Do materiału Doroty mam stosunek emocjonalny. Chodziłyśmy razem do jednej klasy w liceum i miałam okazję przyglądać się jej (z daleka) i jej życiu uczuciowemu. A były to obserwacje ciekawe, bo moja koleżanka to postać barwna i mocno wybijająca się na tle rówieśniczek.
Wybija się wzrostem - ja przy moich 180 cm wyglądam jak krasnoludek przy jej 187! Dorota zawsze miała mocny charakter, była - w moim odbiorze - nieco nieprzewidywalna, miała silny charakter i zawsze komunikowała swoje zdanie.
Wiem, że jej życie uczuciowe mogłoby wyglądać lepiej - Dorota ma odwagę o tym mówić, a nawet pisać. I to na jej materiał o randkowaniu trafiłam w najnowszym numerze "Wysokich Obcasów Extra".
. Fot. Screen "Wysokie Obcasy Extra"
Artykuł Doroty Frontczak z "Wysokich Obcasach Extra".
Ja jestem żoną i matką, a ostatni raz na randce byłam zimą 2005 roku, obce są więc mi miłosne podchody i cierpienia związane z poszukiwaniem ideału. Ja go już znalazłam i... poślubiłam. Zamiast teoretyzować w pisaniu o randkach, wolę podeprzeć się przemyśleniami prawdziwej weteranki i praktyka. Czyli Dorocie właśnie.
Dorota przyznaje, że potrzebuje kogoś, kto patrzyłby jej głęboko w oczy, ale też zjadł tonę gołąbków, pozmywał, a potem zabrał auto do mechanika. No i kogoś, z kim można by było zajść w ciążę, bo mam 34 lata.
Zdaniem cytowanych przez autorkę mężczyzn, to właśnie ta nieszczęsna lista oczekiwań jest najbardziej problematyczna. Największym problemem samotnych 30-latek jest to, że kierują się listą wymagań, a nie sercem. Każdy poznany facet jest poddawany szczegółowej wiwisekcji pod kątem przydatności małżeńskiej. Większość znanych mi mężczyzn ucieka z definicji od kobiet z checklistą, szukając przede wszystkim kobiet ładnych i dobrych. Stań się taką, wyrzuć checklistę, oczekiwania i małżeńskie aspiracje, a wtedy może dojrzysz gdzieś kogoś dla siebie - tłumaczy jeden pan. Inny kawaler pisze, że zwiewa od takich kobiet, bo czuje presję.
Moment! - apeluje Dorota. Facet pod czterdziestkę, który spotyka się z babką po trzydziestce, chyba liczy się z tym, że jej spieszno do dzieci? Jeśli szuka takiej, która się nie zorientowała, że czasu jest mało, to szuka idiotki. Portale randkowe pełne są profili czterdziestolatków, którzy w rubryce 'dzieci' piszą: 'W dalszej przyszłości'. W jakiej 'dalszej'? Chcecie chodzić na plac zabaw o lasce?
Jak słusznie zauważa Dorota, checklista, czyli nasze wymagania względem mężczyzn, to kwestia doświadczenia i przeżytych lat. -Za młodu tak nie było, oj nie. Rzucało się w każdy romans. Każdy obiekt westchnień i tak mieszkał z rodzicami i chodził do szkoły i Bóg jeden wiedział, co z niego wyrośnie.
Jak pisze dalej autorka, nastolatki kipią nadzieją i naiwnością. A trzydziestki plus, nadzieję krzeszą na sesjach u psychoterapeuty, a po minionych związkach mają dusze poorane jak sierpniowe pole. W takiej sytuacji trudniej o porywy romantyzmu.
Dorota także wie z grubsza, kogo szuka. -Lista była długa, ale z czasem zawęziłam ją do tego, co naprawdę ważne. Dziś to: facet po trzydziestce, ponad 185 cm wzrostu (nie odpuszczę, samamam187 cm), spokojny (dwóch maniaków w związku to o jednego za dużo), cierpliwy (patrz wyżej), wesoły (bo humor rozładuje każdy konflikt, a życie składa się z konfliktów), odważny, blondyn (preferencja, zakładam wyjątki), pracujący w mediach, reklamie, filmie, organizacjach pozarządowych lub w służbie zdrowia (to mnie kręci, ale dopuszczam wyjątki), no i wierzący (doświadczenie uczy, że wspólny światopogląd jest kluczowy).
Dużo? Szczegółowo? Restrykcyjnie? Może, ale autorka zapewnia, że ewentualnych kandydatów nie brakuje. Dorota pisze, że wbrew pozorom samotnych mężczyzn po trzydziestce są kopy - wystarczy popatrzeć na portale randkowe. - A gdy tylko łapię się na myśli: 'Jak się taki uchował? Pewno jakiś felerny model', przypominam sobie, że ja też się jakoś uchowałam! - dodaje sobie sama otuchy.
A może kobiety są uwarunkowane na mężczyzn, którzy ich nie chcą? Dorota podaje przykład filmu "Kobiety pragną bardziej", który lansuje właśnie taką tezę. Czy jest w tym ziarno prawdy? -Od piaskownicy mama tłumaczy nam, że kiedy chłopczyk ciągnie nas za włosy i nazywa 'psią kupą', to okazuje nam zainteresowanie. Potem koleżanki przekonują nas: nie zadzwonił, bo zgubił twój numer. Jest nieśmiały lub na wsi poza zasięgiem. I moje ulubione - przestraszył się twojej urody i przebojowości, nie czuje się godzien.
Alex, główny męski bohater przytaczanego wyżej filmu, wszystkie te argumenty kwituje bolesną prawdą: 'Nie zadzwonił, bo nie chce!'. Podobnie z taką teorią rozprawiają się bohaterki "Seksu w Wielkim Mieście". Dla Mirandy olśnieniem jest, że mężczyzna urywa kontakt, bo 'nie jest aż tak bardzo zainteresowany daną kobietą'.
Żeby skomplikować sytuację, taki wytłumaczenie ciszy wcale nie musi być jedynym słusznym. -Mój pierwszy chłopak nie dzwonił trzy tygodnie - wspomina Dorota - a gdy spotkałam go na meczu 'przez przypadek' (poszłam, wiedząc, że tam będzie), ucieszył się jak wariat, twierdząc, że mama wyrzuciła mu "Przegląd Sportowy", na którym zapisał mój numer (tak, to były czasy sprzed komórek!). I co? I zostaliśmy parą na trzy szczęśliwe lata. - konkluduje autorka.
Inna sprawa, że wygląda na to, że mężczyźni lepiej znoszą odrzucenia. Z powodów biologicznych łatwiej im ryzykować, niż nie robić nic - tak twierdzą psychologowie ewolucyjni. Jako przykład na potwierdzenie tej tezy Dorota po raz kolejny przytacza postać Alexa z "Kobiety pragną bardziej". Ten bowiem, jak sam twierdzi ma twardą skórę: 'podobam się dziewczynie - OK, nie podobam się - takich jak ona jest na pęczki'. Z kolei Mary, grana przez Drew Barrymore, jest kolejnymi porażkami zdruzgotana: 'Tęsknię do czasów, gdy miało się jeden telefon z jedną sekretarką. i wszystko było jasne. Dzisiaj jednego dnia możesz dostać kosza od siedmiu różnych technologii'.
To co jeszcze nas odróżnia w strategiach podrywu, to ich cel. "Czasem mężczyźni zwyczajnie poszukują partnerki seksualnej ( ). Kobiety natomiast prawie zawsze flirtują, żeby stworzyć związek" - pisze cytowana w artykule psycholożka dr Linda Papadopoulos w poradniku randkowym "Co mówią mężczyźni, co słyszą kobiety".
- A więc statystyczna kobieta po trzydziestce idzie na randkę z innym nastawieniem niż samotny trzydziestoparolatek i choć ostrożnie podchodzę do stereotypów, to na pewno dla mnie każda kolejna randka jest stresującą próbą ułożenia sobie życia - wyznaje szczerze Frontczak.
Mężczyźni nie potrzebują checklisty, bo jak pisze David M. Buss w "Ewolucji pożądania" męskie oczekiwania wobec kobiet są proste. Buss udowadnia, że mężczyźni szukają kobiet
płodnych - a więc młodych, zdrowych, z biustem i biodrami. Głównym celem panów jest seks i rozsianie swoich genów. Kobieta szuka mężczyzny z najlepszymi genami (wysoki, przystojny, silny), takiego, który się o nią zatroszczy (odważny, opiekuńczy), będzie miał zasoby, żeby utrzymać rodzinę (ambitny), i do tego zechce zostać z nią dłużej (stabilny emocjonalnie, wierny). "Kobiety muszą analizować sygnały męskiego potencjału w sposób bardzo staranny" - pisze Buss. - A więc checklista to nie widzimisię starych panien, ale ewolucyjna konieczność - cieszy się autorka.
A zatem jaka jest puenta? Frontczak pozostaje pełna optymizmu, pisząc, że: - Potrzebujemy większej uwagi i delikatności we wzajemnych kontaktach. Drugiej szansy, bo za pierwszym razem może nas zjeść trema i powiemy coś, czego będziemy żałować. Trzeba też przejrzeć checklistę, może są na niej bzdury: czy naprawdę facet, który przyjdzie w różowym sweterku, musi odpaść?
A ja trzymam kciuki za Dorotę i za siebie także. Bo sam akt małżeństwa w teczce z dokumentami nie gwarantuje, że któregoś dnia sama nie będę znowu szukać...
br> OKładka Fot. Redakcja
Cały artykuł Doroty Frontczak możesz przeczytać w Wysokich Obcasach Extra