Zbyt duży dekolt sukienki? Z tymi liniami nie polecisz!

Zamiast martwić się ciężarem bagażu lepiej zastanów się, czy Twój strój nie będzie powodem do selekcji przed wejściem na pokład samolotu! Szokujące? Owszem!

Ubranie ma znaczenie

Czasy ubraniowej tolerancji minęły? Być może. Czy to możliwe, żeby w firmach, w których nie obowiązuje sztywny dress code, ludzie przestali się kierować nawet zdrowym rozsądkiem? Po sieci krąży zdjęcie oficjalnego pisma, które szanowane wydawnictwo Condé Nast (wydawca m.in. "Vogue'a" wystosowało ponoć do swoich pracowników. Nawiązano w nim do zachowania ustaleń luźnego dress codu oraz wspomniano o obowiązku zakładania do biura bielizny. To nawiązanie do osoby, która pracowała podobno przy biurku w samym T-shirtcie, bez spodni i majtek... Ile w tym dokumencie prawdy i, czy wymieniony w nim Jeremy to postać istniejąca - w majtkach lub bez? Trudno stwierdzić. Inaczej niż w przypadku całkiem namacalnych sytuacji na amerykańskich lotniskach.

Pogromcy obfitych piersi

Z doniesień mediów wynika, że najbardziej znienawidzona przez pasażerów jest amerykańska linia lotnicza Southwest. Na swoim koncie ma odmowę zabrania na pokład kobiety, która ich zdaniem była za gruba. Linie wywołały także kilka skandali obyczajowych. Ofiarą pierwszego padła niejaka Kyla Ebbest - młoda, opalona blondynka lecąca z San Diego do Tuscon. Jak na Kalifornijskie warunki pogodowe przystało, ubrana była całkiem zwyczajnie - czyli odsłaniała dużo ciała. Owego feralnego lotu miała na sobie mini spódniczkę, do tego wydekoltowany top, obcisły kardigan, klapki na obcasie i torebka od Gucci'ego. Odprawiającemu ją mężczyźnie jej strój wydał się zbyt obsceniczny, zwłaszcza jak na standardy szanującego tradycyjne wartości rodzinne przewoźnika. Młodej kobiecie groziła utrata wizyty u lekarza, do którego właśnie leciała. Pracownik linii w końcu zmiękł i wpuścił ją na pokład, wcześniej jednak zalecił dziewczynie... podciągnąć dekolt i obciągnąć spódniczkę.

Zobacz wideo

Obraza moralności

Nieskromnie zakryty dekolt był przyczyną problemów kolejnej pasażerki linii Southwest. Oburzona kobieta występująca w mediach jako Avital, była ubrana raczej normalnie - może ekscentrycznie, ale nie obscenicznie. Czarną sukienkę z dekoltem wypełniały co prawda piersi (na zdjęciu), ale ich wielkość to już dar natury, a nie zła wola Avital. Pracownicy linii byli nieprzejednani - kazali kobiecie zapiąć się pod szyję, używając w tym celu flanelowej koszuli, która była częścią jej stroju. Avital się jednak nie ugięła się i... postawiła na swoim. Wściekli klienci linii, a jest ich wielu nie puszcza zachowania jej pracowników płazem - tym bardziej, że do niedawna przewoźnik w ogóle nie miał podstaw do interweniowania w sprawach stroju - nie miał regulaminu, który regulowałby te kwestie. Teraz już je stworzył - jeden z zapisów zabrania wchodzenia na pokład boso, inny ubrań, które mogą powodować dyskomfort u współpasażerów. Urażeni pasażerowie bombardują skargami i reklamacjami, które są następnie uznawane. Jako dowód dobrej woli linie wysyłają przeprosiny oraz vouchery na kolejne loty.

Restrykcje dotyczące strojów wbrew pozorom wcale nie dotyczą tylko wzbijających się w powietrze kobiet. Mężczyźni także padają ich ofiarami, nawet ci całkiem znani. Powodem są zazwyczaj nieobyczajne napisy na koszulkach oraz... zbyt nisko opadające spodnie. Z tego powodu nie poleciał wokalista Green Day, Billie Joe Armstrong. Czy w Polsce mamy się czego obawiać?

Polska z lotu ptaka

Przedstawiciele biura prasowego Polskich Linii Lotniczych LOT zapewniają, że na pokładach ich samolotów nie ma żadnych restrykcji dotyczących ubrania pasażerów i "do tej pory nie odnotowaliśmy przypadków uzasadniających ich wprowadzenie". Uff! British Airways w warunkach przewozu także nie zgłasza podobnych obostrzeń. Z kolei Wizz Air zostawia sobie otwartą furtkę zapisem mówiącym, że przewoźnik zastrzega sobie prawo odmowy wpuszczenia na pokład pasażera jeśli "jego zachowanie lub ubranie wywołują strach, niesmak lub zgorszenie osób na pokładzie samolotu". Ryan Air jeszcze lakonicznej ujmuje ten zapis, zaznaczając, że nie będzie świadczył usługi w stosunku do pasażera, który może wpłynąć m.in. na komfort innych pasażerów. Monika, która należy do kategorii często latających nie spotkała się w swoim lotniczym dorobku z odmową wejścia na pokład. - Nie mam jednak imponującego biustu, nie latam w mini - śmieje się. - Wielokrotnie byłam jednak świadkiem szybkiej interwencji, gdy pasażer był pijany, agresywny lub złamał zakaz palenia w ubikacji. Po wylądowaniu samolotu na pokładzie natychmiast pojawiały się odpowiednie służby i szybko pacyfikowały szalejącego pasażera. W wypadku stroju podróżnego można także liczyć na pełną tolerancję - tak jak jeden z pasażerów linii U.S. Airways, który do odprawy stawił się w damskiej bieliźnie, pończochach i sweterku. Poleciał, bo jak tłumaczył rzecznik linii - "genitalia miał przecież zakryte".

Czy zdarzyło Ci się nie zostać w puszczonym na pokład? A może uważasz, że niektóre stroje powinny być zakazane?

Lubisz nasze artykuły? Zostań fanem i kliknij tutaj.

Więcej o: