Anna Przybylska: "Sęp" to mocne męskie kino sensacyjne, kobieta pojawia się niejako obok mężczyzn, nie jest główną postacią. Natasza to "emerytowana" mistrzyni kick-boxingu. Jest szalenie zmysłową, seksowną, a jednocześnie mocną kobietą, której mężczyźni się boją. Ma w sobie sporą domieszkę testosteronu.
AP: Myślę, że każda kobieta ma wielowymiarową i niejednoznaczną osobowość, więc w tym sensie jak najbardziej tak. Trzeba jednak pamiętać, że jest to postać w całości wykreowana. "Rzenia", reżyser filmu, pracował nad scenariuszem, w tym nad postacią Nataszy kilka lat - jest delikatna i wrażliwa, choć nie pozbawiona męskiego pierwiastka. Budując jej postać w trakcie prób staraliśmy się, aby była interesująca i przykuwała uwagę widzów.
AP: Na 3-4 tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć zaczęły się intensywne próby tekstowe oraz inscenizacyjne. Do scen boksu przygotowywała mnie już wtedy trenerka. Ponieważ byłam wtedy nie więcej niż 4 miesiące po porodzie, nawet godzinne treningi były dla mnie bardzo wyczerpujące. Nigdy wcześniej nie miałam kontaktu z kick-boxingiem i przyznam, że nie złapałam bakcyla, raczej nie będę kontynuowała mojej przygody z tym sportem.
AP: Zdecydowanie najbardziej przejmowałam się sceną kick-boxingu, ale koniec końców jesteśmy wszyscy bardzo zadowoleni z efektu. Przez cały czas trwania zdjęć na planie była bardzo dobra atmosfera i moim zdaniem ma to realne odbicie w samym filmie. "Rzenia" jest cudownym reżyserem i człowiekiem i bardzo o nas dbał.
AP: Pawła miałam okazję kiedyś już poznać. Michała trochę się obawiałam, wydawał mi się taki niedostępny. Mieliśmy nawet zorganizowane zdjęcia próbne, żeby zobaczyć jak na siebie zareagujemy i jaki klimat będziemy w stanie razem stworzyć. Wydaje mi się, że jest między nami zauważalna chemia i mam nadzieję, że to się przełożyło na ekran.
AP: Zupełnie nie - to jest bardzo delikatna, wręcz niedopowiedziana scena, a do tego jest w filmie bardzo potrzebna. Nie ma w niej nachalnej i wylewającej się erotyki, która może widzów krępować. Całość jest zrobiona ze smakiem, nie przekraczamy żadnych granic obyczajowych.
AP: Na szczęście nigdy nie miałam z tym problemu - zawsze po zdjęciach wracam do rzeczywistości. Nie przynoszę pracy do domu i uważam to za podstawę zrównoważonego życia.
Anna Przybylska, jedna z najpopularniejszych i najbardziej lubianych polskich gwiazd, została ambasadorką internetowego klubu zakupowego Limango Jest synonimem osoby, która na co dzień potrafi pogodzić obowiązki zawodowe z udanym życiem rodzinnym. Gwiazda z sukcesem wciela się w wiele ról w życiu i na ekranie, a jej osobowość doskonale podkreśla charakter i ofertę marki Limango .
Jak przyznaje sama doceniła komfort i usługę klubu zakupowego: "- Zawsze podczas zakupów kieruję się zdrowym rozsądkiem. Szukając prezentów dla najbliższych, wychodzę z założenia, że zarówno marka, cena, jak również jakość muszą iść w parze. Zdecydowanie doceniam też zakupy przez Internet - szeroka oferta dostępna 24 godziny na dobę, brak kolejek, korków i szukania miejsca parkingowego. A w samym Limango najbardziej lubię różnorodność i to, że często pojawiają się kampanie z moimi ulubionymi markami w naprawdę dobrych cenach ."
Niedługo Walentynki, warto więc pomyśleć nad upominkiem dla swojej drugiej połówki. Nie ruszając się z domu, siedząc przed komputerem, na platformie Limango możemy wybrać prezent, spośród najbardziej pożądanych marek, które każda kobieta i mężczyzna chcieliby mieć w swojej szafie lub w kosmetyczce.
Sesję wizerunkową z udziałem Ani Przybylskiej zrealizowano w wyjątkowych plenerach sopockiej Zatoki Sztuki. Autorem zdjęć jest Marcin Kempski (I Like Photo) znany ze współpracy z największymi wydawnictwami poświęconymi modzie i gwiazdom. Stylizacje na potrzeby kampanii stworzyła Jola Czaja.
Lubisz nasze artykuły? Zostań fanem i kliknij tutaj.