16 rzeczy, które rozwaliły moje małżeństwa [PRZESTROGI BYŁEGO MĘŻA]

Dan Pearce nie miał żadnych dobrych rad dla swojej mającej właśnie wyjść za mąż siostry. Dlaczego? Bo dwa z jego małżeństw rozpadły się z kretesem, pozostawiając go w stanie szoku i rozpaczy. W końcu Pearce, 34-letni samotnie wychowujący syna rozwodnik, stworzył na blogu Single Dad Laughing listę 16 rzeczy, które rozwaliły jego związki. Ku rozwadze i przestrodze - dla wszystkich, nie tylko siostry.

1. Trzymajcie się za ręce

Kiedy umawiałem się na randki z moją przyszłą żoną i później na początku naszego związku, ciągle trzymałem ją za rękę: w samochodzie, na spacerze, w restauracji, w kinie. Dosłownie wszędzie i przy każdej okazji. Z czasem przestałem utrzymywać tę bliskość, tłumacząc, że jest mi za gorąco, ręka mi się poci, nie czuję się zbyt komfortowo.

To wszystko były tylko wymówki. Tak naprawdę, przestałem ją trzymać za rękę, bo przestało mi zależeć na wkładaniu wysiłku w podtrzymywanie intymnej bliskości. Wyłącznie dlatego.

Gdybym mógł cofnąć czas, trzymałbym jej rękę wszędzie i zawsze, nawet jeśli z jakiegoś powodu bylibyśmy na siebie źli i ze sobą pokłóceni.

2. Bądźcie atrakcyjni

Na początku, starałem się moją przyszłą żonę oczarować. Robiłem więc wszystko, żeby zrobić na niej jak największe wrażenie. Byłem idealnie ogolony i ostrzyżony, pięknie pachniałem perfumami.

Z czasem przestałem się przykładać, a strojenie się i upiększanie zostawiałem na wspólne wyjścia na kolacje, przyjęcia i rodzinne spotkania. Nie starałem się wyglądać dobrze tylko i wyłącznie dla własnej żony. Z perspektywy czasu wiem, że nigdy nie powinienem był się przestać starać. Dlaczego? Bo wyglądając atrakcyjnie podobałbym się jej, pragnęłaby mnie i pożądała.

3. Nie dla wytykania słabości

Na początku związku trwałem w nieustannym zachwycie nad moją partnerką. Mówiłem jej, jaka jest cudowna, a kiedy ona informowała mnie o swoich słabych stronach, zapewniałem ją, że przesadza.

Z czasem przestałem ją chwalić i podziwiać, a zacząłem wytykać jej słabości, wskazując w jakich dziedzinach mogłaby być lepsza. Po ślubie zacząłem wygłaszać swoje opinie na każdy temat, a moja żona nie mogła nawet ugotować jajka na miękko, żebym nie dodał swoich pięciu groszy.

Teraz już wiem, że tę samą czynność można wykonać na wiele sposobów i wcale nie ma jednej, słusznej drogi. Nie mówiąc już o tym, że słabości innych ludzi są zbyt piękne, by je zmieniać.

4. Gotujcie dla niej

Nie mam wątpliwości, że wiem doskonale jak oczarować kobietę i zdobyć jej serce. Jednym ze skuteczniejszych sposobów jest zaproszenie jej do domu i ugotowanie wykwintnej romantycznej kolacji. Na początku nigdy nie zapominałem także o odpowiednio nastrojowej atmosferze - świecach, eleganckim nakryciu stołu, kwiatach.

Z czasem niestety moje aspiracje malały i okazjonalnie robiłem zupę z proszku lub odgrzewałem gotowe danie w mikrofalówce. Gdybym mógł cofnąć czas, raz w miesiącu zarezerwowałbym dla nas wieczór i gotował żonie wspaniałe danie, serwując je w stworzonej wcześniej romantycznej scenerii.

5. Nie krzyczcie

Nie chodzi mi o krzyczenie w złości, ale krzyczenie z lenistwa. Takie, kiedy leżysz przed telewizorem i nie chce ci się wstać i pójść piętro wyżej do sypialni, żeby przekazać żonie słuchawkę telefonu.

Ruszenie czterech liter nie jest aż takim wysiłkiem. A pokrzykiwanie - samo w sobie jest przejawem władczego zachowania. Sam nie znoszę, kiedy ktoś tak się do mnie zwraca, nie robiłbym więc tego ukochanej osobie.

6. Nie wyzywajcie

Nie chodzi o słowa największego kalibru, wyzwiska, których używa się w czasie kłótni, gdy emocje sięgają zenitu, ale o te delikatniejsze epitety. Gdybym mógł cofnąć czas, nie mówiłbym żonie, że jest nieznośna, uparta, beznadziejna...

Te określenia świetnie pomagają w budowaniu muru, który w końcu całkiem uniemożliwi komunikację. Teraz wiem, że zamiast używać przykrych epitetów, ugryzłbym się w język albo użył pozytywnych określeń - nawet w złości.

7. Nie bądźcie sknerą

Jako główny żywiciel rodziny należałem do osób skąpych. Ciągle narzekałem na wydatki, i wytykałem żonie koszty, które ponosimy: - że jej szampon jest taki drogi, że bez sensu zamówiła w restauracji wodę, że wydaje tyle pieniędzy na manikiury, pedikiury i wizyty u fryzjera.

Tak naprawdę jednak tyle samo, o ile nie więcej, wydawałem na własne potrzeby i zachcianki. I wcale nie chodziło o to, że nam nie starczało. Po prostu nie potrafiłem przestać narzekać, co wprowadzało w nasz związek dodatkowy stres.

Teraz zamiast utyskiwać, powiedziałbym żonie, że ufam jej potrzebom i wydatkom. A później rzeczywiście bym zaufał.

8. Nie kłóćcie się przy dzieciach

W historii naszego związku nigdy nie było konfliktu, czy problemu, który nie mógł poczekać na analizę i dyskusję do czasu, gdy nasza rozmowa nie miałaby świadków. Myślę, że nie trzeba być wybitnym psychologiem, żeby wyobrazić sobie, jak egoistycznym i szkodliwym zachowaniem jest dla dzieci kłócenie się przy nich. A przekładanie w czasie kłótni ma jeszcze jeden plus. Po pewnym czasie opadają emocje i łatwiej się rozmawia.

9. Nie zniechęcajcie do aktywności fizycznej

Zawsze wydawało mi się, że mówienie żonie: - Nie ma dla mnie znaczenia, jak wyglądasz, czy jesteś szczupła i wysportowana, czy grupa i sflaczała, to dowód wielkiej miłości. Obydwoje kłamaliśmy i co gorsza każde z nas zdawało sobie z tego sprawę.

Wolałabym, żebyśmy wspierali się wzajemnie w dbaniu o siebie i pozytywnie motywowali za każdym razem, kiedy każde z nas wracało ledwo żywe z siłowni.

Teraz wiem, że gdybym mógł cofnąć czas, prosiłbym żonę o docenianie moich wysiłków, przypominanie o regularności ćwiczeń. Sport to endorfiny, czyli hormon szczęścia. A poczucie zadowolenia służy każdemu związkowi.

10. Pewne rzeczy róbcie za zamkniętymi drzwiami

Ta rada być może zabrzmi głupio lub banalnie, ale trudno, piszę ją. Korzystajcie z toalety za zamkniętymi drzwiami. My w pewnym momencie przestaliśmy przestrzegać tej zasady.

W defekacji nie ma niczego, co mogłoby sprawić, że będzie atrakcyjne. Brak atrakcyjności przełoży się z wykonywanej czynności na sposób, w jaki siebie postrzegacie. Poza tym załatwianie się śmierdzi, towarzyszą mu specyficzne dźwięki i określona pozycja... Niezbyt sexy.

11. Nie przestawajcie się całować

Na początku nie mogłem oderwać od niej ust. W pewnym momencie, zdałem sobie sprawę, że w ogóle przestałem żonę całować. Dlaczego? Bo pojawił się stres i napięcia w naszym związku, pogarszałem więc sytuację karząc ją pocałunkową abstynencją.

Jak się czuła moja niecałowana żona? Odrzucona i niekochana. Teraz bym tak nie postąpił, tylko całkował ją bez względu na czas i okoliczności, żeby czuła moją miłość i pożądanie.

12. Dobrze się bawcie

Na dobrą zabawę wpływu nie powinien mieć wiek. Pary powinny się ze sobą dobrze bawić na każdym etapie związku. Na początku dużo wychodziliśmy, wspólnie imprezowaliśmy. Później woleliśmy spędzać czas kameralnie - na kanapie pod kocem.

Kiedy odpuszczamy życie towarzyskie i dobrą zabawę, tracimy także możliwość pełnego doceniania własnego towarzystwa. Teraz ustaliłbym zasadę, że nie możemy spędzać w domu dwóch weekendów z rzędu.

13. Nie wywierajcie presji

Wywieranie presji to w związku ślepy zaułek. Naciskanie, żebym zarabiał więcej pieniędzy, żebym reagował na pewne sprawy w określony sposób, chociaż miałem ochotę zareagować odwrotnie. Wydaje mi się, że ja także wywierałem na moją żonę presję w wielu innych prawach. To oczywiście do niczego dobrego nie doprowadziło.

A da się szanować opinię i uczucia drugiej osoby, nawet jeśli są kompletnie odmienne. I tak bym teraz właśnie postępował - znajdując w odrębności zaletę, a nie wadę.

14. Ty nigdy, ty zawsze...

Na pewnym etapie w moim małżeństwie na dobre rozgościły się zdania zaczynające od słów: - ty nigdy, - ty zawsze, po których następowała wyliczanka spraw, w których moja żona w moim odczuciu zawodziła na całej linii. Czy takie negatywne opinie kiedykolwiek komukolwiek w czymkolwiek pomogły? Mojej żonie na pewno nie.

15. Nie pomijajcie ważnych wydarzeń

W małżeństwie bardzo łatwo doprowadzić do sytuacji, w której małżonkowie rezygnują z czynności sprawiających im przyjemność solo. - Nie chodź na jogę, przecież wspólnie możemy uprawiać jogging - to tylko jeden z takich przykładów poświęcania radości indywidualnej na rzecz zbiorowej.

Zamiast stawiać weto, powinniśmy pozwalać sobie na wolność i dowolność i nawet jeśli nas dane hobby nie pociąga, to próbować za wszelką cenę wspierać i doceniać wysiłki połówki.

16. Nie brnijcie w ciche dni

Przyznam szczerze, że nigdy nie doświadczyłem we własnym małżeństwie pojęcia "seks na zgodę". A to dlatego, że po kłótni, po tym jak już się pogodziliśmy, ja i tak zachowywałem dystans (fundując żonie coś na kształt cichych dni) przez kolejny tydzień. Odzywałem się tylko w ostateczności, unikałem bliskości, zamykałem się w sobie. Takie zachowanie niczemu nie służyło, utrudniają tylko komunikację i oddalając nas od siebie.

Teraz wiem, że gdybym mógł cofnąć czas, nigdy bym tak nie postąpił i nie fundował żonie cichych dni. Wtedy z pewnością po raz pierwszy doświadczyłbym także seksu na zgodę.

Więcej o: