Kobieca strona Gazeta.pl - Polub nas!
Jak w filmie?
James Deen ma oddaną rzeszę fanek - kobiet, którym podoba się jego delikatna uroda chłopca z sąsiedztwa. Przystojniak o szczupłym ciele i lekko kręconych włosach podbił na prawie rok serce koleżanki z pracy - pięknej aktorki filmów dla dorosłych Stoyi. Para pokazywała się wspólnie na Instagramie i nie szczędziła czułych słówek. Wszystko się jednak skończyło w 2014 roku - powodów rozstania nie ujawniono, a każde z kochanków poszło swoją drogą.
James Deen. Twitter.com James Deen z kotkiem. Twitter.com
Kilka dni temu wybuchła w sieci i branży porno afera - Stoya zamieściła dwa wpisy na Twitterze, w których napisała, że James Deen ją zgwałcił.
W pierwszym poście Stoya pisze, że to okropne, że ludzie w sieci wielbią człowieka, który podaje się za feministę, a ciebie zgwałcił.
p p
W kolejnym, kilkanaście minut później, dodaje: - James Deen przytrzymał mnie i zerżnął podczas gdy mówiłam: nie, przestań i użyłam mojego hasła bezpieczeństwa. Nie mogę się uśmiechać i kiwać głową, kiedy ludzie przywołują jego nazwisko.
W naszej branży wierzymy kobietom
W odpowiedzi na wpis aktorki, natychmiast w geście solidarności wsparła ją weteranka branży porno, producentka Joanna Angel (tworzy #SolidarityWithStoya), a redaktorka naczelna "The Frisky" wstrzymała publikację tekstów poradnikowych dotyczących seksu współtworzonych przez Deena "What Would James Deen Do".
James Deen bronił się wrzucając na Twittera wiadomość:
- Chcę zapewnić moich przyjaciół, fanów i znajomych, że wszystkie zarzuty to kłamstwa i oszczerstwa. Szanuję kobiety i znam i przestrzegam granic - zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym.
p p
Stoya jest znana ze swoich feministycznych poglądów oraz walki o prawa pracowników branży erotycznej. Współpracuje do lat ze zwykłymi pismami, zdobyła uznanie i szacunek dziennikarzy. Z tego powodu koleżanki z redakcji Nylon zajęły oficjalne stanowisko: - W naszej branży wierzymy kobietom.
Stoya Stoya Fot. Voice/Tumblr Stoya Fot. Voice/Tumblr
Kolejne rewelacje
To nie koniec, a dopiero początek problemów Deena. Po wpisie jego byłej dziewczyny kolejna aktorka - Tori Lux zamieściła swoje wspomnienie historii napaści.
Deen miał ją w 2011 roku zaczepiać w studiu filmowym. Chociaż nie partnerował jej w scenach, po ostatnim klapsie zaczął Lux proponować w niewybredny sposób seks:
- Tori Lux, czy chcesz powąchać moje jądra ? - powtarzał kilkakrotnie.
Zdenerwowany jej stanowczą odmową, złapał ją za gardło, rzucił na leżący na podłodze materac, skrępował i kilkakrotnie uderzył w twarz. Później przyciskał jej głowę do swojego krocza. Lux dodaje, że chociaż nie była w studiu sama, nikt nie przyszedł jej z pomocą.
Dlaczego nie zgłosiła napadu na policję? Z kilku powodów - była przekonana, że jako sekspracownica nie ma prawa do bycia ofiarą, bo ofiary napaści seksualnych przecież "zawsze prowokują i same są sobie winne", bała się także ostracyzmu wśród kolegów oraz stygmatyzacji.
- Stygmatyzowanie nas ucisza, a uciszanie nieustannie stawia w sytuacji zagrożenia - kończy swój wpis w The Daily Beast.
Co dalej czeka Jamesa Deena? Czy branża zda egzamin, jeśli zarzuty się potwierdzą? Ciąg dalszy nastąpi.