Ostatnie słowo przed śmiercią [zapiski z Twittera]

Słowa, które nabierają znaczenia po niespodziewanej śmierci pochodzą z internetowych wpisów zmarłych osób. Głosy zza grobu zdobywają coraz większą sławę i są cytowane w mediach.

Znane (ostatnie) cytaty

- Jaką niespodziankę macie na jutro dla ukochanych? - pytała w swoim ostatnim twitterowym wpisie Reeva Steenkamp - dziewczyna niepełnosprawnego sportowca z RPA - Oscara Pistoriusa. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że za kilka godzin, w Walentynki dostanie od ukochanego mężczyzny... kulkę w głowę.

 

Fot. Kolaż Kobieta.gazeta.pl

15 lutego, korzystając z medialnej sensacji, jaką wzbudziła śmierć Steenkamp, dwóch znajomych - Jamie Forrest i Michael McWatters pokazali światu swój eksperymentalny projekt. Nazwali go "The Tweet Hereafter" (Ćwierkanie zza grobu). Do znanego logotypu błękitnego ptaszka dodali jego lustrzany obrys - symbolicznie umieszczony jakby pod ziemią.

Zdaniem Forresta i McWattersa wypowiadane przez nas ostatnie słowa przy współczesnej technice mają szansę naprawdę być naszymi ostatnimi słowami, a nie ich parafrazą przekazaną przez tych, którzy jako ostatni je usłyszeli. Nie ulegną deformacji, interpretacji i przeinaczeniu.

Coś wzniosłego

A słowa, które padają przed śmiercią znaczą - zwłaszcza, że traktowane są jako przekaz dla potomnych. Wierzy się przecież, że ludzie umierający widzą więcej, mają kontakt z jakąś formą absolutu. Jak argumentują założyciele strony jedną z ofiar takich oczekiwań był np. Goethe, który mówiąc na łożu śmierci: -Więcej światła , wcale nie miał namawiać do zmiany podejścia do życia, ale prosił o uchylenie okiennic.

- O nie! - napisał rok temu McWatters do Forresta: - A gdyby mój ostatni wpis okazałby się naprawdę ostatnim? Powinien tyczyć piękna, nauki, altruizmu - a nie komentować wydarzenie polityczne - dodał. W ten sposób powstał pomysł stworzenia strony z ostatnim "ćwierkaniem" znanych i nieznanych osób. Mijały miesiące, a znajomi wcielali pomysł w życie i tworzyli swój projekt.

Oszukać przeznaczenie

Niektóre z zamieszczonych na ich stronie stronie wpisów - zwłaszcza jeśli znamy kontekst - wydają się wyjątkowo złowieszcze, inne dowodzą złośliwości losu.

Tak jak wspomniany wcześniej wpis Reevy Steenkamp, czy kolarza górskiego Inakiego Lejarrety, który napisał: Wietrzny poranek. Zbyt niebezpiecznie na trening na dworze, więc zacznę od siłowni, a potem zobaczymy... Dwa dni później sportowiec już nie żył - zmarł, potrącony przez samochód.

Ostatnim wpisem Jessiki Redfield było zawiadomienie, że: Film nie zacznie się za mniej niż 20 minut . Jeśli dodamy do tego informację, że mówiła o filmie "Batman Mroczny Rycerz powstaje" wyświetlanym w centrum handlowym Aurora na przedmieściach Denver - uprzytomnimy sobie, że dziewczyna zginęła z ręki szaleńca, który otworzył ogień do widzów.

Relacja na żywo

Wśród zgromadzonych na The Tweet Hereafter wpisów znajdują się także te pochodzące od samobójców. Raper Freddy E należy do tej grupy. Młodzieniec informował śledzących jego poczynania na Twitterze o swojej słabej kondycji psychicznej (cierpiał po zerwaniu z dziewczyną). W kolejnych wpisach przepraszał rodziców i zapewniał, że "ten dzień nie może być jeszcze gorszy". W minutę po ostatnim wpisie już nie żył...

 

Fot. Kolaż Kobieta.gazeta.pl

Więcej o: