Jest w centrum stolicy takie miejsce. Między dwoma placami, trzema parkami. Jest tam tęcza bez względu na pogodę, a na jednego człowieka przypada pół metra kwadratowego i półtora iPhona. Szerszej grupie ludzi miejsce to znane jest jako Plac Zbawiciela, węższej, jako Plac Hipstera.
Podejść hipstera - a na placu ich imienia, hipsterów jest rzecz jasna najwięcej, wcale nie jest łatwo. Zwłaszcza, że jak wiadomo, prawdziwy hipster wymyka się wszelkim definicjom i nie daje się łatwo zakwalifikować. Naszym bohaterem został więc bohater fikcyjny - Brzydki Hipster , który cierpi. To postać nieistniejąca - ot, profil założony na Facebooku przez pewnego warszawiaka. Brzydki Hipster urodził się 5 sierpnia i od tego czasu idzie jak burza - ma ponad 8800 osób, które go lubią i żywiołowo komentują wpisy. Brzydki Hipster " uczy życia pokory" i "tam, gdzie jest pod górkę, nie chadza". Enigmatyczny, owinięty szalem tajemniczości, z lajkiem w oczach - wpuszcza nas do świata hipsterów, przy okazji... wyprowadzając w pole.
Warszawa, 33, rozśmieszaniem ludzi.
Wyjściowo miałem jeszcze dwa alternatywne pomysły: "drech polski" i "kolega z działu IT", ale myślę, że Brzydki Hipster był najbliższy memu sercu i wyszedł najbardziej organicznie. Poza tym, jestem otoczony klubami uznawanymi za hipsterskie, więc mogę czerpać garściami.
Brzydki, dlatego że każdy hipster ma wrodzony dystans do siebie i ukazuje rzeczywistość taką jaka jest. Jego cierpienia wynikają z faktu, że sam zawiesił sobie tak wysoką poprzeczkę, że niemożliwym jest pokonanie jej. Nie pomaga mu w tym na pewno rozczarowująca na każdym kroku polska rzeczywistość.
Latte. Sączenie latte. Wizyta na feju. Kilka telefonów. Pozorne dłubanie w kompie. Odpoczynek. Koniec pracy. Africola. Melanż... To niesamowite, że te wszystkie rzeczy dzieją się w jednym miejscu!
Oryginalnymi i zwariowanymi ludźmi.
Wszędzie tam gdzie jest możliwość otagowania się.
Leżak, piwo regionalne, iPhone- to wystarczające towarzystwo do dobrej zabawy.
Wiem tylko tyle, że istnieją hipsterzy, którzy udają koty, ale nie mogę wypowiadać się na ich temat.
Nie mogę ich wskazać... Jeśli tak zrobię na pewno hipsterów tam już nie będzie.
W tym roku nie mieli wakacji - musieli walczyć o swoje kluby!
Wszystkim co ma kółka, a nie jest samochodem.
Dla początkującego hipstera: iPhone, szalik i Ray-Bany to wystarczający asortyment. W miarę zdobywania kolejnych stopni wtajemniczenia zwiększa się dbałość o detale.
Ważne żeby nie były facetami. Reszta jak dla ogółu populacji.
Po europaletach.
Powiśle!!!
Szczurzym, korporacyjnym pędem.
Paradoks polega na tym, że jest lekkie, jednocześnie będąc ciężkim.
Czystego leżaka.
Nie ma rekrutacji.
W stronę nieskrępowanej hulanki i swawoli.
Fala nie jest im znana. Hipsterzy są zawsze w głębokim off-ie.
Puste miejsce? Gdzie? Na leżaku? Nad morzem robią to z powodzeniem grube Niemry.
Oni nie znają pojęcia strachu, jeżdżą na longboardach i piją niestudzoną latte!
To był swego rodzaju eksperyment. Hasło "hipster" posłużyło mi jako platforma do cynicznego spojrzenia na współczesną, wielkomiejską pozę. Zaczęło się to niewinnie. Info o stronie wysłałem do swoich przyjaciół z Facebooka, a mam ich 66. Potem zaczęło się to rozprzestrzeniać niczym wirus.
Kocham ich. Serio. Uważam, że każdemu wyszłoby na dobre gdyby zaszczepił w sobie choć odrobinę luzu, który oni mają we krwi!
To pokłosie wykonywanego przeze mnie zawodu, który bazuje na... wnikliwej obserwacji ludzkich zachowań!
To teraz modny temat. Każdy chciałby być hipsterem a nie każdy ma predyspozycje i możliwości...
Lubisz nasze artykuły? Zostań fanem i kliknij tutaj.