Prof. Zbigniew Lew Starowicz, seksuolog, autor badania z 1992 i 2005 roku: Zmiana postawy wobec antykoncepcji. Wyraźnie widać, że kobiety straciły zaufanie do takich sposobów zapobiegania ciąży jak kalendarzyk małżeński i metody naturalne. Bardzo wzrosła liczba kobiet stosujących pigułkę hormonalną oraz prezerwatywy. Jeżeli chodzi o popularność prezerwatyw, które wybiera 50 proc. kobiet (w poprzednich badaniach - 29 proc.), to jesteśmy pierwsi w krajach Unii Europejskiej.
Sądzę, że po prezerwatywy sięgają kobiety, które nie wierzą w skuteczność naturalnych metod antykoncepcji, uznając je za "watykańską ruletkę", a zarazem boją się pigułki, bo uwierzyły w to, co mówią im już od szkoły - że będzie siała spustoszenie w ich organizmie. Kobiety, które chcą coraz później mieć dzieci - koło trzydziestki - szukają pewnej i skutecznej metody, stąd odwrót od kalendarzyka czy środków dopochwowych.
Więcej kobiet mówi o masturbacji, zdecydowanie więcej akceptuje seks oralny. Ale wciąż mało. Polki, jeśli chodzi o seks oralny, są bierne, chętniej zgadzają się, by tak pieścił je partner, niż same podejmują tę formę współżycia.
Bo po co one mają rozmawiać z partnerem, skoro można odpowiedzi poszukać w internecie? Ona poszpera i znajdzie mnóstwo stron, wyczyta, co może być przyczyną kłopotów, takie zaburzenie, a może inne... A jak powie partnerowi: "Ja się nie podniecam" albo: "Nie mam orgazmu", on zareaguje ambicjonalnie, zaraz będzie czuł się winny i nie będzie rozmowy o tym, co zrobić, żeby było lepiej, tylko rozmowa o winie. To jest też pytanie, co to jest "rozmowa o seksie". Ludzie rozumieją przez to także rozmowę o bolesnej miesiączce, o antykoncepcji i o seksie w Polsce. Rozmawiają o seksie, ale nie o swoim. W dodatku teraz, żeby się dowiedzieć o najlepszej antykoncepcji, nie trzeba rozmawiać z partnerem, bo jest wiele źródeł informacji.
No rzeczywiście, na to akurat nie. Ja oczywiście uważam, że idealnym rozwiązaniem jest, by dwoje dorosłych ludzi, którzy mają problem, usiadło i spokojnie, otwarcie o tym problemie porozmawiało, a jak to nie pomoże - skorzystało z pomocy specjalisty. To lepsze niż szperanie po internecie i wybieranie sobie teorii, która najbardziej pasuje. Bo potem kończy się to tak, że przychodzi do mnie pacjentka i mówi, że nie ma popędu z powodu zmian hormonalnych. Pytam: "A skąd pani wie?". "Bo przeczytałam w internecie, że łykanie pigułek hormonalnych może to spowodować". Robimy badania, okazuje się, że hormony są w porządku. I dopiero na trzecim spotkaniu ona mówi, że wyszła za mąż bez miłości. Ale łatwiej przyjąć, że winne są hormony, że wystarczy lekarstwo i problem się rozwiąże.
Często kiedy przychodzę do apteki, słyszę, jak ktoś pyta: "Dziecko ma biegunkę, co by pani na to poradziła?". I tak samo pytają: "Mam suchość pochwy, co pani radzi?".
To prawda. Ale w aptece pracują głównie kobiety. Kobiecie łatwiej jest porozmawiać o problemie seksualnym z drugą kobietą. Łatwiej niż z własnym partnerem. A jeżeli chodzi o księży - w ciągu ostatnich kilku lat przybyło wiele różnych organizacji religijnych, stowarzyszeń. Wiele młodych osób w nich działa. Zmienili się też księża - są bardziej otwarci. Dzięki temu, że uczą o tym w szkole, potrafią rozmawiać także o seksie. I wiele osób z młodego pokolenia im ufa, dlatego z problemem zwraca się właśnie do swojego księdza. Drugą grupę, jak przypuszczam, mogą stanowić kobiety bardzo religijne, które podczas spowiedzi zwierzają się ze swoich dylematów. "Mąż mnie namawia na to i tamto, ja nie mam ochoty. Nie wiem, czy to nie łamie obowiązku małżeńskiego". A ze sobą partnerzy o seksie nie umieją rozmawiać. Kiedy przychodzi para na małżeńską terapię, siadają na kanapie i mówią o plusach i minusach związku. Ale kiedy mają mówić o tym samym w seksie, muszę z nimi rozmawiać osobno, bo inaczej nie potrafią.
Ogólny obraz Polki jako osoby seksualnie zachowawczej, której zależy na utrzymaniu wizerunku konserwatywnej. W badaniach za każdym razem brało udział ponad tysiąc kobiet. Na większość pytań dostawaliśmy - i w tym roku, i 13 lat temu - około tysiąca odpowiedzi. Ale na pytania dotyczące liczby partnerów, współżycia przed- i pozamałżeńskiego było ich znacznie mniej - po 600. Bo Polka uważa, że kobieta powinna być monogamiczna, "porządna". Ma poczucie winy z powodu swojej seksualności.
Nie zmieniło się też to, że 30 proc. kobiet - to przerażająca liczba - mówi o spadku potrzeb seksualnych.
Jest wiele możliwych przyczyn. Kobiety są zmęczone, przepracowane, chorują. Jeśli ona ma depresję, trudno się dziwić brakowi zainteresowania seksem. Często przyczyną jest brak warunków - dziecko śpiące w tym samym pokoju, konflikty, brak aktywności partnera. Oczywiście w ciągu tych 13 lat przesunęły się akcenty - teraz w gabinecie kobiety najczęściej mówią, że nie mają ochoty na współżycie, bo są zmęczone, przepracowane, nie mają na to czasu. Niekiedy spadek libido kobiety jest konsekwencją problemów partnera - jeżeli on ma przedwczesny wytrysk, po jakimś czasie ona może nie mieć ochoty na seks, bo on jej nie satysfakcjonuje. W Polsce co trzeci mężczyzna ma przedwczesny wytrysk. Ale wie o tym tylko połowa z nich! Dlaczego? Bo ich partnerki nigdy im o tym nie powiedziały. One nie mówią, że coś im nie odpowiada, coś jest źle. Albo mężczyzna gdzieś o tym przeczyta i zapyta, czy to o nim, i wtedy ona potwierdzi, albo któregoś dnia ona wybucha i wtedy trafiają do mnie. A można było problem załatwić już dawno, na spokojnie... Brak rozmowy oznacza, że problem jest ukrywany.
Badanie z 1992 r. przeprowadziła firma SMG KRC Poland na próbie 1180 Polaków obu płci.
Badanie z marca 2005 r. - Raport Vamea o seksualności Polek przygotowany na zlecenie firmy Polski Lek - przeprowadzono na próbie 1019 kobiet w wieku 18-59 lat