O Francuzkach, a właściwie modnych paryżankach mówi się, że jedzą wszystko, a wyglądają szczupło. Rano kawa i rogalik z czekoladą, w ciągu dnia hektolitry kawy i paczki papierosów, na obiad sałata z dodatkami i sery, a na kolację - późnym wieczorem - kaloryczne potrawki i czerwone wino. W przekonaniu kobiet na całym świecie paryżanki nie robią absolutnie nic, żeby dbać o linię. W przeciwieństwie do Amerykanek, siłownię omijają szerokim łukiem, parków nie traktują jak miejsce do biegania, tylko jako scenerię romantycznych schadzek z kochankiem. Dyscypliną sportu znaną im najbardziej jest bieganie w szpilkach i gestykulowanie rękami, ewentualnie namiętna l'amour. Od tego jednak nikt poza nimi nie chudnie...Oczywiście to stereotyp utrwalany przez kilka modnych kobiet, które zapewne przestrzegają bardzo restrykcyjnie diety i w przeciwieństwie do innych kobiet o tym po prostu nie mówią. To jednak z Francji pochodzi najnowsza i najmodniejsza, a przy okazji dosyć zwariowana, dieta.
Odchudzać się można na różne sposoby - racjonalnie, zmieniając sposób odżywiania, pod okiem dietetyka i wprowadzając zdrowe nawyki albo ulegając zbiorowej modzie i szkodząc zdrowiu. Z bardziej szalonych pomysłów na zrzucenie kilogramów kobiety katowały się już dietą kapuścianą, dietą złożoną tylko z białych produktów, jadły tylko do zachodu słońca, czy dobierały produkty pod kątem grupy krwi albo koloru tęczówki. Teraz przyszła moda na Le Forking, czyli "Widelcowanie"... A wszystko zaczęło się od wydanej w 2005 roku książki "Dine avec une fourchette" napisanej przez Ivana Gavriloffa i Sophie Troff. O co chodzi tym razem?
Przede wszystkim o to, żeby schudnąć. W drodze do osiągnięcia szczuplejszej sylwetki ma pomóc jedzenie trzech posiłków dziennie (bez podjadania między nimi). Największe i najważniejsze jest w tym wypadku śniadanie - określane mianem królewskiego. Musi być skomponowane w zgodzie z zasadą, że do jego przygotowania i zjedzenia, podobnie jak w przypadku obiadu i kolacji, będzie potrzebny wyłącznie widelec. Pozornie daje to szerokie spektrum możliwości, bo na siłę to i steka da się zjeść widelcem (widziano takie przypadki). W rzeczywistości odpadają wszelkie zupy, sosy, czerwone mięso, a zostaje łosoś, makarony, drobne warzywa. Zdaniem pomysłodawców diety, widelec jako narzędzie selekcji sprawia, że na naszym talerzu lądują produkty spożywcze, które są zdrowe, takie jak ryby, warzywa strączkowe, kasze. Słodycze i ciastka - chociaż idealnie dają się nadziać na widelec nie są przewidziane w diecie widelcowej. Nie można także używać noża do smarowania np. masłem czy majonezem ani palców do podjadania.
Nie trzeba być dietetykiem ani specjalistą ds. odżywiania, żeby stwierdzić, że Le Forking to jak każda modna dieta pomysł na dłuższą metę nierozsądny. Wykluczanie z diety określonej grupy produktów nie może się skończyć dobrze. Organizm potrzebuje zbilansowanej diety, która dostarczy mu różnych składników. Niezbyt dokładnie opisane zasady także nie pozwalają na jej zdrowe stosowanie. A na koniec, nie dość, że jesteś głodna, zła, słaba to jeszcze totalnie zdezorientowana, co wolno jeść, a czego nie. Nie mówiąc już o tym, że jak w przypadku każdego wielkiego zrywu i tak wcześniej czy później grozi efekt jo-jo...