Seksapil to nasza broń kobieca

Mężczyźni lgną do ciebie jak muchy? Oglądają się za tobą na ulicy, obsypują kwiatami i zapraszają na randki? Cóż, niewątpliwie jesteś niezwykle seksowną kobietą, świadomą swojego seksapilu i kobiecości. A to mężczyznom podoba się najbardziej.

Przez całe lata seksapil mylnie kojarzono z walorami wizualnymi. Kobieta o wydatnym biuście, wystającej pupie oraz wyraźnym wcięciem w talii może być ładna, mądra i wartościowa, ale wcale nie musi być seksowna! Seksapil to cecha, jakiej nie można sobie kupić w słoiczku czy przeszczepić. Nie jest to jednak cecha wrodzona. Kobieta odkrywa seksapil stopniowo i może go pogłębiać w kolejnych latach życia.

Dorodne są seksowne

Czym jest ten cały seksapil? (z angielskiego - sex appeal, czyli atrakcyjność fizyczna, erotyczna). Seksuolodzy odpowiadają niemal jednym głosem: to wszystko przez feromony. To właśnie one pełnią role wabików seksualnych. Nawet jeśli kobieta nie grzeszy zbytnią urodą ani figurą, ale wytwarza dużą ilość feromonów, ma ogromne powodzenie u płci przeciwnej.

Naukowcy mają jednak inne zdanie. Od ponad pół wieku nie potrafią znaleźć jednoznacznego dowodu potwierdzającego ich istnienie. Ich zdaniem seksapil to raczej stan umysłu, poczucie własnej wartości i miłość do własnego ciała. Kobieta świadoma swojej urody obwieszcza to całemu światu - gestami, sposobem mówienia czy poruszania się. Catherine Zeta-Jones, Sarah Jessica Parker czy Madonna nie są oszałamiającymi pięknościami, a mimo to mężczyźni szaleją na ich punkcie. Z kolei Gwyneth Paltrow, Natalie Imbruglia czy Norah Jones są piękne, ale nie tryskają seksapilem. To, że seksapil ma niewiele wspólnego z wyglądem, potwierdzają uczeni z uniwersytetu w Saint-Louis. Ich badanie polegało na prezentowaniu grupie mężczyzn dziesięciu rysunków różnych kształtów kobiecych. Panowie mieli wybrać spośród nich swój wymarzony model sylwetki. Niemal wszyscy sięgali po kobiety dorodne, a niekiedy nawet trochę puszyste.

Ubrana w czerwoną szminkę

Rady seksuologów może nie są szalenie odkrywcze i wysublimowane, ale stosowane regularnie przynoszą ponoć zadziwiające efekty. Nieśmiałe i zakompleksione panie powinny zacząć od... rozebrania się. Najpierw wystarczy, jeśli rozbiorą się wieczorem przed pójściem spać. Wyrzućcie raz na zawsze tę flanelową piżamę w kratę, legginsy, ciepła bluzę i wełniane góralskie skarpetki! Jeśli wam zimno, przykryjcie się dodatkową kołdrą lub kocem. Ważne jednak, abyście zaczęły spać nago. I absolutnie nie ma to nic wspólnego z waszym partnerem. Nawet lepiej będzie, jeżeli będziecie spać nago w samotności - to pozwoli wam oswoić się ze swoim ciałem. Skóra w zetknięciu z pościelą zacznie budzić drzemiące w tobie możliwości. Początkowo będzie ci trudno - chłodno, nieswojo, ale z czasem przekonasz się, że w nagim ciele - twoim ciele - nie ma nic wstydliwego. Kolejnym krokiem jest spanie nago przy swoim partnerze, a następnie wspólna kąpiel czy prysznic. A potem użyj w końcu tej czerwonej szminki, którą kupiłaś w chwili słabości, załóż szpilki i spryskaj nadgarstki perfumami. Nie będzie mężczyzny, który przejdzie obok ciebie obojętnie.

Więcej o: