Idę do seksuologa. Czego mogę się spodziewać?
Tego, że zapyta, na czym polega pani problem, wysłucha i będzie starał się postawić diagnozę...
W jaki sposób?
To zależy od tego, czy zgłosi się pani do lekarza seksuologa czy psychologa seksuologa. Ten pierwszy jest lekarzem medycyny, uzyskał specjalizację podstawową np. z zakresu ginekologii czy psychiatrii, a następnie specjalizację z zakresu seksuologii. Ten drugi ma tytuł magistra psychologii i certyfikat wydany przez Polskie Towarzystwo Seksuologiczne. Wykształcenie determinuje sposób diagnozowania i prowadzenia terapii. Obaj mają prawo zebrać dane kliniczne. Jednak np. testy psychologiczne będzie mógł wykonać tylko psycholog. Badanie fizykalne polegające np. na sprawdzeniu, jak wygląda układ rozrodczy pacjentki - tylko lekarz. Dlatego jeśli przyszłaby pani do mnie - psychologa seksuologa - i powiedziała, że np. zauważa u siebie skurcz mięśni pochwy w momencie, kiedy próbuje pani dotknąć swoich narządów płciowych, to skieruję panią do seksuologa ginekologa. Stwierdzę jednocześnie, że prawdopodobnie cierpi pani na pochwicę, ale by postawić pełną diagnozę, potrzebne będzie badanie lekarskie.
Mówiąc wprost - psycholog seksuolog nie może mnie dotknąć.
Nie na etapie diagnozy.
A podczas terapii?
Zasadniczo też nie. Wyjątek stanowią stosowane w trakcie psychoterapii techniki określane jako 'praca z ciałem'. Chcę podkreślić, że są one używane wyjątkowo i przez wąską grupę odpowiednio przygotowanych terapeutów pracujących zgodnie z założeniami określonego nurtu psychoterapii, np. Gestalt czy bioenergetyki Lowena. Absolutnie nie są one rutynowo stosowane przez psychologa seksuologa.
Na czym polegają te metody?
To ćwiczenia bioenergetyczne służące odzyskaniu harmonii między psychiką a ciałem. Polegają na przykład na zachęcaniu pacjenta do pogłębionego oddychania czy do wzbogacania ekspresji. Istotą jest rozluźnienie, odreagowanie przez wyładowanie emocji, np. pacjent może rozładowywać złość, bijąc w materac. Rolą terapeuty jest objaśnienie ćwiczenia, a następnie omawianie stanów doświadczanych przez pacjenta w czasie ćwiczenia i po jego zakończeniu.
Czy podczas tych ćwiczeń terapeucie wolno dotykać części intymnych pacjenta?
Nie. Nie znam żadnych metod, które dopuszczałyby dotykanie sfer erogennych, np. masowanie piersi czy krocza pacjenta. Seksuolog nie może doprowadzać do pobudzenia seksualnego pacjenta. Trzeba mieć świadomość, że dotyk, bez względu na to, jakiej części ciała dotyczy, zawsze może wyzwalać napięcie seksualne. Dlatego uważam, że praca z ciałem wymaga ogromnej ostrożności. Konieczne jest wcześniejsze dokładne omówienie jej istoty i celu i uzyskanie zgody pacjenta.
Słyszałam o kontraktach między terapeutą a pacjentem. Co powinno się w nich znaleźć?
Taki kontrakt to rodzaj umowy między pacjentem a psychoterapeutą. Może być sporządzony ustnie lub na piśmie. Określone będą w nim przedmiot, cel i przebieg terapii, a także metody oraz prawa i obowiązki stron. Ważną częścią są ustalenia formalne, a więc długość trwania terapii, częstotliwość spotkań i wysokość opłat. Na przykład jeśli przychodzi pani do mnie z problemem spadku libido, celem terapii może być praca nad tym, dlaczego ono spada, i poszukiwanie rozwiązań, by przywrócić satysfakcjonujące współżycie seksualne.
Co właściwie będziemy robić?
Będziemy rozmawiać. Głównym narzędziem pracy psychologa seksuologa jest słowo. Ale będę prosiła także o wykonanie różnych zadań, na przykład testu psychologicznego.
Czy będzie pani pokazywać mi zdjęcia albo filmy przedstawiające np. narządy płciowe lub stosunek?
Tak, jeśli będzie to konieczne, a przez panią akceptowane. Co ważne jednak, będę posługiwać się wydawnictwami edukacyjnymi, a nie pornografią. Zdaję sobie sprawę, że czasem może być trudno je odróżnić. Można sobie w tym pomóc, zastanawiając się nad tym, w jakim celu zostały stworzone. Materiały edukacyjne służą informacji, prezentują to, co niezbędne. Często więc są to np. schematyczne rysunki albo zdjęcia z atlasów anatomicznych. Z kolei materiały pornograficzne są nacechowane emocjonalnie. Zawierają elementy, które niekoniecznie informują, a na pewno wywołują pobudzenie seksualne, bo powstały po to, by podniecić tego, kto je ogląda. Dlatego seksuolog nie powinien się nimi posługiwać.
W jakich sytuacjach wykorzystywała pani rysunki lub filmy?
Na przykład wtedy, gdy pacjent zapytał, do którego z naturalnych kobiecych otworów ciała powinien być wprowadzony członek. Okazało się, że mężczyzna próbował wprowadzić członek do cewki moczowej. Z kolei jedna z moich pacjentek nie była pewna, czy ma błonę dziewiczą i jak ona może wyglądać. Zapytałam, czy chciałaby, żebym pokazała jej ilustracje, na których są różne rodzaje błon dziewiczych. Pacjentka się zgodziła, więc wyciągnęłam atlas.
Zawsze trzeba zapytać o zgodę?
Zawsze. Trzeba też wytłumaczyć, w jakim celu te zdjęcia czy filmy pokazujemy. I zawsze, gdy pacjentka odmówi, uszanować jej decyzję.
Bywa, że pacjentka nie chce oglądać zdjęć, ale nie protestuje. Zgadza się dla dobra leczenia.
Zdaję sobie sprawę z tego, że niektóre osoby są tak 'przygniecione' swoim problemem, że są gotowe zgodzić się na to, by doszło do o wiele poważniejszego przekroczenia granic. Niedawno w związku z głośną sprawą dotyczącą znanego seksuologa napisała do mnie jedna z jego pacjentek i upoważniła do opowiedzenia jej historii. Cierpiała na poważny problem somatyczny. Była tak zmęczona dolegliwościami i tym, że nie może znaleźć na nie lekarstwa, że nie protestowała, gdy podczas terapii seksuolog dotykał jej łona. Chociaż już wtedy czuła, że została wykorzystana. Tak bardzo chciała wierzyć, że to jej pomoże, że, jak napisała: 'Gdyby wtedy kazał mi zrobić stójkę, to też bym zrobiła'. Mówię o tym dlatego, że nie chciałabym, żeby teraz te osoby, w przypadku których doszło do przekroczenia granic przez seksuologa, czuły się z tego powodu winne. Natomiast namawiam pacjentki do zgłoszenia seksuologowi sprzeciwu, zawsze kiedy czują, że jego zachowanie jest niewłaściwe.
Ale jeśli nie mają racji?
Nie ma znaczenia, czy obiektywnie mają rację, czy nie. Liczą się odczucia pacjentki. Jestem przekonana, że zawsze można znaleźć taki sposób prowadzenia terapii, który nie naruszy jej granic.
Co więc pani zrobi, gdy pacjentka powie, że nie chce oglądać zdjęć, np. tych z błonami dziewiczymi?
Zapytam, czy może narysować, jak według niej ta błona wygląda. Być może dzięki temu nie będzie zażenowana, bo narysuje tyle, ile będzie w stanie. A jeśli powie: 'Strasznie się wstydzę rysować', zapytam, czy chce to opisać. Jeśli stwierdzi: 'Zupełnie nie wiem, jak wygląda', poproszę, by skonsultowała swoje wyobrażenie z moim opisem. Zawsze można znaleźć jakieś rozwiązanie. Oczywiście oprócz uszanowania woli pacjentki trzeba też zatrzymać się na jej zażenowaniu. Porozmawiać o nim.
A jeśli ja zaprotestuję przeciwko oglądaniu filmu instruktażowego, a seksuolog powie: 'Powinna pani to zawstydzenie pokonać, bo z pani problemami to normalne, że...'
Nie 'normalne'! Jeśli pacjentka zgłasza naruszenie granic to seksuolog musi się zatrzymać. Tak jak lekarz, gdy słyszy: 'Nie chcę tego badania'.
Najtrudniej jest przeciwstawić się w sytuacjach niejednoznacznych. Na przykład jeśli mam wrażenie, że seksuolog jest zainteresowany mną jako kobietą. Nie podoba mi się to, że całuje mnie w rękę na powitanie. Boję się jednak, że jeśli zwrócę mu uwagę, on mnie zaatakuje: 'Ale o co właściwie pani chodzi?!'.
To pani powie: 'O to, żeby mnie pan więcej w rękę nie całował'. Pamiętając o tym, by koncentrować się na jego zachowaniu, a nie intencji.
Czy taka uwaga nie zakończy współpracy?
Być może. W kontaktach między seksuologiem a pacjentem preferujemy pewną formalizację, natomiast pocałunek w rękę jest skróceniem dystansu. Jeśli więc seksuolog ma za cel wprowadzenie atmosfery nieformalnej, to jeśli zostanie przez panią zatrzymany, owego celu nie osiągnie. Wtedy rzeczywiście może dojść do nieprzyjemnej wymiany zdań i zakończenia współpracy. Będzie to jednocześnie dowód na to, że miała pani dobre przeczucia. Ostatecznie więc wyjdzie to pani na korzyść.
A jeśli niestosowne zachowanie było przypadkowe?
To pewnie pani usłyszy: 'Bardzo przepraszam, zwyczajowo całuję kobiety w rękę, zagalopowałem się'. Jeśli sytuacja się nie powtórzy ani nie zdarzy się nic innego, co wzbudzi pani niepokój, nie ma potrzeby zmieniać seksuologa. Chciałam jednak podkreślić, że teraz rozmawiamy głównie o relacjach z seksuologiem mężczyzną i standardach heteroseksualnych, natomiast trzeba pamiętać, że do nadużycia może też dojść ze strony kobiety seksuologa. Pacjentki czasem nie dowierzają, że kobieta może prezentować wobec nich zachowania seksualne.
A co ze słownictwem? Nie tylko wulgarnym, ale też prymitywnym. Na przykład seksuolog powie: 'Weźmie sobie panienkę i zrobi sobie dobrze'.
Wyrażenie, które pani zacytowała, jest sygnałem, że nastąpiło zejście z płaszczyzny profesjonalnej. Pacjent może mi zadać pytanie: 'Jak mam postąpić, by zrobić jej dobrze?'. Ja jednak muszę i chcę posługiwać się językiem naukowym. On służy utrzymaniu odpowiedniego dystansu, więc chroni pacjenta. Zapytam więc np.: 'Czy chodzi panu o znajomość technik, które mają sprawić, że partnerka poczuje przyjemność?'. Wprowadzę słownictwo alternatywne pozbawione emocji i jakichkolwiek elementów erotycznych. Podam inny przykład. Jeden z moich pacjentów miał problem z wytłumaczeniem, co dokładnie robi ze swoją partnerką. Zorientowałam się, że w innej sytuacji pewnie wyraziłby się bardziej wulgarnie, ale ponieważ starał się być jak najlepiej zrozumianym, powiedział: 'Łapię ją za... nie wiem, jak to nazwać... za maluśką'. Wtedy zapytałam: 'Czy chodzi o to, że dotyka pan krocza partnerki?'. Usłyszałam: 'Właściwie nie wiem'. Zapytałam, czy chciałby na ilustracji pokazać, czego dotyka. I dobrze, bo okazało się, że on nie dotykał krocza w ogóle, tylko warg sromowych mniejszych.
Mówiąc o granicach, trudno nie wspomnieć o terapii behawioralnej, z którą wiąże się sporo kontrowersji. Na czym ona właściwie polega?
Nurt behawioralno-poznawczy jest jednym z czterech głównych nurtów terapii w ogóle, a więc także w terapii seksuologicznej. Obok psychodynamicznego, humanistyczno-egzystencjonalnego i systemowego. Jest jednym z najbardziej znanych i uprawnionych podejść. W myśl jego zasad dąży się do tego, by w miejsce zachowania lub nawyku, który jest zaburzony lub nieprzystosowawczy, wprowadzić inny - prawidłowy i pożądany. Na przykład terapia z parą zwykle polega na tym, że partnerzy otrzymują wskazówki zgodne z wybranym programem terapeutycznym. Mają się nimi kierować podczas swych intymnych kontaktów. Potem w gabinecie analizują z seksuologiem skutki.
Rozumiem, że w gabinecie niczego nie ćwiczą?
Nie. Nie proszę ich, żeby położyli się na kozetce i postępowali według moich instrukcji.
Skąd więc kontrowersje?
Klasycy tego nurtu Masters i Johnson zajmowali się wyłącznie leczeniem układów partnerskich. Jeśli więc pacjent przychodził sam, musiał zrezygnować z terapii albo proponowano mu partnera zastępczego, który na przykład wykonywał masaż członka w przypadku problemów ze wzwodem.
Partnera seksualnego w celach terapeutycznych?
Tak. Dziś ten sposób działania nazywa się terapią surogatywną. Wywołuje ona ogromny sprzeciw środowiska seksuologicznego. W niektórych krajach, np. Holandii i Danii, takie rozwiązania są dopuszczalne.
A w Polsce?
Nie. U nas można to uznać za zabronione. Polskie Towarzystwo Seksuologiczne należy do Światowego Towarzystwa Seksuologicznego i uznaje jego kodeks, w którym jest wyraźnie zapisany zakaz stosunków seksualnych z pacjentami.
A jeśli seksuolog stwierdzi, że mojego problemu nie da się rozwiązać dostępnymi metodami i prosi mnie o zgodę na techniki eksperymentalne?
Pani zgoda jest niewystarczająca. Wszelkie nowatorskie techniki i badania dotyczące sfer genitalnych mogą być prowadzone pod warunkiem uprzedniego ich zatwierdzenia przez odpowiednie do tego celu instytucje na przykład przez Polskie Towarzystwo Seksuologiczne. Dopiero warunkiem kolejnym jest świadoma - podkreślam raz jeszcze: świadoma, a nie dorozumiana - zgoda pacjenta.
Kiedy powinnam zgłosić skargę na seksuologa?
Zawsze kiedy uważa pani, że doszło do nadużycia. Gdy zaangażowano panią w aktywność seksualną, np. w czasie wizyty u psychologa dotykano pani narządów płciowych albo sfer erogennych. Kiedy naruszono pani granice także werbalnie. Na przykład seksuolog powiedział: 'Osobiście panią nauczę, jak się masturbować'. Również gdy wykorzystał poczucie zależności, czyli np. kazał się pani położyć, mimo że pani tego nie chciała.
Gdzie mogę zgłosić swoją skargę?
W każdym przypadku do prokuratora. Dodatkowo, jeśli do nadużycia doszło ze strony lekarza seksuologa - do izby lekarskiej. Każdy lekarz musi do niej należeć. Albo do Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej. Z kolei na psychologa seksuologa skargę można wnieść do Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego. Jeśli oczywiście ów psycholog jest jego członkiem, bo w przeciwnym razie nie możemy interweniować. Dlatego radziłabym przed wizytą u seksuologa sprawdzić dokładnie jego kwalifikacje. Można prosić o pokazanie dyplomu lub certyfikatu albo zadzwonić do Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego czy Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej.
Jeśli jednak kilka miesięcy temu chciałabym sprawdzić prof. Gapika, dowiedziałabym się, że ma potrzebne kwalifikacje. Jak doszło do tego, że tak długo bezkarnie prowadził swoje praktyki?
Przyczyn jest kilka. Przede wszystkim nigdy nie otrzymaliśmy żadnych skarg. Nie było nikogo, kto by powiedział, że osobiście spotkało go nadużycie ze strony prof. Gapika. Słyszeliśmy tylko jakieś plotki: 'Moja koleżanka mówiła...', 'Słyszałam od znajomej, że...' To nie wystarczy, by zwołać sąd koleżeński. Kolejną przyczyną był coraz rzadszy udział profesora w pracach Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego. Kilka lat temu wycofał się z zarządu i założył Polskie Towarzystwo Terapeutyczne. Mając tak mały kontakt, nie mieliśmy szansy dowiedzieć się od niego osobiście, jakie metody stosuje i jakie prowadzi badania.
Nie konsultował z nikim swoich metod? Nie radził się kolegów?
Czy poddawał się superwizji? Nie wiem nic na ten temat.
Superwizja nie jest obowiązkowa?
W przypadku certyfikowanych psychologów seksuologów - nie. Dla nich poddawanie się superwizji jest jedynie nakazem etycznym. Tylko dla młodych seksuologów praca pod kontrolą jest obowiązkiem koniecznym do otrzymania certyfikatu, podobnie jak ukończenie 25-godzinnej psychoterapii własnej.
Czy będą zmiany, dzięki którym pacjent będzie bardziej bezpieczny?
Od lat my, psycholodzy, walczymy o ustawę, dzięki której powstanie izba podobna do lekarskiej, do której każdy psycholog będzie musiał należeć. Pracujemy też nad lepszym przygotowaniem do pracy w tym zawodzie. Planujemy np. zwiększenie liczby godzin psychoterapii własnej dla kandydata na psychologa seksuologa najpierw do 100, a docelowo do 250 godzin. Jednak nigdy nie będziemy mieć pełnej kontroli nad tym, co dzieje się w gabinecie. Chyba że wprowadzimy kamery.
Nie zapominajmy jednak, że psycholog czy seksuolog to zawody zaufania społecznego. Łatwo zniszczyć je nie tylko przez nierzetelne i nieetyczne działanie seksuologów, ale także monitoring, czyli totalną kontrolę w orwellowskim klimacie.