41 procent mężczyzn przyznało się, że zdarzyło im się doświadczyć dysforii postkoitalnej (PCD, z ang. post-coital dysphoria) w swoim życiu. Połowa z nich zdradziła, że przytrafiło im się to w ciągu ostatniego miesiąca, a cztery procent panów twierdzi, że regularnie cierpią z tego powodu.
Tak wynika z ankiety będącej częścią pierwszych badań dotyczących PCD, które zostały przeprowadzone na mężczyznach. Dotąd specjaliści zajmowali się tym zaburzeniem wyłącznie w kontekście kobiet, z których niemal połowa przynajmniej od czasu do czasu doświadcza "smutku po seksie".
Dysforia postkoitalna (dysforia to zaburzenie emocji, które jest jednym z rodzajów obniżenia nastroju. "Postkoitalny" oznacza tyle, co "po stosunku") to bowiem nic innego, jak nieuzasadnione złe samopoczucie po uprawianiu seksu - płaczliwość, uczucie niepokoju, drażliwość, strach, objawy depresji. Słowem, cała gama negatywnych emocji, które "nie wiadomo, skąd się biorą" i nijak mają się do udanego współżycia sprzed chwili czy uczuć, jakimi darzy się partnera.
Specjalista w dziedzinie psychologii, prof. Robert Schweitzer, Ph.D. z Queensland University of Technology w Brisbane (Australia), od lat bada to zjawisko i jako pierwszy postanowił sprawdzić, czy dotyczy ono również mężczyzn. Podejrzewał to już lata temu i przeprowadzone przez niego badania dowodzą, że miał rację.
Ze zorganizowanej przez eksperta ankiety z udziałem ponad 1200 ochotników z całego świata jasno wynika, że panowie również muszą się mierzyć z problemem nieuzasadnionego smutku i poczucia zagubienia, które zwykle mija samoistnie maksymalnie po dwóch godzinach od stosunku.
W porównaniu z podobnymi wyliczeniami dotyczącymi kobiet, które Schweitzer przeprowadził w 2010 roku, mężczyźni statystycznie wypadli nawet gorzej. Wtedy 33 procent kobiet zgłosiło istnienie problemu w ogóle, a 10 procent zaobserwowało PCD u siebie w ciągu ostatniego miesiąca. Ogółem jednak specjaliści twierdzą, że to jednak panie częściej odczuwają dysforię postkoitalną (szacują, że dotyczy to w sumie 33-43 procent kobiet i 14-34 procent mężczyzn na całym świecie).
Dlaczego? Nie wiadomo, bo same przyczyny tego zaburzenia wciąż nie są do końca poznane. Eksperci szukają ich między innymi w przeszłości naznaczonej przemocą na tle seksualnym, w seksualnych dysfunkcjach czy w innego rodzaju problemach, które powodują obniżenie nastroju i stany depresyjne.
Wielu z nich twierdzi jednak, że dysforia postkoitalna to nie tylko kwestia samopoczucia czy kłopotów ze zdrowiem, ale zaburzenie, które może wynikać z uwarunkowań samego organizmu (stąd niektórzy doświadczają PCD, a inni nie). Co ciekawe, prof. Schweitzer zauważa w komentarzu do wspomnianej wyżej ankiety, że w przypadku mężczyzn przyczyny tego zaburzenia mogą mieć bardziej skomplikowane, zróżnicowane i głębsze podłoże.
To również niejako odniesienie do funkcjonujących powszechnie stereotypów dotyczących płci męskiej i seksu. W świecie, w którym "prawdziwy mężczyzna" uwielbia seks bez zastrzeżeń i zawsze ma na niego ochotę, nie ma miejsca na "babską histerię" po stosunku, czyli łzy, niezadowolenie albo smutek. Jedyne "dozwolone" reakcje to natychmiastowe zaśnięcie albo radość.
Nie dziwią zatem wypowiedzi ankietowanych przez prof. Schweitzera mężczyzn, którzy najczęściej radzą sobie z PCD zmuszając się do snu albo zajmując się czymkolwiek, byle odwrócić uwagę od negatywnych emocji i z nikim o tym nie rozmawiać. Jeden z nich w ankiecie napisał: "Po seksie odczuwam silną odrazę do samego siebie. Zwykle odwracam uwagę od tego uczucia kładąc się i zmuszając do snu albo zająć czymkolwiek czekając aż TO (uczucie - przyp.red.) odejdzie". Inny, że "czuje wstyd".
Kobietom z dysforią postkoitalną też się to zdarza. Jednak panie częściej decydują się na to, by dzielić się ze swoim partnerem zarówno negatywnymi odczuciami, jak i tymi pozytywnymi (PCD może się zdarzać zarówno w kochających się, zdrowych związkach, jak i tych z problemami). Często dzieje się zaraz po stosunku, w ramach tzw. pillow talk (swobodnych rozmów w łóżku, "do poduszki").
Czy jest im z tego powodu łatwiej? Nikt tego jeszcze oficjalnie nie zbadał. Dysforia postkoitalna wciąż pozostaje zaburzeniem, które wymaga wiele pracy specjalistów, by zrozumieć jej przyczyny. Stąd, niestety, mimo tego że występuje dość powszechnie, nie ma na nią żadnego znanego lekarstwa.
Zobacz też: