Małgosia jest dowodem na to, że jak ktoś chce, to potrafi osiągnąć wiele. Samo pojawienie się jej w budynku naszego wydawnictwa było tego najlepszym dowodem. Kiedy dziewczyny z recepcji powiedziały, że czeka na mnie gość, po zejściu na dół okazało się, że żadna z trzech kobiet krążących koło głównej recepcji nie jest Gosią. Nawet ta w ciężkich traperach z plecakiem i opaloną twarzą. Kilka minut zajęło mi odnalezienie zguby. Okazało się, że Małgosi udało się sforsować drzwi do bocznego wejścia i tam - w botkach na obcasach - czekała.
Już w czerwcu Małgorzata pożegna się na miesiąc z europejską cywilizacją, która dla nas jest tak oczywista, że ciężko uwierzyć, że w górskim regionie, do którego jedzie z pozostałymi członkami wyprawy, mieszkańcy mają 200 km do najbliższego lekarza. I to w lecie, bo w zimie wydostanie się poza wieś jest całkiem niemożliwa. Że ludzie mieszkają tam w glinianych chatach bez bieżącej wody i ogrzewania, w zimie, gdy temperatura spada do kilkudziesięciu stopni poniżej zera.
Co ją tam pcha? - Chęć przeżycia przygody, zwiedzania świata, poznawania ludzi - wymienia szybko. A także miłość do gór i wspinaczki wysokogórskiej. Przed Afganistanem, w którym Gosia była już rok wcześniej, przygoda zawiodła ją także do Nepalu i Pakistanu. Co czuje, kiedy dociera na miejsce? - Wolność, dystans do naszych europejskich problemów, swobodę i spokój - mówi. Kiedy głośno zastanawiam się, czy jest tam bezpiecznie dla Europejki, Małgosia rozwiewa moje wątpliwości. - Jeśli przed wyjazdem się odpowiednio przygotujemy, poznamy kulturę kraju, dobrze wybierzemy miejsce docelowe, i będziemy śledzić wydarzenia związane z obecną sytuacją w kraju, to zwiększymy swoje szanse bezproblemowego pobytu w kraju. Oczywiście są sytuacje, których przewidzieć się nie da, ale nasza ekipa nie wybiera się w regiony objęte konfliktem, tylko do spokojnego Korytarza Wachańskiego. Małgosia zapewnia, że nigdy nie spotkały ją żadne nieprzyjemności ze strony mieszkańców Pakistanu czy Afganistanu. - Wprost przeciwnie. Wszędzie mogłam liczyć na zainteresowanie, gościnność, chęć pomocy - dodaje. Kobiety są bardzo ciekawe mojego wyglądu, ubrania, tego co ma ze sobą. Jedyna niebezpieczna sytuacja zdarzyła się w zeszłym roku, ale miała związek z przyrodą, nie ludźmi.
Cel wyjazdów wakacyjnych, do których jestem przyzwyczajona, nawet tych bardzo egzotycznych jest dla mnie (i chyba nie tylko mnie) w miarę oczywisty - zobaczenie zabytków, nurkowanie, odpoczynek na plaży. Za fundusze, który miesięczny pobyt w Afganistanie pochłonie (ponad 1,5 tys. funtów od głowy) mogę nawet wyobrazić sobie wyjazd w wersji de lux. Afganistan nie spełnia wymogów kolorowych folderów i nie jest pierwszym skojarzeniem na myśl o egzotycznej przygodzie. Nie ja jedna na hasło "Aganistan" robiłam zdziwioną minę. - Małgorzacie zależy na tym, żeby zmienić sposób, w jaki postrzegany jest ten kraj. Dlatego w ich wyprawie wspinaczkowo-paralotniowej Sekretne Szczyty Afganistanu obok Australijki, lekarki wyprawy Sary Sheridan, dwóch Niemców Chrisa Nettekovena i Anreasa Schnalla i Brytyjczyka Willa Palmera znalazł się także Polak, operator Mariusz Hoffman. To on będzie kręcił filmy, które mają pokazać, jak piękny i ciekawy jest Afganistan. To w zespole tkwi siła - podkreśla kilkakrotnie Małgosia. - Razem się wspieramy, uzupełniamy i tworzymy całość - dodaje.
Małgosia nie wyobraża sobie, że rodzina mogłaby ograniczać jej pasje. - To jest moje życie i chcę je przeżyć po swojemu - tłumaczy. Na martwi się o nią rodzina ze Zwierek pod Białymstokiem, skąd pochodzi. Przyszły mąż będzie miał do wyboru - albo przyłączyć się do wypraw albo zaakceptować wyjazdy i tęsknić z dystansu. Gosia nie wyobraża sobie, że mogłaby pracować osiem godzin za biurkiem, dzień w dzień. Wyprawy dają jej kopa na resztę roku, a gdy poziom energii opada, wtedy zaczyna się planowanie kolejnej ekspedycji. Praca w Londynie i studiowanie stosunków międzynarodowych na tamtejszym uniwersytecie na razie dają się wpleść w wojaże. Ale dlaczego nie miałyby? Przecież chcieć, to móc!
Film z wcześniejszej wyprawy Małgosi do Pakistanu: