W poszukiwaniu informacji na temat wystroju wnętrz polskich mieszkań natrafiłam na internetowe forum dyskusyjne, z którego wynika, że w naszych domach króluje styl skandynawski, czyli popularne minimalistyczne rozwiązania oferowane przez Ikeę. Za co tak pokochaliśmy szwedzką markę, że w zeszłym roku aż 18 milionów z nas odwiedziło sklepy Ikei, zostawiając tam 1 miliard 700 milionów złotych? Jeden z internautów podczas dyskusji na temat aranżacji wnętrz napisał: - Jeżeli w całej masie Polaków szczytem designu jest Ikea, to nawet dobrze. Ikea to jednak jakiś design, przynajmniej stać ludzi na ten design. Inny głos z Internetu: - Dajcie spokój z tą Ikeą. Chodzę po znajomych i wszyscy mają tak samo urządzone mieszkania, porażka. Czy w ludziach nie ma już odrobiny szaleństwa i oryginalności? Wszędzie te same stoliczki, te same łóżka. Ścianki działowe z Ikei to już chyba standard w mieszkaniach z aneksem kuchennym.
Co ikeowego najczęściej spotkamy w polskich domach? Małgorzata Jezierska, specjalista ds. PR IKEA, dla serwisu domosfera.pl przygotowała listę rzeczy, które Polacy najczęściej kupują w sklepach szwedzkiej marki. Na pierwszym miejscu są akcesoria dekoracyjne: świece i ramki na zdjęcia. Tuż za tym przybory kuchenne. Lubimy również serię Ikea 365+ a dokładnie: patelnie i wyciskacz do czosnku. Z mebli największą popularnością cieszy się sofa Bedding i nieśmiertelny stolik Lack, a także regał Expedit. Jeśli chodzi o wyposażenie pokoju dziecięcego, najczęściej wybieramy krzesełka Mammut. Lubimy też meble kuchenne, szczególnie te na wysoki połysk.
O tym dlaczego i co kupujemy w sklepach Ikei rozmawiam z 20 i 30-latkami. 36-letni Darek, konsultant biznesowy z Warszawy, ze zdziwieniem przyznaje, że ma w domu sporo rzeczy z Ikei, począwszy od mebli kuchennych, poprzez łóżka, szafy wnękowe, półki na książki, a skończywszy na mnóstwie drobiazgów typu garnki, noże, kosze. Liliana, 37-letnia mama trójki dzieci, warszawianka, uważa, że meble ze sklepów Ikei są do życia, nie do podziwiania i dodaje: - Mam w domu kilka mebli, m.in. duży regał na książki Expedit, łóżko i materac dla 5 letniej córki, łóżeczko dla rocznego synka, kultową kanapę Klippan w pokoju córek, szafy dziecięce dla córek, szafki na buty. Przy przeprowadzce do większego mieszkania Ikea była dla mnie podstawą domeblowania tak na szybko. 23-letnia Julita, absolwentka warszawskiej uczelni SGGW, właśnie urządza swoje pierwsze mieszkanie w Kielcach. Na pytanie czy ma coś ikeowego w domu odpowiada: - Aktualnie to jeszcze nic, ale planuję kupić szafy do garderoby. Dla niej Ikea jest przyzwoitą tandetą. W Ikei najbardziej podoba jej się to, że meble można kupić od ręki i nie trzeba na nie tygodniami czekać jak w innych salonach meblowych. Łatwo je też samodzielnie złożyć. 27-letnia Anna pracuje w Warszawie w dziale marketingu w popularnym portalu nieruchomościowym. Wraz z partnerem kończą urządzanie swojego pierwszego, wspólnego mieszkania. Anna porównuje Ikeę do księgarni - Z meblami Ikei jest jak z książkami - jest ich dużo, ale nie wszystkie są wyszukane i nie wszystkie trafiają w gusta każdego. Moje mieszkanie w 50 proc. urządzone jest meblami z Ikei. Dlaczego? Bo są stosunkowo niedrogie i większość z nich ma dobrą formę. Anna lubi Ikeę za ceny i sprytne rozwiązania np. różnego rodzaju pudełka, skrzyneczki - wszystko to, co pozwala trzymać porządek w szafie lub w szafkach kuchennych. Darek nie lubi Ikei za tłok, masówkę i zaskakująco niską jakość niektórych produktów - Szafka kupiona za czasów studenckich do wynajmowanego mieszkania - kiedy to niska cena była priorytetem - nadawała się do wyrzucenia zaraz po złożeniu. Niestety i tam się sprawdza powiedzenie, że ubogich nie stać na kupowanie najtańszych rzeczy.
Kiedy pytam młodych ludzi o to, czy znają kogoś, kto nie ma w domu nic ze sklepów szwedzkiego koncernu, odpowiadają, że nie. Tylko Liliana zauważa, że jej babcia nie ma nic z Ikei, ale babcia ma 87 lat.
W czasach PRL-u w mieszkaniach królował jeden styl. Meble na wysoki połysk, rozkładane wersalki, boazeria, regały. Do tego obowiązkowo dodatki z Cepelii. Kilimy, ceramika z Bolesławca, figurki krakowianek, drewniane puzderka, koronkowe serwetki czy łowieckie laleczki dodawały koloru i smaku smutnym wnętrzom. Dzisiaj mamy taki wybór towarów o jakim nie śnili nasi dziadkowie. A mimo to wciąż urządzamy mieszkania tak, jakbyśmy mieli tylko jeden sklep w okolicy. O komentarz, dlaczego jako społeczeństwo jesteśmy podatni na mody i łatwo ulegamy komercyjnej manipulacji poprosiłam Dorotę Jędruch - historyka sztuki, kuratorkę wystawy "Za-mieszkanie 2012. Miasto ogrodów. Miasto ogrodzeń" w Muzeum Narodowym w Krakowie. - Dzisiejsi 30-latkowie to pierwsze pokolenie świadomych konsumentów, jednak możliwość wyboru, jest zjawiskiem nowym. Reklama, seriale, pisma wnętrzarskie, oferta sprzedaży mieszkań - często w bardzo bezpośredni i wprost sformułowany sposób, pokazują wystrój wnętrza wraz z pewnym stylem życia, budując i kształtując potrzeby konsumenckie. Kupujemy pakiet - meble, ogród, samochód, prestiż, wygodę, młodość, bycie trendy. Często wybieramy drogę na skróty i kupujemy gotowy obraz. Jako konsumenci lubimy mieć wybór, ale w efekcie wybieramy podobne rozwiązania.
Według raportu sporządzonego dwa lata temu przez Home Broker, firmę zajmującą się doradztwem ds. nieruchomości, wynika, że podczas kupna mieszkania najważniejsza jest dla nas atrakcyjna cena oraz standard budynku (garaż, parking, ochrona, plac zabaw na terenie osiedla). Rzadko wybieramy mieszkania ze względu na estetykę. - Myślę, że o wnętrzach myślimy podobnie, liczą się cena, wygoda, a nie wyszukane rozwiązania. Mamy też niewielkie powierzchnie mieszkań i ograniczone zasoby finansowe. Raczej nie szukamy ekstrawagancji, mocno zindywidualizowanych projektów, wolimy rozwiązania bezpieczne, podpatrzone w telewizji lub u sąsiada - podsumowuje Dorota Jędruch.
ikea Fot. Jarosław Matla
Fot. Jarosław Matla
Agata Wiśniewska, architekta, kuratorka wystawy "Za-mieszkanie 2012. Miasto ogrodów. Miasto ogrodzeń" w Muzeum Narodowym w Krakowie zauważa, że współczesne mieszkania mają bardzo podobne metraże do tych z bloków przed 1989r., ale nastąpiła zmiana w sposobie aranżacji przestrzeni.
- Ciasny przedpokój z drzwiami do wszystkich pomieszczeń obecnie jest niemal połączony z pokojem dziennym, do którego przylega otwarta kuchnia często wydzielona wyspą meblową z blatem. Prace kuchenne awansowały i odbywają się na oczach gości i w towarzystwie telewizora. Nastąpiła też inflacja nazewnictwa - mieszkanie stało się apartamentem, pokój dzienny - salonem, przedpokój - holem - wyjaśnia Wiśniewska.
Coraz częściej jesteśmy świadomi możliwości aranżacyjnych, korzystamy z porad doradców w sklepach meblowych, czytamy czasopisma wnętrzarskie i blogi internetowe. Pomimo że architektura wnętrz w Polsce to nadal dziedzina dosyć świeża, to zaczynamy korzystać z usług projektantów wnętrz. Dostęp do bogatej oferty materiałów budowlanych, mebli, elementów wykorzystywanych we wnętrzach, powoduje że trudno samodzielnie stworzyć sensowną kompozycyjnie i funkcjonalne przestrzeń. W tym kontekście oferta szwedzkiego giganta jest spójna, praktyczna, tania i idealnie trafia w gusta młodych, świeżo upieczonych właścicieli kredytów lub wynajmujących.
ikea Fot. Jarosław Matla
Fot. Jarosław Matla
- Dzisiejsi 30-latkowie chcą urządzić się inaczej niż ich rodzice i dziadkowie, którzy do niedawna jeszcze mieli olbrzymią meblościankę w każdym pokoju i boazerią w przedpokoju. Dominujący styl ikeowy to poza praktycznymi aspektami, po prostu moda, która towarzyszy każdym czasom. Ikea niewątpliwie budzi emocje - jedni ją uwielbiają śledząc wszystkie nowości, drudzy omijają zarzucając masowość i nietrwałość - twierdzi Wiśniewska.
- Nie przywiązuję się do marek. Jestem z tych najmniej lubianych klientów dla marketingowców, kupuję pod wpływem oceny wartości do ceny, a nie przekazu marketingowego. Pod tym względem Ikea wypada w wielu produktach bardzo dobrze. Najlepszym przykładem są kuchnie, które mają pełno pomysłowych rozwiązań, a kosztują kilkakrotnie taniej niż podobne rozwiązania wykonane często z tych samych elementów w "studiach kuchni". Wkrótce będę urządzać nowy dom i rozważam bardzo mocno zakup kuchni właśnie w Ikei oraz wymianę frontów na robione na zamówienie. W ten sposób otrzymam niebanalne rozwiązanie, w rozsądnej cenie - zdradza swój pomysł Darek, tata 9-miesięcznej córki.
Ikea nie jest znana z wysokiej jakości swoich mebli, wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że meble z sieciówki nie będą stały w domu przez pokolenia, ale mimo to podobają nam się. Nadążają za trendami, są niedrogie i dostosowane do miejskiego nabywcy pod kątem funkcjonalnym. Kiedy chcemy coś w mieszkaniu zmienić, rozstajemy się z tanimi meblami i wstawiamy nowsze, modniejsze. Niedrogie meble świetnie sprawdzają się przy małych dzieciach. - Bez żalu mogę wymienić tapicerkę na nową, nie drżę czy dziecko porysuje mi blat stołu - mówi Liliana, mam dwóch córek, 9 i 5-latki oraz rocznego chłopca.
- Ja bym powiedział, że meble z Ikei to masowy design. Ale czym jest design przez duże D? Mnóstwem pieniędzy wsadzonych w marketing i wysoką ceną czyniącą jakąś rzecz pożądaną. Weźmy pierwszą z brzegu ikonę designu czyli plastikowe, przezroczyste krzesło z owalnym oparciem. Co to krzesło ma w sobie poza wysoką ceną i mnóstwem marketingu wokół niego? Przecież to banalny kształt, odlany z plastiku, koszt produkcji w Chinach 50 zł. Ikeowy regał Expedit za 350 zł, gdyby miał taką samą marketingową otoczkę i wysoką cenę, spokojnie mógłby też taką ikoną zostać. Zresztą w Bo Concept niemal identyczny jest kilkakrotnie droższy - zauważa Darek.
W niektórych językach słowo mieszkać jest tożsame ze słowem żyć. To jak się urządzimy ma duży wpływ na to, jak się będziemy czuli. Wystrój wnętrz dopasowujemy do strefy klimatycznej. Dlatego w ostatnich latach coraz rzadziej wybieram modne do niedawna venge. Wiemy, że ciemne podłogi czy okleiny najlepiej sprawdzają się w krajach w których jest dużo słońca. Skandynawowie urządzają wnętrza przeważnie w jasnych barwach, bo w ich strefie klimatycznej ciemne pomieszczenia mogłyby przyczynić się do depresji spowodowanej brakiem światła. Coraz częściej na międzynarodowych wystawach pojawia się regionalizm Morza Bałtyckiego. Nasze mieszkania i domy zaczynają przypominać te w Szwecji. Praktyczność, minimalizm, funkcjonalność - na to coraz częściej zwracamy uwagę podczas urządzania wnętrz. Mieszkania urządzamy w Ikei, ale coraz częściej sięgamy po wyszukane dodatki. - Nie lubię przepłacać, w szczególności za rzeczy, co do których nie mam jakiś szczególnych wymagań, typu noże, garnki, kosze itp. Wolę takie rzeczy kupić w Ikei, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na kupno kilku wyjątkowych elementów, typu sofa czy lampa, które nadadzą wnętrzu charakter - mówi Darek. - Mieszkanie można podkręcić kolorami, fajnym oświetleniem, tekstyliami: zasłony, poduszki czy obrazami na ścianach, wstawieniem jednego ciekawego mebla który ustawi wnętrze - dodaje Liliana. Idealne wnętrze? Fajny mix: coś z Ikea, coś designerskiego plus jakiś unikalny rodzinny mebel albo antyk. Anna zwraca uwagę na to, że już nie urządzamy się raz na całe życie. Według niej dopiero trzecie mieszkanie wyposażamy w sposób całkowicie przemyślany i sięgamy po meble, na które jesteśmy w stanie wydać więcej niż podczas urządzania pierwszego mieszkania.
Jedno mieszkanie na całe życie, meble dla pokoleń, samochód na 20 lat - taki styl życia naszych dziadków i rodziców odszedł do lamusa. Teraz zmieniamy mieszkania średnio co 20 lat, a samochody co trzy lata. Nauczyliśmy się też zmieniać meble.
*Wystawa "Za-mieszkanie 2012" pokazuje zmiany w architekturze mieszkalnej i przestrzeni polskich miast, które zaszły po roku 1989. Wystawa na przykładzie Krakowa pokazuje nie tylko, gdzie mieszkają Polacy, ale też jak kształtują własne otoczenie, odgradzając się od innych i zmieniając oblicze przydomowych ogródków. Wystawę można oglądać w Muzeum Narodowym w Krakowie do 13 stycznia 2013.
Więcej informacji o wystawie - kliknij tutaj.
Lubisz nasze artykuły? Zostań fanem i kliknij tutaj.