Katarzyna Gubała, autorka książki "Faceci z sieci": Żeby znaleźć ukochaną osobę przez Internet potrzebujemy kilograma rozumu, tony konsekwencji i szczypty szczęścia. Reszta to rachunek prawdopodobieństwa, który z każdą porażką działa na naszą korzyść
Niektóre portale randkowe chwalą się statystykami. W jedynym z popularniejszych - w ciągu trzech lat zarejestrowało się około 2,5 miliona singli, z czego połowa to kobiety. Ich przeważająca liczba ma powyżej 28 lat, średnie lub wyższe wykształcenie i pochodzi z większego miasta. Wszystkie zarejestrowane osoby łączy jeden ważny fakt - poszukują partnera, z którym chcą stworzyć długotrwały związek.
Czy te statystyki są prawdziwe? Tego się nie dowiemy. Wiem tyle, że sama jestem najlepszym przykładem miłości znalezionej w sieci. Mam też wielu znajomych, którzy poznali się w Internecie, a potem wzięli ślub i teraz są szczęśliwi. Prowadząc swojego miłosnego bloga porywyserca.pl także dostaję mnóstwo potwierdzeń tego, że taka internetowa miłość jest możliwa.
Nie jest wprawdzie łatwo i można trafić na wielu nieodpowiadających nam typów. Dlatego zresztą postanowiłam napisać powieść, która byłaby zarazem podręcznikiem dla tych, którzy chcieliby wreszcie odnaleźć swoją ukochaną połówkę pomarańczy "Faceci z sieci, czyli w poszukiwaniu miłości".
- Randki w sieci różnią się nieco od klasycznego procesu zakochania. Na początku nie ma motyli w brzuchu, nikomu nie robi się ciemno przed oczami, a serce szybko nie bije. Zamiast tego, trzeba użyć rozumu i rozsądku. Potem, kiedy już kogoś spotkamy w realu - wszystkie wymienione wyżej odczucia są możliwe, ale najpierw jest rozum, a nie przypadek. I na tym właśnie polega różnica.
- Uważam, że podstawową kwestią, nim się zalogujemy, jest jasne i precyzyjne określenie swoich celów. Czego ja - kobieta - chcę od życia? Czy szukam przygody na jedną noc, okazyjnego seksu w weekendy czy może chciałabym założyć rodzinę? Czy mam ochotę mieć dzieci? Czy lubię swoją pracę? Czy byłabym skłonna dla ukochanego przenieść się do innego miasta lub kraju? Czy uważam swój dorobek zawodowy za zadowalający i nie mam zamiaru utrzymywać faceta-pijawki czy może w imię miłości mogę mu oddać swoje oszczędności? A może szukam sponsora z mieszkaniem, bo sama takiego nie posiadam?
Poszukiwania partnera/męża w sieci należy zacząć od nas samych i fundamentalnych aspektów. Jeśli sobie odpowiemy na te pytania, łatwiej będzie nam później określić to, jakiego partnera szukamy i zawęzić poszukiwania do tych, którzy spełniają przynajmniej częściowo nasze kryteria. To my - kobiety - musimy siebie poznać, żeby móc poznać mężczyznę, który nas zadowoli i uszczęśliwi.
- Jeśli po prostu zalogujemy się na portalu randkowym to w wynikach wyszukiwania wyskoczą nam setki lub tysiące Nowaków lub Kowalskich, którzy tylko dadzą nam powody do kolejnych narzekań na męski ród.
Nie oszukujmy się, w sieci znaleźć można każdy typ mężczyzny. O tym właśnie są "Faceci z sieci" - jakie najpopularniejsze męskie typy można spotkać w Internecie i jak uniknąć związania się z nimi. Znajdziemy analfabetów, zboczeńców, maminsynków i szaleńców. Do wyboru do koloru. Kto choć raz spróbował randek w sieci, wie, że nie jest łatwo. Jak tych kiepskich odsiać w tym randkowym natłoku?
Kiedy już wiemy, czego chcemy i kogo chcemy, warto wypełnić swój profil randkowy i aktywnie szukać. To często czasochłonne zadanie, na dwa etaty, wymagające od nas elastyczności i zdolności organizacyjnych.
Bo z jednym facetem tylko będziemy korespondować, z drugim umówimy się na randkę, a z kolejnym jesteśmy gotowe wyjechać na weekend w góry. Na to wszystko potrzebujemy czasu. Pamiętajmy, że z internetowymi randkami jest jak z życiem - trzeba przerzucić dwie tony błota, żeby znaleźć grudkę złota!
Jeśli wiemy, jakie mamy cele, to jest nam łatwiej. Mając przed oczami wizję ślubnego kobierca i białego welonu w kościele, rozsądnie jest odrzucić rozwodników, osobników deklarujących mglistą separację, posiadaczy dzieci, a nawet osoby odmiennej religii lub niewierzących. Dlatego przeciwnicy randek w sieci uważają, że taka miłość jest skalkulowana. Niestety, nie do końca się z tym z godzę. To tylko pierwszy etap, który pomaga nam w lepszym znalezieniu partnera. Prawdziwe życie i tak dopiero zaczyna się w realu.
- Nie ma minimalnego czasu, ale dobrze jest wymienić kilka maili, żeby wiedzieć, czy randka miałaby sens. Natomiast uważam, że maksymalny czas takiej korespondencji to trzy miesiące. Jeśli po tak długim czasie żadna ze stron nie ma ochoty na spotkanie, to należy się zacząć niepokoić. Być może któraś ze stron jest zajęta albo traktuje nas jak rozrywkę? A może są jeszcze jakieś inne powody?
Uważam, że w sieci panuje równouprawnienie i tak samo mężczyzna, jak i kobieta ma prawo zaproponować pierwsze spotkanie. Panie często robią błąd i czekają, aż on się "określi". A on być może nie ma takiej ochoty lub jest nieśmiały. Robiąc pierwszy krok przybliżamy się do celu, nawet jeśli okaże się, że typ, z którym nam się tak świetnie rozmawiało, nie chce nas na żywo oglądać. Wtedy wystarczy uprzejmie zakończyć znajomość lub traktować ją zupełnie rozrywkowo. W końcu nasz cel określiłyśmy na początku i do niego konsekwentnie zmierzamy.
Kiedy już zdecydujemy się na spotkanie w realu, musimy zachować maksimum ostrożności - wybrać publiczne miejsce, dzień, dużo ludzi. Bądźmy czujne, kiedy pada propozycja romantycznego spaceru po zmroku, spotkania w nieciekawej dzielnicy czy odprowadzenia pod drzwi naszego mieszkania po pierwszej randce. Jeśli nie mamy ochoty na seks na pierwszej randce, to nie pozwólmy by nieznajomy poznał nasz adres!
- Korespondując z kimś intensywnie przez kilka dni, tygodni lub miesięcy mamy zupełnie złudne przeświadczenia, że znamy tę osobę po drugiej stronie światłowodu. To niestety nie jest prawdą. Wydaje nam się, że skoro wymieniamy z tym facetem maile w pracy, w sypialni, w kapciach i piżamie, to on "jakby już nas znał, a my jego". Nadpisujemy sobie obraz osoby, której nawet nie dotknęłyśmy. Tak działa nasz mózg. I o tym trzeba pamiętać, że dopóki się z tym mężczyzną nie spotkamy kilka razy, nie porozmawiamy w realu, to wirtualna rzeczywistość może nas mocno zwieść. Warto o tym pamiętać, rozważając randkowanie w sieci. Jak napisała Roxi - jedna z czytelniczek mojego bloga porywyserca.pl - Nic nie zastąpi życia, czyli dotyku dłoni, tembru głosu, zalotnego spojrzenia, wspólnie wypitej herbaty, wzajemnego masażu stóp czy pocałunku na dobranoc.
Dlatego wirtualny świat i randki w sieci warto traktować jako doskonałe narzędzie, wynalazek naszych czasów i pomoc w realizacji celu, a nie jako miejsce, gdzie świat istnieje. Portal randkowy to tylko jedna z możliwości znalezienia naprawdę fajnego faceta. Jest to dobra metoda, ale czasochłonna, wymagająca konsekwencji i determinacji w działaniu. To także doskonały sposób na poznanie przyjaciół, ciekawych ludzi i wielu interesujących mężczyzn.
- Zdecydowanie tak. Ta pierwsza się po prostu zdarza. Dopada nas nagle i puszcza, bądź nie. Nie mamy na nią wpływu. Po prostu jest - jak szczęście, pech czy szansa. Ta druga jest zdecydowanie odmienna, szczególnie na początku. Na miłość internetową do pewnego stopnia mamy wpływ. Samo zalogowanie się w sieci i wyrażenie chęci poszukiwania drugiej połówki to już zwiększenie szansy na miłość. Nasza dobra wola zmienia rachunek prawdopodobieństwa diametralnie. Możemy zakochać w tym, w kim sobie zamarzymy - pod warunkiem, że uda się nam go znaleźć. W życiu możemy czekać na uśmiech losu latami. W sieci znalezienie odpowiedniego mężczyzny zajmuje od pół roku do nawet dwóch lat. Warto mieć tego świadomość i uzbroić się w cierpliwość. I co najważniejsze - pamiętajmy, że ideały nie istnieją!
Ale kiedy już znajdziemy tego kogoś, na punkcie kogo serce bije nam szybciej, to wpadłyśmy po uszy. I od tego momentu miłość wygląda zawsze tak samo, albo się postaramy i ją utrzymamy albo stracimy. Tu wszystko zależy już od nas, a właściwie od naszego serca. Jak to w życiu.
. Fot. Materiały prasowe
Katarzyna Gubała swoją książką postanowiła dodać otuchy i wskazać drogę kobietom, które szukają miłości w sieci. Zebrała ich doświadczenia, opowieści i dramatyczne historie. I tak przy życzliwości i wsparciu samotnych dam powstała zabawna książka oparta na faktach, która ma pomóc ludziom odnaleźć miłość życia.