Tyle na swoje ubrania wydała kobieta, która nie miała wcześniej zbyt wiele wspólnego z modą. O rozmowie kwalifikacyjnej dowiedziała się dzień przed ustalonym terminem, a wiedząc, że w jej szafie znajdują się ciuchy wyłącznie z sieciówek wybrała się na zakupy do domu towarowego Barneys. Natychmiast zapisała się także na manikiur i czesanie. Tego dnia kupiła sukienkę od Proenza Schouler, szpilki od Prady, torebkę Marc od Marca Jacobsa oraz pasek Celine. Po pierwszym spotkaniu w siedzibie wydawnictwa, miało miejsce jeszcze kolejne. Tym razem rekrutowana kupiła sukienkę Prady z przeceny oraz niebieskie lakierki tej samej marki. Ostatecznie było warto, bo kobieta pracę dostała.
Anna Wintour kolaż lula.pl
Fot. Kolaż Lula.pl
Kolejna kandydatka była wielbicielką stylu vintage i postanowiła, że nie będzie go zmieniać z powodu czekającej jej rozmowy. Na spotkanie założyła żółtą, lnianą sukienkę ze złotymi guzikami, złote czółenka z otworami na noskach, a od koleżanek pożyczyła pasującą do zestawu torebkę od Prady oraz biżuterię od Davida Yurmana. Kiedy podczas rozmowy Wintour wzięła do ręki życiorys kandydatki, jej adres zamieszkania skwitowała pytaniem: - Hm, więc mieszkasz na Brooklynie? Pracy kobieta nie dostała.
Za pierwszym razem - pod koniec lat osiemdziesiątych wspomniana kandydatka na spotkanie stawiła się w minispódniczce, błyszczących rajstopach i kowbojkach. - Jestem pewna, że Wintour przeszedł dreszcz na mój widok - wspomina po latach. Podczas kolejnej rozmowy wybrała prostą, obcisłą suknię od Calvina Kleina, a przed trzecią poprosiła koleżankę - stylistkę pracującą w domu towarowym Bergdorf o pomoc w skompletowaniu całej stylizacji. Pracę dostała w każdym z trzech przypadków.
- Nawet nie widziałam, że idę na rozmowę z Wintour - mówi kobieta, która na rozmowę wybrała się w Martensach. - A nawet gdybym wiedziała, to i tak bym je założyła. Tym bardziej, że jej praca nie miała bezpośrednio dotyczyć mody. Do ciężkich butów dodała jeszcze szarą, plisowaną spódnicę, czarny sweter i rajstopy. Pracę dostała.
Anna Wintour kolaż lula.pl
Fot. Kolaż Lula.pl
- Czy możesz spotkać się z Anną Wintour, jutro o 14.00 - z taki pytaniem zadzwoniła do kandydatki asystentka naczelnej "Vogue'a" o 17 poprzedzającego rozmowę dnia. Kobieta pobiegła szybko do butików w manhattańskiej dzielnicy SoHo i tam kupiła buty od Proenza Schouler za tysiąc dolarów. Zestawiła je m.in. z jedwabnymi spodniami od 3.1 Philip Lim oraz pożyczoną od znajomej stylistki torbą od Celine. Umalowała się bardzo oszczędnie, nie perfumowała, a z biżuterii miała tylko obrączkę. Prace dostała.
O pracę kandydatka starała się jeszcze w czasach, kiedy Anna Wintour nie egzaminowała wszystkich wybranych przez rekruterów osób. Dziewczyna z irokezem i krawatem zamiast paska aplikowała do działu zajmującego się sztuką, dlatego mogła sobie pozwolić na artystyczny luz. Pracę dostała, a Wintour, którą mijała na korytarzu obdarzała ją wymuszonym uśmiechem i zdawkowym spojrzeniem.
Dla tej kandydatki, spotkanie z Anną było dziewiątym w kolejności i finalnym etapem rekrutacji. Po drodze dowiedziała się, że na spotkanie z naczelną powinna przyjść we włosach wymodelowanych u fryzjera. Do uczesania dołożyła jeszcze zieloną sukienkę do Helmuta Langa (pożyczoną od znajomej) oraz czarne sandałki na obcasie. Spotkanie kosztowało ją tyle co czesanie - 30 dolarów, ale opłaciło się, bo posadę dostała.
Anna Wintour na pokazie kolekcji Tommy'ego Hilfigera w Nowym Jorku Fot. AP Retures
Fot. Kolaż Lula.pl
Ona także miała jeden dzień na przygotowanie się na rozmowę z szefową "Vogue'a". Ponieważ była świeżo po studiach, więc nie było jej stać na wydatki związane z ubraniami. Na spotkanie założyła więc ubrania, które miała, specjalnie nic nie kupowała. Założyła cekinową spódnicę, bluzkę i sweter - wszystko marek ze średniej półki z kolekcji sprzed kilku sezonów. Pracę dostała, ale gdyby miała jeszcze raz przejść przez rekrutację, bardziej by popracowała nad stylizacją.
- Z propozycją spotkania zadzwoniono do mnie tuż przed egzaminem końcowym na studiach - wspomina kandydatka, która była w naukowej gorączce. - Zapytałam, czy możemy przełożyć spotkanie na dzień po egzaminie - dodaje. Wintour zgodziła się, a dziewczyna na rozmowę stawiła się w białej sukni od Balenciagi, na którą wydała majątek, oraz buty od Prady. Pracę dostała.