwórko

Kolejnym niebezpieczeństwem są cyberprześladowcy, coraz lepiej znani także w Polsce. Mechanizm takiego nękania jest podobny w wielu przypadkach - do sieci trafia nagranie lub zdjęcie, które ośmiesza, kompromituje i poniża ofiarę. Nagranie rozprzestrzenia się w błyskawicznym tempie, znajomi ofiary odwracają się od niej, a ona sama zaczyna mieć myśli samobójcze. Koniec niestety często bywa tragiczny.

Jak można przeczytać w raporcie "Dzieci sieci. kompetencje komunikacyjne najmłodszych" z 2012 roku młodzi użytkownicy internetu wielokrotnie mają okazję spotkać się z agresją i nękaniem ze strony innych dzieci. Na postawione w badaniu pytanie, jak ma sobie radzić 13-latka, która na komunikator dostaje od znajomych obraźliwe wiadomości i groźby, dzieci najczęściej sugerowały, że w takim wypadku należy: powiedzieć o tym rodzicom, zablokować lub ignorować nadawcę.

Raport "Dzieci się liczą. Informacje o stanie zagrożenia bezpieczeństwa i rozwoju dzieci w Polsce" stworzony przez Fundację Dzieci Niczyje uzupełnia ten obraz. Gimnazjaliści zapytani o formy doświadczanej przemocy elektronicznej najczęściej wymieniają: nieprzyjemne SMSy (16,8%), ośmieszające wiadomości na komunikatorach (16,1%), wyzwiska na czatach (13,8%), przykre komentarze na forach (13,8%) czy w profilu serwisu społecznościowym (13,5%).

W porównaniu ze światem przedstawionym w amerykańskim piśmie, co dziesiąte polskie dziecko deklaruje, że treści napotkane w sieci sprawiły mu przykrość lub je zaniepokoiły. Czy to jest już moment, żeby zapaliła się nam lampka ostrzegawcza?

Więcej o: