K: "Extrapop reedycja" jest wydawnictwem dwupłytowym, na jednym krążku znajdują się piosenki, które oryginalnie ukazały się w 2003 roku, na drugim remiksy wcześniej nie publikowane, wykonane wówczas przez dwóch zdolnych dżentelmenów: Lukę i Wardina oraz piosenka "Run" którą wspólnie z Luką skomponowaliśmy do serialu "Londyńczycy".
Reedycja jest wstępem do mojej wielkiej produkcji, nad którą pracuję już kilka lat. Angażuje ona zespół wielu muzyków, realizatorów i producentów. Powstaje w dwóch krajach. Jest autorską wypowiedzią i jednocześnie historią młodej dziewczyny, która w odważny sposób opowiada o emocjach.
Prace nad płytą rozpoczęłam mając wizję i chęć stworzenia czegoś autorskiego, ale co zainspiruje spotkanych, zaproszonych przeze mnie muzyków i producentów.
Jednym z nich jest Eddie Stevens, na co dzień grający z Roisin Murphy, Moloko czy Zero 7; wniósł swoją perspektywę pełną londyńskiej energii, co nadało materiałowi uniwersalny charakter. Drugi z producentów, Luka, wniósł bardzo świeże, progresywne europejskie brzmienie wraz z elementami muzyki filmowej, którą tworzy na co dzień.
K: Jak tworzę, nie zastanawiam się czy to będzie ewo, rewo czy robię w rocku czy w popie.
Raczej pozwalam nazbieranym emocjom ujawnić się w postaci muzyki i tyle.
Ale wiem, że są "słuchacze", którzy potrzebują etykiety i gatunku bo bez tego nie są w stanie skumać o co chodzi. :)
Nie kategoryzuję muzyki. Moim największym, jak myślę sukcesem jest to, że udało mi się stworzyć projekt nie zamknięty w granicach jakiegoś kraju, jakiejkolwiek estetyki czy gatunku muzycznego.
K: Był rok 2001, przez wiele miesięcy byłam zmuszona walczyć o wydostanie mnie z wytwórni BMG Sony, której tzw. szefostwo odrzucało moje kolejne demo bez merytorycznych argumentów a jednocześnie nie chciało mnie zwolnić z kontraktu. Mogłam tak leżeć na półce firmy jeszcze kilka lat, gdyby nie moi przyjaciele, którzy pomogli mi dobrnąć do prawnego zerwania umowy. Od tego czasu nie palę się do podpisywania kontraktów i samodzielnie finansuję moje płyty.
K: Może nie tylko zaśpiewać ale wspólnie tworzyć z Niemenem, Ciechowskim, co jak wiemy jest już niemożliwe. A wychylając się poza PL, właśnie spełnia się moje marzenie o współpracy z kimś inspirującym i uznanym - ale o tym w następnym odcinku.
K: To pomysł Fabjańskiego, który jest bardzo kreatywny, w świeży i inspirujący sposób myśli o fotografii. Lubię pracować z ludźmi, którzy odważnie patrzą w przód.
K: Wszystko to plus dobre kino. Kocham kino. Uważam, że filmy, które czasami instynktownie wybieramy w konkretnych okresach naszego życia, są uzupełnieniem naszej rzeczywistości. Nic tak mnie nie unosi jak wieczór, wino, film i przeniesienie się w świat wyobrażeń innego twórcy. A jeśli jeszcze jest to Allen, Antonioni czy Nichols, mogę ugrzęznąć w fotelu na długo tracąc łączność z rzeczywistością. Tzn. teraz rzadziej "ugrzęzam" bo jednak mam obowiązki. :)
K: Wszystko nie. W emocjach np. zmienia się to, że hormony Tobą zawiadują. Polega to mniej więcej na tym, że zanim zostajesz rodzicem i widzisz tych wszystkich ześwirowanych na punkcie własnych dzieci rodziców, myślisz, że nigdy taki nie będziesz. Niespodzianka polega na tym, że jesteś i nawet tego nie zauważasz.
K: Z tolerancją jest kiepsko, to wiemy. Raczej nie chodziło mi o zamieszanie, jestem zwolennikiem sytuacji, które dzieją się naturalnie. Ale opinie, jakie pojawiły się po wydaniu tego teledysku, pokazały mi, jak bardzo boimy się tych, którzy robią to co czują, co lubią bez analizowania, co wypada. I tych, którzy mają odwagę bycia sobą.
K: Ja nie lubię na święta szerokiego świata. Lubię dom, rodzinę, Działdowo, z którego pochodzę i ciszę.