Technologiczna rzeczywistość - jak radzą z nią sobie seniorzy?

- Wyobraź sobie, że lądujesz, w kraju, w którego języku nie mówisz i nagle musisz sobie poradzić ze wszystkim - tak o zderzeniu z codziennymi nowościami mówi babcia Halina, wdowa, mieszkająca sama w centrum Warszawy.

Najprostsze czynności

Kilka tygodni temu pod drzwiami do mojej klatki schodowej stał pan, ewidentnie walczący z domofonem. W jednej ręce miał parę okularów do czytania, w drugiej notes z adresami. Spojrzenie zdradzało pełną dezorientację, początki irytacji i wyraźne zagubienie. - Czy pod czterdziestym piątym jest pani X? - zapytał z nadzieją w głosie.

Niestety nie wiedziałam, czy sąsiadka z czwartego piętra ma tak na nazwisko, a tym bardziej, czy jest właśnie w domu. Zaproponowałam, żeby do niej zadzwonił domofonem. Starszy pan powiedział, że dzwonił, ale na wyświetlaczu domofonu pojawiają się dziwne cyfry. Sama nie wiem czasami co mam robić, zwłaszcza kiedy trzeba wpisać kombinację cyfr w zależności od klatki, a potem jeszcze nacisnąć ikonkę dzwonka albo inny symbol. Zaciekawiona poszłam więc sprawdzić, o co też może chodzić naszemu nowoczesnemu domofonowi. Wystukałam pod bacznym spojrzeniem pana numer i czekałam co się wydarzy.

Domofon dzwonił i dzwonił - pani X nie było jednak w domu, a w miejsce numeru jej mieszkania pojawił się na wyświetlaczu pulsujący komunikat "CALL" oznaczający, że domofon nawiązuje połączenie. Wcześniej nie zwróciłam uwagi, ile dziwnych sytuacji czyha codziennie na starszych ludzi. Od tej chwili zaczęłam się przyglądać, jak z codziennymi sprawami radzą sobie moje babcie i, co o seniorach w swojej rodzinie mówią przypadkowi ludzie.

Pociąg do komórki

Żadna z moich babć nie ma telefonu komórkowego. Nie jest rodzinną tajemnica, że babcia Ala miałaby ochotę wejść w posiadanie tego urządzenia. Technika bezprzewodowa kręci ją niesamowicie, zawsze z uwagą ogląda komórki, które znajdują się w jej pobliżu, w zabawny sposób kładąc je na wyprostowanej dłoni jakby to była gąsienica albo ślimak. Teoretycznie także jest nieźle przygotowana - wie co to "Skejp", dopytuje się o "sesemesy" i "emaile" od ciotki zza granicy.

Babcia Ala niechętnie korzysta z bankomatu - przeraża ją wizja błędnego wprowadzenia pinu i połknięcia karty, ale ma kartę miejską i bez problemu daje sobie radę w metrze. Wystawiona przeze mnie do starcia z automatem do sprzedaży biletów nie wygrała - jak w grze komputerowej czas jej minął zanim na dobre się rozgrzała.

Mama Ani, pani Amelia, lat 72 korzysta z tylko jednego, zaprzyjaźnionego, bankomatu. - Dokładnie ma rozpracowane na nim przyciski i nic nie jest jej w stanie zaskoczyć - tłumaczy Ania. - No prawie nic, bo od kiedy pojawiły się podchwytliwe reklamy, podejrzliwie pochodzi do wypłat.

Dziadkowie Marii, obydwoje po osiemdziesiątce, mają telefony komórkowe - najprostsze z możliwych modele - wstrząsoodporne z dużymi wyświetlaczami. Babcia po kilku lekcjach udzielonych jej przez dzieci i wnuczęta bez problemu wysyła SMS-y, o zaskakujących czasami treściach (kiedyś odpalił jej się automatyczny słownik), dzwoni także i korzysta z kilku dodatkowych funkcji - budzika, radia i kalkulatora. Czasami dzwoni jej kieszeń i wtedy rodzina może posłuchać odgłosów codziennej krzątaniny. Babcia lubi także zostawiać wiadomości na poczcie głosowej wnuków - śpiewa im wtedy okolicznościowe piosenki.

Mama Ani, pani Amelia komórkę ma, ale wyłączoną - wychodzi z założenia, że jak będzie chciała z niej zadzwonić, to wtedy wstuka zapisany na kartce PIN i połączy się z siecią. Z telefonu dzwoni do dziewięciu osób, które ma przypisane poszczególnym cyfrom na przyciskach, SMS-ów nie uznaje.

Jazda na wysokich obrotach

Sąsiad Roberta, pana Adam - grubo po siedemdziesiątce wozi się z żoną samochodem - głównie latem i przeważnie znaną sobie doskonale trasą na działkę. - Od trzech lat, kiedy nasza ulica zmieniała się w jednokierunkową, ostentacyjnie wjeżdża pod prąd, bojkotując "głupie przepisy" - dodaje Robert. - Kilka razy za nim jechałem i muszę przyznać, że ma płynność jazdy, miło także, że wpuszcza wszystkich, którzy wykażą chęć włączenia się do ruchu. Gorzej niestety z parkowaniem. Przypadkiem zauważyłem, że pan Adam lubi - w poszukiwaniu idealnej pozycji - trochę się pokokosić i przy okazji poobcierać o inne samochody.

Z kierowaniem problemy ma także mama Gosi, pani Elżbieta, rocznik '42. - Moja matka ma przytępiony słuch i jest dalekowidzem, nie zdaje więc sobie nawet sprawy z tego, że ciągle jeździ na bardzo wysokich obrotach - zawodzenie silnika do niej nie dochodzi, a obrotomierza z tej odległości nie widzi.

Dwa rodzaje rzeczywistości

- Zastanawiałem się dlaczego moi dziadkowie wszędzie jeżdżą zamiast zadzwonić - mówi Artur. - Zamiast zatelefonować do sklepu, jadą tam, zamiast zadzwonić do informacji w przychodni telepią się do niej tramwajem. Wreszcie do mnie dotarło, że mają problem z infoliniami i "bezosobową" obsługą klientów. Wybieranie tonowe nie należy do ich mocnych stron, ale pracuję nad przekonaniem ich do większej otwartości.

Podobnie mama Ani, pani Amelia. - Kiedy dzwoni do gazowni, zawsze czeka, aż wreszcie odezwie się w słuchawce ludzki głos. Gdy nie ma takiej możliwości, odkłada rozmowę do czasu, kiedy ja będę w stanie w niej pośredniczyć.

- Może moja babcia nie radzi sobie w konfrontacji z terminalem do karty, ale szczerze zaimponowała mi, kiedy pojechałyśmy razem na przedświąteczne zakupy na jedno z warszawskich targowisk - mówi Ewa. - Miałam tylko zaparkować samochód i ją dogonić, ale po minucie kompletnie nie wiedziałam, gdzie mi zniknęła. Po kwadransie znalazłam ją z torbą na kółkach pełną wszystkich rzeczy, które chciała kupić. Dla mnie ta rzeczywistość była nierzeczywista, ona czuła się pośród kramów jak ryba w wodzie.

Lajkowanie na fejsie

Istnieją także przypadki starszych osób, które nie boją się nowych technologii, uczą się ich i korzystają z możliwości, jakie im dają. DVD, dekoder z twardym dyskiem, netbook. - Dziadek mojej koleżanki ma konto na Facebooku - mówi Agnieszka. Starszy pan "lajkuje" posty i zostawia komentarze wzbudzając sensację wśród młodszych, a podziw wśród rówieśników. Podobnie jak pan Władysław, który skończył 80 lat, i oprócz konta na Facebooku ma swoją stronę WWW (sam ją uruchomił) ze zdjęciami, które robił przez całe życie i opisami.

Mistrzem technologii jest tata Ani (mąż pani Amelii) - 77-letni pan Andrzej. - Ojciec pracował jako programista, składał także komputery - ma więc wiedzę i ciekawość nowych technologii. - Jego najnowszymi marzeniami z tej działki jest stanie się posiadaczem tabletu Asusa Eee Pada Transformera i smartfona Samsunga Galaxy S3.

- Wiele z dzisiejszych technologii stawia na intuicję, dotyk - mówi Michał - a starsi ludzie boją się, że mogliby coś zepsuć. - Całkiem jak z windą w naszym nowym domu - dodaje.

- Kilka miesięcy temu przenieśliśmy się do nowego bloku, windy mają białe panele dotykowe, na których - póki się ich nie dotknie - nie widać żadnych oznaczeń. Dziadkowie odwiedzili nas kilka tygodni temu. Zadzwonili domofonem i weszli na klatkę. Kiedy po pięciu minutach nie wjechali na górę, poszedłem ich szukać.

Byli w połowie wchodzenia na szóste piętro po schodach, bo nie poradzili sobie z windą.

- Kiedy moi dziadkowie nas odwiedzają babcia najbardziej zachwyca się płytą elektryczną do gotowania, a dziadek nie może się doczekać, kiedy przytnie z prawnukiem w jakąś grę na Kinectcie - mówi Magda. - Do moich największych sukcesów należy przepisanie ich do internetowego banku - mają ustawionych wszystkich odbiorców zdefiniowanych, kartę kodów i idealnie sobie z tym radzą - wystarczyło, że mają telefon z dużymi przyciskami i dobrym zestawem głośnikowym. - Chyba im jednak odebrałam możliwość towarzyskiej integracji na poczcie podczas comiesięcznego opłacania rachunków.

Lubisz nasze artykuły? Zostań fanem i kliknij tutaj.

Więcej o: