Boskie ciało obietnicą szczęścia?

Czym jest dla ciebie piękno? Przerysowanym ideałem z reklamy bielizny czy realnym obrazem samej siebie? Iza Cisek, trenerka rozwoju osobistego przekonuje, że warto dostrzec w sobie naturalne piękno i podpowiada co zrobić, aby dobrze się poczuć w swoim ciele.

Dlaczego z każdej strony jesteśmy namawiane do tego, aby się upiększać, poprawiać, odchudzać do bikini, pozbywać cellulitu? Czy nie ma Pani wrażenia, że dzisiejszy świat kręci się przede wszystkim wokół piękna zewnętrznego?

Tak, zdecydowanie żyjemy w czasach kultu ciała, młodości, wyglądu - i to ściśle określonego, kreowanego przez media. Z każdej strony "atakują" nas zdjęcia kobiet o idealnym, szczupłym i wątłym ciele- na opakowaniach produktów, sklepowych wystawach, billboardach. Ostatnio zwróciłam uwagę na to, że wizerunki kobiet są wprost wymarzone do tego, żeby zareklamować już nie tylko ubrania czy kosmetyki, ale także okna, wykładziny, dywany czy płytki ceramiczne! Moim zdaniem to przedmiotowe traktowanie kobiecego ciała czyni prawdziwe spustoszenie w myślach i emocjach szczególnie tych młodych kobiet, które nie dostały w domu wsparcia i akceptacji oraz przekazów na temat tego, co jest prawdziwą wartością. W pracy z kobietami zauważyłam, że nawet dojrzałe i świadome kobiety, które wiedzą, że przy sesji zdjęciowej pracuje sztab profesjonalistów, modelki mają po kilkanaście czy dwadzieścia lat, osoba na zdjęciu jest najpierw idealizowana poprzez perfekcyjnie dobrane światło, a potem wygładzana przez photoshopa, podświadomie i tak aspirują do ideałów i kanonów.

W czasach dążenia do odrealnionego ideału kobiecego ciała, naturalne piękno albo gdzieś się zatraciło, albo przestaliśmy je doceniać. Czy przepowiada Pani powrót do tego co naturalne?

Na szczęście kobiety zaczęły szukać piękna w sobie. Prowadząc warsztaty z obszaru wizerunku i rozwoju zauważyłam, że bardzo ważne jest, aby najpierw budować poczucie własnej wartości, podwyższać samoocenę, pracować nad starymi, wyniszczającymi i niesłużącymi już nam przekonaniami na temat swojego wyglądu. Istotna jest także praca w grupie - akceptacja, wsparcie innych kobiet i budowanie kobiecych relacji na nowych zasadach, czyli z odrzuceniem rywalizowania.

Gdzie można nauczyć się akceptacji samej siebie i przy okazji pozbyć niezdrowej rywalizacji?

Bardzo pięknym doświadczeniem były dla mnie warsztaty tańca brzucha. Kobiety w prawie każdym wieku i o różnej budowie ciała potrafią tak pięknie zapomnieć się w tańcu! Wtedy zobaczyłam bardzo wyraźnie, że piękno nie ma jednej formy, bo piękne są kobiety szczupłe i o pełnych biodrach, z małym biustem i z wielkimi piersiami, z długimi nogami i z udami "oblanymi" ciałkiem. Bo kiedy docenimy, ile możemy doświadczać dzięki naszym ciałom, możemy poczuć się szczęśliwsze. Ciało to nie ornament, to wspaniały instrument.

Podobno kobiety pięknieją latem. To z pewnością zasługa opalonego ciała. Niejedne badania psychologów przekonują, że opalenizna nie tylko wyszczupla, ale powoduje, że zyskujemy na atrakcyjności. Do tego stopnia kobiety w to wierzą, że uzależniają się od solarium czy słońca i popadają w tzw. tanoreksję. Jak wyczuć moment, w którym dbanie o siebie i urodę przeradza się w obsesję?

To, jak postrzegam siebie, często może mieć niewiele wspólnego z tym, jaki naprawdę jest mój wygląd. To suma myśli, emocji i przekonań na mój temat. Jeżeli jestem przekonana, że tylko opalona skóra sprawia, że jestem atrakcyjna, a nie jestem w stanie ukazać nikomu swojego alabastrowego ciała, które akurat odziedziczyłam, to może być problem. Myślę, że takim momentem, w którym warto przyjrzeć się temu głębiej jest chwila, kiedy uznam, że absolutnie nie mogę pokazać się innym, wyjść z domu, czy pójść na imprezę, dopóki nie będę...I tu można oczywiście wymienić całą listę warunków.

Perfekcyjna uroda dla wielu z nas wydaje się przepustką do udanego życia i kariery. To pułapka, prawda?

Owszem, wyniki badań mówią, że większość z nas przychylnie reaguje na atrakcyjne osoby. Jednak wykazano także, że otoczenie uzna mnie za bardziej atrakcyjną, kiedy zyskam wiarę w siebie i pewność siebie. A stosunek do siebie może zmienić i polepszyć każda z nas!

Jestem wyposażona w takie, a nie inne warunki fizyczne i nie mam na nie całkowitego wpływu. Mogę za to ulepszać kształt mięśni czy proporcje ciała, nauczyć się kamuflować wady i uwypuklać zalety urody. Dobrze dobrane ubranie i fryzura to część sukcesu. Lecz bardzo ważna jest także samoocena własnego ciała - osoby akceptujące siebie emanują pewnością siebie na zewnątrz, co więcej, wydają się światu piękniejsze! Warto więc pielęgnować nie tylko ciało i urodę, ale także sympatię i akceptację dla swojego wyglądu.

Czy to możliwe, aby "pięknieć" nie tylko od drogich zabiegów i kosmetyków, ale też np. od dobry humor, przespanej nocy, od tego, że jest ciepło, że dni są dłuższe?

Uważam, że każda z nas może pięknieć z tej prostej przyczyny, że potrafi cieszyć się życiem, doceniać każdy dzień, widzieć to, co dobrego się przytrafia. I nie chodzi tu o ucieczkę od problemów czy udawanie, że wszystko jest ok. Tylko o umiejętność patrzenia z poziomu tego, co mam i co dostaję, a nie z poziomu braku. Taka postawa jest często efektem uporządkowania różnych kwestii, rozprawienia się z przeszłością. Ale są osoby, które miały to szczęście, że dostały to w spadku i najczęściej w naturalny sposób "zarażają" tym innych.

Proszę podpowiedzieć, co można zrobić dla siebie latem, aby lepiej się poczuć ze sobą np. na plaży, nawet jak się dźwiga kilka dodatkowych kilogramów np. po dziecku, albo po zimie?

Dobrze jest mieć świadomość swojego wyglądu i uczyć się urealniać to, co o sobie myślimy. Mówić sobie: "po ostatniej zimie przybyło mi pięć kilogramów" zamiast "od kilku miesięcy jestem tłustym wielorybem". Ten pierwszy sposób widzenia siebie może prowadzić do konkluzji: " dzięki spacerom na plaży czy chwilom w morzu mogę trochę stracić na wadze, a na pewno lepiej i lżej się poczuję". Ta druga generuje "dowalanie sobie" : "kiedy wyjdę na plażę, wszyscy się przestraszą i uciekną. I nawet nie spróbuję wejść do morza, bo zapewne woda wystąpi z brzegów!". Dobrze jest przekładać to, jak wygląda nasze ciało, na fakty - czyli kilogramy, centymetry, bo one nie budzą w nas emocji i mamy szansę przejść do konstruktywnego działania, kiedy chcemy zmienić wygląd. Żeby lepiej się poczuć we własnym ciele najlepiej jest się ruszać! I być w kontakcie z ciałem, zwracać uwagę na jego potrzeby. Ćwiczyć, tańczyć, rozciągać się, chodzić, spacerować. Rozpieszczać się kąpielami i masażami, pieszczotami i seksem. Zapewniać sobie smaczny i zdrowy posiłek. A na plaży warto uaktywnić broń kobiecego rażenia: dobrze dobrany kostium, zestaw powiewnych chust i pareo, przejrzyste koszule i lekkie tuniki. I potraktować ten czas jako dobrą zabawę i ważny moment, by zadbać o siebie i swoje ciało.

Iza Cisek - trenerka rozwoju osobistego i komunikacji opartej na empatii. Przez kilkanaście lat pracowała jako stylistka, dziennikarka mody, kostiumografka i doradca do spraw wizerunku. Prowadzi warsztaty rozwojowe i wizerunkowe, głównie dla kobiet. Obszary jej zainteresowań to postrzeganie własnego ciała, kobiecość, seksualność, praca z ciałem. W ramach Dojrzewalni Róż współprowadzi roczną grupę rozwoju i wsparcia "Kobiety w wewnętrznej podróży". Miłośniczka tańca, mitologii i rytuałów. Jej najnowszym projektem jest zaplanowany na 16-23 września na Krecie warsztat dla kobiet: "W poszukiwaniu bogini w sobie!". Więcej informacji na temat warsztatów na Krecie pod numerem telefonu: 660 633 377

Zapraszamy do udziału w wyjątkowej, letniej odsłonie Festiwalu PROGRESSteron , który odbędzie się w Sopocie w dniach 12-21.08.2011.Organizatorzy festiwalu to Ośrodek Rozwoju Osobistego Kobiet Dojrzewalnia Róż i Centrum Rozwoju i Promocji Ekspresja. Partnerem letniej Edycji Festiwalu jest Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej.

Więcej o: