Brak orgazmu to nie zaburzenie

Subiektywne poczucie przyjemności z kontaktu cielesnego, dodatni bilans w ocenie swego życia seksualnego u obojga partnerów - to decyduje, że mimo braku orgazmu nie ma sensu mówić o zaburzeniu.

Na to, jak ludzie oceniają swoje współżycie, składają się różne doznania: przyjemność zmysłowa, orgazm, ogólna satysfakcja. Ta pierwsza płynie z kontaktu cielesnego, który jest przekazywaniem uczuć, komunikatem, że jestem dla partnera kimś bliskim i miłym. Przyjemność zmysłowa nie musi być związana z napięciem seksualnym, często jednak uaktywnia się popędowy składnik potrzeby seksualnej - pojawia się podniecenie, a dalsza stymulacja prowadzi do orgazmu i rozładowania napięcia seksualnego.

Jednak jest jeszcze subiektywne poczucie przyjemności. Bywają kobiety, które przeżywają orgazm ze wszystkimi jego wskaźnikami fizjologicznymi, jednak nie uważają swojego życia seksualnego za zadowalające. I odwrotnie, są takie, którym orgazm się nie zdarza, przynajmniej nie za każdym razem, a wcale nie uważają, że ich życie intymne jest nieatrakcyjne - wręcz przeciwnie. Jest to rodzaj subiektywnego bilansu, na który wpływa też jakość doznań.

Niektóre orgazmy przeżywane są jako płaskie, mechaniczne, powodujące kaca moralnego, inne są cudowne, kojarzą się z odlotem i kosmosem. Bywa często, że są wykorzystywane jako sposób na stres, a wtedy przyjemność seksualna stanowi produkt uboczny. To jasne, że kiedy mężczyzna jest z kobietą, którą kocha, i sam jest kochany, wtedy skala jego przeżyć będzie o wiele większa niż klienta agencji towarzyskiej. W ostatecznym rachunku i dla kobiet, i dla mężczyzn ważny jest bilans - na satysfakcję seksualną składa się to, jak subiektywnie przeżywają cały wzajemny kontakt cielesny.

Więcej o: