Facebook, portal społecznościowy w którym zarejestrowanych jest 400 milionów użytkowników, jest świetnym miejscem do nawiązywania nowych kontaktów, znajdowania pracy oraz... jej tracenia. Zaskakujące jest jak wciąż, po tylu latach funkcjonowania tego serwisu ludzie nie mają wyczucia, którymi informacjami, przemyśleniami i doświadczeniami dzielić się ze "znajomymi", a które lepiej zatrzymać dla siebie. Przewodnikiem po użytkowaniu tego portalu powinien być zwyczajnie zdrowy rozsądek, ale ludzie wciąć są zachłyśnięci jego innowacyjnością i zapominają o konsekwencji zamieszczania w postach rzeczy, których nie powinni, twierdzi Kerry Ryan, prawnik zajmujący się negocjacjami między korporacjami a ich byłymi pracownikami. Tych drugich, którzy zostali zwolnieni przez mało przemyślaną wypowiedź na Facebooku, pojawia się coraz więcej.
Facebook to nie tylko portal, to nowe zjawisko, w którym uczestniczy tak ogromna masa osób, że wiele korporacji musiało obrać formalną politykę wobec serwisów społecznościowych. W przeciągu 12 miesięcy aż 10% z 1000 pracowników, których zatrudniają różne amerykańskie firmy, w tym IBM i GM, musiało zostać ukaranych za niezastosowanie się do wymogów stawianych przez zarząd co do tego, jak powinni zachowywać się w sieci. 8% tych firm musiało zwolnić przynajmniej jednego pracownika z tego właśnie powodu. Czego nie powinno się robić na Facebooku, aby utrzymać swoją pracę? Najlepiej pokażą wam to przykłady osób, które doświadczyły tego na własnej skórze.
Gloria Gadsden, wykładowczyni na wydziale socjologii Uniwersytetu w Pensylwanii lubiła sobie zażartować na swoim profilu ze swoich studentów. Jeden z jej komentarzy mówił o tym, że dziś miała całkiem niezły dzień, gdyż nie chciała zabić żadnego ze swoich podopiecznych. Przy gorszym jednak dniu spytała na portalu czy ktoś wie gdzie może znaleźć płatnego mordercę. Żarty okazały się być nie na miejscu w związku z tragicznymi historiami, jakie zdarzały się w szkołach i na uczelniach amerykańskich w ostatnich latach. Gadsden została zmuszona na pójście na miesięczny urlop. Na szczęście przywrócono jej po tym okresie jej dawne stanowisko.
Policjant z Atlanty został zwolniony ze służby po tym, jak publikował niezbyt przemyślane komentarze na Facebooku. Nie tylko wyznawał w nich, jak sfrustrowany jest pracą, ale również nie omieszkał zdradzić, że współpracuje z FBI nad sprawą narkotykową lub że pracuje jako tajniak. Jego profil był prywatny, ale to nie powstrzymało jego departamentu przed wyciągnięciem konsekwencji z tak nierozsądnego zachowania.
Lekarz z ostrego dyżuru w Nowym Jorku zapomniał o prawie, jakim jest zakaz publikowania wizerunku ofiar morderstwa, i postanowił pokazać na Facebooku swojego, nieżyjącego już wtedy pacjenta, który został uduszony kablem od suszarki. Natychmiast stracił pracę.
...i pacjentach. Trzynaście pielęgniarek szpitalu w Pensylwanii włączyło się w ekscytującą rozmowę na Facebooku na temat ich pacjentów. Niestety miała ona wydźwięk również rasistowski. Dotarło to do zarządu szpitala, który zwolnił całą grupę.
Kimberley Swannn postanowiła zdać relację ze swoich pierwszych dni pracy w biurze słowami: "O mój Boże! Co za nudy!". Kilka dni później narzekała, że jedyne czym się zajmuje to skanowanie i kserowanie papierów. Po trzech tygodniach posty te przeczytał jej szef i natychmiast zwolnił niewdzięczną pracownicę. Z kolei Lindsday napisała do znajomych na Facebooku, że jej szef jest kompletnym idiotą. Idiota zaś był w jej kontaktach. Skomentował post jednym zdaniem: "Nie fatyguj się jutro do pracy"?
Ashley Payne, nauczycielka w liceum, użyła w swoich komentarzach niezbyt cenzuralnego języka. Podzieliła się też zdjęciami ze swojej podróży po Europie, która była mocno zakrapiana. Dyrektor szkoły stwierdził, że daje zły przykład swoim uczniom i zmusił ją do złożenia wypowiedzenia.