"Na studniówce wyglądałam jak transwestyta"

Polonez, kuriozalne, a nawet żenujące stroje, oraz picie alkoholu w ukryciu. Zabieramy was w sentymentalną podróż w czasie i wspominamy nasze studniówki.

Studniówka to bal organizowany na około 100 dni przed maturą. Warto nadmienić, że to typowa polska tradycja, która nie ma odpowiednika nigdzie indziej na świecie. Kiedyś był to pierwszy "dorosły bal". Uznawany za magiczną granicę, której przekroczenie oznaczało wstąpienie w świat dorosłych. Brzmi to bardzo poważnie. A jak moje redakcyjne koleżanki zapamiętały ten wieczór? Czy była to dla nich równie podniosła chwila?

Organizacja

Moja studniówka odbyła się kilka lat temu, w wynajętej przez szkołę restauracji. Z tego co pamiętam, byłam z tego faktu niezmiernie zadowolona, bo była to fajna i najmodniejsza knajpa w moim rodzinnym mieście, położona nad samym brzegiem jeziora. W czasie balu można było np. wyjść na molo. Jedzenie było wykwintne. Organizacją całego przedsięwzięcia zajęli się rodzice z tzw. "trójki klasowej". I muszę przyznać, że zadbali o każdy szczegół, w dniu imprezy wszystko było dopięte na ostatni guzik. Także chapeau bas.

Martyna osobiście podjęła się organizacji swojej studniówki. Jak mówi: - Kiedy coś robię, to lubię mieć wszystko, WSZYSTKO pod kontrolą. Także biegałam, załatwiałam - od jedzenia, przez salę, po zaproszenia. I jak to zwykle bywa, kiedy tak się starasz, nic nie wychodzi, a sama studniówka była wielkim zawodem. Dyrektor spóźnił się ponad godzinę, a wszyscy czekali na jego mowę, jedzenie było zimne (bo przemowa też trwała swoje), a muzyka nie była tak fajna, jak na to liczyłam.

Natalia bardzo niechętnie wraca pamięcią do swojej studniówki: - Wbrew pozorom, wcale nie jest to ważne wydarzenie. Dla mnie totalnie przereklamowana sprawa, nie ma o czym mówić.

Niezależnie czy bal odbywał się w szkole, czy w restauracji, nauczyciele zawsze byli obecni, jak i wytypowani rodzice, których zadaniem było pilnowanie młodzieży. Jak wspomina Ola: -Byłam bardzo zadowolona z faktu, że ojciec mojej znajomej, który był jednym z rodziców pilnujących porządku, przez cały wieczór chodził uśmiechnięty od ucha do ucha i praktycznie niczego nie pilnował.

Studniówkowy outfit

Ten wątek poruszyła każda z nas. Z perspektywy czasu balowe stylizacje oceniamy jednak bardzo negatywnie. Karolina ze studniówki nie zapamiętała nic, poza fatalną sukienką z łezką i stójką. -Miałam makijaż a la stara malutka i fryzurę mocno potraktowaną lakierem utrwalającym. Generalnie koszmar! Wtóruje jej Ola, która uznała, że prezentowała się wysoce żenująco. Natalia nawiązała do przesądu, który mówi, że każda licealistka powinna tego dnia mieć na sobie czerwoną podwiązkę, która ma gwarantować powodzenie na maturze. Jednak koleżanka nie wierzy w zabobony i celowo nie założyła podwiązki, a maturę zdała śpiewająco!

U Edyty, której bal był organizowany w szkole, obowiązywał rygorystyczny dress code, a mianowicie biała koszula i granatowa spódnica. -Według mnie stroje były za bardzo maturalne, lepszym rozwiązaniem są sukienki.

Temat ciągnie Aga, której w pamięci zapisały się atłasowe sukienki do ziemi, które okropnie pogrubiały!

Oli bardziej niż własna sukienka, zapadła w pamięć stylizacja jej ówczesnego chłopaka. - Zaopatrzył się w garnitur w brązową kratę, żółtą koszulę z przerośniętym kołnierzem i wielkie cygaro i wszyscy na niego mówili Słowacki, ale wyglądał najlepiej ze wszystkich!

Wątek podsumowuje Martyna, która studniówkę miała wcale nie tak dawno. Wobec swojej stylizacji jest najbardziej z nas wszystkich krytyczna. - Przed studniówką zrobiłam sobie grzywkę i przefarbowałam się na rudo. Ogólnie wyglądałam jak transwestyta.

No to siup!

Pomimo, że studniówki odbywają się w czasie, gdy wszyscy jej uczestnicy są już posiadaczami dowodów osobistych, alkohol jest zakazany. U mnie w szkole, na kila dni przed tym ważnym wydarzeniem, odbył się apel, na którym dyrektor zapowiedział, ze jeżeli któryś z pilnujących nas nauczycieli, wyczuje u bawiących się uczniów alkohol, on kończy całą zabawę! Dodatkowo osoba złapana zostanie wydalona ze szkoły, a co za tym idzie nie przystąpi do egzaminu dojrzałości. Z tego co pamiętam, groźby dyrektora, nikt chyba nie wziął na poważnie, bowiem wszyscy moi znajomi z równoległych klas, kombinowali, jak przemycić wódkę. Oj pomysłów było co nie miara. Skończyło się tak, że kilku najbardziej hardych chłopaków poszło do restauracji na tzw. zwiady. Finał ich eskapady był taki, że pracujący w restauracji kelnerzy wnieśli nam kilkanaście litrów wódki, w butelkach po Sprite. Oczywiście nie zrobili tego za darmo. Do dziś pamiętam potajemną zrzutkę po 5 zł dla tych śmiałków. Niestety u kilku uczniów, węszący nauczyciele, wyczuli zapach alkoholu. Zgodnie z zapowiedzią dyrektora, był to dla nich koniec imprezy.

Ola dodaje: - Moi koledzy i koleżanki również szybko dobrali się do alkoholu i równie szybko w wyniku jego działania polegli. Nie obyło się bez wymiotów i tym podobnych historii.

Konkluduje druga Ola: - Ogólnie ja się tam dość szybko "zrobiłam" i końcówki trochę nie pamiętam (śmiech).

Polonez i tańce hulańce

Polonez to tradycyjny polski taniec, od którego rozpoczyna się każda studniówka. To podkreślenie uroczystego charakteru balu. Te chwile miło wspomina Edyta. -Nie zapomnę poloneza, bo długo się do niego przygotowywaliśmy. To nas zintegrowało. Z resztą nigdy potem nie tańczyłam już tego tańca.

Pamiętam, że ja bardzo nie chciałam tańczyć poloneza i długo się przed tym wzbraniałam, pomimo, że mój chłopak naciskał. W końcu uległam jego prośbom. Nie żałuję. Było naprawdę magicznie. Po przemowie dyrektora i przepysznej kolacji, wszyscy ruszyliśmy na parkiet. Wynajęty DJ puszczał największe hity. Nauczyciele również chętnie się z nami bawili.

Ola wspomina taniec z ukochanym nauczycielem od polskiego. - Było super ale wyrąbałam się jak długa, wywijając obcasami w powietrzu.

Temat kończy Edyta. - Do dziś gdy usłyszę w radio piosenkę "La luna" to przypomina mi się studniówka i romantyczny taniec z moim ówczesnym chłopakiem.

A wy drogie czytelniczki, jak wspominacie swoją studniówkę?

Lubisz nasze artykuły? Zostań fanem i kliknij tutaj.

Więcej o: